The Journey Home - Powrót do Domu - KONIEC
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Czytając pierwszą część pomyślałam, że polubię Chrisa. Teraz kiedy trochę przybliżyłaś jego postać wiem, że się nie myliłam.
Co to znaczy, że Liz ma jasne włosy? Chyba jeszcze nie posiwiała od nadmiaru kosmicznych spraw? Nie mogła też przerobić się na blond, prawda?
Poza tym sposób w jaki traktuje Chrisa. Rzeczywiście wyokrewałaś ją na bardzo ciepłą postać.
Nie lubiłam Jessiego w serialu, w pierwszej części i przez większą część tej rozmowy telefonicznej i kiedy już myślałam, że wyrobiłam sobie o nim konkretne zdanie(jako o postaci w tym ff) ty kończysz tę rozmowę w taki sposób, że prawie zaczynam go lubić.
Maria chyba jednak nie odnalazła siebie. To jak teraz wygląda jej życie... Trudno wymagać by było jak w bajce, ale ten Jerry. Zlituj się nad nią i pozbądź się go. To tylko taka mała sugestia.
Czekam na to jak wykreujesz postać jej syna.
Co to znaczy, że Liz ma jasne włosy? Chyba jeszcze nie posiwiała od nadmiaru kosmicznych spraw? Nie mogła też przerobić się na blond, prawda?
Poza tym sposób w jaki traktuje Chrisa. Rzeczywiście wyokrewałaś ją na bardzo ciepłą postać.
Nie lubiłam Jessiego w serialu, w pierwszej części i przez większą część tej rozmowy telefonicznej i kiedy już myślałam, że wyrobiłam sobie o nim konkretne zdanie(jako o postaci w tym ff) ty kończysz tę rozmowę w taki sposób, że prawie zaczynam go lubić.
Maria chyba jednak nie odnalazła siebie. To jak teraz wygląda jej życie... Trudno wymagać by było jak w bajce, ale ten Jerry. Zlituj się nad nią i pozbądź się go. To tylko taka mała sugestia.
Czekam na to jak wykreujesz postać jej syna.
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)
No dobra, Maxa i Michaela nie ma, hmm, jako że napisałaś, że będzie to dreamerek/polarek, w końcu się pojawią. Kiedy to będzie?!!!
Maria, ciężko mi wyobrazić ją sobie jako osobę, która przestała walczyć o swoje marzenia i poprzestała na tym co "zesłał' jej los. Ale pewnie coś w jej życiu zakręcisz i znów będzie mogła pokazać, że ma tylko 18 lat i mnóstwo wigoru.
Jerry, tak pozbądź się go, czym szybciej tym lepiej, tak samo Jessi, jego chyba nigdy nie polubię w żadnym opowiadaniu.
A Isabel, włóż w jej ręce trochę władzy, niech krzyknie raz a porządnie na swoją córuchnę, niech sie dziewczę uczy posłuszeństwa.
Liz - proponuję kurację antynikotynową tak w ramach skutecznej reklamy zdrowego życia.
A tak na końcu, małymi literkami, czemu te aktualizacje tak rzadko? Wczytuję się w tekst, a tu bach, cdn.
Maria, ciężko mi wyobrazić ją sobie jako osobę, która przestała walczyć o swoje marzenia i poprzestała na tym co "zesłał' jej los. Ale pewnie coś w jej życiu zakręcisz i znów będzie mogła pokazać, że ma tylko 18 lat i mnóstwo wigoru.
Jerry, tak pozbądź się go, czym szybciej tym lepiej, tak samo Jessi, jego chyba nigdy nie polubię w żadnym opowiadaniu.
A Isabel, włóż w jej ręce trochę władzy, niech krzyknie raz a porządnie na swoją córuchnę, niech sie dziewczę uczy posłuszeństwa.
Liz - proponuję kurację antynikotynową tak w ramach skutecznej reklamy zdrowego życia.
A tak na końcu, małymi literkami, czemu te aktualizacje tak rzadko? Wczytuję się w tekst, a tu bach, cdn.
Hm....Nan- zabiję, poćwiartuję, uduszę ! Jak mogłaś nazwać syna Marii ''Bobby'' ...każde imię, tylko nie TO !!!! Kojarzy mi się mniej więcej tak jak imię dla psa ''Pimpuś''. Kojarzy mi się z gapiostwem, z D.J Bobo, którego nie cierpię i z bobem, którego nie trawię
Po drugie spodziewam się, że jednak na nowo połączysz Marię i Michaela...Wtedy wszystko zostanie ci wybaczone
Co do wątku z Liz- nie mogę przywyknąć do tego, że ten wieczny okaz zdrowia pali jak piec A Jesse jest po prostu ...rozbrajający
Podsumowując- pozytywne w większości.
Po drugie spodziewam się, że jednak na nowo połączysz Marię i Michaela...Wtedy wszystko zostanie ci wybaczone
Co do wątku z Liz- nie mogę przywyknąć do tego, że ten wieczny okaz zdrowia pali jak piec A Jesse jest po prostu ...rozbrajający
Podsumowując- pozytywne w większości.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Maria, kolejna postać której życie jest zupełnie nieudane, jak gdyby na jakieś fatum zawisło na kobietach których przeznaczenie być może miało być zupełnie inne.
Nanuś coś ty zrobiła z ich życiem. Gdzie podziały się marzenia z lat ich młodości, gdzie szczęście które miało być im pisane. Dlaczego są takie samotne, smutne i zrezygnowane ?
Nanuś coś ty zrobiła z ich życiem. Gdzie podziały się marzenia z lat ich młodości, gdzie szczęście które miało być im pisane. Dlaczego są takie samotne, smutne i zrezygnowane ?
Tak już czasami bywa...słyszałam coś o jakimś opowiadaniu w którym Maria po odlocie Michaela w "Departure" zupełnie się stoczyła, rzucając w wir życia pełnego narkotyków i przypadkowych facetów ( brzmi znajomo? taka "cukierkowa" wersja "Downfall"). Bo jakkolwiek rąbnięty nie bywał Michael i chociaż nieraz dawał jej w kość, był poprostu mężczyną jej życia. Byli dla siebie stworzeni i kiedy "odjechał na tym swoim gracie w siną dal" zabrał ze sobą całe jej szczęście, nadzieję na przyszłość i wiarę że oto spotkała człowieka, który nigdy jej nie opuści, tak jak kiedyś zrobił to jej ojciec. Tak więc nie dziwi mnie że po latach zastajemy ją połamaną i wypaloną. Gdzieś uleciała cała ta słynna energia o sile huraganu
No i Liz...wystarczy przypomnieć sobie epizod "CHDB" i sceny w których pijana tarzała się po trawniku, by dojść do wniosku, że bez Maxa jakaś cząstka jej siły poprostu przestawała istnieć.
Swoją drogą Michael "odjechał w siną dal na swoim gracie"...to znaczy że nie wrócił w "Graduation? Och. A to może oznaczać tylko jedno
A ja podejrzewałam że jest gdzieś razem z Maxem...a tu być może wogóle nie ma już Maxa.
Dzięki Nan
No i Liz...wystarczy przypomnieć sobie epizod "CHDB" i sceny w których pijana tarzała się po trawniku, by dojść do wniosku, że bez Maxa jakaś cząstka jej siły poprostu przestawała istnieć.
Swoją drogą Michael "odjechał w siną dal na swoim gracie"...to znaczy że nie wrócił w "Graduation? Och. A to może oznaczać tylko jedno
A ja podejrzewałam że jest gdzieś razem z Maxem...a tu być może wogóle nie ma już Maxa.
Dzięki Nan
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
A więc Biedaczek z tego Zano-Chrisa... Raptem poznał swoja siostrę(przyrodnią...), dowiedział się, że jej matka była żoną Maxa Evansa jego ojca a wcale tego nie szukał. Hotori myślisz, że Max żyje? Od początku czytając ten ff miałąm wrażenie, że nie, ale... Wszystko jest możliwe
Is jak to Is... Ja gdybym miała 14letnie dziecko w życiu nie pozwoliłabym mu isć na całonocna imprezę i to jeszcze ze starszym facetem... Ona wydaje się być bezsilna co do Alex... Ciekawo dlaczego...
Maria... Heh widac ona się nie zmieniła... Zobaczymy co będzie dalej...
W ogóle to dziwnie się cyta ten ff... Dziwnie nie znaczy źle po prostu zawsze dziwnie czyta się ff które opierają się na przyszłości bohaterów... Jestem strasznie ciekawa co się teraz stanie...
Czekam na Michaela I polarek Oby szybko Ciekawe jak się potoczyło jego życie mam śmieszne przeczucia, że mogłabyś nas czymś zaskoczyć co do tej postaci
Ehem chcę więcej
Is jak to Is... Ja gdybym miała 14letnie dziecko w życiu nie pozwoliłabym mu isć na całonocna imprezę i to jeszcze ze starszym facetem... Ona wydaje się być bezsilna co do Alex... Ciekawo dlaczego...
Maria... Heh widac ona się nie zmieniła... Zobaczymy co będzie dalej...
W ogóle to dziwnie się cyta ten ff... Dziwnie nie znaczy źle po prostu zawsze dziwnie czyta się ff które opierają się na przyszłości bohaterów... Jestem strasznie ciekawa co się teraz stanie...
Czekam na Michaela I polarek Oby szybko Ciekawe jak się potoczyło jego życie mam śmieszne przeczucia, że mogłabyś nas czymś zaskoczyć co do tej postaci
Ehem chcę więcej
He, he... tak sobie zacytuję...
jest wtorek...Nan wrote: Co powiesz na co-niedzielne umieszczanie?
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Ekhm... no tak, wygląda na to, że niedziela przeciągnęła mi się na środę... ale szkoła ma swoje surowe nieco wymogi. Ostatni raz, słowo honoru W tą niedzielę będzie już jak zwykle...
Age - sama zastanawiam się, czemu jest tu tak dużo o Isabel... I co wy takie drastyczne się zrobiłyście ? Lubię Nicholasa, ale żeby tak od razu... To nie starożytność, gdzie pięć osób w tą czy w tamtą nie robiło żadnej różnicy Renya, słowo daję, nie przypuszczałam, że tak byś ich się wszystkich pozbyła To, że zawsze wykazywałam mordercze skłonności nie oznacza, że trup będzie słał się gęsto, zresztą, odwykłam już nieco od kryminałów.
Chyba się wkopałam na początku tym określeniem kategorii A czy nikomu nie przyszło na myśl, że zawsze mogę wprowadzić retrospekcje i że obiecane kategorie będą raczej w przeszłości?
Gwoli wyjaśnienia (jak zwykle zaplątanego) tej "upiornej córuchny" i tak na przyszłość - chodzę sobie do tego liceum, na dole mieści się gimnazjum, patrzę na zachowanie tych młodszych i różne rzeczy chodzą mi po głowie. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że w mojej szkole jest znaczna przewaga płci tak zwanej pięknej, a kobiety, jak wiadomo, są "narodem plotkarskim" i nawet w drugiej liceum plotki z gimnazjum będą powtarzane... A ja słucham, patrzę, i wysnuwam wnioski.
Hotori, jak nie pasuje ci Bobby, to sobie pomyśl, że to od Roberta. Robert to bardzo piękne imię, dorosłe i tak dalej, a Bobby - w sam raz dla dziecka. D.J. Bobo nie znam więc skojarzeń nie mam
Jesse zawsze był rozbrajający - zwłaszcza jak śledził żonę pod Metachemem i darł się na całe miasto "Isabel".
A marzenia raz się spełniają, raz nie, z przewagą tego drugiego To, że połowa grupy była z niebios i że Max miał tron, którego w życiu nawet nie zobaczył, wcale tego nie zmieniała. Kto wie, co tak właściwie było im pisane? Może Liz w sumie powinna była umrzeć, bo gdyby... Mało kto ma życie usłane różami, więc i ich nie oszczędziło.
Część 3
(...) Isabel:
Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Wiem za to, kiedy się obudziłam. Paul potrząsał lekko moim ramieniem.
-Isabel... Isabel, obudź się – mówił. Otworzyłam oczy i spojrzałam odruchowo na zegarek. Dwadzieścia po pierwszej w nocy. Jęknęłam cicho.
-Paul, jest środek nocy! Stało się coś? – popatrzyłam na jego twarz. W pokoju panował mrok, ale widziałam, że był zmartwiony i jakby zaniepokojony. Od razu przyszła mi na myśl Alex. – Boże, coś się stało Alex, tak?!
-Isabel, spokojnie – powiedział bez przekonania. – Przed chwilą dzwoniła policja, Alex... – Paul nabrał powietrza, a we mnie wybuchły najgorsze przypuszczenia. Alex nie żyje. Została zamordowana na tej cholernej imprezie, albo ktoś ją pobił, albo zgwałcił, albo... - Alex została zatrzymana za próbę włamania. (...)
Age - sama zastanawiam się, czemu jest tu tak dużo o Isabel... I co wy takie drastyczne się zrobiłyście ? Lubię Nicholasa, ale żeby tak od razu... To nie starożytność, gdzie pięć osób w tą czy w tamtą nie robiło żadnej różnicy Renya, słowo daję, nie przypuszczałam, że tak byś ich się wszystkich pozbyła To, że zawsze wykazywałam mordercze skłonności nie oznacza, że trup będzie słał się gęsto, zresztą, odwykłam już nieco od kryminałów.
Chyba się wkopałam na początku tym określeniem kategorii A czy nikomu nie przyszło na myśl, że zawsze mogę wprowadzić retrospekcje i że obiecane kategorie będą raczej w przeszłości?
Gwoli wyjaśnienia (jak zwykle zaplątanego) tej "upiornej córuchny" i tak na przyszłość - chodzę sobie do tego liceum, na dole mieści się gimnazjum, patrzę na zachowanie tych młodszych i różne rzeczy chodzą mi po głowie. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że w mojej szkole jest znaczna przewaga płci tak zwanej pięknej, a kobiety, jak wiadomo, są "narodem plotkarskim" i nawet w drugiej liceum plotki z gimnazjum będą powtarzane... A ja słucham, patrzę, i wysnuwam wnioski.
Hotori, jak nie pasuje ci Bobby, to sobie pomyśl, że to od Roberta. Robert to bardzo piękne imię, dorosłe i tak dalej, a Bobby - w sam raz dla dziecka. D.J. Bobo nie znam więc skojarzeń nie mam
Jesse zawsze był rozbrajający - zwłaszcza jak śledził żonę pod Metachemem i darł się na całe miasto "Isabel".
A marzenia raz się spełniają, raz nie, z przewagą tego drugiego To, że połowa grupy była z niebios i że Max miał tron, którego w życiu nawet nie zobaczył, wcale tego nie zmieniała. Kto wie, co tak właściwie było im pisane? Może Liz w sumie powinna była umrzeć, bo gdyby... Mało kto ma życie usłane różami, więc i ich nie oszczędziło.
Część 3
(...) Isabel:
Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Wiem za to, kiedy się obudziłam. Paul potrząsał lekko moim ramieniem.
-Isabel... Isabel, obudź się – mówił. Otworzyłam oczy i spojrzałam odruchowo na zegarek. Dwadzieścia po pierwszej w nocy. Jęknęłam cicho.
-Paul, jest środek nocy! Stało się coś? – popatrzyłam na jego twarz. W pokoju panował mrok, ale widziałam, że był zmartwiony i jakby zaniepokojony. Od razu przyszła mi na myśl Alex. – Boże, coś się stało Alex, tak?!
-Isabel, spokojnie – powiedział bez przekonania. – Przed chwilą dzwoniła policja, Alex... – Paul nabrał powietrza, a we mnie wybuchły najgorsze przypuszczenia. Alex nie żyje. Została zamordowana na tej cholernej imprezie, albo ktoś ją pobił, albo zgwałcił, albo... - Alex została zatrzymana za próbę włamania. (...)
Last edited by Nan on Sat May 28, 2005 1:10 pm, edited 1 time in total.
Wcześniej nie zwróciłam na nic takiego uwagi, ale czy to opowiadanie jest w formie listu lub po prostu opowieści, dość szczegółowej zresztą?Wiesz, te wszystkie sklepy, kafejki...Nie zrozum mnie źle...
Chris. Nie wiem dlaczego, ale lubię tę postać i fragmenty jej poświęcone.
To napewno wypowiedź Isabel? Zauważyła, że życie ją zmieniło, ale czy ona nie ma już nic innego w swoim życiu poza pracą, córką, problemami z córką, byłym i obecnym facetem i dobrze wyposażoną łazienką?„Wszyscy”, to znaczy Jesse i Paul.
Informowanie o ewentualnym wyjeździe do Roswell było najzabawniejszym punktem. Stanowcze podejście.
Bardzo mi przykro, pani Garner, ale pani mąż nie żyje.
Czy tylko mi nie zrobiło się specjalnie przykro?
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)
Hm, a kiedy miała? Tylko dawniej kręciło się ono wokół randek, lakierów do paznokci, zakupów, Maxa, Michaela i dylematu "kiedy powiemy mamie i tacie"To napewno wypowiedź Isabel? Zauważyła, że życie ją zmieniło, ale czy ona nie ma już nic innego w swoim życiu poza pracą, córką, problemami z córką, byłym i obecnym facetem i dobrze wyposażoną łazienką?
Swoją drogą to naprawdę smutne ja rozumiem, względy bezpieczeństwa, konieczność....ale oni nie widzieli się od lat! Kiedyś stanowili rodzinę, nieco kaleką, niezdarną i niedorozwiniętą (panie Katims, nie przestanę dziękować ci do końca życia ) ale przecież rodzinę a tak nagle i na długo zerwali wszystkie kontakty...to boli
No i te kobiety...samotne, zgorzkniałe, wypalone, sfrustrowane, niespełnione kobiety...otoczone ofermowatymi mężczyznami...przeraźliwie samotne, bo mężczyźni ich życia pewnego dnia poprostu z niego zniknęli.
Gratuluję zmysłu obserwacyjnego Nan choć feministki pewnie oskubały by cię do naga
Nan, dobrze, że oszczędziłaś chociaż Chrisa, bo cóż, Isabell i Maria otrzymały niezły cios. A co serwujesz Liz? Ech, mają z Tobą ciężki żywot...
A i nie mogłaś sobie darować, co?
Na razie tyle, na szybcika. To do niedzieli!
A i nie mogłaś sobie darować, co?
Ten Aleksander...Kto nazywa dziecko „Zan”? Nie Aleksander, a właśnie Zan.
Na razie tyle, na szybcika. To do niedzieli!
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Najpiękniejsze fragmenty tej części to chyba te, kiedy Isabel wspomina Roswell. Każdy, nawet najbłachszy element dawnego życia, staje się skarbem pamięci. Mam wrażenie, że Isabel chowa swoje tęsknoty i prawdziwe rozterki za tym ''wielkim życiem'' w Nowym Jorku. Jest w niej bowiem jeszcze tamta młoda kobieta z Roswell, z bagażem dramatycznych przeżyć.
Taak, a teraz z góry proszę o wybaczenie bardziej wrażliwe osoby
Mąż Marii nie żyje...? Na 1000 procent...? No dobra. Nie będę owijać w bawełnę. HURRRRA!!!!!!!!!!!! MĄŻ MARII NIE ŻYJE ! (naprawdę nie mogłam się powstrzymać ). A to znaczy tylko jedno(mam nadzieję, że tak będzie Nan, bo inaczej ten wypadek nie ma racji bytu ), a mianowcie- Michael przybędzie na ''swoim gnacie'' i będzie ''cacy''
Swoją drogą zabawne, jak wątki z ff lubią się powtarzać (pisałam już o tym w czytelni ). Może jestem sadystką, ale naprawdę uwielbiam dręczyć bohaterów , i tu moje pomysły nieco kolidują z tym co opisuje Nan. Steranie życiem. Trafiłaś w sedno Nan, jeśli o mnie chodzi
P.S. Roger ?! No proszę ! Nie dość, że jeszcze jedna analogia (u mnie to imię zdaje się od roku pojawia się w ''Symfonii...''), to jeszcze zadośćuczynienie za Bobby'ego Tak trzymać !
Taak, a teraz z góry proszę o wybaczenie bardziej wrażliwe osoby
Mąż Marii nie żyje...? Na 1000 procent...? No dobra. Nie będę owijać w bawełnę. HURRRRA!!!!!!!!!!!! MĄŻ MARII NIE ŻYJE ! (naprawdę nie mogłam się powstrzymać ). A to znaczy tylko jedno(mam nadzieję, że tak będzie Nan, bo inaczej ten wypadek nie ma racji bytu ), a mianowcie- Michael przybędzie na ''swoim gnacie'' i będzie ''cacy''
Swoją drogą zabawne, jak wątki z ff lubią się powtarzać (pisałam już o tym w czytelni ). Może jestem sadystką, ale naprawdę uwielbiam dręczyć bohaterów , i tu moje pomysły nieco kolidują z tym co opisuje Nan. Steranie życiem. Trafiłaś w sedno Nan, jeśli o mnie chodzi
P.S. Roger ?! No proszę ! Nie dość, że jeszcze jedna analogia (u mnie to imię zdaje się od roku pojawia się w ''Symfonii...''), to jeszcze zadośćuczynienie za Bobby'ego Tak trzymać !
Last edited by Hotori on Fri Dec 17, 2004 7:47 pm, edited 1 time in total.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Nan, ja - krwiożercza? A kto usunął tego padołu mężusia Marii I dobrze zrobiłaś .
Czemu zawsze myśli się o najgorszym jeśli słyszy się, że coś przydarzyło się bliskiej osobie? To przecież nieracjonalne, nie ma się do tego żadnych podstaw. Córunia wogóle się Is nie udała (może tak reklamacja do Jessego? to takie modne w USA), może po wizycie na posterunku (oby jak najgorszym - większy szok dziecię przeżyje) Alex nabierze rozumu i zacznie szanować matkę, w końcu ma ją całkiem niezłą.
Jak widać mam dziś krwiożerczy stosunek do Alex a przez to inne postacie zeszły u mnie na bardzo odległy drugi plan, może wrócą do moich łask w następnych częciach. Oby, bo inaczej będziesz czytać tylko o moich chęciach przyłożenia Alex.
Czemu zawsze myśli się o najgorszym jeśli słyszy się, że coś przydarzyło się bliskiej osobie? To przecież nieracjonalne, nie ma się do tego żadnych podstaw. Córunia wogóle się Is nie udała (może tak reklamacja do Jessego? to takie modne w USA), może po wizycie na posterunku (oby jak najgorszym - większy szok dziecię przeżyje) Alex nabierze rozumu i zacznie szanować matkę, w końcu ma ją całkiem niezłą.
Jak widać mam dziś krwiożerczy stosunek do Alex a przez to inne postacie zeszły u mnie na bardzo odległy drugi plan, może wrócą do moich łask w następnych częciach. Oby, bo inaczej będziesz czytać tylko o moich chęciach przyłożenia Alex.
W sumie to chyba jest opowieść... Tak mi się wydaje tylko jeszcze nie wiem do kogo. Zawsze tak mam, z polskiego też najpierw piszę wypracowanie a temat (i gatunek również...) zawsze wymyślam na pięć minut przed oddaniem pracy Poza tym jak widać nikt specjalnie nie miał czasu na polubienie Jerry'ego, co jest normalne. Te oklepane siedem sekund na ocenę człowieka tyczą się chyba spotkań twarzą w twarz
Można powiedzieć, że to coś w rodzaju gdybania - bo ja bardzo lubię gdybanie - co by było, gdyby coś poszło nie tak. Nie wszyscy panowie będą jednak ofermami, aż taka stronnicza to nie jestem i jeszcze się wykażą... w którymś, bliżej niesprecyzowanym momencie.
I słowo honoru, że nie jestem aż takim potworem Ale każdemu musi się w jakiś sposób dostać (prawda, Hotori? ). A propos ciebie - mnie z kolei Roger kojarzy się z królikiem, ale mniejsza z tym.
A, i Renya - to też ma swoje niewątpliwe plusy...
Póki co, ponieważ zaraz święta - życzę wam wszystkim pogody ducha, radości, uśmiechu... spokoju, litości dla karpia (jak co roku) i gruuubego worka od Mikołaja
PS: ADkA - tak, Aleksander i jego przedpremierowe pokazy
Część 4
(...) Jennie:
-Mamo – odezwałam się w końcu. Popatrzyła na mnie pytająco. – Co zamierzasz... co powiesz Chrisowi w sobotę?
Milczała przez chwilę, szukając wciąż czegoś w tej cholernej szafce. W końcu zamknęła ją i odwróciła się do mnie.
-Prawdę – odparła. – Po prostu prawdę.
-I powiesz mu wszystko? Wiesz, o tej całej... historii, jak z Archiwum X? – zapytałam z niedowierzaniem. – Powiesz mu tak po prostu, kim był ojciec i kim jestem ja? A co, jeśli on... nie wiem, jeśli on jest... no wiesz.
-On nie posiada... takich zdolności – powiedziała mama z przekonaniem podchodząc do stołu i opierając się o niego tuż obok mnie. Gdyby ktoś nas podsłuchiwał, doszedłby do wniosku, że to rozmowa dwóch wariatek, które mają problemy z wymową i akcentują zdanie nie w tych miejscach co trzeba. Albo że mówimy szyfrem, co było pewnego rodzaju prawdą.
(...)
Można powiedzieć, że to coś w rodzaju gdybania - bo ja bardzo lubię gdybanie - co by było, gdyby coś poszło nie tak. Nie wszyscy panowie będą jednak ofermami, aż taka stronnicza to nie jestem i jeszcze się wykażą... w którymś, bliżej niesprecyzowanym momencie.
I słowo honoru, że nie jestem aż takim potworem Ale każdemu musi się w jakiś sposób dostać (prawda, Hotori? ). A propos ciebie - mnie z kolei Roger kojarzy się z królikiem, ale mniejsza z tym.
A, i Renya - to też ma swoje niewątpliwe plusy...
Póki co, ponieważ zaraz święta - życzę wam wszystkim pogody ducha, radości, uśmiechu... spokoju, litości dla karpia (jak co roku) i gruuubego worka od Mikołaja
PS: ADkA - tak, Aleksander i jego przedpremierowe pokazy
Część 4
(...) Jennie:
-Mamo – odezwałam się w końcu. Popatrzyła na mnie pytająco. – Co zamierzasz... co powiesz Chrisowi w sobotę?
Milczała przez chwilę, szukając wciąż czegoś w tej cholernej szafce. W końcu zamknęła ją i odwróciła się do mnie.
-Prawdę – odparła. – Po prostu prawdę.
-I powiesz mu wszystko? Wiesz, o tej całej... historii, jak z Archiwum X? – zapytałam z niedowierzaniem. – Powiesz mu tak po prostu, kim był ojciec i kim jestem ja? A co, jeśli on... nie wiem, jeśli on jest... no wiesz.
-On nie posiada... takich zdolności – powiedziała mama z przekonaniem podchodząc do stołu i opierając się o niego tuż obok mnie. Gdyby ktoś nas podsłuchiwał, doszedłby do wniosku, że to rozmowa dwóch wariatek, które mają problemy z wymową i akcentują zdanie nie w tych miejscach co trzeba. Albo że mówimy szyfrem, co było pewnego rodzaju prawdą.
(...)
Last edited by Nan on Sat May 28, 2005 1:15 pm, edited 1 time in total.
To dziwne, ale bardzo lubię Paula. Po pierwszej części tak nie było, ale teraz...Paul ma dwie, zasadnicze cechy- wyczucie taktu słonia i charakterystyczne poczucie humoru
Ach, ta Alex Jak można robić coś takiego własnej matce ? Swoją drogą, może Isabel za mało poświęcała jej czasu, poza tym dochodzi jeszcze rozstanie z mężem. Chyba każde dziecko przeżywa rozwód swoich rodziców, a jeśli dodatkowo rodzice myślą wtedy tylko o sobie i własnych żalach, to skutki tego są opłakane dla dziecka.
Ach, ta Alex Jak można robić coś takiego własnej matce ? Swoją drogą, może Isabel za mało poświęcała jej czasu, poza tym dochodzi jeszcze rozstanie z mężem. Chyba każde dziecko przeżywa rozwód swoich rodziców, a jeśli dodatkowo rodzice myślą wtedy tylko o sobie i własnych żalach, to skutki tego są opłakane dla dziecka.
Czy ja znowu słyszę magiczne słówko Aleksander ? Czytając odsłuchuję "Gardens of Delight, i w mojej wyobraźni historia miesza się ze współczesnością...Boże, to cudo, nie muzyka...
No nic, do rzeczy.
Nie wiem, nie przepadam za Isabel - jej postać nie mieści się w moich kanonach tej pewnej siebie, inteligentnej, trochę samolubnej młodej dziewczyny, wewnętrznie wrażliwej, przywiązanej do swojego domu, namiętnie kochającej brata. Być może część jej dawnych cech odziedziczyła córka, nie zostawiając już nic matce. Czy jednak prawdziwa Isabel przez tyle lat nie próbowałaby dowiedzieć się co dzieje się z Maxem ? Czy pradziwa Isabel byłaby wręcz rozbrajająco bezradna w wychowaniu swojej córki ? To tylko takie moje małe dygresje i wątpliwości. Za to mam swoją ulubienicę i chyba się nie mylę, że to także Twoja ulubiona bohaterka Nan Mam nawet niejako podejrzenia, że nadałaś jej troszeczkę swoich własnych cech...może bezwiednie wzorujesz jej postać na kimś kto jest Ci bliski. Anyway, kimkolwiek by nie była...jest świetnie prowadzona przez autorkę, wzbudza sympatię ...jest, jak mi się wydaje dobrym duszkiem i najrozsądniejszą postacią wsród przedstawionych tu pań. Zresztą trudno się dziwić, to w końcu nieodrodna córka Maxa Evansa.
I znowu moje słowa uznania Nan za ciekawe opisy, tym razem skupiłaś się na szczegółach dot. Nowego Jorku.
Dzięki
No nic, do rzeczy.
Nie wiem, nie przepadam za Isabel - jej postać nie mieści się w moich kanonach tej pewnej siebie, inteligentnej, trochę samolubnej młodej dziewczyny, wewnętrznie wrażliwej, przywiązanej do swojego domu, namiętnie kochającej brata. Być może część jej dawnych cech odziedziczyła córka, nie zostawiając już nic matce. Czy jednak prawdziwa Isabel przez tyle lat nie próbowałaby dowiedzieć się co dzieje się z Maxem ? Czy pradziwa Isabel byłaby wręcz rozbrajająco bezradna w wychowaniu swojej córki ? To tylko takie moje małe dygresje i wątpliwości. Za to mam swoją ulubienicę i chyba się nie mylę, że to także Twoja ulubiona bohaterka Nan Mam nawet niejako podejrzenia, że nadałaś jej troszeczkę swoich własnych cech...może bezwiednie wzorujesz jej postać na kimś kto jest Ci bliski. Anyway, kimkolwiek by nie była...jest świetnie prowadzona przez autorkę, wzbudza sympatię ...jest, jak mi się wydaje dobrym duszkiem i najrozsądniejszą postacią wsród przedstawionych tu pań. Zresztą trudno się dziwić, to w końcu nieodrodna córka Maxa Evansa.
I znowu moje słowa uznania Nan za ciekawe opisy, tym razem skupiłaś się na szczegółach dot. Nowego Jorku.
Dzięki
Już miałam zapytać o zdolności młodego pokolenia, ale fragmenty z Jennie dały mi już częściowo odpowiedź. Pozostaje tylko Alex.
Mecenas Hood rozmawiający z Isabel, Jessiem i Paulem. To musiał być interesujący widok.
I oczywiście szyfrowane rozmowy nad mięśniem poprzecznie prążkowanym żaby.
Czekam na tę ich sobotę.
Mecenas Hood rozmawiający z Isabel, Jessiem i Paulem. To musiał być interesujący widok.
I oczywiście szyfrowane rozmowy nad mięśniem poprzecznie prążkowanym żaby.
Czekam na tę ich sobotę.
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 8 guests