T: Unfolding Future Mistakes [by Gaudicia]
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
- Galadriela
- Zainteresowany
- Posts: 333
- Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
- Contact:
Tłumaczenie: Unfolding Future Mistakes [by Gaudicia] cz. 5
Zastanawiałam się, czy nie za wcześnie na kolejny rozdział. Jest to już końcówka opowiadania (zostały jeszcze dwie częsci) Poza tym chciałam to skończyć jak najszybciej gdyż planuję tłumaczenie innego niepolarkowego opowiadania. Tak więc dodaję dziś kolejną część.
Rozdział 5
"Michael, co tu robisz" zapytała nerwowo.
"Czekam na Isabel. Ty ?" Michaelowi podobało się jej skrępowanie.
"Czekam na Alexa, ale mogę zaczekać na zewnątrz." Obróciła się żeby otworzyć drzwi. "Michael"
"Co"
"Nie mogę otworzyć drzwi," odpowiedziała.
"Jak to nie możesz?"
Liz westchnęła, rozdrażniona. "Nie mogę, bo drzwi się zacięły. Nie otworzą się."
"Mogę zobaczyć?." Odepchnął Liz I spróbował otworzyć drzwi.
Liz zauważyła, że Michael zaczyna się denerwować. "Nie możesz użyć swoich mocy ?"
Michael przestał szarpać klamkę. "Chcesz stąd wyjść, zgadza się?"
"No tak ?"
"Więc nie mogę."
"Nie możesz chociaż spróbować?" nalegała.
"Posłuchaj, nie jestem taki jak inni, nie kontroluję swoich mocy."
"Nawet nie próbowałeś," zaprotestowała.
"Nie obchodzi mnie to, że mną gardzisz, nie zamierzam ryzykować. Musisz wytrzymać do czasu kiedy ktoś nas stąd wypuści!"
"Nie gardzę tobą," wyszeptała, nie mogła się powstrzymać.
Michael ożywił się słysząc te słowa. "Co powiedziałaś?" zapytał i przysunął się jeszcze bliżej. Czuł na sobie jej oddech.
Liz przełknęła ślinę. Było jej ciężko, był tak blisko. "Powiedziałam, że nie gardzę tobą."
"Więc dlaczego mnie unikasz? Czemu jesteś taka spięta kiedy jestem blisko?" wyszeptał jej do ucha, sprawiając, że zadrżała.
Zaskoczyła ją niepewność w głosie Michaela. Po raz pierwszy ujrzała prawdziwego Michaela. "Michael, Ja? Ja ?"
"Tak?" Michael przycisnął ją do półek I zablokował swoim ciałem. Oszołomiło go jak bardzo ich ciała do siebie pasowały. Bez siebie byli niekompletni.
Liz usiłowała oddychać. Zapach Michaela sprawiał, że kręciło się jej w głowie, odurzał ją. "Michael, ja," powtórzyła, "nie mam nic przeciwko tobie." Nie mogła się powstrzymać, musiała go dotknąć, położyła rękę na jego klatce piersiowej.
Michael, nieświadomie, ujął ją w pasie. "O co więc chodzi?"
Liz nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. "Pociągasz mnie."
"Więc jest nas dwoje." Powiedział i pocałował ją. Było to dla niego nowe doświadczenie, pocałunki z Marią były zupełnie inne. Ten był taki delikatny, pełen emocji.
Liz jęknęła; nigdy się tak nie czuła. Pocałunek był słodki i namiętny, szorstki i pochłaniający aż do bólu. Nie była świadoma swojego żądania. "Nie przestawaj."
Michael nie potrzebował większej zachęty, po raz pierwszy otworzył się przed kimś. Otworzył się całkowicie.
To była najpiękniejsza chwila w życiu Liz. Widziała obrazy, nigdy w życiu nie doświadczyła czegoś takiego. Nie tylko widziała ale i czuła. Czuła Michaela. Widziała go takiego jakim naprawdę jest, w końcu zrozumiała go. Była taka podekscytowana. Wiedziała, że z nikim czegoś takiego nie dzielił, nie przeżywał. Była jedyna. Co więcej mogła mu się odpłacić tym samym. Dał jej tak wiele, i ona dała mu tak dużo.
"Wow."
"Wzajemnie." Chciał poczuć jej usta ponownie, ale wiedział, że muszą teraz porozmawiać. "?Co to znaczy?"
Powróciło napięcie, ale nie odsunęli się od siebie.
"Nie wiem," odpowiedziała szczerze. "Co to znaczy dla ciebie?"
Michael miał wyrzuty sumienia, osądził ją chociaż tak naprawdę jej nie znał.
Milczenie Michaela było wystarczającą odpowiedzią. Liz wzięła głęboki wdech i spojrzała mu w oczy. "Michael, wiem tylko, że nie możemy tego nie rozwijać."
"Chcesz eksperymentować? Jakbyśmy byli obiektami w laboratorium?"
Liz zmarszczyła brwi. "Nie. Michael, musimy się dowiedzieć co jest między nami. Kiedy się całowaliśmy ? czułam jakby to był pierwszy raz? nie wiem jak to wytłumaczyć. Byliśmy jednością. To mnie przeraża Michael. Nigdy się tak nie czułam. Nigdy."
Michael rozumiał ją doskonale, sam tak się czuł. "A Max? Co z nim?"
Liz spochmurniała, a Michael poczuł się zawiedziony, myślał, że teraz, kiedy wspomniał o Maxie jej odczucia się zmienią.
Liz uśmiechnęła się, "Max, jaki Max?" zapytała, starając się rozładować napięcie.
Westchnęła. "Michael, kiedy powiedziałam, nigdy, miałam na myśli, że nie czułam czegoś takiego z Maxem." Nerwowo zaczęła gryźć wargę. "?To ty podobałeś mi się od początku, Michael. Ale później Max uratował mi życie, żyłam jak w bajce. Zanim zauważyłam byłam w nim już zadurzona, kiedy to minęło pozostał obowiązek. Tyle mu zawdzięczałam, dla mnie zaryzykował wasze życia. Wiedziałam jednak, że będąc z nim jedynie z obowiązku będziemy nieszczęśliwi. Szansą było zajście w jaskini." Liz zebrała się na odwagę I spojrzała mu w oczy. "Kierowało mną jedynie poczucie winy i obowiązek."
Michael był zaszokowany tym wyznaniem. Nie wiedział i nie uwierzyłby, że to jest możliwe. Nigdy by na to nie wpadł.
"Dlaczego jesteś z Marią?"
Michael podrapał się w brew. "Ty byłaś Maxem, Alex latał za Isabel została tylko Maria. Znała o mnie prawdę, była mną zainteresowana, więc związałem się z nią. To było jedyne rozwiązanie."
"Jaka parę my tworzymy?"
"Zobaczmy"
Liz usmiechnęła sie szeroko, objęła go za szyję. "Tak," wyszeptała i pocałowała Michaela. Zapomniała o Maxie i Marii.
Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli jak ktoś otwiera.
Alex i Isabel patrzyli się z niedowierzaniem. Bluzka Liz była rozpięta, obejmowała Michaela nogami w pasie. Nie odrywali się od siebie nawet na chwilę.
Alex chrząknął, ale oni go nie słyszeli, ponowił próbę ale oni nadal się całowali.
"Hej!" krzyknęła Isabel, złapała Michaela za ucho I odciągnęła od Liz.
Michael i Liz gwałtownie się zarumienili; nie śmieli spojrzeć im w oczy. "Możemy to wytłumaczyć" powiedzieli jednocześnie.
Isabel położyła rękę na biodrze. "Czekamy," powiedział surowo I mrugnęła do Alexa.
Alex starał się powstrzymać śmiech, ale wyglądali jak małe dzieci złapane na kradzieży ciastek.
Michael i Liz spojrzeli na siebie; mieli zamiar odpowiedzieć kiedy pojawili się Max i Maria.
Rozdział 5
"Michael, co tu robisz" zapytała nerwowo.
"Czekam na Isabel. Ty ?" Michaelowi podobało się jej skrępowanie.
"Czekam na Alexa, ale mogę zaczekać na zewnątrz." Obróciła się żeby otworzyć drzwi. "Michael"
"Co"
"Nie mogę otworzyć drzwi," odpowiedziała.
"Jak to nie możesz?"
Liz westchnęła, rozdrażniona. "Nie mogę, bo drzwi się zacięły. Nie otworzą się."
"Mogę zobaczyć?." Odepchnął Liz I spróbował otworzyć drzwi.
Liz zauważyła, że Michael zaczyna się denerwować. "Nie możesz użyć swoich mocy ?"
Michael przestał szarpać klamkę. "Chcesz stąd wyjść, zgadza się?"
"No tak ?"
"Więc nie mogę."
"Nie możesz chociaż spróbować?" nalegała.
"Posłuchaj, nie jestem taki jak inni, nie kontroluję swoich mocy."
"Nawet nie próbowałeś," zaprotestowała.
"Nie obchodzi mnie to, że mną gardzisz, nie zamierzam ryzykować. Musisz wytrzymać do czasu kiedy ktoś nas stąd wypuści!"
"Nie gardzę tobą," wyszeptała, nie mogła się powstrzymać.
Michael ożywił się słysząc te słowa. "Co powiedziałaś?" zapytał i przysunął się jeszcze bliżej. Czuł na sobie jej oddech.
Liz przełknęła ślinę. Było jej ciężko, był tak blisko. "Powiedziałam, że nie gardzę tobą."
"Więc dlaczego mnie unikasz? Czemu jesteś taka spięta kiedy jestem blisko?" wyszeptał jej do ucha, sprawiając, że zadrżała.
Zaskoczyła ją niepewność w głosie Michaela. Po raz pierwszy ujrzała prawdziwego Michaela. "Michael, Ja? Ja ?"
"Tak?" Michael przycisnął ją do półek I zablokował swoim ciałem. Oszołomiło go jak bardzo ich ciała do siebie pasowały. Bez siebie byli niekompletni.
Liz usiłowała oddychać. Zapach Michaela sprawiał, że kręciło się jej w głowie, odurzał ją. "Michael, ja," powtórzyła, "nie mam nic przeciwko tobie." Nie mogła się powstrzymać, musiała go dotknąć, położyła rękę na jego klatce piersiowej.
Michael, nieświadomie, ujął ją w pasie. "O co więc chodzi?"
Liz nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. "Pociągasz mnie."
"Więc jest nas dwoje." Powiedział i pocałował ją. Było to dla niego nowe doświadczenie, pocałunki z Marią były zupełnie inne. Ten był taki delikatny, pełen emocji.
Liz jęknęła; nigdy się tak nie czuła. Pocałunek był słodki i namiętny, szorstki i pochłaniający aż do bólu. Nie była świadoma swojego żądania. "Nie przestawaj."
Michael nie potrzebował większej zachęty, po raz pierwszy otworzył się przed kimś. Otworzył się całkowicie.
To była najpiękniejsza chwila w życiu Liz. Widziała obrazy, nigdy w życiu nie doświadczyła czegoś takiego. Nie tylko widziała ale i czuła. Czuła Michaela. Widziała go takiego jakim naprawdę jest, w końcu zrozumiała go. Była taka podekscytowana. Wiedziała, że z nikim czegoś takiego nie dzielił, nie przeżywał. Była jedyna. Co więcej mogła mu się odpłacić tym samym. Dał jej tak wiele, i ona dała mu tak dużo.
"Wow."
"Wzajemnie." Chciał poczuć jej usta ponownie, ale wiedział, że muszą teraz porozmawiać. "?Co to znaczy?"
Powróciło napięcie, ale nie odsunęli się od siebie.
"Nie wiem," odpowiedziała szczerze. "Co to znaczy dla ciebie?"
Michael miał wyrzuty sumienia, osądził ją chociaż tak naprawdę jej nie znał.
Milczenie Michaela było wystarczającą odpowiedzią. Liz wzięła głęboki wdech i spojrzała mu w oczy. "Michael, wiem tylko, że nie możemy tego nie rozwijać."
"Chcesz eksperymentować? Jakbyśmy byli obiektami w laboratorium?"
Liz zmarszczyła brwi. "Nie. Michael, musimy się dowiedzieć co jest między nami. Kiedy się całowaliśmy ? czułam jakby to był pierwszy raz? nie wiem jak to wytłumaczyć. Byliśmy jednością. To mnie przeraża Michael. Nigdy się tak nie czułam. Nigdy."
Michael rozumiał ją doskonale, sam tak się czuł. "A Max? Co z nim?"
Liz spochmurniała, a Michael poczuł się zawiedziony, myślał, że teraz, kiedy wspomniał o Maxie jej odczucia się zmienią.
Liz uśmiechnęła się, "Max, jaki Max?" zapytała, starając się rozładować napięcie.
Westchnęła. "Michael, kiedy powiedziałam, nigdy, miałam na myśli, że nie czułam czegoś takiego z Maxem." Nerwowo zaczęła gryźć wargę. "?To ty podobałeś mi się od początku, Michael. Ale później Max uratował mi życie, żyłam jak w bajce. Zanim zauważyłam byłam w nim już zadurzona, kiedy to minęło pozostał obowiązek. Tyle mu zawdzięczałam, dla mnie zaryzykował wasze życia. Wiedziałam jednak, że będąc z nim jedynie z obowiązku będziemy nieszczęśliwi. Szansą było zajście w jaskini." Liz zebrała się na odwagę I spojrzała mu w oczy. "Kierowało mną jedynie poczucie winy i obowiązek."
Michael był zaszokowany tym wyznaniem. Nie wiedział i nie uwierzyłby, że to jest możliwe. Nigdy by na to nie wpadł.
"Dlaczego jesteś z Marią?"
Michael podrapał się w brew. "Ty byłaś Maxem, Alex latał za Isabel została tylko Maria. Znała o mnie prawdę, była mną zainteresowana, więc związałem się z nią. To było jedyne rozwiązanie."
"Jaka parę my tworzymy?"
"Zobaczmy"
Liz usmiechnęła sie szeroko, objęła go za szyję. "Tak," wyszeptała i pocałowała Michaela. Zapomniała o Maxie i Marii.
Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli jak ktoś otwiera.
Alex i Isabel patrzyli się z niedowierzaniem. Bluzka Liz była rozpięta, obejmowała Michaela nogami w pasie. Nie odrywali się od siebie nawet na chwilę.
Alex chrząknął, ale oni go nie słyszeli, ponowił próbę ale oni nadal się całowali.
"Hej!" krzyknęła Isabel, złapała Michaela za ucho I odciągnęła od Liz.
Michael i Liz gwałtownie się zarumienili; nie śmieli spojrzeć im w oczy. "Możemy to wytłumaczyć" powiedzieli jednocześnie.
Isabel położyła rękę na biodrze. "Czekamy," powiedział surowo I mrugnęła do Alexa.
Alex starał się powstrzymać śmiech, ale wyglądali jak małe dzieci złapane na kradzieży ciastek.
Michael i Liz spojrzeli na siebie; mieli zamiar odpowiedzieć kiedy pojawili się Max i Maria.
Wow, ciekawe czy Max i Maria załapią co tam się stało, ale pewnie tak. Przynajmniej nie będą musieli się kryć ze swoimi uczuciami Bardzo podobał mi się sposób w jaki Michael i Liz mówili o swoich uczuciach do innych. To wydało mi się takie szczere i prawdziwe.
Jeszcze tylko 2 części??!! To malutko
Jeszcze tylko 2 części??!! To malutko
Zapewniam cię, że nieGaladriela wrote:Zastanawiałam się, czy nie za wcześnie na kolejny rozdział...
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 29 guests