Max Evans//\\Jason Behr #3
Moderators: Olka, Ela, Xander, Pedros
Myślałam, że jakoś się trzymam, ale nie! Rzeczywiście, przyznaję - mam obsesje! No, to najtrudniejsze mam za sobą - powiedziałam to głośno!
Obsesja na punkcie Jasona oraz Roswell, jednak nie wymaga leczenia! Szkoda tylko, że nasz "Guru" Jason znajduje się za oceanem.
Ach, pięknie byłoby popatrzeć osobiscie, choć przez chwilę w te oczy... (teraz się "rozpływam"... ach.. ).
Lizziett: R. Crowe - "facet o urodzie drwala"? Tego jeszcze nie było! Nic dodać, nic ując...
Obsesja na punkcie Jasona oraz Roswell, jednak nie wymaga leczenia! Szkoda tylko, że nasz "Guru" Jason znajduje się za oceanem.
Ach, pięknie byłoby popatrzeć osobiscie, choć przez chwilę w te oczy... (teraz się "rozpływam"... ach.. ).
Lizziett: R. Crowe - "facet o urodzie drwala"? Tego jeszcze nie było! Nic dodać, nic ując...
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
he,he, to cała Lizziett...A idź ty mi z Affleckiem
A tak poważnie, ten facet potrafi spaprać cały film. Zastanawiałam sie dlaczego go zauważyłam w "Buntowniku z wyboru" - pewnie dlatego że niewiele miał tam do powiedzenia...no i plątał się gdzieś przy Macie Daimonie. W kolejnych filmach to już tylko był koszmar. Kto go wpuszcza przed kamerę, ten facet nie ma za grosz talentu, to dopiero istny kołek.
Lizziett, jak podobała Ci sie Troja. Niestety jeszcze nie wiedziałam tego filmu a recenzje są różne.
Affleck w 'Buntowniku" wypadł nie najgorzej, bo on generalnie poradzi sobie w filmach w których odtwarza...samego siebie...czyli prostego chłopaka z przedmieści Bostonu. Ale jak obsadzają go w roli super herosa albo amanta, każą robić maślane oczy do Lopez albo latac po ekranie w jakimś kiczowatym czerwonym wdzianku...cóż...wtedy robi się zabawnie
Co do "Troi" do nie rzuciła mnie jakoś z łomotem na kolana, ale przyznam że warto wybrać się do kina w celu odprężenia, bez obawy że opuści się go z bólem zębow. Czegoś zabrakło, coś nie zaiskrzyło, mimo niewątpliwej pieczołowitości reżysera nie udało się- w moim mniemaniu stworzyć gęstego, mrocznego klimatu jaki powinien towarzyszyć tamtym wydarzeniom, tamtej wojnie...miała byc opowieść o miłości i pasji, a wyszło o paru gościach, których glównym zmartwieniem jest to, czy przejdą do historii...w pewnej chwili pomyslałam że jak jeszcze raz usłyszę o "Czynach brzmiących echem w wieczności" to łupnę czymś w ekran na efektach specjalnych mucha nie siada, podobnie jak na scenografii, muzyka nie odbiega od okołogladiatorowych standardów, co było dobre raz, ale jak po raz setny film otwiera babskie zawodzenie, to człowiek tylko czeka, kiedy pojawi się jakaś męskie łapsko grzebiace w pszenicy a tu klops. Aktorstwo generalnie na poziomie, chociaż Pitt głównie odyma usta i mruży oczy, bardzo dobry P. O'Tolle jako Priam, świetny jak mu tam jako Hektor, Sean Bean jak zwykle klasa dla siebie. Bloom jak to Bloom- made in boysband Helena wygląda jak lalka Barbie, ale jak na modelkę to poradziła sobie zupełnie przyzwoicie, zresztą rola kobiet ogranicza sie do płakania, noszenia dzieci, opatrywania ran szlachetnych wojowników i mniej lub bardziej śmiałych striptisów. Wyjątkiem jest tu może fascynujaco toksyczny związek Achillesa i Bryzeidy, która wypadła nalepiej ze wszystkich - w liczbie czterech- aktorek. Przyjemnie sie ogląda. I tyle.
Swoją drogą to co oni ostatnio z tymi superprodukcjami...przed Troją reklamowali "Króla Artura", jeżeli mnie wzrok nie myli to Galahada gra niedoszły Max ..rozbuchane to takie, patetyczne, wrzaskliwe, huku tyle jakby bombę atomową rzucili...a to tylko średniowieczna katapulta no i dlaczego zamiast Guinevry występuje Xena wojownicza księzniczka?
Co do "Troi" do nie rzuciła mnie jakoś z łomotem na kolana, ale przyznam że warto wybrać się do kina w celu odprężenia, bez obawy że opuści się go z bólem zębow. Czegoś zabrakło, coś nie zaiskrzyło, mimo niewątpliwej pieczołowitości reżysera nie udało się- w moim mniemaniu stworzyć gęstego, mrocznego klimatu jaki powinien towarzyszyć tamtym wydarzeniom, tamtej wojnie...miała byc opowieść o miłości i pasji, a wyszło o paru gościach, których glównym zmartwieniem jest to, czy przejdą do historii...w pewnej chwili pomyslałam że jak jeszcze raz usłyszę o "Czynach brzmiących echem w wieczności" to łupnę czymś w ekran na efektach specjalnych mucha nie siada, podobnie jak na scenografii, muzyka nie odbiega od okołogladiatorowych standardów, co było dobre raz, ale jak po raz setny film otwiera babskie zawodzenie, to człowiek tylko czeka, kiedy pojawi się jakaś męskie łapsko grzebiace w pszenicy a tu klops. Aktorstwo generalnie na poziomie, chociaż Pitt głównie odyma usta i mruży oczy, bardzo dobry P. O'Tolle jako Priam, świetny jak mu tam jako Hektor, Sean Bean jak zwykle klasa dla siebie. Bloom jak to Bloom- made in boysband Helena wygląda jak lalka Barbie, ale jak na modelkę to poradziła sobie zupełnie przyzwoicie, zresztą rola kobiet ogranicza sie do płakania, noszenia dzieci, opatrywania ran szlachetnych wojowników i mniej lub bardziej śmiałych striptisów. Wyjątkiem jest tu może fascynujaco toksyczny związek Achillesa i Bryzeidy, która wypadła nalepiej ze wszystkich - w liczbie czterech- aktorek. Przyjemnie sie ogląda. I tyle.
Swoją drogą to co oni ostatnio z tymi superprodukcjami...przed Troją reklamowali "Króla Artura", jeżeli mnie wzrok nie myli to Galahada gra niedoszły Max ..rozbuchane to takie, patetyczne, wrzaskliwe, huku tyle jakby bombę atomową rzucili...a to tylko średniowieczna katapulta no i dlaczego zamiast Guinevry występuje Xena wojownicza księzniczka?
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Oj nie mogę... Niedoszły Max i katapulta... Powinnaś zostać krytykiem filmowym - byłoby z pożytkiem dla ludzkości A za Xenę to ja sobie podziękuję - zaplącze się jeszcze w tych długich szmatkach ówczesnej mody, rypnie na buzię i będzie miała podbite oko. W końcu Xena latała w mini, "ona nie zwyczajna do takich rzeczy...". Za długo grała w tej księżniczce. I dlatego właśnie nie lubię chodzić na ekranizacje książek i historii... Na "Chopinie" na przykład cały czas usiłowałam nie chichotać. Hm, no dobrze, "Pianista" był tutaj wyjątkiem... który potwierdza regułę.
No, powinnam zmykać. Jeśli dożyję do końca roku szkolnego chyba się upiję z radości
No, powinnam zmykać. Jeśli dożyję do końca roku szkolnego chyba się upiję z radości
Ja nie lubię chodzić na ekranizcje, ponieważ większość polskich książek ekranizuje polska ekipa brrrrI dlatego właśnie nie lubię chodzić na ekranizacje książek i historii...
Ciekawa jestem, kim jest "Gość" Świątynia Jasona
No wiesz, może kiedys pewnego słonecznego dzionka, któraś z nas wyląduje za Wielką Wodą albo guru przeleci nad Wielką Wodą i będziemy mieć znacznie więcej mooożżżllliiiwwwooośśśccciii....Szkoda tylko, że nasz "Guru" Jason znajduje się za oceanem.
Hmm... temat poświęcony Jasonowi Behrowi... Nie jest on moim ulubieńcem i jakoś nigdy nie przykuwał mojego wzroku Raczej był i nadal jest mi obojętny. Ale! Musze się pochwalić i pocieszyc was. Obejrzałam ostatnio "Kroniki portowe", w których pan Behr zagrał pewną rólkę. I przyznaję, że podobał mi się I ciekawie zagrał i niesamowicie wyglądał Nawet baaardzo niesamowicie. Aż mi się milej oglądało film. Wprawdzie wiedziałam, że tam gra, ale nie spodziewałam się po sobie samej takiej reakcji na niego. Heh... Dzięki temu filmowi Jason dostał u mnie dodatkowe punkty.
Ja też ostatnio wypożyczyłam sobie dvdka z Kronikami Portowymi. Jakiś tydzień temu (! ) Napstrykałam sobie ponad 580 fotek i jestem taka heppppiiii!!!! A już miedługo przepowiadam boom na Jasona. Dlaczego? Bo już niedługo zbliża się 3 miesięczny okres moich poszukiwań. Poszukiwań oczywiście związanych z Jasonem (czy ja się czasem nie powtarzam )
Hm....to mnie zdecydowanie pocieszyłoAle! Musze się pochwalić i pocieszyc was. Obejrzałam ostatnio "Kroniki portowe", w których pan Behr zagrał pewną rólkę. I przyznaję, że podobał mi się
Mi osobiście fryzura Jasona z "Kronik Portowych"....rude siano... delikatnie mówiąc nie przypadła do gustu, w książce nie było o tym mowy, no ale Roswell było jednak na tyle znanym serialem, że musiano zastosować drastyczne środki, żeby Jason na kilometr nie zalatywał Maxem Mniejsza zresztą o fryzurę, ważne że miał okazje sie pokazać w towarzystwie takich atorów jak Spacey, Blanchett i Moore (nawiasem mówiąc, moi ulubieni aktorzy)- jakby to powiedzieć, reszta obsady Roswell nie może sie takimi osiągnieciami pochwalić i że sam film był uroczy- z ambicjami, nastrojony, pieknie sfotografowany i z cudowną muzyką...oby takich więcej...
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Zgadzam sie z oceną Kronik Portowych, jeszcze przed oficjalną premierą trzymałam za niego kciuki...byłabym obłudna mówiąc że J. nie miał z tym nic wspólnego ale udział w nim Kevina Spacey był drugim powodem dla którego ostrzyłam sobie na niego ząbki. I gdy ściągnęłam zwiastun i usłyszałam tę magiczną muzykę...wiedziałam, że to klimaty jakie lubię. Przebąkiwano wtedy coś o nominacji do Oskara dla tego filmu...
No dziewczyny, żebyśmy nie wpadały w euforię widząc naszego ulubieńca...mamy teraz przed sobą zwykłego chłopaka z wadami (a może zaletami)...jak każdy z nas.
Na zdjęciu niżej (nie widać) ma w łapce papierosa.
No dziewczyny, żebyśmy nie wpadały w euforię widząc naszego ulubieńca...mamy teraz przed sobą zwykłego chłopaka z wadami (a może zaletami)...jak każdy z nas.
Na zdjęciu niżej (nie widać) ma w łapce papierosa.
Tak, Kroniki obejrzałam właśnie ze względu na niego, i nie zawiodłam się. Jeśli chodzi o wartosciowe filmy - to J. jest mistrzem w ich dobieraniu.
Elu, te powyższe zdjęcia to w związku z przypadającym wczoraj dniem bez papierosa?
Właśnie ostatnio chciałam zapytac jakie wady ma Jason i proszę - jedna już jest! Że pali (albo nosi ze sobą paczkę papierosów )to wiedziałam , ale tak na gorącym uczynku dać się złapać... O mince - nie wspomnę!
Elu, te powyższe zdjęcia to w związku z przypadającym wczoraj dniem bez papierosa?
Właśnie ostatnio chciałam zapytac jakie wady ma Jason i proszę - jedna już jest! Że pali (albo nosi ze sobą paczkę papierosów )to wiedziałam , ale tak na gorącym uczynku dać się złapać... O mince - nie wspomnę!
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Zaraz przypomniało mi się sprawozdanie Wendy z planu "SL" i "Jason siedział na schodach, pił i palił...oczywiście wszystko dla filmu!"
A jakże wszyscy wiemy że Jason jest święty. Nie pije, nie pali ( to zdjęcie to podła manipulacja ), idzie spać zaraz po wiadomościach- rzecz jasna sam .
Czytałam na f4f recenzję z HEA, jesli chodzi o sam film to była ona taka...hm, średnia, ale bardzo pochlebna pod adresem Jasona. Wspomnieli też o jego zabójczych rzęsach (krytyk krytykiem ale baba zawsze pozostanie babą), co mnie jednak uderzyło, to to że recenzentka poisząc o urodzie Jake'a wspomina o jego rzekomym "uderzającym i nieszczęsliwym podobieństwie do Ashtona Kutchera"- czyli sławnego młodocianego narzeczonego Demii Moor... GDZIE ona się go dopatrzyła?!
Nan życzę zdrówka, ale zauważ w tym dobre strony...zawsze to o pare dni wakacji więcej tak czy inaczej- zdrwoej nam szybko.
A jakże wszyscy wiemy że Jason jest święty. Nie pije, nie pali ( to zdjęcie to podła manipulacja ), idzie spać zaraz po wiadomościach- rzecz jasna sam .
Czytałam na f4f recenzję z HEA, jesli chodzi o sam film to była ona taka...hm, średnia, ale bardzo pochlebna pod adresem Jasona. Wspomnieli też o jego zabójczych rzęsach (krytyk krytykiem ale baba zawsze pozostanie babą), co mnie jednak uderzyło, to to że recenzentka poisząc o urodzie Jake'a wspomina o jego rzekomym "uderzającym i nieszczęsliwym podobieństwie do Ashtona Kutchera"- czyli sławnego młodocianego narzeczonego Demii Moor... GDZIE ona się go dopatrzyła?!
Nan życzę zdrówka, ale zauważ w tym dobre strony...zawsze to o pare dni wakacji więcej tak czy inaczej- zdrwoej nam szybko.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Nanuś, zdrowiej Kotek...to rzeczywiście pech, ale jak Lizziett wspomniała ma i dobre strony. Troszkę się wyciszysz i może odpoczniesz.
A na osłodę dla Nan i pociechę dla nas wszystkich, na F4F przeczytałam dzisiejsze zwierzenia Michelle in Yonkers - która była statystką w SL - z jej spotkania z Jasonem. A ponieważ opisuje je w specyficzny, i przyznam ciekawy sposób, warto poczytać. Można znowu coś ciekawego się o nim(i o niej) dowiedzieć.
Więcej można poczytać na http://www.fanforum.com/forums/showthre ... genumber=5
I am sitting on one of the benches waiting to go back into the diner, near the craft services table. Suddenly, JB walks over to the table to get something to munch, and as he turns to walk back — right past me, so it’s Destiny, right? (she ducks) — I take a very deep breath and ask, “Could I ask you something?”
“Sure,” he says, very kindly, and between the kindness and ... oh, god! The Eyes... I am hard-pressed not to just give it up and revert to primordial dribbling.
“I’m under a sentence of death if I don’t ask you to autograph some pictures for a few people who have never met you,” I manage to get out, with the smoothness and suavity that those of you who know me well have... learned not to expect. [Ed. Note: Sure seemed like dribbling, from here.]
Duct-taping my inner critic, my common sense, my pride, and this Ed. guy and throwing them in a closet, I continue, “I know you’re very tired and you’re very busy, but if there’s time, and it wouldn’t be a problem for you, would you mind signing a few pictures?” [Note to Self: Have Breathless or Pathos write your dialogue from now on!]
“Sure!” Jason says. “Why don’t we do it now?”
That’s it? ‘Why don’t we do it now?’ No groveling? I’m really good at that. This is so easy, I’m... speechless. (Ed. Note: Shoulda sold tickets to that one, huh!) (Shoot this guy named Ed.!)
I have brought a few picture printouts I had saved from a trip to L.A. in which I didn't to meet JB (the call for this day had been very last-minute, not much time to plan or prepare). I frantically start racking my brain to think of the people who have sworn me to a blood-oath to obtain his autograph for them if ever I... Knowing that a simple sin of omission could cost me my life and hope of happiness, does not help the process of total recall!
I have 3 pictures, 3 copies each, to pick from, and very kindly, still *glowing* from the day’s work (he really loves what he does), he manfully goes through the list. After signing one of them, he jokes, “Ugh! That’s a terrible picture of me. I don’t like that one.”
Or something to that effect; this was all coming through the Euphoria Filter, even worse than the ‘Maria Filter’) ;;;-)
(Notice the Freudian smilie-typo, showing me blinking, trying to focus my eyes after direct contact with Jason’s. To quote a fave fanfic: “Whatever you do, DON’T LOOK DIRECTLY AT THEM!”)
Recovering my equilibrium as my eyes refocused, I decide I’d like to make him laugh, to give back something for what I was receiving — so while he kept signing I said, “This should help you get into character. You can really feel like rock star, a Beatle.”
He chuckled. I was pleased.
Jason finishes, and leaves 2 rejected copies at the back. (Only after I got home would I discover that the picture he signed for me was one of the bad pictures! [Ed. Note: As if!] Looking at it more closely, I had to admit, it really is not a great shot. Rats!)
After he hands me back the pictures, now rendered priceless , I talk with him briefly about something and can't get over his sincerity, his openness — when The Eyes are aimed at you at point blank range... well, he must see a *lot* of ‘deer in the headlights’ expressions on people’s faces!
But it’s not because of how they look: it’s who they look. It’s who is looking out from behind them, that makes the experience of meeting him unforgettable.
He is an amazing person. I’ve never met anyone like him. Free-association of words that ran through my mind: Open. Innocent. Vulnerable. Humble. Sincere. Honest. Kind.
I’ve never met anyone whose gaze is so... naked. All of him seems to be right there, just on the other side of the iris, no protective, extruded persona as an outer garment for public consumption. Really sincere. Ideally suited for an actor -- hope his mom, too, gave him that advice about poker-playing -- but what about for ‘show business’? That’s a crowd that’s not reknowned for... sincerity. I’m glad he seems to have had the good luck to run into some people who want to help him, who seem inspired to shepherd, run interference, introduce, like Kevin Spacey.
His voice is really wonderful — very expressive. (It sounded just exactly as it did in Shipping News, where he answers the phone exuberantly, “Hi, Ma!”) And he was genuinely gracious about doing this silly, tedious thing, even though he certainly has enough to do already.
As he says good-bye and shakes my hand, I want to leave him with another chuckle, so I said, “Thank you so much for doing this. You’ve not only saved my life, you’ve made me immortal.”
Chuckle accomplished.
[This happened right before Christmas, and it was a particulary bad time for me -- lots of bad stuff going on. So this was really a ray of sunlight on a very dark path.]
I’m normally not too keen on ‘the holidays’: the words loathing, dread, groaning, bills — and others, less printable — come to mind, but this year I’m already feeling differently about them. I got my Christmas present early. And I’m still glowing — on the inside, where you can’t see it.
New smilies I wish someone would make:
;;;-)
Someone whose eyes can’t focus, because they’ve just looked into Jason Behr’s
~
Someone who’s furtively wiping away the evidence of tell-tale dribbling
A na osłodę dla Nan i pociechę dla nas wszystkich, na F4F przeczytałam dzisiejsze zwierzenia Michelle in Yonkers - która była statystką w SL - z jej spotkania z Jasonem. A ponieważ opisuje je w specyficzny, i przyznam ciekawy sposób, warto poczytać. Można znowu coś ciekawego się o nim(i o niej) dowiedzieć.
Więcej można poczytać na http://www.fanforum.com/forums/showthre ... genumber=5
I am sitting on one of the benches waiting to go back into the diner, near the craft services table. Suddenly, JB walks over to the table to get something to munch, and as he turns to walk back — right past me, so it’s Destiny, right? (she ducks) — I take a very deep breath and ask, “Could I ask you something?”
“Sure,” he says, very kindly, and between the kindness and ... oh, god! The Eyes... I am hard-pressed not to just give it up and revert to primordial dribbling.
“I’m under a sentence of death if I don’t ask you to autograph some pictures for a few people who have never met you,” I manage to get out, with the smoothness and suavity that those of you who know me well have... learned not to expect. [Ed. Note: Sure seemed like dribbling, from here.]
Duct-taping my inner critic, my common sense, my pride, and this Ed. guy and throwing them in a closet, I continue, “I know you’re very tired and you’re very busy, but if there’s time, and it wouldn’t be a problem for you, would you mind signing a few pictures?” [Note to Self: Have Breathless or Pathos write your dialogue from now on!]
“Sure!” Jason says. “Why don’t we do it now?”
That’s it? ‘Why don’t we do it now?’ No groveling? I’m really good at that. This is so easy, I’m... speechless. (Ed. Note: Shoulda sold tickets to that one, huh!) (Shoot this guy named Ed.!)
I have brought a few picture printouts I had saved from a trip to L.A. in which I didn't to meet JB (the call for this day had been very last-minute, not much time to plan or prepare). I frantically start racking my brain to think of the people who have sworn me to a blood-oath to obtain his autograph for them if ever I... Knowing that a simple sin of omission could cost me my life and hope of happiness, does not help the process of total recall!
I have 3 pictures, 3 copies each, to pick from, and very kindly, still *glowing* from the day’s work (he really loves what he does), he manfully goes through the list. After signing one of them, he jokes, “Ugh! That’s a terrible picture of me. I don’t like that one.”
Or something to that effect; this was all coming through the Euphoria Filter, even worse than the ‘Maria Filter’) ;;;-)
(Notice the Freudian smilie-typo, showing me blinking, trying to focus my eyes after direct contact with Jason’s. To quote a fave fanfic: “Whatever you do, DON’T LOOK DIRECTLY AT THEM!”)
Recovering my equilibrium as my eyes refocused, I decide I’d like to make him laugh, to give back something for what I was receiving — so while he kept signing I said, “This should help you get into character. You can really feel like rock star, a Beatle.”
He chuckled. I was pleased.
Jason finishes, and leaves 2 rejected copies at the back. (Only after I got home would I discover that the picture he signed for me was one of the bad pictures! [Ed. Note: As if!] Looking at it more closely, I had to admit, it really is not a great shot. Rats!)
After he hands me back the pictures, now rendered priceless , I talk with him briefly about something and can't get over his sincerity, his openness — when The Eyes are aimed at you at point blank range... well, he must see a *lot* of ‘deer in the headlights’ expressions on people’s faces!
But it’s not because of how they look: it’s who they look. It’s who is looking out from behind them, that makes the experience of meeting him unforgettable.
He is an amazing person. I’ve never met anyone like him. Free-association of words that ran through my mind: Open. Innocent. Vulnerable. Humble. Sincere. Honest. Kind.
I’ve never met anyone whose gaze is so... naked. All of him seems to be right there, just on the other side of the iris, no protective, extruded persona as an outer garment for public consumption. Really sincere. Ideally suited for an actor -- hope his mom, too, gave him that advice about poker-playing -- but what about for ‘show business’? That’s a crowd that’s not reknowned for... sincerity. I’m glad he seems to have had the good luck to run into some people who want to help him, who seem inspired to shepherd, run interference, introduce, like Kevin Spacey.
His voice is really wonderful — very expressive. (It sounded just exactly as it did in Shipping News, where he answers the phone exuberantly, “Hi, Ma!”) And he was genuinely gracious about doing this silly, tedious thing, even though he certainly has enough to do already.
As he says good-bye and shakes my hand, I want to leave him with another chuckle, so I said, “Thank you so much for doing this. You’ve not only saved my life, you’ve made me immortal.”
Chuckle accomplished.
[This happened right before Christmas, and it was a particulary bad time for me -- lots of bad stuff going on. So this was really a ray of sunlight on a very dark path.]
I’m normally not too keen on ‘the holidays’: the words loathing, dread, groaning, bills — and others, less printable — come to mind, but this year I’m already feeling differently about them. I got my Christmas present early. And I’m still glowing — on the inside, where you can’t see it.
New smilies I wish someone would make:
;;;-)
Someone whose eyes can’t focus, because they’ve just looked into Jason Behr’s
~
Someone who’s furtively wiping away the evidence of tell-tale dribbling
Ja w tym nie widzę żadnych dobrych stron Wczoraj musiałam się powlec na klasówkę z matematyki, dzisiaj rezygnuję z mojej ngrody z warsztatów dziennikarskich, jaką była szczegółowa i bardzo długa wędrówka po telewizji od kuchni, jutro mam test z fizyki i muszę być zdrowa, bo przyjeżdżają Francuzi, a w piątek czekają na mnie trzy strony o feudaliźmie po francusku razem z Canossą.
Relacja jest rewelacyjna - The Eyes i do tego to "gorsze" zdjęcie dla niej... Niech nie wybrzydza, podejrzewam, że u nas powodzenie miały by nawet zdjęcia jegop pleców albo nóg, rzecz jasna w pełni ubranych Ale komentarze do tego są naprawdę świetne.
Relacja jest rewelacyjna - The Eyes i do tego to "gorsze" zdjęcie dla niej... Niech nie wybrzydza, podejrzewam, że u nas powodzenie miały by nawet zdjęcia jegop pleców albo nóg, rzecz jasna w pełni ubranych Ale komentarze do tego są naprawdę świetne.
Tyle się już naczytałam tych opinii o nim, że ta jakoś mnie nie dziwi...He is an amazing person. I’ve never met anyone like him. Free-association of words that ran through my mind: Open. Innocent. Vulnerable. Humble. Sincere. Honest. Kind.
I’ve never met anyone whose gaze is so... naked.
Nanuś, mam nadzieję, że zdasz nam relację ze spotkania z Francuzami. I ciekawe jak Olce poszło na ustnym, na maturze...
I zakończenie historii Michelle in Yonkers, opisywaną przez jedną z fanek -Scottie - która była na spotkniu z Jasonem w Tribeca, teraz w maju na premierze HEA.
I was sitting in front of Michelle during the Monday showing of H,EA and as Jason walked by Michelle he stopped dead in his tracks and talked to her! He remembered meeting her and went out of his way to say hello to her. What a sweetie! Michelle had hurt her knee and was on crutches the whole time we were in NY and Jason genuinely seemed concerned. Such a nice guy.
I'm a real detail lover, too. So thanks for making your story so detail oriented.
I zakończenie historii Michelle in Yonkers, opisywaną przez jedną z fanek -Scottie - która była na spotkniu z Jasonem w Tribeca, teraz w maju na premierze HEA.
I was sitting in front of Michelle during the Monday showing of H,EA and as Jason walked by Michelle he stopped dead in his tracks and talked to her! He remembered meeting her and went out of his way to say hello to her. What a sweetie! Michelle had hurt her knee and was on crutches the whole time we were in NY and Jason genuinely seemed concerned. Such a nice guy.
I'm a real detail lover, too. So thanks for making your story so detail oriented.
Jak to czytam, to się rozpływam. Czy mówiłam już, że Jason jest taaaaki słodki?! A tak poważniej mówiąc, to naprawdę bardzo go sobie cenię. jest taki inny od tych wszystkich aktorów. Co prawda nie miał jeszcze czasu pożądnie zachłsnąć się hollywodzką sławą, na którą musi jeszcze poczekać, ale z każdą relacją, jaką przekazują fani na jego temat utwierdzam się w przekonaniu, że jemu to nie grozi. Wspaniały facet!
A teraz coś na osłodzenie życia. Jason nakręcił nowy film, który już niedługo pojawi się na Venice Film Festival. Vicky umieściła dużo materiałów dot. filmu na MediaBlvd, więc zamiast cytować najlepiej będzie, jak podam link: http://www.mediablvd.com/forums/viewtop ... 1d563b0fb9
Już nie mogę się doczekać zdjątek!!!
No to zmykam. Z godz., mam ost. ustny z anglika, a muszę jeszcze powtórzyć kondyszonale (czy jeszcze komuś się te buraczki tak mylą jak mnie? )
A teraz coś na osłodzenie życia. Jason nakręcił nowy film, który już niedługo pojawi się na Venice Film Festival. Vicky umieściła dużo materiałów dot. filmu na MediaBlvd, więc zamiast cytować najlepiej będzie, jak podam link: http://www.mediablvd.com/forums/viewtop ... 1d563b0fb9
Już nie mogę się doczekać zdjątek!!!
No to zmykam. Z godz., mam ost. ustny z anglika, a muszę jeszcze powtórzyć kondyszonale (czy jeszcze komuś się te buraczki tak mylą jak mnie? )
Oluś, wszystkiego najlepszego na egzaminie , ściskam palce i jestem pewna, że pojdzie jak najlepiej. Pochwal się potem...
Dzięki za szczegóły o Rabbim.
Właśnie dlatego umieszczam te wszystkie relacje ze spotkań J. z fanami bo najlepiej oddają jaki rzeczywiście jest. Wnioski wyciągamy sami. Zachwyty nad jego wyglądem zewnętrznym...to już znamy, dla mnie ważne jest przede wszystkim, jakim jest człowiekiem, i to ujmuje w nim najbardziej...Ten chłopak roztacza wokół siebie coś ciepłego.
Dzięki za szczegóły o Rabbim.
Właśnie dlatego umieszczam te wszystkie relacje ze spotkań J. z fanami bo najlepiej oddają jaki rzeczywiście jest. Wnioski wyciągamy sami. Zachwyty nad jego wyglądem zewnętrznym...to już znamy, dla mnie ważne jest przede wszystkim, jakim jest człowiekiem, i to ujmuje w nim najbardziej...Ten chłopak roztacza wokół siebie coś ciepłego.
Yyyyy... Nikt nigdy przenigdy nie namówi mnie na wymianę... Nie pod koniec roku!!! Nie są u nas jeszcze nawet doby, a ja już mam ich dość... Mieli przyjechać o 20 - dobra, czekamy. A guzik, przyjechali 4 godziny później, zmarzłam jak diabli, jeśli nie złapię po tym zapalenia płuc to będzie istny cud O drugiej się położyłyśmy, o trzeciej zasnęłam, po piątej wstałam, poczym skopałam doszczętnie klasówkę z fizyki a historyczka przez litość i sympatię do mnie zlitowała się, zadała dwa głupie pytania i postawiła mi ocenę na koniec roku. Jutro i pojutrze zostawiam tą moją ze zgrają innych barbarzyńców do jakiegoś centrum handlowego a sama chyba zaszyję się w jakimś kącie usiłując nauczyć się układu krwionośnego i kretyńskich tlenków... Nigdy więcej!!! W dodatku mam bałagan w pokoju, a na punkcie tego pokoju jestem przewrażliwiona, w końcu od piętnastu lat był jedynie marzeniem.
Pardonne moi za te wywody powyżej, ale po prostu jestem lekko... zdenerwowana, kulturalnie mówiąc. Podobnie jak jakieś pół klasy. Czy ludzie nie rozumieją, że niektórzy wolą milczeć i nie odczuwają potrzeby nieustannego mielenia językiem...?
Olka, jak poszło? Jak sądzę angielski masz w małym paluszku
Elu, a wiesz, na początku tego wszystkiego (rzecz jasna tego wszystkiego dla mnie ) mój tatuś strasznie utyskiwał, że co ja się zachwycam jednym aktorem, że może i w serialu miał pozytywną rolę i był taki wspaniały, a w życiu był gburem, że w końcu nie znam go tak osobiście i tak dalej. Któregoś dnia specjalnie zwolniłam tacie komputer (w czasach, gdy oboje korzystaliśmy z jednego systemu) z włączonym Wordem, gdzie były "relacje świadków", a gdzieś tam niżej w folderze ze zdjęciami plątały się zdjęcia Jasona ze spotkania z fanami (rodziciel językiem hamburgerów włada średnio, ale mniej więcej rozumie). Utyskiwania na temat próżności i bufonowatości Jasona jakoś sklęsły
A poza tym to wątpię czy woda sodowa uderzyłaby mu do głowy. Hollywoodzki rozmach i duma jakoś dziwnie prezentują się w zestawieniu z myślą o JB...
Zmykam. Pora odebrać Francę z wycieczki...
Pardonne moi za te wywody powyżej, ale po prostu jestem lekko... zdenerwowana, kulturalnie mówiąc. Podobnie jak jakieś pół klasy. Czy ludzie nie rozumieją, że niektórzy wolą milczeć i nie odczuwają potrzeby nieustannego mielenia językiem...?
Olka, jak poszło? Jak sądzę angielski masz w małym paluszku
Elu, a wiesz, na początku tego wszystkiego (rzecz jasna tego wszystkiego dla mnie ) mój tatuś strasznie utyskiwał, że co ja się zachwycam jednym aktorem, że może i w serialu miał pozytywną rolę i był taki wspaniały, a w życiu był gburem, że w końcu nie znam go tak osobiście i tak dalej. Któregoś dnia specjalnie zwolniłam tacie komputer (w czasach, gdy oboje korzystaliśmy z jednego systemu) z włączonym Wordem, gdzie były "relacje świadków", a gdzieś tam niżej w folderze ze zdjęciami plątały się zdjęcia Jasona ze spotkania z fanami (rodziciel językiem hamburgerów włada średnio, ale mniej więcej rozumie). Utyskiwania na temat próżności i bufonowatości Jasona jakoś sklęsły
A poza tym to wątpię czy woda sodowa uderzyłaby mu do głowy. Hollywoodzki rozmach i duma jakoś dziwnie prezentują się w zestawieniu z myślą o JB...
Zmykam. Pora odebrać Francę z wycieczki...
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 0 guests