gosiek

Inna Liz (2)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

***
Przed młodym, ok. 14 letnim chłopcem stanęła trójka młodych ludzi. Jedna z długimi brązowymi włosami, ostrym makijażem, i kolczykami w brodzie, brwi i co najmniej 5 w każdym uchu, powiedziała

— Nicholas i co wszystko spoko??

— Jasne, kotku – odpowiedział młodzieniec

— Młody, jeżeli nie chcesz znowu dostać wpierdolu...lepiej tak do mnie nie mów, kumasz?? – spytała ponownie brunetka

— Lepiej się jej słuchaj, znasz Ave – opowiedział chłopak stojący obok

— Jak sobie przypominam ostatnio....- odparła blond włosa dziewczyna stojąca po drugiej stronie

— Dobra, spoko...Pamiętam bardzo dobrze. Maria, Alex jeszcze do tej pory boli mnie dupa – przerwał jej, Nicholas

— Cholera, dajcie mu skończyć, Kiedy ci frajerzy przyjeżdżają? – spytała brunetka – i mówiłam wam nigdy więcej Ava, tylko Liz !!

— Oki, wyluzuj...przyjadą za dwa dni, jak powiedział Nasado, ale ja myślę, że jednak już jutro – młody uśmiechnął się szyderczo – za bardzo im na tym wszystkim zależy

— Oki, młody, jak tylko się pojawią daj znać – dodała po chwili Liz

— Nara! – krzyknęła cała trójka z drzwi i wyszła
Liz, Alex i Maria od dziecka byli przyjaciółmi. Mieszkali na niemiłej nowojorskiej dzielnicy – Bronx. Byli jedną z najbardziej znanych grup w całej dzielnicy. Oprócz tej trójki i Nicholasa, do "aliens-gang" – bo tak się nazwali – należała również trójka – Lonnie, Rath i Kyle.
Liz, jak już mówiłam, była brunetką, z drobnymi jasnymi pasemkami. Miała dokładnie 14 kolczyków na ciele: 5 w jednym uchu, 6 w drugim, w brodzie, w brwi i pępku. Na plecach miała średniej wielkości tatuaż. Chodziła w dość skąpych ubraniach tak samo jak i jej przyjaciółka Maria. Ona jednak nosiła zaledwie kilka kolczyków: w uchu po 2 i w brwi i w nosie. Miła blond włosy w kolorowe pasemka. Uwielbiała śpiewać, a pomagał jej w tym Alex. Chłopak uwielbiał grać na gitarze. Tym małym drobiazgiem różnił się od tutejszych ludzi, oni raczej rapowali. Czasem także miksował, przynajmniej uczył się to robić. Ubierał się tak jak tutejsi, luźne spodnie, bluza lub koszulka. Na ramieniu widniał, wielki tatuaż przedstawiający dziwnego stwora. Miał lekko zapuszczoną brodę a z niej wychodził drobny kolczyk przechodzący na około ust do środka.

— Ciekawe jak oni wyglądają...- zaśmiała się Liz

— Pewnie to jakieś leszcze – Maria odparła beznamiętnie

— Jakieś lalusie, które zakrywają każdą część ciała, aby tylko nikt nic nie zauważył – Alex zaśmiał się z własnych słów, sam wiedział, że strasznie go dręczy to jak wyglądają ludzie z Roswell

— Będzie tak: " Och, przepraszam, dziękuję, proszę" – powiedziała Liz udając damę

— O ty kurwa, patrz... Rath znowu bije się na rymy z tamtym kolesiem – wykrzyknęła naraz Maria, a reszta ruszyli w stronę zebranej grupy i wcisnęła się na przód

— Dalej Rath jesteś najlepszy, pokaż temu lamusowi!! – krzyczeli Liz Alex i Maria (tym razem nie mogę napisać co mógł rymować, nie umiem czegoś takiego, wybaczcie)

— Rozgnieć jego ryj!! – krzyczał ktoś z tłumu
Nagle obok trójki, pojawiła się Lonnie ( chyba nie muszę opisywać jak wyglądała ona i Rath, tak samo jak w serialu). Uśmiechała się tym swoim dziwnym uśmiechem i powiedziała:

— On musi czasem wrzucić inny bieg, to już mnie denerwuje. Mógłby, chociaż wybrać inną ofiarę. Chłopak już pada

— O, hejka Lonnie – powiedzieli wszyscy naraz – Też tak uważam! – wykrzyknął Alex

— ... a teraz niech twoja dupa stąd spierdala i trzyma się ode mnie z dala!! – tymi słowami Rath zakończył pokazując jeszcze "fuck you" i ruszył w stronę grupy znajomych – Yo, ziomki! – wykrzyknął do Liz, Alexa, Marii i Lonnie – i jak mi szło?? – spytał znając odpowiedź

— Nicholas, przyniósł wieści – powiedziała Liz, gdy szli na przód

— O...nareszcie coś się ruszyło. Roswell?? – spytała Lonnie, a Liz przytaknęła

— Przyjeżdżają dziś lub jutro – dodała Maria

— To będzie zabawa! – Rath podniósł ręce do góry na znak triumfu – A jak tam Nasado, zmienił się staruszek?? – spytał po chwili gdy wchodzili do tuneli metra

— Nie wiem, ale podobno łysieje – Liz zaśmiała się – powinien pójść w ślady Nicholasa i wejść w jakiegoś bachora

— Jasne, on taki poważny mądrala....hahaha... jak on by wyglądał!! – cała paczka zaśmiała się głośno.
Weszli do dużego pomieszczenia, umeblowanego, choć strasznie zapuszczonego. Lonnie i Rath natychmiast rzucili się na kanapę, z której poleciały tony kurzu. (Nie zmieniam wystroju, bo, po co) Liz wzięła płytę CD i położyła na stoliku. Pomachała kilka razy ręką nad nią, a ona zaczęła grac bez odtwarzacza.

— Nowa?? – spytał Rath

— Niom, podobno jest spoko – odpowiedziała Liz

— Kupiliście coś do żarcia?? – Alexowi strasznie burczało w brzuchu

— No, coś tam jest, sprawdź w lodówce i daj mi piwo!! – krzyknęła Lonnie gdy podchodził do lodówki

— A mnie chipsy z szafki...cebulowe mendo, nie paprykowe!! – krzyknęła Maria
***


Poprzednia część Wersja do czytania Następna część