Muzyka a film - interpretacje utworów z Roswell cd. #2

Rozmowy o muzyce z Roswell i nie tylko...

Moderator: LEO

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Wed Nov 12, 2003 10:31 pm

pier moje zdanie jest inne. Legendy są cudowne i też wyzwalają masę emocji, z tym się zgadzam...ale jednak sentymenty do pierwszego tematu o wyrażaniu swych odczuć tekstem pozostaną...
przecież Leo może pisac i tu, i tu...prawda ?
A poza tym piter od kiedy ty się zrobiłeś taki refleksyjny co ? hehe...
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Wed Nov 12, 2003 10:51 pm

refleksyjny jestem od zawsze.. poprostu obawialem sie odrzucic plaszczyk grubianskich zartow... balem sie, ze odsloniwszy wrazliwe wnetrze zostane zraniony... :cry:... dopiero na tym forum odnalazlem przyjaciol na ktorych moge liczyc w kazdej sytuacji (chyba, ze im net odetna...)... przy ktorych nie musze sie bac, rozmawiajac o wlasnych uczuciach... to straszne, ze przez tyle lat zylem zamkniety w sobie... tlamsilem w srodku wszystkie przykrosci i niepowodzenia, nie maja z kim sie nimi podzielic...
tak sie ciesze, ze moja izolacje dobiegla konca... mozecie nie wierzyc, ale placze piszac te slowa...
w Legendach odnalazlem swoja dusze pogrzebana w myslach innych ludzi... dlatego tyle dla mnie znacza...
dziekuje ci Roswell... za wszystko...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Thu Nov 13, 2003 10:02 am

eee...no tak...chlip, chlip, az się popłakałam :lol: :P
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Thu Nov 13, 2003 4:10 pm

ech.. kobieca intuicja... :twisted: :lol:
a tak sie staralem, zeby wypadlo przekonujaco... :roll:
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sat Nov 15, 2003 2:14 pm

Zanim powiem coś poważnego opowiem Wam przypowiasstkę starą jak świat, znaną Wam zapewne doskonale, a która nasunęła mi się na myśl po tym, jak przeczytałam zdanie GHotori i Pitera. Oto i ona:

pewnego razu w lesie lew ogłosił uroczysty spis zwierząt wg określonych cech. Na polanie zebrali się wszyscy. Lew kazał mądrym przejść na prawo a inteligentnym na lewo. Podział dokonał się w miarę sprawnie, co można zrozumieć biorąc podm uwagę niesprawiedliwość losu i marność żywota. Tak zatem zwierzęta się podzieliły, tylko żaba została na środku skrzecząc: "przecież się nie rozdwoję"...

Tym radosnym akcentem chciałam wyrazić moje szczere zdezorientowanie odnośnie tego gdzie w końcu powinno mnie być więcej ;) W legendach czy w interpretacjach. (i absolutnie nie pytam co jest piękne a co inteligentne, bo wiecie, żaba chce wierzyć, że można to czasami połąćżyć ;) ) Wniosek jednak nasuwa się też inny: poczułam niesamowicie miłe uczucie, że ktoś tam gdzieś chce czytać co piszę... jestem kobietą i nie ukrywamm, że każdy komplement jest mile widziany, a Wy mi ich nie szczędzicie, za co jestem Wam wdzięczna i to bardzo.

Poza tym jak przeczytałam co napisałeś PITER, to przez moment byłam oszołomiona, zdziwiona i niesamowicie podbudowana. Nigdy nie myślałam, że stworzę coś, co ktoś kiedyś będzie tak odbierał, tym bardziej że sama niezwykle cenię pewnych autorów i ich powieści, które czasami staram się brać do siebie bardziej niż rzeczywistość. Co do bycia outsiderem... każdy z nas się zamyka Piter, ponieważ łatwiej jest nie mówić nic, nież pozwolić sobie powiedzieć o jedno słowo za dużo i potem martwić się, czy nie popełniliśmy błędu... Dziękuję Ci za to zaufanie, którym obdarzyłeś mnie i innych "Czytaczy" Legend.

W zasadzie to poczułam się jak matka dwójki dzieci :D Legendy są młodsze i może bardziej ponure, natomiast Interpretacje wchodzą w burzliwy wiek dojrzewania i czasami zamykają się w sobie..ech... młodzież ;) No, tak czy inaczej charakter to mają po mamusi ;)

Cóż... jakoś czuję, że powinnam przynieść jakieś usprawiedliwienie na swoją nieobecność, ale nie istnieje ponieważczasami tu zaglądam... Jeśli chodzi o pisanie interpretacji... napiszę tak: kocham "moje dzieci" takim samym uczuciem, ale do ich prawidłowego wychowania potrzebna jest rodzina, czyli Wy. Co dotyczy młodszego dziecka :) - Legend - to wypowiem się w tym moim drugim temacie ;)
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

Asia
Zainteresowany
Posts: 426
Joined: Sat Jul 26, 2003 7:26 pm
Location: Zabrze

Post by Asia » Sat Nov 15, 2003 6:13 pm

Leośku powiem tylko tyle, ze jesteś napędem tych Interpretacji i ja na przyklad sobie bez ciebie nie poradze...
THERE'S TRUTH TO EVERY RUMOR

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Mon Nov 17, 2003 8:07 pm

To teraz może z innej beczki, ale odnośnie interpretacji. Prawdopodobnie były już wspominane utwory bez słów, ale ja o całkiem innej bajce. Nazywa się matrix reloaded.

FLUKE - ZION

Uwielbiam rytm bębnów, który rozpoczyna utwór jak bicie serca, pewna nerwowość i napięcie... Rośnie i eksploduje. jak napiszę, że jest to wyjątkowo nastrajająca muzyka, to i tak nie będzie mi o to dokładnie chodziło. To pewien trans, który został doskonale oddany zwolnionym obrazem. To właśnie ta piosenka była inspiracją do LKK, sceny tańca. W niej jest pewien dreszcz emocji i coś jeszcze, co nakłania do uderzania stopami o podłoże, do tańca, to szybszego bicia serca. Jest niesamowita. lekko elektroniczne zabarwienie tylko podnosi napięcie i wyzwala kolejną falę wrażeń... i wyciszenie zakończone echem... polecam...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Sat Dec 06, 2003 8:49 pm

a ja ostatnio na nowo odkryłam najstarsze utwory Varius Manx...
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sun Dec 07, 2003 11:18 am

Cieszę się HOTORI, że wspomniałaś o tym zespole. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę, gdy powiem, że ten zespół dla mnie istniał tylko z Lipnicką a ona tylko z nimi. te piosenki były piękne, miały treść i były głębsze niż ktoś by mógł przypuszczać. Tokio, Gardner, Piosenka księżycowa - moja ukochana. To właśnie przy niej widziałam zakończenie legend. Jest w niej ten czar, ból życia razem i niebytu, gdy para musi się rozstać. Razem - ranią się, ale nie potrafią żyć osobno, ponieważ to kosztuje zbyt wiele. "Kiedyś znajdę dla nas dom"... czasami słucham tych wersów i widzę każdą parę z Roswell (oczywiście ta piosenka wspaniale odnosi się do życia kazdego człowieka, który szuka swojego miejsca na ziemi). Melodia... muzyka zawsze robi swoje - łagodzi lub pobudza, wywołuje płacz lub gniew... jeśli łączy się z filmem tak mocno, ze na jej wspomnienie widzimy sceny, czujemy ból lub radość... to jest to muzyka udana.

Podobnie czuję "here with me"... Ta piosenka to Roswell, a Roswell to ta piosenka...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Sun Dec 07, 2003 12:33 pm

Leoś, kochanie !!!! Ja myślę dokładnie to samo ! Wraz z odejściem Lipnickiej skończył się zespół, a ona bez niego....też uwielbiam Piosenkę księżycową ! I ten wers ! Lubię tego słuchać wieczorami, szczególnie kiedy pada deszcz...

a tak na marginesie, to właśnie zanim ty wspomniałaś o piosence V.M. w Legendach, to tak wałśnie sobie myślałam, żeby ci to zaproponować...telepatia ? :cheesy:
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Mon Dec 08, 2003 11:47 pm

BAAARDZO możliwe ;) Ta piosenka jest głębsza niż sam zespół :) czasami słyszę parę piosenke, które mną wstrżasają w mniejszy lub większy sposób. Ostatnio pojawiła się stara pioosenka zespołu raz dwa trzy - w wielkim mieście. Nadchodzi czas świąt i zaczynamy myśleć o stole wigilijnym (albo nie okłamujmy się - o prezentach pod choinką :D ) a zapominamy o tym, co dzieje się z innymi. W roswell, jak w każdym serialu zawsze pojawiają się odcinki świąteczne. Przeważnie dotyczą nawrócenia, zrozumienia jakiś dotąd niesdostrzeganych prawd, oczywistych nakazów do przyglądnięcia się pewnym sprawom pod innym kątem. Lubię Roswell'owe odcinki świateczne właśnie za taki nastrój, ale chyba przede wszystkim za gwiazdkową faszystkę :D Katie była w istocie nieziemska w tej roli :D "MAX! Bardziej żałosnej choinki w ŻYCIU nie widziałam"!! Dzięki tym odcinkom ta atmosfera jest jeszcze bardziej świąteczna, a piosenki takie jak Calling all angels, w wielkim mieście czy piosenka księżycowa nabierają nowego znaczenia...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Wed Dec 10, 2003 6:00 pm

masz rację...Święta to magiczny czas , a w Roswell dali tego znakomity obraz...ale mi się najbardziej podobało gdy Max uzdrawiał te dzieciaki... :cheesy: i piosenka...
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Wed Dec 10, 2003 7:55 pm

Nie wiem gdzie to umieścić, ale ponieważ chodzi o muzykę to postanowiłam umieścić to tutaj.

Czytałam Antarskie Niebo i przypomniała mi się ta piosenka, chociaż de facto pasuje ona bardziej do sytuacji z pierwszej serii. Bo przecież...

Co może czuć kobieta, która kocha, która rozstała się z nim, z przyczyn których oboje do końca nie potrafią zrozumieć? Co może czuć, skoro wie, że on jest z inną? Co sprawiło, że pragnąc być z nim nie ma jej u jego boku? Skąd ta potwornie raniąca zazdrość? Zamęczanie się pytaniem o sposób, w jaki ta druga go dotyka, w jaki szepce mu do ucha czułe słowa, w jaki spi z nim i u jego boku... ta inna, która zajęła jej miejsce. I najbardziej bolesne pytanie: czy jest lepsza? czy bardziej warta miłości? Czy kochasz ją tak samo jak kochałeś mnie?...i ta odpowiedź.. "nie tak jak kocham ciebie..."... wiec ...dlaczego?

What's She Like


what's she like when she turns around to kiss you goodnight?
when she wakes up in morning by your side?
what's she like?
what's she like?

the yellow moon or the deep blue of the sea?
do you feel the same way you did when it was me?
what's she like?

oh i've been holding on
i've been holding on for far too long
i've been holding on
i've been holding on much too long

what's she like when you're making love and stars are in her eyes?
when you're looking for the answers in her smile?
what's she like?

oh i've been holding on
i've been holding on for far too long
i've been holding on
i've been holding on much too long
too long

i never knew i could love somebody the way that i love you
i never thought i'd be the broken-hearted
well nothing hurts you like the truth

so what's she like when she turns to you when push comes to shove?
when she whispers in your ear that she's in love?
what's she like?

oh i've been holding on
i've been holding on for far too long
i've been holding on much too long
so what's she like?

Jeśli komuś psodobała się ta piosenka to powiem, że Roxette ma więcej ładnych piosenek, niż ktoś by mógł przypuszczać.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Sat Dec 13, 2003 8:04 pm

chyba każdy zna Roxette...ale nie od tej strony...stworzyła wiele pięknych piosenek, lecz niektóre z nich , nie wylansowane przez komercję nie są bliżej znane. Dzięki Leo :mrgreen:
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

Asia
Zainteresowany
Posts: 426
Joined: Sat Jul 26, 2003 7:26 pm
Location: Zabrze

Post by Asia » Thu Dec 18, 2003 10:05 pm

taaaa, sławetny Roxette...
kazda ich piosenka była wielkim hitem
ballada do "pretty woman" - tez niczego sobie
musze wam powiedziec, ze moja ulubiona muzyka opiera sie na Roswell. Ze poznane piosenki zmienily mnie, moje nastawienie do roznych spraw. a dopiero poznalam caly I sezon i pół II-ego. Co bedzie po III?
THERE'S TRUTH TO EVERY RUMOR

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Tue Jan 20, 2004 10:35 pm

Byliście kiedyś u wróżki? 8) Znakomici psychologowie zdarzają sie rzadko. Ale jak widzę w tv te reklamy tarota stawiam sobie jedno pytanie: czy to jest mozliwe. Czy tam jest ukryta choćby nuta prawdy. Czy można przewidzieć coś, czy moze jeśli coś sie już stało nie jest to przypadkiem wynik naszego podświadomego dążenia do tego zdarzenia?

Tylu z nas szuka odpowiedzi często najpierw z trudem ucząc się stawiać pytania. Tego jest się nauczyć najciężej. Moze z wiekiem zapominamy o trafnych pytaniach małych dzieci? Z czasem świat wymusza na nas instynkt samozachowawczy polegający na starannym budowaniu powłok, by nic nas nie zraniło, by się ubezpieczyć na wypadek bólu, by umieć zapomnieć...

Czy widząc przyszłoś widzielibyśmy nasza linię losu? Czy warto sie przed kimś odsłonić? Przecież tracąc jedną maskę tracimy siebie - a może zyskujemy kogoś innego?

Zyjemy w pewnym lęku o nas samych, o nasza prywatność, o nasz mały świat, który staramy się trzymać jak różę pod kloszem. Nie mówimy głośno naszych pragnień, bo wypowiadane więdną. Nie możemy się też bać, bo lęk nas paraliżuje i nie pozwala żyć. Czym jesteśmy i czy naprawdę żyjemy?

He deals the cards as a meditation
And those he plays never suspect
He doesn't play for the money he wins
He don't play for respect

He deals the cards to find the answer
The sacred geometry of chance
The hidden law of a probable outcome
The numbers lead a dance

I know that the spades are the swords of a soldier
I know that the clubs are weapons of war
I know that diamonds mean money for this art
But that's not the shape of my heart

He may play the jack of diamonds
He may lay the queen of spades
He may conceal a king in his hand
While the memory of it fades

I know that the spades are the swords of a soldier
I know that the clubs are weapons of war
I know that diamonds mean money for this art
But that's not the shape of my heart
(*)That's not the shape, the shape of my heart

And if I told you that I loved you
You'd maybe think there's something wrong
I'm not a man of too many faces
The mask I wear is one

Well, those who speak know nothin'
And find out to their cost
Like those who curse their luck in too many places
And those who fear are lost

I know that the spades are the swords of a soldier
I know that the clubs are weapons of war
I know that diamonds mean money for this art
But that's not the shape of my heart
(*)That's not the shape of my heart
That's not the shape, the shape of my heart
Sting & Police
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Sun Feb 15, 2004 11:00 am

Widzę, że nie ma czasu na zastanawianie się nad pewnymi tekstami, ale mimo wszystko postanowiłam wkleić tu tekst, o którym wspomniałam w innym muzycznym temacie. Dlaczego? ...

Może to ponura piosenka, ale nie potrafię sie jej oprzeć. Zmusiła mnie do pewnego porównania, które o wiele miliardów lat wcześniej zrobiła smierć: nikt nie ma na nią wpływu. Tylko przez te miliardy lat tak ciężko się nam do pewnych rzeczy przyzwyczaić, powiedzieć: "tak miało być"...

Cyrus Jones przyzwyczaił swoje dzieci do tego, że będzie z nimi. Jego śmierć była i spodziewana i była też zaskoczeniem. Mógł przecież żyć wiecznie. Czasami naciągamy rzeczywistość tak, by uwierzyć w niemożliwe. Jeśli czegoś udaje nam się przez jeden dzień uniknąć- cieszymy się, przez drugi dzień - cieszymy się coraz bardziej, po tygodniu myślimy, że już Ten Ktoś zapomniał o naszej małej obawie, po dwóch tygodniach zapominamy sami. I wtedy tracimy przedmiot naszych obaw...

Cyrus zmarł w otoczeniu rodziny. Muriel nie tylko zmarła samotnie, ale również była zmuszona patrzyć na śmierć własnych dzieci. nadzieje spełnione lub nie, dusze buntownicze lub potulne, marzenia spełnione i niewyśnione. Bez znaczenia. Kazdy z nas musi kiedyś odejść. Tak jak Miki, a przecież mógł być wielkim sportowcem, mógł być kimkolwiek...

Narodzić się możemy tylko w jeden sposób (na razie), umieramy na tak wiele sposobów... I każdy z nas kurczowo pragnie uczepić się życia - im blizej jest śmierć... żeby poczuć chociażby deszcz...


Dave Matthews Band Gravedigger

Cyrus Jones, 1810 to 1913.
He made his great grandchildren believe he could live to 103.
103 is forever when you'e just a little kid, so...
...Cyrus Jones lived forever.


Gravedigger, when you dig my grave, could you make it shallow so that I can feel the rain.
Gravedigger.


Muriel Stonewall 1903 to 1954.
She lost both of her babies in the second Great War.
I mean, you should never have to watch your only children lowered in the ground.
I mean, you should never have to bury your own babies.


Gravedigger, when you dig my grave, could you make it shallow so that I can feel the rain.
Gravedigger.

Ring around the rosy...
Pockets full of poesy?...
Ashes to ashes...
We all fall down...

Gravedigger, when you dig my grave, could you make it shallow so that I can feel the rain.
Oh! Gravedigger.


Little Miki Parson '67 to '75
He rode his bike like the devil until the day he died.
When he grows up he wants to be
Mr. Vertigo on the flying trapeze
Ooh.. 1940 to 199..2


Gravedigger, when you dig my grave, could you make it shallow so that I can feel the rain...
Oh! Gravedigger, when you dig my grave, could you make it
shallow so that I can feel the rain, I can feel the rain, I can feel the
rain...
Gravedigger, when you dig my grave, could you make it shallow so that I
can feel the rain.
Gravedigger.
Gravedigger.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Sadie_Frost
Starszy nowicjusz
Posts: 181
Joined: Fri Aug 15, 2003 5:42 pm
Location: Warszawa
Contact:

Post by Sadie_Frost » Sun Feb 15, 2004 1:53 pm

Droga Leo, cieszę się że na forum znalazł się ktoś, kto tak jak ja kocha i docenia twórczośc DMB. Zgadzam się w pełni z tym co napisałaś na temat "Gravediggera". W dzisiejszych czasach to dosc niespotykane by jakiś artysta bohaterem swego utworu uczynił ... grabarza. Ta piosenka jest niezwykła, ma niespotykaną formę, opowiada bowiem kilka historii, kilka historii o różnych ludziach. Uświadamia nam że chociaż świat tak bardzo poszedł naprzód to nie jesteśmy w stanie choć w najmniejszym szczególe zapanować nad śmiercią i tak naprawdę nawet oswoić się z nią, bo nigdy nie wiadomo kiedy ona nadejdzie. Dave w tym utworze wspomina o tragediach - o utracie dzieci, a także o cierpieniu dzieci które stoają w obliczu śmeirci choć przekonywano je że nigdy ona nie nadejdzie. W refrenie jednak uświadamia nam że śmierć odbiera najmniejsze, może tym samym najważniejsze przyjemnośic, takie jak krople deszczu spływające po twarzy. Poza refleksyjnym tekstem, wspaniała jest także sama muzyka, która przyznam dla mnie liczy się bardziej niż tekst, czasem niewiele bardziej ale to zawsze muzyka mnie urzeka i sprawia że zakochuję się w jakimś utworze. DMB, to jak sama nazwa wskazuje zespół w prawdziwym znaczeniu tego słowa - liczna grupa instrumentalistów którzy swoją twórczość przepełniają nieprawdopodobną ilością dźwięków, którą koją duszę. I głos Dave'a. Ten człowiek to anioł, ma w głosie coś takiego co sprawia że z uwagą słucham każdej prawdy jaką wyśpiewują i czuję w każdej komórce swego ciała jak on przeżywa to co spiewa, jak wierzy w to co śpiewa. I to sprawia ze ja również ufam mu bezgranicznie. Czuję się troszkę głupio po tym co napisałam chyba za bardzo wczułam się w to :oops:
Image

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Mon Feb 16, 2004 8:57 am

SADIE_FROST!!! Miłośników (przynajmniej częściowych lub chwilowych ;) ) twórczości DMB jest tu zapewne więcej, tylko niestety rzadziej zastanawiamy się już nad zawartościa piosenki, częściej nad brzmieniem.

Co do "Grabarza" Dave Matthews wydaje mi się, że podkreślił, jak wiele zależy od człowieka, którego de facto chyba nikt nie lubi. To nie jest zawód do opowiadania znajomym, to nic coś, czym można się pochwalić, brak szczebli kariery i w ogóle ;) Ale tak jak w kawale to własnie on "ma pod soba tysiące dusz". To on żegna je, to on dba o nie, to on stoi przy rodzinie gdy najbliżsi odchodzą. Postać "niema" ale "wdzięczna"... A deszcz... kiedy masz gdzie wrócić, kiedy nie jesteś sam na świecie, kiedy ktoś czeka, to cudowne uczucie poczuć w letni dzień delikatne albo ostre krople na sobie, dać się przemoczyć i potem usiąść przy świecach i wsłuchiwać sie w jazz przy otwartym oknie. Czasami - teraz już coraz rzadziej niestety :( - stawiam magnetofon na parapecie by ludzie na zewnatrz mogli posłuchać jazzu gdy stoją pod oknem, lub gdy przytuleni do siebie przechodzą.

Muzyka to pierwsze co do nas trafia, od naszego uporu i chęci zależy, czy poznamy z utworu więcej. Co do wczuwania się to daj spokój! To właśnie muzyka, interpretacja tego co słyszymy.

OD DMB wzięła się właśnie "interpretacja ryby" co prawda wymyślona przeze mnie, ale podchwycona przez NAN i może parę innych osób jescze na początku tego temat :) , interpretacja, wokół której Dave tak często w swoich piosenkach krąży.

Dla mnie on jest kimś szczególnym, ale postrzgam go chyba raczej przez pryzmat "dziwności" niż nimb boskości. Kiedy patrzę na niego, np. w teledysku do "Satelite" uśmiech sam wykwita mi na twarzy. Kiedy na teledysku m.in. "Ants marching" czy "All along the watchtower" z Woodstock nogi mu tańczą ja się usmiecham, bo przyjemnie jest widzieć takiego człowieka i jego przyjaciół, bo wydaje mi się, że ten niewielki w końcu zespół (5 muzyków) to stara paczka kumpli z podwórka (no, z podwórka to oni nie są, bo przecież Afrykanerem jest tylko Dave, ale te rytmy słychać w muzyce.) Zapytali mnie kiedyś co to jest ta muzyka dziwna, której słucham - country jakieś? :) Odpwowiedziałam, że country -jazz - rock i może jeszcze coś. To coś innego, ale lubię jego głos, szaleństwa Boyda na skrzypcach i Steve'ego na bassie. A perkusja... dzięki właśnie DMB zaczęłam w utworach wsłuchiwać sie w perkusje...

Anyway... już dawno sie tak nie rozpisałam o muzyce!! Jakie to miłe uczucie! Może częściej powinnysmy dyskutować o DMB? :) Może kolejna jego piosenka? 8)
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Sadie_Frost
Starszy nowicjusz
Posts: 181
Joined: Fri Aug 15, 2003 5:42 pm
Location: Warszawa
Contact:

Post by Sadie_Frost » Mon Feb 16, 2004 4:10 pm

Hmm, masz rację rzeczywiscie można spojrzeć na zawód grabarza inaczej poprzez pryzmat tej piosenki. A co sądzisz o "Where are you going"? Straszliwie lubie ten utwór, jest niesamowicie spokojny jeśłi chodzi o melodię a jednocześnie pełen emocji i takiej prostej szczerości.

I am no superman
I have no answers for you
I am no hero, oh that’s for sure
But I do know one thing for sure
Is where you are, is where I belong
I do know, where you go, is where I want to be

Odkryłam twórczość DMB gdy wydali "Everyday", "I did it" wpało mi w ucho i już gdzieś w mojej głowie zapisała się informacja o istneniu takiego sobie zespołu. Jednak tak naprawdę pokochałam ich sotsunkowo niedawno gdy miałam okazję wysłuchać koncertowego "Live at Bolsom Field,Boulder Colorado", od tej pory próbuje skompletowac ich dyskografie.
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 3 guests