Lizziett wrote:(...) ( a gdzie SPOILER
?) Anneth powala- to chyba najlepszy Harry jakiego widziałam, a styl przypomina mi dziwnie Wyspiańskiego
Jakoś przeoczyłam tekst powyżej, a z samego obrazka nie wynika, co się stanie w HBP. Wyspiański nie Wyspiański trzeba przyznać, że na twarzy Harry'ego bardzo dobrze malują się odczucia, które go pochłonęły.
SPOILER -> Harry wreszcie podjął decyzję, że Voldemort musi zostać pokonany, ale już nie dlatego, że tak chce przepowiednia, czy z powodu faktu iż wszyscy inni tego po nim oczekują. Pod koniec 5 tomu Harry rozumie, co musi zrobić, teraz uświadamia sobie, że musi powziąć konkretne działania by dopaść Voldemorta. I przestaje to już być kwestia ocalenia magicznego i mugolskiego świata, pokonanie Lorda jest tym, czego gł. bohater potrzebuje by wreszcie zacząć żyć. Nie jako "ten, który przeżył", ani "wybraniec", zwyczajny a Harry Potter. <-
Magea wrote:Lizzett jestem w 100% za aktorem którego ty proponujesz na Syriusza .. jest booski
A który konkretnie, bo to zdjęcia 4 różnych aktorów (?)
Pierwszy jeśli się nie mylę to znany z roli tytułowej serialowy Herkules. Albo ten drugi aktor, z którym tak często jest mylony, a którego nazwiska nikt nigdy nie pamięta
Kolejny to Johny Depp. Na trzeciej pozycji jest zdaje się Billy Crudup, ale nie jestem pewna. (Wczoraj grał w "Uśpionych", nieprawdaż? BTW: genialny film!). Czwartego nie kojarzę.
Jeśli chodzi o moje typy, to uważam, że Johny Depp świetnie by się nadawał do roli Syruisza, a to za sprawą jego wszechstronności. Spisuje się bardzo dobrze w roli postaci dziwnych, ale za razem intrygujących (Edward Nożycoręki, Charlie i Fabryka czekolady, Neverland), nieco pokręconych (Jack Sparrow z Piratów z Karaibów), uwodzicielskich amantów (Don Juan DeMarco, Czekolada), czy tropicieli-detektywów (Jeździec bez głowy, czy mój ukochany
Donnie Brasco). Syriusz jest bardzo barwną postacią - nietypową czarną owcą arystokratycznego rodu Blacków. Zawsze miałam wrażenie, że jego bunt nie polegał na fascynacji hasłem "czyńmy dobro", a raczej "róbmy wszystko na przeciw zasadom i rodzinie". Syriusz stał się postacią pozytywną między innymi dlatego, że w czasie kiedy zaczął się jego bunt, trafił na Jamesa, Remusa i Petera (tfu!). Dla młodych ludzi zawsze najważniejsi są przyjaciele i to ich opinia kształtuje w dużej części czyjś charakter. A Johnny Depp ma dar wcielania się w postaci skomplikowane i nawet przy kiepskim scenariuszu potrafi wydobyć z bohatera jego kwintesencję i wiarygodnie przedłożyć ją widzom.
---------------------------------------------------------
Remus Lupin - od początku była to dla mnie postać zagubiona, zatracona w sobie. Problem z którym nie mógł sobie poradzić odciskał się nie tylko na jego psychice, ale i na wyglądzie zewnętrznym. Jego rolę powinien dostać ktoś, kto potrafi połączyć oba sposoby wyrażania się by jak najwierniej oddać złożoność postaci. Uważam, że to tej roli świetnie nadawałby się Christian Bale. Pisząc o nim, jako Lupinie mam przed oczami jego rolę kleryka w Equilibrium oraz Trevora Reznika w Mechaniku. Ewentualnie pasowałby tu również Joseph Fiennes (Ukryte pragnienia, Zakochany Szekspir, Wróg u bram).
--------------------------------------------------
W roli opanowanej i stanowczej Belli widzę Monicę Belluci. Tej postaci mogliśmy się bliżej przyjrzeć w 6 tomie. Dobierając aktorki skupiam się tu na pierwszym rozdziale, bo wydaje się on najlepiej oddawać jej charakter. Bellę powinna zagrać aktorka, która nawet uśmiechając się rozsiewa wokoło chłód. Pani wspomniana powyżej potrafi to zrobić aż za dobrze
Belluci nie jest moją ulubienicą, ale do tej roli nadawałby się bardzo dobrze.
------------------------------
Cate Blanchett to mój typ na Narcyzę. Nie jest to do końca postać jednoznaczna... znów kłania się pierwszy rozdział HBP. Swoje zachowanie dostosowuje do sytuacji przybierając różne oblicza w zależności od tego, co chce osiągnąć (jak Galadriela z Władcy Pierścieni grana przez Blanchett). Ma zarazem delikatną urodę, a tego Cate nie można odmówić. Jej stosunek do Draco zdradza nam, że nie jest aż tak zimna na jaką pozuje, ale ciężko określić ją mianem 'matki polki'. Choć rzadko daje to po sobie poznać ma uczucia. (tu kłania się wspaniała rola Cate w Elisabeth)
----------------------------
Z Dumbledore'm to jest taki problem, że jego pierwowzór to człek 150-letni. Hollywodzcy producenci podążając tym tropem ubzdurali sobie, że zagrać go musi również bardzo wiekowy aktor, a takich w Hollywood za wielu nie ma. Jakby zapominali o tym, że skoro i tak jego charakteryzacja w postaci długiej brody i innych 'przymiotów' starości nie będzie łatwa. A wystarczyło sięgnąć po nieco młodszy rocznik i już pole chętnych do tej roli aktorów się powiększa. Dla mnie może nie idealnym, ale lepszym od obecnego dyrektorem Hogwartu byłby Geoffrey Rush. Pierwszy raz zwróciłam na niego uwagę w filmie Ned Kelly (z Orlando Bloomem i Heathem Ledgerem). A potem już nie umknął mej pamięci i pojawiał się na ekranie co i rusz - we wspomnianej już Elisabeth (genialna kreacja Sir Francisa Walsinghama), Nędznikach, Zakochany Szekspir, Piraci z Karaibów.
P.S. Zdaję sobie sprawę, że masa Oskarów dla "Zakochanego Szekspira" to jedno wielkie nieporozumienie, ale nadal uważam, że film, a w szczególności jego obsada zapracowali na pochwały.
P.S. 2 Patrząc na te filmy widzę, że wielu aktorów albo grało w tych samych obrazach lub są w jakiś sposób powiązani ze sobą, ale zbieżność jest całkowicie przypadkowa.
...edycja...
Właśnie oglądałam sobie telewizyjną "Helenę trojańską". Pomijając fakt, że film jest do bani, a scenariusz pisał ktoś, kto oprócz zlepienia wszystkich związanych z Helenką i Parysem mitów, nie miał pojęcia, jak opowiedzieć tą historię. Sięgając do starożytności trzeba się zdecydować, czy robi się film o namiętności, relacjach rodzinnych, czy twardej szkole żołnierskiej - nieodzownej towarzyszce tamtych czasów. Tymczasem Harrison (reżyser) i Kern (scenarzysta) postanowili zawrzeć w filmie wszystkiego po trochu i wyszło im coś na kształt harleqeenowatej opowieści o
silnych, ale słabych kobietach ulegających 'prawdziwym' mężczyznom. Blee... ale ja nie o tym chciałam
Mianowicie w filmie warto zwrócić uwagę jedynie na jednego aktora - Rufusa Sewella. Znam go tylko z Hamleta (1996, grał tu również Kenneth Branagh
), Baśni 1000 i jednej nocy oraz Obłędnego rycerza (a tu grał z Paulem Battany'm
, którego nawiasem mówiąc ubóstwiam! Śmiać mi się chce, bo kiedy czytałam "Kod Leonarda..." jego wyobrażałam sobie w roli Silasa, a teraz słyszę, że właśnie Paula wybrali do tej roli
). A zmierzam do tego, że Rufus bez dwóch zdań nadawałby się do roli Luciusza Malfoya. Choć niczego nie mogę zarzucić Jasonowi Isaacsowi, mimo wszystko uważam, że Sewell perfekcyjnie wciela się w postaci zmanieryzowanych arystokratów, książąt itd.