M :: Czytelnia literatury światowej

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Olka
Redaktor
Posts: 1365
Joined: Tue Jul 08, 2003 1:14 pm
Contact:

Post by Olka » Mon May 10, 2004 9:53 am

Tłumaczenie pol fanficka? Niezły pomysł. Tylko którego? No i co najmniej przydałyby się 3 osoby, albo 2 przynajmnie z advanced na koncie :D

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Mon May 10, 2004 6:58 pm

Nan, jesteś genialna!
Jakoś tak, jakby ktoś ciachnął to w połowie i doczepił zakończenie z innej bajki.
Zakończenie z innej bajki - nawet nie wiesz, jak mnie ucieszyło to zdanko :cheesy: :cheesy: Piszę właśnie opowiadanie niby polarowe, ale wcale takie nie jest (wiem, że kręcę, ale co mi tam, najwyżej usunę ten post), bo przez wiekszość opowiadania Liz ugania się za innym facetem, a Michael dostaje kazirodczych skrętów żołądka na samą myśl o związku z Liz. W dodatku na koniec Liz zaczyna oglądac sie za Maxem...Początek, środek, jak i zakończenie są utrzymane w odmiennym klimacie, można by nawet powiedzieć, że są to zupełnie inne opowieści... przeczytałam twój post i od razu, biegiem zmieniłam tytuł na "Nie z tej bajki". Natchnienie!nowa - również zajrzałam do Broken Wings. Przypomina mi bardzo Fallen Angel. Równie wstrząsająca historia, tragedia również bardzo podobna. I chociaż w FA to nie był ojciec, to jednak miałam ochotę odciąć co nieco winowajcy... bo to przecież był niby jej przyjaciel, ktoś, komu ufała. Czasem chciałam sięgnąć po husteczkę, ale czasem z bezsilnej złości po prostu zalewała mnie nieopanowana fala furii... chyba jednak nie powinnam czytać takich opowiadań, ale co ja poradzę na to, że te dwa opowiadania tak wciągają? Albo że w przeciagu zaledwie kilku słów z nielubianego bohatera - Nancy Parker zmienia się w kogoś, komu również współczujemy i życzymy, by znalazła swoją drogę do pojednania z córką?
Image

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Mon May 10, 2004 8:21 pm

Zastanawiające... Hm, cieszę się, że się na coś przydałam... nawet i nieświadomie... Zabawne, że zawsze okazuję się być przydatna i genialna jedynie wtedy, gdy o tym nie wiem :wink:Broken Wings - ech... Z jednej strony to aż nieprawdopodobne, że Nancy przez tyle lat nawet nie wspomniała o córce swojemu mężowi, że okazała się być na tyle naiwna by wierzyć, że jej mężulek nie dotknąłby Liz. Tacy ludzie się nie zmieniają... a przynajmniej nie w takich okolicznościach. Może wygodniej było wierzyć, że on nie dotknie swojej 'księżniczki', wygodniej mieć nadzieję. Ale z drugiej strony - co też ta kobieta musiała przeżywać. Jedno z najpiękniejszych opowiadań, nie tylko Dreamers. Josephin ma niezwykły talent, jej opowiadania zawsze wciągają. Czasami aż żałuję, że to nie Jo zabrała się za "The Way" - ona potrafiłaby to zakończyć... potrafiłaby to tak pięknie rozwinąć... boleśnie ale pięknie.
Image

User avatar
Milla
Zainteresowany
Posts: 411
Joined: Fri Apr 09, 2004 12:08 am
Location: Łódź
Contact:

Post by Milla » Mon May 10, 2004 11:06 pm

Nan myślałam o tych opowiadaniach po francusku. Nie znam tego języka, więc nigdy nie szukałam, ale znam kilka dziewczyn z Francji na RF. Może one mogłyby coś polecić. Rebecca (pisze opowiadania po angielsku, może też po francusku), frenchkiss70 (ona nie pisze), marteloise (też autorka). One trzy jako pierwsze przychodzą mi do głowy, ale na RF jest sporo osób z Francji. Jeśli chcesz mogę je poprosić o polecenie jakiejś strony z ojczystą twórczością.
"Największy ze wszystkich błędów to dojście do przekonania, że nie popełnia się żadnego." - Thomas Carlyle

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Tue May 11, 2004 10:24 am

Taak, jasne, i polecą mi to, nad czym zgrzytałam zębami. Kiedyś usiłowałam nawiązać kontakt z francuską stroną, naprawdę była dobra, ale wszystko zmarło śmiercią naturalną. W każdym razie poprosiłam admina tamtej strony żeby polecił mi jakieś miejsca z ciekawymi ff. No i owszem, polecił, ale nie powiem, co sobie o nich pomyślałam. Może po prostu nie umiem czytać w tym języku, jedyną książką, do jakiej się zmusiłam, był "Mały książę" - lektura zresztą... Przy "Trzech muszkieterach" załamałam się i stwierdziłam, że powieści w tym języku są dla mnie koszmarem. Jedna dobra rzecz wynikła z tych moich poszukiwań - idea "Wirtualnego Opowiadania". Nasze biło na głowę taqmto, które podpatrzyłam, bo u nas była akcja i to było coś :wink: a w tamtym zaprzepaścili w kretyński sposób dobry pomysł.Ale nie no, zapytać można... Zwłaszcza Kath7, ona jest z Quebec'u, kiedyś była u nas na forum.
Image

User avatar
Dzinks
Starszy nowicjusz
Posts: 163
Joined: Fri Jan 16, 2004 1:42 pm
Location: Przemyśl
Contact:

Post by Dzinks » Tue May 11, 2004 10:39 am

Szukałam jakiś fajnych stron z fanami po francusku , ale niczego nie znalazłam , może ty Nan znasz coś dobrego?
Mon cher Tu dois attender pour le aveu ...[...]Bo kocham go całym sercem , umieram kiedy nie ma go przy mnie , moja bluzka przykleja się do mojego spoconego ciała, kiedy on mnie dotyka[...]Głowa w lodówce

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Tue May 11, 2004 10:43 am

No przecież mówię, że nie ma dobrych stron z ff w tym języku. Jak ktoś chce, to niech czyta gnioty, w których tylko tytuł jest ciekawy. Pora rozszerzyć naszą bibliotekę na nie-anglojęzyczne dzieła (o ile warte byłyby czasu). Już chyba prędzej znalazłoby się niemieckie, choć dla mnie ten język jest niedostępny. Chyba kiedyś nawet miałam kilka ff hiszpańskich, ale nie chciało mi się nad nimi ślęczeć :roll:
Image

User avatar
Olka
Redaktor
Posts: 1365
Joined: Tue Jul 08, 2003 1:14 pm
Contact:

Post by Olka » Sun Jun 06, 2004 7:45 pm

Ale tu cichutko od jakiegoś czasu... :roll:
Ja niestety nie mogę się dołączyć do poszukiwania nie anglojęzycznych fików, bo innych języków nie znam. No może jeszcze niemiecki, ale to są takie podstawy, że musiałabym wciąż i wciąż ślęczeć ze słownikiem :(
Zerknęłam tu bo natknęłam się na jedno z opowiadań Tasyfy. Wymiękłam po początku, kiedy to autorka uraczyła mnie dosadną sceną erotyczną z udziałem Maxa i Michaela. Tytuł tego hentaja to Fists. Ponieważ jednak znam kilka innych opo autorstwa Tas, pomyślałam jednak, że może to wszystko jakoś się prostuje :roll:. Więc moje pytanie brzmi: czy ktoś to czytał i może mi powiedzieć, czy uświadczę przy tej lekturze czegoś głębszego?
Znalazłam też ff o Nicolasie i Liz (i Maxie), o którym wspominałam tu jakiś czas temu. Nic szczególnie wspaniałego (prawdę mówiąc juz tyle czasu moinęło, że wyleciały mi z głowy szczegóły), ale skoro o tym pamiętam tojednak było warte zapamiętanie. Ff nosi tytuł Mind game[/url]

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Tue Jun 08, 2004 4:55 pm

O "First" wspomniałam jakieś sto lat temu jeszcze na x.comie- było to moje pierwsze spotkanie z opowiadaniem slash- wogóle nie wiedziałam co to takiego no i dowiedziałam się :roll: przebrnęłam tylko przez pierwszy rozdział, który jak to słusznie napisała Olka, był dosadny. Na resztę jakoś nie miałam ochoty, więc trudno mi się wypowiadać, ale nie sądzę, żebyś miała co liczyć na jakieś przepastne głębie emocjonalne :wink: aczkolwiek przyznać trzeba, że to opowiadanie jest bardzo popularne- doczekało się nawet sequela :roll: Drugim i ostatnim moim spotkaniem z trójkątem Max&Liz&Michael było "Crazy Times Two" RosDeidre- juz znacznie bardziej subtalne, jednak i tak nie doczytałam do końca. Jako ciekawostkę wspomnę- Tasyfa napisała że do popełnienia takiego dzieła zainspirował ją odcinek "Viva Las Vegas" i zawarte w nim rzekomo " zdecydowanie erotyczne podteksty pomiędzy Michaelem a Maxem" :shock: :shock: :shock:
Nnnno tak :wink: co kraj to obyczaj. Nam się wydawało, że Michael zabierając Maxa na wycieczkę, chciał podreperować ich nadszarpniete braterskie więzi. A Amerykanom- że chciał zaciągnąć Maxa do łóżka :roll:

Ktoś kiedyś wspomniał, że fajnie byłoby przeczytać opo o miłosnym trójkącie M&L&Mi, w którym bohaterowie nie spędzali by większości czasu w pozycji horyzontalnej :wink: Coś w tym jest....

Jeżeli komuś zależy właśnie na emocjach i subtelnościach to polecam "Strong Dangerous&Undeniable" Destinee na roswellfanatics w dziale Award Winners. Raczej nie mozna tego nazwać trójkątem miłosnym, w świetle tego kim tak naprawdę Michael okazał się być dla Liz, ale jest to bardzo gęste emocjonalnie, ciekawe opowadanie w którym uczucia i nastrój są ważniejsze niż supernaturalna otoczka, choć i tej nie brakuje...styl autorki przypomina język EmilyluvsRoswell, a zwłaszcza Revelations, podobnie jak jej Liz...jedna z moich ulubionych. Max jest tak słodki, że tylko go zjeść, ale najciekawej i najdoskonalej został uchwycony Michael...o mały włos a wygrałaby nagrodę za jego "portret"....pokonała ją jednak RosDeidre i Anatarian Sky 8)
Akcja rozpoczyna się po "MITC", Max wraca z Nowego Jorku, wkrótce on i Liz ponownie zbliżają się do siebie i wspólnie odkrywają, że Liz posiada ponadnaturalne moce, które uaktywniają się w zetknięciu z Obcymi...wkrótce okazuje się że najsilniesza więź łączy ją z Michaelem...więź znacznie silniejsza niż ta, która łączy ją z Maxem...i robi się dramatycznie 8) bo tu Liz bidulka, zakochana w Maxiu na zabój, tu Maxiu czuły, troskliwy i wyrozumiały, ale jednak nieco zasdrosny...tam Michael, który absolutnie nic nie rozumie i nieludzko zraniona Maria...jakby tego było mało, jest jeszcze oczywiście Tess....
Polecam :P

żeby trochę tu ubarwić...

Image

Image

Image
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Wed Jun 09, 2004 11:19 am

Zachecona tym jakże intrygującym wstepem, poklikałam poszukać tego opo... trafiłam do archiwum. Dobra. Sciąga mi się w innym okienku... przewijam, przewijam w dół, końca nie widać... myslę, eh, chyba nie przeczytam tego, za długie... a tu bah... pojawia się rozmowa Michael-Liz po nocy która rzekomo spedziła Liz z Isabel... Chryste, co za opcja... nie moge, naprawdę... MUSZĘ to przeczytać!!!!


po chwili... o nie, 511 stron angielskiego tekstu w wordzie... zajęcie na całe wakacje...
Image

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Wed Jun 09, 2004 9:47 pm

pojawia się rozmowa Michael-Liz po nocy która rzekomo spedziła Liz z Isabel... Chryste, co za opcja... nie moge, naprawdę... MUSZĘ to przeczytać!!!!
Prostuję- to nie chodziło o TEN RODZAJ spędzania nocy- na wszelki wypadek, gdybyś miała doznać rozczarowania :lol:
Isabel i Liz miały razem trenować "dreamwalking", a Maxiu potulnie udał się do swojego pokoju oddelegowany przez papę Evansa. W pokoju Liz spał też Michael- w roli stróża- no mozna sobie wyobrazić reakcję Maxa :wink:
Fakt, opowiadanie jest długie, mi zajęło chyba 4 wieczory, w czasach gdy jeszcze miałam czas na takie rzeczy :roll: ale wydaje mi się że warte czytania...ludzie lubią historię obracające się wokół Maxa Liz i Michaela, pewnie również dlatego, że to najpopularniejsi bohaterowie, lecz równieź, bo zapowiada to interesujące zderzenie osobowości- nie zaprzeczę. Często robi się z Liz siostrę Michaela, choć w orginale miała być nią Tess...
Powalająca bywa wybujała troskliwość Miśka, który nagle stał się braciszkiem...lub kimś w tym rodzaju. W :SD&U" dosłownie padłam przy scenie gdy wpada na zaplecze, gdzie Max i Liz oddawali się swoim ulubionym zajęciom, po czy wali Maxiowi kazanie na temat umoralniające.
Sama nie wiem dlaczego, ale prawie się popłakałam ze śmiechu 8) i wiele bym dała, żeby zobaczyć coś takiego na ekranie...ech....

Przy okazji, na roswellfanatics rozpoczęła się 5 runda i są nominowane nasze dobre znajome-RosDeidre, Kath7, Max&LizBeliever, EmilyluvsRoswell i Anais Nin...mozna więc się jakoś odwdzięczyć :D wchodzi się przez Fanfic Nominations Forum- nie trzeba być zalogowanym.

Image
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Thu Jun 10, 2004 8:25 am

Poszłam sobie głosować i jak zwykle muszę się podzielić wrażeniami :wink:
Zastanawiam się, co ci ludzie widzą w Aftermath. Dla mnie straciło już urok tak mniej więcej koło 40 części, od kiedy Zan wsadził ich do białych pokoi. Czasami zastanawiam się, po kiego grzyba jeszcze to czytam, stanowczo wolałam Downfall i A Walk... A skoro już mówię o Breathless - przeraziłam się ujrzawszy "Tres Amantes" nominowane do oryginalnej pary... Usiłowałam to przeczytać - wiadomo, autorka. Doszłam do tego, że Max i Liz uprawiali seks a Zan podglądał ich przez okno, a potem zaprosili go do siebie. Stanowczo zrobiło mi się niedobrze i czym prędzej zapomniałam, że kiedyś w ogóle usiłowałam to czytać...
No i proszę, nasza Deidre jest nominowana. Popieram w całej rozciągłości, Przesilenia mają swój urok. Nawet Max&Kyle nie są w stanie go naruszyć. Zastanawiające, czasami ff z takiego typu parą po prostu mdlą człowieka, a inne czyta się... i właściwie nie widzi się w tym nic obrzydliwego...
No i rzecz jasna cała galeria dróg Deejonaise. Nie czytałam i nie zamierzam. Pierwszej części nie zmęczyłam do końca, co to jest, do jasnej cholery, chyba nie mogę Dee tak łatwo wybaczyć tego, że pozbyła się wszystkich przeszkód na raz. A potem jeszcze ci kosmici... fuj!
Ale kategoria futur fic jest wyjątkowo ciekawa. Jedno lepsze od drugiego :wink:
Angsty fic - Love By Any Other Name...? No powiedzmy, ale przy czymś takim jak Serenidipity albo The Way blednie i maleje.
W każdym razie to chyba runda Majesty, Deejonaise (oooch, moje Eyes Like Mine!!! Nareszcie!!! Napiękniejsze historyczne opowiadanie!!!! :D )
Unusual Loves by magikhands - aghrrr! Dodam, że to jest supporting portrayal of ME... Ja nie wiem, kto to nominował, jaki tam portret Maxa, do kitu z takim portretem! Czysta pornografia, a nie portret!!!
Kto powinien pisać do serialu - Deejonaise - chyba wytwórnia chusteczek do nosa podpisałaby z nią kontrakt. Zarobiliby na tych odcinkach pisanych przez nią że hej. Majesty - tak, po drodze wybiłaby połowę bohaterów, a drugą połowę wytorturowała. RosDeidre - jeśli takie AS, to ja się zgadzam... :)
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Thu Jun 10, 2004 1:43 pm

Wiem, wiem... że nie o taki sposób spędzania nocy chodziło... po prostu coś innego mnie do tego tchnęło... ale nie powiem, jak przeczytam do końca, to powiem, co mi przyszło na myśl... a może i powiem... Drey?? Scena kiedy Michael wchodził do ciemnego pokoju, gdzie Liz i Max poddawali się swojemu ulubionemu zajeciu była naprawde rewelacyjna... i w pewien sposób straszna. Eh, idę czytać, bo niedługo jadę do Mielna... i do jutra żegnaj komputerku :cry:
Image

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Thu Jun 10, 2004 5:30 pm

No to czekamy, czekamy Hotaru :wink:

Masz rację Nan, 5 runda to praktycznie Deejonaise...Dejonaise...i Deejonaise 8) Cenię jej pisarstwo, szczególnie literackie "Colors of love", uważam że "The way love goes" było bardzo odważne, ale...czegoś mi jednak brakuje...to nie jest jednak RosDeidre, Ashton, albo Josephine. Nie jest to również EmilyluvsRoswell, choć obie stawiają na realizm...jakoś tak...mam wrażenie że umyka jej magia, która przenika wszystkie opowiadnia RosDeidre. Nie zawadziłoby, gdyby to ona pisała dla serialu, zwłaszca wświetle opowiadania "Stay the night" i "Yours" które kontynuują wątki "CYN" ale zupełnie w inny sposób...czyli żadnych kłótni ciskania sobie w twarz paskudnych oskarżeń, bycia dupkiem, barabara z Tess i Baby it's you :roll:
"Unusual loves"? a co to takiego? Pierwsze słyszę....zresztą Maxiami w roli drugoplanowej obrodziło...o widzę "Pilgrim souls"..."For the Roses"..."Stained"- dowód na to że mozna napisać polar fic, nie robiąc z Maxa gnidy, a wręcz przeciwnie- jest więc w czym wybierać.
Poza tym ja głosowałam głownie na "Burn for me", "Lethal Whispers", "Everything to you" i jeszcze kilka innych. Najlepsza autorka Dreamer- EmilyluvsRoswell...a dla serialu powinna pisać RossDeidre. Causa finita :wink:

_liz napisała, że nie lubi Dreamer ficów bo są przesłodzone i łatwe.
Więc może jako przykład takiego nieprzesłodzonego i obfitującego w tematy, w których tarzają się- bez urazy- polarki, czyli "smutne dzieciństwo& przemoc w rodzinie&molestowania seksualne" :roll: podam
"Finding the way home" Applebylicious, jednej z najpopularniejszych- obok Deejonaise- autorek. Rzecz rozgrywa się w miasteczku Roswell, które skrywa wiele mrocznych tajemnic. A najmroczniejsza z nich dotyczy Liz Parker i tragedii z dzieciństwa...chociaż nie tylko. Liz ma zapitego ojca, przybraną siostrę Tess- uosobienie niewinności- TAK TAK- którą bardzo kocha, oraz reputacje miejscowej zdziry. Pewniego dnia wszystko się zmieni, kiedy w mieście pojawi się tajemnicza trójka- a wśród nich, pewien ciemnowłosy przystojniak o przeszywającym spojrzeniu :wink: roswellfanatics, dział AU.

Image
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Thu Jun 10, 2004 9:37 pm

Do Applebylicious się zraziłam. Usiłowałam czytać tą serię, którą tak zawzięcie rozchwala Milla, ale mnie zemdliło, zrobiło się niedobrze i w gruncie rzeczy postawiłam na Majesty. I super, przeczytam opowiadanie... kiedyś :wink: Ale zdanie _liz po części popieram - to całe "Stay for tonight" - dziękowałam Bogu, że ma tylko jedną część, bo więcej bym nie zmogła. I sequel odłożyłam sobie na lepsze czasy, kiedy będę się bardzo nudzić. Dziełem życia Dee :wink: było jednak "Eyes Like Mine" - jak powiedział kiedyś Umberto Eco, autor powieści powinien umrzeć po wydaniu drukiem książki, żeby nie stawać jej na drodze. Eyes było piękne i idealne, jak zwykle z dużymi przeskokami czasowymi, troszeczkę kojarzyło mi się z "Przeminęło z wiatrem" - te całe klimaty w Waszyngtonie, ten kantowany mąż, dziecko niby męża, a jednak guzik nie męża, tak jakoś mi się kojarzyło. Tyle że Liz/Cory jako Scarlett troszeczkę kulała, bo Scarlett chyba jednak miała nieco więcej charakteru i zdecydowania. No, dobra, zaczynam wskakiwać na ulubiony temat.
Unusual Loves - a jasne, chcesz to proszę. Max, młody biznesman, spotyka na przyjęciu oszałamiającą dziewczynę, Liz. I wszystko byłoby dobrze, umawiają się na wieczór na piątek... Tyle że na miejscu czeka Isabel - tak zwana Mistress... Od tej pory zaczyna się trójkącik, potem trójkącik się zmienia w czworokąt a na koniec w sześciokąt. No dobra, nie wiem, na koniec to mogł być nawet czternastokąt, wisi mi to i powiewa jak kilo kitu na agrafce. Nie zamierzam tego tykać, jakby co, to nawet do tego nie zajrzałam.
I ja jednak jestem zachwycona tym, że w znakomitej większości królowała również "My Beloved Wife". Jedno z lepszych opowiadań, zwłaszcza GZ. Otóż Max jest po próbie samobójczej... Jego ukochana żona zginęła w wypadku samochodowym, o który Max rzecz jasna obwinia siebie. W końcu postanawia odwiedzić dawną przyjaciółkę żony... Przyznaję bez bicia, czytałam to w zaciszu własnego pokoju i mogłam spokojnie pochlipać :cry: Nawet końcowe sceny zniosłam.
Image

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Sat Jun 12, 2004 9:44 am

Nan zrobiło ci się niedobrze-nie rozumiem- przy lekturze "Not so little"? :shock: Nie czytałam tego jeszcze, co prawda, ale słyszałam że to jakiś wyjątkowo zabawny fluff fic w którym Liz jest młodszą siostrą wyjątkowo nadopiekuńczego Michaela i kocha się z wzajemnością w jego najlepszym przyjacielu- rzecz jasna Maxie...o to chodziło? Hm...
No dobra, nie wiem, na koniec to mogł być nawet czternastokąt, wisi mi to i powiewa jak kilo kitu na agrafce. Nie zamierzam tego tykać, jakby co, to nawet do tego nie zajrzałam
A wiesz, zauważyłam ostatnio na roswellfanatics jakieś dziwne tendencje do mieszania Maxa w wyjątkowo obleśne sprawki :? Im bardziej jest coś zwichnięte, tym bardziej naród się cieszy. Ostatnio na AU zauważyłam bardzo oblężone opowiadanie i rzuciłam okiem co to takiego..."The Gift", w którym Liz jest królową czegoś tam, i w prezencie otrzymuje...Maxa, niewolnika skądś tam. Dziesiątki bab piejących z zachwytu na myśl o nagim Maxie przywiązanym do łóżka w charakterze zabawki :? paru facetów rechoczących, że chętnie znalazłoby się na jego miejscu. Nie wiem, moze ze mną jest coś nie tak, ale po przeczytaniu jednego rodziału i feedbacku, oddaliłam się z niesmakiem :wink:
Wydaje mi się, że jeżeli jakiś bohater należy do moich ulubionych, to chcę żeby pisano o nim z szacunkiem...dlatego tak bardzo lubię EmilyluvsRoswell, jej "Revelations", i sposób w jaki przedstawiła Maxa, a nie żeby się go wrzucało w jakiś...czternastokąt :wink: w charakterze czyjegoś materaca. Pewnie równiez dlatego nie skończyłam "Crazy..." RosDeidre, mimo tej całej romantyczno- miłosnej otoczki :roll: drażni mnie strasznie kiedy Max ląduje w charakterze czegoś, co pan Guerin może cisnąć na tapczan z każdym razem gdy ma na to ochotę. Ludzie :roll:
Pociesza mnie, że Ela uważa tak samo....wystarczy wspomnieć jej reakcje na "Antarian Nights" i słynną scenę uwodzenia :wink: Może zawiążemy jakąś Ligę Obony Praw Maxa :lol:
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Jun 12, 2004 10:50 am

Not So Little przeczytałam, ale ten cały Nick mnie wkurzał, nie lubię faceta, poza tym w którejś tam kolejnej części tego cuda skończyło się na przeczytaniu kategorii: M/L, Max&Nick... Nie, dzięki, czym prędzej zamknęłam okienko. Jaki tam zabawny, Liz ma 18. urodziny, przyłazi Max, następuje bardzo obrazowe porównanie do koni czy tam ogierów, potem Liz łazi do klubu, w którym pracuje Max... Super. Całkowicie w moim stylu. Serena jakaś taka dziwna, Tess niby taka cudowna, od Liz mnie skręca, skrzyżowanie lisicy z wydrą...
Unusual Love - jeszcze gorsze świństwo. Autorka, magikhands, a może przez "c", nie wiem, umieściła na początku ostreżenie, że czytanie więcej niż jednego rozdziału na raz może być szkodliwe dla zdrowia.
Ostatnio zauważyłam opowiadanie Deejonaise i kogoś jeszcze, nie pamiętam, "My Life As A Teenaged Superhero". Ostrzę sobie na to ząbki, bo to jednak Dee... Hm, sprawdziłam, wspólnie z moją "ulubioną" autorką Applebylicious... Oczywiście NC-17 (czy one kiedykolwiek mogłyby napisać coś w innej kategorii? Chyba tylko "Eyes" było jako R...), tyle że może da się przeczytać :?
A swoją drogą dlaczego Max zawsze jest we roli papieru toaletowego? Liz naprawdę była taka cholernie zaborcza i dominująca? Herod-baba, nie ma co, w takim razie Max trwał przy niej chyba masochistycznie, przynieś podaj pozamiataj i wypierz dziecku pieluszki. W zasadzie to w zachwycającej większości opowiadań to Max miał rodzicielskie uczucia w stosunku do dzieci i zachowywał się jak dwa w jednym, oszczędność czasu, tatuś i mamusia w jednym, a Liz jako głów rodziny, od czasu do czasu poklepie bachorka po łepku :wink: Może dlatego panie tak bardzo lubią Maxa, bo gdzie znaleźć takiego drugiego? :P
A co do Ligi - chyba by mu się przydała. Dekadencja się szerzy, oj szerzy...
Image

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sat Jun 12, 2004 11:19 am

Ach jak miło zaglądnąć do Was po dwóch dniach przebywania poza domem i delektowaniem się tzw. łonem natury...Co prawda deszcz, burze i grzmoty, szczególnie w górach są ... powiedzmy, atrakcją ale stanowczo bardziej wolę je oglądać z okna swojego mieszkania niż być w ich centrum, w trakcie wdrapywania się na kolejny wzgórek. Głowy mi nie urwało ale mam wrażenie, że jeszcze dzwoni mi w uszach.... :?

No tak, Max jako niewolnik, chłopiec do chłostania, poniewierany i upokarzany. Zresztą nie tylko Max. Tak jak pisała Lizziett, uważam że każdemu z bohaterów należy się szacunek. Są granice, a każdy wyznacza je sam w zależności od wewnętrznego przyzwolenia. Kto chce niech to pisze, czyta - ja trzymam się od tego typu lektur, filmów czy sztuk teatralnych z daleka. Przemoc, wszystko jedno w jakiej postaci...może to terapia jakiej potrzebują, a tym samym serwują sobie ludzie niepewni siebie, nieśmiali i mający pewne problemy z przystosowaniem... ale z reguły, tak czy inaczej prowadzi to do destrukcji.
W Antarian Night nie chodzi tylko o scenę uwodzenia, Aniu, ona była dopełnieniem moich możliwości przyjmowania. Zresztą wiesz, wszystko dotyczyło tego całego klimatu potwornego upodlenia człowieka, atmosfery beznadziejności i godzenia się z taką sytuacją. Nan nie mogła tego tłumaczyć, my czytać... :mur:

Mam pewne wyobrażenie postaci Maxa (m.in. właśnie w Revelation, nawet w Pilgrim Souls), który posiada cechy budzące mój podziw, szacunek i za to wyniosłam go wysoko w mojej wyobraźni – m.in. dumę i pewną szlachetność – i kiedy taka postać jest poniewierana...to instynktownie budzi to mój wewnętrzny opór. Dlatego nie mogłam znieść niektórych opow. polar, gdzie robiono z Maxa podnóżek, a teraz widzę, że i niektóre dreamerki w ff traktują swojego ulubieńca jak ....hmm...-wybaczcie - wibrator. :roll:

Dzięki dziewczyny za krótkie opisy niektórych ff, to troszkę pomogło mi nad głosowaniem. I także jak Lizziett, głosowałam za RosDedre jako autorką scenariusza do serialu (kto nie chciałby zobaczyć Liz smażącą Maxowi omleta z jalapenos, Sereny, sceny uwodzenia w łazience, przenoszenia się w czasie Marco by zmienić przyszłość, czy tej magii w AS) :P
Image

User avatar
Milla
Zainteresowany
Posts: 411
Joined: Fri Apr 09, 2004 12:08 am
Location: Łódź
Contact:

Post by Milla » Sat Jun 12, 2004 11:07 pm

Właśnie przechodziłam w pobliżu i postanowiłam wpaść :lol:

A teraz poważnie, dawno tu nie zaglądałam i widzę że wypłynęło parę ciekawych tematów.

Zaczne od ustosunkowania się do tego jak Nan objechała moje NSL :wink:
Not So Little przeczytałam, ale ten cały Nick mnie wkurzał, nie lubię faceta, poza tym w którejś tam kolejnej części tego cuda skończyło się na przeczytaniu kategorii: M/L, Max&Nick... Nie, dzięki, czym prędzej zamknęłam okienko.
Wkurzał cię Nick :( Oh, how sad. :( Mnie sie bardzo Nick podobał :? no dobra przynajmniej do momentu kiedy ddruga część tej serii nie stała się bardziej opowiadaniem o Nicku niż o Liz i Maxie, to uznałam za lekkie przegięcie :roll: A co do pary Max/Nick to hmmm... może nie będę komentować. Wspomnę tylko, że zrodziło się to jako prezent Lindsay dla tzw klubu Slash Ho. To te, które pieją peany nad Unusual Lovers. Musze przyznać, że jesteście odważniejsze niż ja, nawet nie otworzyłam tego fica. Acha, Nan miałam taką samą reakcję na Tres Amantes, jak Debbi mogła się zniżyć do tego poziomu to nie wiem, :?zakończyłam moją przygodę z tym ficiem po połowie pierwszej części. Nie czytałam też tych Max/Nick/Liz i Max/Nick, tak naprawde nie należą one do serii, są jakby jej odnogą. Sama seria składa się z Not So Little, Good Things Come To Those Who Wait i teraz trzecie opowiadanie, którego nie pamiętam tytułu bo jest o NICK'u. Po jaką cholerę ona pisze opowiadanie o fikcyjnym bohaterze i zamieszcza je na RF :roll: Lubiłam Nicka w NSL, i nawet w GTCTWW ale już mi się przejadł... hmmm.... a właśnie, jak tylko znajdę chwilę muszę zmienić podpis.
Ale oeszłam od tematu. Miałam bronić polecanej przez siebie serii. :mrgreen: Nie zupełnie poważnie, mnie się to podoba, szczególnie Not So Little, bo Good Things... już mniej (za dużo Nicka). Oba opowiadanka są bardzo zabawne. Nan naprawde nie rozbawiło cię, kiedy Max i Liz poszli do Nicka a on otworzył drzwi kompletnie nagi i zupełnie się tym nie przjmował, a Max zasłonił Liz oczy, żeby nie patrzyła na tyłek Nicka :lol: Albo kiedy Nick pocałował Chrisa żeby mu pokazać, że dobrze całuje :lol: Nie wspominając o klasycznym sposobie w jaki Liz obrzydziła Maxowi i Michaelowi Braveheart mówiąc, że Mel Gibson jest najseksowniejszym mężczyzną na świecie i że podd kiltem nie nosił bielizny :lol: albo... ok, ok starczy tych przykładów. Ja w każdym razie miałam blast czytając to opowiadanie. Mamy po prostu inne gusta. :D Każdy człowiek inny i każemu co innego się podoba. :wink:

Nowe opowiadanko Dee, pisane wspólnie z Lindsay. Nan, przykro mi, że muszę ci przekażać tą wiadomość, ale raczej ci się nie spodoba. Jeżeli chodzi o fluff Dee ma taki sam styl pisania jak Applebylicious :twisted:
Czego zresztą można się było domyślić bo wiem na pewno, że Dee uwielbia czytać opowiadania Lindsay. Co do samego fica to jest świetny
jeżeli ktoś lubi ten styl (ja lubię :D ) Liz ma chrapkę na Maxa od lat ale on jest popularny, a ona nie. Czego Liz nie wie to, że Max odwzajemnia jej uczucia, ale uważa, że Liz myśli o nim jak o niewiele inteligentniejszym od laboratoryjnej małpy (podsłuchał kiedyś jej rozmowę :lol: ) W końcu jednak na imprezie z okazji zakończenia szkoły, Max zaprasza wreszcie Liz na randkę. I zaczyna się jazda. Począwszy od strasznego ojca Liz, który ponoć jest jak pluszowy miś (Max by się z tym nie zgodził :twisted: ), poprzez pierwszy pocałunek, po którym Liz oświadcza, że nie ma zamiaru iść z Maxem do łóżka na pierwszej randce, dalej ich decyzja że będą się poruszać w tym nowym związku wolno (swoją drogą ciekawa jest ich definicja słowa wolno :twisted: ). Całość składa się na bardzo zabawną i gorącą historyjkę, w sam raz by poprawić sobie humor po egzaminie. :lol: Co jest szokujące to tempo w jakim one zamieszczają nowe części codziennie, albo dwa razy dziennie :shock: kiedy one śpią!? Przecież obie mają jeszcze inne opowiadania, które też często zamieszczają.
Ale ze mnie gapa zapomniałam o linku, już się poprawiam: My Life as a Teenaged Superhero

Opowiadanie, które tak wszystkich zniesmaczyło The Gift, przyznaję się do czytania. Ale w czasie przeszłym. Nie wiem byłam chyba naiwna, ale byłam pewna, że kiedy Liz spotka Maxa to go uwolnii i zrozumie że mężczyźni też zasługują na szacunek. No coż, nie będę wspominała co Liz zrobiła, ale upokorzyła go kompletnie i potraktowała jak zabawkę, więc pożegnałam się z tym ficiem i to bardzo zła. Nie zamierzam tego więcej czytać ale mam nadzieję że Max zostanie uratowany przez swoją żonę Tess, która z tego co zrozumiałam jest dobra.

I na koniec parę słów o 5 rundzie głosowania na RF. Jak już wszyscy wspomnieli króluje Dee, Lindsay też ma swoje pięć minut.
Chcę się z wami czymś podzielić. Otóż jestem wściekła na Dee. W przeciwieństwie do Nan ja byłam zachwycona jej Stay The Night i kontynuacją tego Yours. To opowiadanko poszło tam, gdzie chciałm, żeby poszedł serial. Po śmierci Alexa, kiedy Liz poszła do Maxa to było takie piękne, ale oczywiście musieli to zepsuć, Liz wspomniała o pocałunku z Tess na balu i wyszła na a potem wszystko poszło do diabła. W STN MAx nie pozwoloł jej wyjść, pocieszył ją kiedy płakała, no... trochę sie z tym pocieszaniem zagalopowali, ale trzeba ich zrozumieć, potrzebowali się nawzajem. Jak zaczęło się Yours było jeszcze lepiej Max i Liz razem pracowali by wyjaśnić śmierć Alexa, potem pracowali całą grupą, bez rozbicie na ludzi i kosmitów. No dosłownie idealne opowiadanie, oczywiście smutne, bo Alex zginłą i ze świadomością, że wkrótce zdarzy się coś strasznego, co przygniecie bohaterów no, bo to w końcu Dee. A tu co? Najpierw coś co nie do końca chciałam zobaczyć (podyskutujemy o tym kiedy przeczytacie, bo nie chcę popsuć niespodzianki), potem wspaniała niespodzianka, a potem bach! I co to ma do cholery być? Przepraszam, że przeklinam, ale inaczej się nie da. Same się przekonacie. To miało być opowiadanie, które kontynuuje serial po śmierci Alexa, prawdziwe, a co wyszło? Nie mogę powiedzieć co się stało bo nie chcę wam zepsuć czytania, ale fuj! Dajcie znać jak przeczytacie to sobie o tym pogadamy, bo muszę się na ten temat wygadać. Nigdy Dee tak bardzo mnie nie rozczarowała, nawet The Way Love Goes się nie umywa, a byłam tam wściekła, że po tym co Liz zrobiła Max nie tylko ddo niej wrócił, ale to on do niej poszedł i to on dążył do tego by byli razem.
Znowu zboczyłam z tematu, miałam powiedzieć laczego jestem wściekła. Otóż zagłosowałam na Dee, jako autorkę, która powinna pisać do serialu za STN i Yours, a potem ona zamieściła dwie nowe części i ja: NIE NIE NIE NIE!!!!!!! Po kim jak po kim ale po Dee się tego nie spodziewałam. Autorka Growing Series zrobiła mi coś takiego... (tak jeszcze o tym nie wspomniałam, ale dla mnie najwspanialszym dziełem Dee jest ta właśnie seria, która pokazuje, że nawet bratnie dusze mogą nie wytrzymać rzeczywistości życia, że mogą potrzebować terapii, że mogą się nawzajem niszczyć, no ale nie będę jej teraz chwaliła :evil: ).
Rozzłościłam się za bardzo, jutro powiem coś głosowaniu. Jak mogłaś mi to zrobić Dee!!!!!?????? Zaufałam ci!!!!
"Największy ze wszystkich błędów to dojście do przekonania, że nie popełnia się żadnego." - Thomas Carlyle

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sun Jun 13, 2004 2:17 pm

Owszem, w NSL było kilka fragmentów całkiem niezłych... ale jeśli miałabym wybierać, wolałabym to coś z indykiem, A Turkey Day czy coś takiego, o którym kiedyś pisałyśmy. Albo Latając z Nożyczkami - głupie, sensu nie ma za grosz, ale płakałam przy tym ze śmiechu. Czasami człowiek ma głupawkę. A Nick cały czas robi na mnie wrażenie rozkapryszonego bachora (to o trudnym dzieciństwie chyba do mnie nie trafiło...).

Co do Dee - bardzo mi przykro to napisać, ale... Dee powoli wypada z listy ulubionych autorek. Stay For Tonight nie podobało mi się głównie ze względu właśnie na ten koniec. Po The Way mam do niej żal, że tak to zakończyła - niektórych rzeczy nie da się skleić na nowo i udawać, że jest w porządku. Tej całej serii w stylu Daleko Od Szosy :wink: nie zmęczyłam. Tak właściwie to podoba mi się tylko Młoda Dee i Średnia Dee :wink: Czyli "When Love Isn't Enough" - przyznaję się, czytałam to chyba ze trzy razy, "Eyes", o którym pisałam dość często i które wyrywałam od Dee, bo nigdzie tego nie było, gdy chciałam to przeczytać, i "Regarding Max". Też czytałam chyba ze trzy razy. Wolę jednak Majesty, a zwłaszcza jej sposób zakańczania opowiadań - nie wszystko może być jak w bajce, i na pewno nie będzie, ale spróbujemy. A co do tempa zamieszczania kolejnych części - ma to swój plus :wink: Jak widać Dee zaczyna się poważnie narażać. Droga Deejonaise, czyżby nie czas pomyśleć o tej części czytelników, którzy marzą o czymś nie koniecznie z czerwonym kwadracikiem...?

PS: Zauważyłaś nowy avatar Applebylicious...? Tyłek Brada Pitta....
Image

Locked

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 8 guests