Jakie są wasze ulubione książki?
Moderators: ciekawska_osoba, lizzy_maxia
- Graalion
- Mroczny bóg
- Posts: 2018
- Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
- Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
- Contact:
Niedawno przeczytałem "Achaję" Ziemiańskiego i szczerze ją polecam każdemu lubiącemu fantasy. Bardzo ciekawa i wciągająca. Jest kilku autorów, którzy umieją tak dobrze pisać, że za jaki temat by się nie wzięli, potrafią stworzyć książkę od której nie można się oderwać. I sądzę że Ziemiański może być jednym z takich autorów. Na zachętę mały fragment "Achaii" (nie jest to spoiler, bo znajomość tego fragmentu nie ma właściwie związku z akcją):
"(...)
- Masz raport? - Hylen kierował miejską strażą od wielu lat. Nie zwrócił jednak uwagi na skwaszoną minę podwładnego. Zmarszczył brwii odsunął papier od oczu - na starość lepiej czytało mu się z coraz większych odległości.
"Patrol patrolujący rejon patrolowania okolic Króleskiego parku...”
- Psiamać – zaklął – „Królewskiego” idioto! W środku jest litera „w”!
„...napotkał sześć trópów należących do obcokrajowców...”
- Bogowie jak się pisze „trupów” ? A poza tym chodzi o trupy obcokrajowców, czy jedynie trupy, które były własnością obcokrajowców? – zmrużył oczy, żeby odczytać koślawe litery. – Potem rajcy mi głowę suszą o te raporty.
Dowódca zmiany stał bez słowa. Wiedział, że dalej będą gorsze rzeczy i to bynajmniej nie z dziedziny ortografii czy stylistyki.
„Wszyscy oni dnia dzisiejszego postanowili targnąć się na żywot własny, co niniejszym uczynili.”
- Coooooo?!!!
„Pięciu z nich zastrzeliło się z własnych kusz, w tym trzech za pierwszym razem nie wycelowało dobrze i musieli ponownie założyć bełty, by się nimi razić. A jeden to strzelił do siebie cztery razy, zanim wycelował dobrze i się ubił ..”
Hylen przełknął ślinę. Oczy mu wyszły z orbit. Wyciągnął rękę ponad stołem.
- Dawaj! – warknął
Dowódca zmiany włożył sakiewkę w nadstawioną dłoń. Hylen potrząsnął głową i czytał dalej.
„Jeden natomiast z obcokrajowców musiał czuć do siebie szczególny żal. Najpierw raził się na kuszy, chcąc pewnie ugodzić się w samo serce, ale nie wycelował dobrze, raniąc swą nogę do tyłu w łydkę. Następnie zaczął okładać się kolbą kuszy, a potem zadał sobie siedemnaście ciosów własnym nożem, godząc w klatkę piersiową, ale głównie, właściwie to w plecy...”
- W plecy, k***a, się raził?!!! Nożem ?!!!
„... następnie wyrwał z płotu pozłacaną sztachetę i dalejże się nią okładać okrutnie, co zeznali jak następuje świadkowie...”
- Dawaj – ryknął Hylen, wyciągając powtórnie dłoń.
„...następnie zawzięty okrutnie na swój żywot samobójca wdrapał się na mur okalający park i skoczył na trawę oddając ducha...”
- Bogowie ! – ryknął Hylen – Przecież ten mur ... Tfu! ... murek ma raptem dwa łokcie wysokości! Jak to się wdrapał i skoczył ... na trawę? Nie mogłeś pacanie, napisać chociaż, że uderzył głową w jakiś korzeń?
- Tam nie ma korzenia.
Hylen po raz trzeci wyciągnął dłoń po sakiewkę. Dopiero potem opatrzył dokument własnym podpisem, klnąc przy tym i złorzecząc.
- Następnym razem, półgłówku, napisz, że korzeń był, ale go zbójcy potem ukradli.(...)”
Dla mnie wypas
"(...)
- Masz raport? - Hylen kierował miejską strażą od wielu lat. Nie zwrócił jednak uwagi na skwaszoną minę podwładnego. Zmarszczył brwii odsunął papier od oczu - na starość lepiej czytało mu się z coraz większych odległości.
"Patrol patrolujący rejon patrolowania okolic Króleskiego parku...”
- Psiamać – zaklął – „Królewskiego” idioto! W środku jest litera „w”!
„...napotkał sześć trópów należących do obcokrajowców...”
- Bogowie jak się pisze „trupów” ? A poza tym chodzi o trupy obcokrajowców, czy jedynie trupy, które były własnością obcokrajowców? – zmrużył oczy, żeby odczytać koślawe litery. – Potem rajcy mi głowę suszą o te raporty.
Dowódca zmiany stał bez słowa. Wiedział, że dalej będą gorsze rzeczy i to bynajmniej nie z dziedziny ortografii czy stylistyki.
„Wszyscy oni dnia dzisiejszego postanowili targnąć się na żywot własny, co niniejszym uczynili.”
- Coooooo?!!!
„Pięciu z nich zastrzeliło się z własnych kusz, w tym trzech za pierwszym razem nie wycelowało dobrze i musieli ponownie założyć bełty, by się nimi razić. A jeden to strzelił do siebie cztery razy, zanim wycelował dobrze i się ubił ..”
Hylen przełknął ślinę. Oczy mu wyszły z orbit. Wyciągnął rękę ponad stołem.
- Dawaj! – warknął
Dowódca zmiany włożył sakiewkę w nadstawioną dłoń. Hylen potrząsnął głową i czytał dalej.
„Jeden natomiast z obcokrajowców musiał czuć do siebie szczególny żal. Najpierw raził się na kuszy, chcąc pewnie ugodzić się w samo serce, ale nie wycelował dobrze, raniąc swą nogę do tyłu w łydkę. Następnie zaczął okładać się kolbą kuszy, a potem zadał sobie siedemnaście ciosów własnym nożem, godząc w klatkę piersiową, ale głównie, właściwie to w plecy...”
- W plecy, k***a, się raził?!!! Nożem ?!!!
„... następnie wyrwał z płotu pozłacaną sztachetę i dalejże się nią okładać okrutnie, co zeznali jak następuje świadkowie...”
- Dawaj – ryknął Hylen, wyciągając powtórnie dłoń.
„...następnie zawzięty okrutnie na swój żywot samobójca wdrapał się na mur okalający park i skoczył na trawę oddając ducha...”
- Bogowie ! – ryknął Hylen – Przecież ten mur ... Tfu! ... murek ma raptem dwa łokcie wysokości! Jak to się wdrapał i skoczył ... na trawę? Nie mogłeś pacanie, napisać chociaż, że uderzył głową w jakiś korzeń?
- Tam nie ma korzenia.
Hylen po raz trzeci wyciągnął dłoń po sakiewkę. Dopiero potem opatrzył dokument własnym podpisem, klnąc przy tym i złorzecząc.
- Następnym razem, półgłówku, napisz, że korzeń był, ale go zbójcy potem ukradli.(...)”
Dla mnie wypas
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
ciekawy zbieg okolicznosci... mniej wiecej 15 minut temu skonczylem Achaje (to znaczy II tom.. to jeszcze nie koniec)
mam mieszane odczucia... z jednej strony ksiazka wciaga jak rzadko, z drugiej akcja toczy sie powoli i kazdy szczegol jest roztrzasany z namaszczeniem godnym sejmowej komisji sledczej... w dodatku Ziemianski usiluje porwac sie na cos do czego mu troche brakuje percepcji - rozwazania o naturze multiuniversum, dobrze i zlu i tym podobne tematy - sorry, ale to jest temat z wywieszka "tylko dla wybitnych" i niestety autor jeszcze nie powinien tej wywieszki lekcewazyc.
mniej wiecej od polowy drugiego tomu zaczalem zdawac sobie sprawe, ze albo zakonczenie bedzie straszliwie badziewne, albo nie zobacze go w tym tomie. no i na szczescie/niestety na koniec ujrzalem 'c.d.n.' - teraz bede musial czekac az pan Ziemianski laskawie napisze dalsze czesci, a takiego czekania nie lubie...
i jeszcze jedno: uderzyla mnie ilosc scen w ktorych glowna bohaterka wystepuje nago... nie zebym mial cos przeciwko, ale odnosze wrazenie, ze niektore fragmenty sa wcisniete na sile, zupelnie jakby autor mial jakies kompleksy
ale zeby nie wyszlo, ze bardzo krytykuje, to na zakonczenie powiem, ze nie pamietam, zeby jakas ksiazke sie tak lekko czytalo - naprawde warto, tym bardziej, ze te 1000 stron nie zajmie Wam wiecej niz tydzien.
mam mieszane odczucia... z jednej strony ksiazka wciaga jak rzadko, z drugiej akcja toczy sie powoli i kazdy szczegol jest roztrzasany z namaszczeniem godnym sejmowej komisji sledczej... w dodatku Ziemianski usiluje porwac sie na cos do czego mu troche brakuje percepcji - rozwazania o naturze multiuniversum, dobrze i zlu i tym podobne tematy - sorry, ale to jest temat z wywieszka "tylko dla wybitnych" i niestety autor jeszcze nie powinien tej wywieszki lekcewazyc.
mniej wiecej od polowy drugiego tomu zaczalem zdawac sobie sprawe, ze albo zakonczenie bedzie straszliwie badziewne, albo nie zobacze go w tym tomie. no i na szczescie/niestety na koniec ujrzalem 'c.d.n.' - teraz bede musial czekac az pan Ziemianski laskawie napisze dalsze czesci, a takiego czekania nie lubie...
i jeszcze jedno: uderzyla mnie ilosc scen w ktorych glowna bohaterka wystepuje nago... nie zebym mial cos przeciwko, ale odnosze wrazenie, ze niektore fragmenty sa wcisniete na sile, zupelnie jakby autor mial jakies kompleksy
ale zeby nie wyszlo, ze bardzo krytykuje, to na zakonczenie powiem, ze nie pamietam, zeby jakas ksiazke sie tak lekko czytalo - naprawde warto, tym bardziej, ze te 1000 stron nie zajmie Wam wiecej niz tydzien.
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
- brendanferhfan
- Zainteresowany
- Posts: 480
- Joined: Fri Feb 13, 2004 4:52 pm
Samotnosc w sieci. Skonczylam to czytac kilka godzin temu i nadal jestem poruszona. Co za ksiazka! Dawno takiej nie czytalam, oj bardzo dawno. Zreszta nigdy nad jedna ksiazka nie plakalam trzy razy. Dokladnie trzy! Genialnie napisana... niebezpicznie wciagajaca.
Autor pokazuje, ze wszystko, co istenieje na tym swiecie da sie opisac- zaczynajac na uczuciach, konczac na dzwiekach. Naprawde polecam!
Fanatykom fantastyki, milosnikom poezji, zakochanym w horrorach i kryminalach. Po prostu wszystkim. Wypisalabym mase cytatow z tej ksiazki teraz, ale nie chce wam niczego psuc, bo moze ktos jednak za nia chwyci.
Poemat o milosci. Fenomenalna ksiazka...
Autor: Janusz L. Wiśniewski
Autor pokazuje, ze wszystko, co istenieje na tym swiecie da sie opisac- zaczynajac na uczuciach, konczac na dzwiekach. Naprawde polecam!
Fanatykom fantastyki, milosnikom poezji, zakochanym w horrorach i kryminalach. Po prostu wszystkim. Wypisalabym mase cytatow z tej ksiazki teraz, ale nie chce wam niczego psuc, bo moze ktos jednak za nia chwyci.
Poemat o milosci. Fenomenalna ksiazka...
Autor: Janusz L. Wiśniewski
Mnie sie "Samotnośc..." w ogóle nie podobała. Koszmarnie nudna, irytujaca, przewidywalana i co najgorsze jest w stylu Coehlo, czyli pretensjonalna i dla "uduchowionych lalek Barbie". Aforyzmy ? W tej ksiązce są tak wyświechtane banały, że już lepiej poczytać etykietki na jogurtach. Gdzieś przeczytałem, ze Wiśniewski jest uważany za współczesnego buntownika... kpina ! Buntownikiem był James Dean, James Joyce, Oscar Wilde... a autor "Samotności..." to ZWYKŁY popkulturalny pisarz.
Co do Coehlo - przeczytałam jego "Weronikę..." jeszcze w czasach, gdy książka była dla mnie złem koniecznym Przegrałam zakład, więc musiałam... Nie ważne. W każdym razie, z uwagi na moje słabe obeznanie w temacie, książka spodobała mi się. Pomyślałam, skoro miło się czytało, a wszyscy twierdzą, że Coehlo to fenomen... (mniej więcej wszyscy) zabrałam się za "Nad brzegiem rzeki Piedry..." - i znużyło mnie już na początku. Tym sposobem powróciłam do dawnego nawyku raczej odkurzania książek niż ich czytania. Ale pamiętam jeszcze z czasów podstawówki "Biały kieł zew krwi" Jacka Londona wypożyczony na zasadzie ciękiej książki, by móc szybko przeczytać i "zaliczyć" kolejną pozycję z biblioteki szkolnej w celu poszerzenia listy najczęściej czytających osób w klasie (na koniec roku były nagrody dla najlepszych ). Bardzo mi się to spodobało. Nie pamiętam szczegółów, dlatego właśnie postanowiłam wrócić do tej książki, ale wiem, że byłam nią zachwycona, więc myślę, że mogę ją polecić (z dopiskiem - miałam wtedy góra 11 lat )
...książki.... uwielbiam czytać, książki wręcz pochłaniam
mogłabym bardzo długo wymieniać, ale do moich "naj" książek należą....J.L.Wiśniewski "Samotność w Sieci", ostatnio "O,melba!"&"Stan podgorączkowy", Terakowskiej "Poczwarka"&"Ono".....mogłabym tak pisać i pisać...ale na miejscu 1 i tak pozostanie M.Metz:)
mogłabym bardzo długo wymieniać, ale do moich "naj" książek należą....J.L.Wiśniewski "Samotność w Sieci", ostatnio "O,melba!"&"Stan podgorączkowy", Terakowskiej "Poczwarka"&"Ono".....mogłabym tak pisać i pisać...ale na miejscu 1 i tak pozostanie M.Metz:)
Bez obrazy, ale jak można być az tak niewrazliwym?
Nudna? No tak preferujesz sensacyjne historyjki nasycone krwia.
Przewidywalna? No zapewne zakonczenie. Przeciez wszystkie tanie romansidla się tak koncza.
W stylu Coehlo? Az dziw bierze, ze przeczytales ktoras ksiazke Coehla i Samotnosc i masz takie zdanie.
Aforyzmy to ja mam na co drugiej stronie internetowej nie wysilajac się zbytno, żeby je znalezc. Mialam na mysli cos glebszego (nawet od Twoich ulubionych etykietek z jogurtow).
Napisana w sposób prosty i mądry jednocześnie. To wielka sztuka. Az pragnie się zakochac.
Każdy kto choć raz wykorzystywal sieć w celu towarzyskim, bedzie przeżywał molekuły emocji, doświadczając na każdej synapsie przeplywu impulsu, zawierającego informacje o sekwencjonowaniu ludzkiego DNA, o tym co unikalnego jest w VII symfonii Beethovena, lub czym jest chemia milości..
Plytkie? Nie sądzę.
Nudna? No tak preferujesz sensacyjne historyjki nasycone krwia.
Przewidywalna? No zapewne zakonczenie. Przeciez wszystkie tanie romansidla się tak koncza.
W stylu Coehlo? Az dziw bierze, ze przeczytales ktoras ksiazke Coehla i Samotnosc i masz takie zdanie.
Aforyzmy to ja mam na co drugiej stronie internetowej nie wysilajac się zbytno, żeby je znalezc. Mialam na mysli cos glebszego (nawet od Twoich ulubionych etykietek z jogurtow).
Napisana w sposób prosty i mądry jednocześnie. To wielka sztuka. Az pragnie się zakochac.
Każdy kto choć raz wykorzystywal sieć w celu towarzyskim, bedzie przeżywał molekuły emocji, doświadczając na każdej synapsie przeplywu impulsu, zawierającego informacje o sekwencjonowaniu ludzkiego DNA, o tym co unikalnego jest w VII symfonii Beethovena, lub czym jest chemia milości..
Plytkie? Nie sądzę.
Tak sie składa, że nie lubie jak powiedziałaś: "sensacyjnych historyjkiek nasyconych krwią".
Tu nie chodzi o mój brak wrazliwości, tylko jesli naprawde chce rozmawiać o literaturze musisz nauczyc sie jednej rzeczy... zauważania Szczerości i Fałszu. Może istotnie jest to ksiązka napisana w dobry stylu... ale to nie jest "Buszujący w zbożu"... to nie jest "Ulisses"... to nie jest "Wielki Gatsby". Dobrym Pisarzem nie jest człowiek który w kunsztowny sposób prezentuje swoje poglądy... taka osoba to tylko zimny i wyrachowany "pismiennik". Pisarzem jest ta osoba która dzieli swoimi SZCZERYMI emocjami z czytelnikiem... nie chce dawac rad, nie chce pouczać... chce tylko przedstawić to co czuje.
Skoro po tej ksiązce chcesz sie zakochać, to co poczujesz po przeczytaniu "Pieknych i Przeklętych" Fitzgeralda... skoro ta ksiązka uczy życia to czego nauczysz sie po przeczytaniu "Disneylandu" Dygata ... skoro ta ksiązka jest szczera to jakie jest "Jądro Ciemności" Conrada ?
PS. Polecam "Zniewolony Umysł - Lekcja Literatury" Czesława Miłosza i Włodzierza Boleckiego, a szczególnie rozdział V: "Beta czyli nieszczęsliwy kochanek"
Tu nie chodzi o mój brak wrazliwości, tylko jesli naprawde chce rozmawiać o literaturze musisz nauczyc sie jednej rzeczy... zauważania Szczerości i Fałszu. Może istotnie jest to ksiązka napisana w dobry stylu... ale to nie jest "Buszujący w zbożu"... to nie jest "Ulisses"... to nie jest "Wielki Gatsby". Dobrym Pisarzem nie jest człowiek który w kunsztowny sposób prezentuje swoje poglądy... taka osoba to tylko zimny i wyrachowany "pismiennik". Pisarzem jest ta osoba która dzieli swoimi SZCZERYMI emocjami z czytelnikiem... nie chce dawac rad, nie chce pouczać... chce tylko przedstawić to co czuje.
Skoro po tej ksiązce chcesz sie zakochać, to co poczujesz po przeczytaniu "Pieknych i Przeklętych" Fitzgeralda... skoro ta ksiązka uczy życia to czego nauczysz sie po przeczytaniu "Disneylandu" Dygata ... skoro ta ksiązka jest szczera to jakie jest "Jądro Ciemności" Conrada ?
PS. Polecam "Zniewolony Umysł - Lekcja Literatury" Czesława Miłosza i Włodzierza Boleckiego, a szczególnie rozdział V: "Beta czyli nieszczęsliwy kochanek"
ja tylko chcialem wspomniec, ze wczoraj wzialem sie za tego oslawionego Alchemika... ludzie, takiego banalu dawno nie widzialem... BANAL BANAL BANAL
po tym czego sie tu nasluchalem spodziewalem sie co najmniej czegos umarkowanie ciekawego... a tak moja przygoda z Coehlo konczy sie na kilkunastu stronach, bo nie wierze, zeby ten facet mial do cokolwiek do powiedzenia...
po tym czego sie tu nasluchalem spodziewalem sie co najmniej czegos umarkowanie ciekawego... a tak moja przygoda z Coehlo konczy sie na kilkunastu stronach, bo nie wierze, zeby ten facet mial do cokolwiek do powiedzenia...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests