M :: Czytelnia literatury światowej
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Ja dołączam się do tego, co powiadziała Ela. I szczerze podziwiam tempo, w jakim połykacie kolejne opowiadania. Oprócz was nie ma chyba podobnych osób. Może więc warto byłoby to podkreślić jakąś specjalną rangą? Nie mam tylko pojęcia jaką, bo "Pożeracz FF" chyba nie brzmi dobrze
Ja natomiast jestem przy końcówce Searching for Liz Parker (wiem, wiem, ślimacze tempo) i ujęły mnie charakterystyki dwóch postaci: Isabell i Michaela. Iz dostała świetnie przedstawiona jako silna i pewna siebie kobieta, jaką chyba w Roswell ciagle była. Non-stop wspiarała Maxa, który bez niej faktycznie sobie by nie poradził. No i znała atuty swojego ciała, co było świetnie ukazane w scenie na dworcu autobusowym, gdy wyciągnęła numer karty Liz o opornego bileterra. ("So I showed him my bobs.").
A Michael, mimo iż nie było go za wiele, rozbawił mnie do łez sceną wkurzania Liz. Jak dla mnie Midwest Max napisał(a?) to po mistrzowsku. Choć mam wątpliwości, czy prawdziwy Michael byłby skłonny aż do takich tekstów, do takich ciosów poniżej pasa w stosunku do Liz. Ciekawe co na to fani polarków, czy Midwest Max w ogóle jeszcze żyje? No, ale trzeba się narażać, jeśli nie chce się tworzyć ff w wersji "Eden". A na koniec jeszcze mały cytat, który najbardziej wpadł mi w pamięć:
Max: I need someone to help me piss her off. Someone who’ll really get under skin and get her blood boiling.
Iz: Not a problem. I’ll send Michael.
Ja natomiast jestem przy końcówce Searching for Liz Parker (wiem, wiem, ślimacze tempo) i ujęły mnie charakterystyki dwóch postaci: Isabell i Michaela. Iz dostała świetnie przedstawiona jako silna i pewna siebie kobieta, jaką chyba w Roswell ciagle była. Non-stop wspiarała Maxa, który bez niej faktycznie sobie by nie poradził. No i znała atuty swojego ciała, co było świetnie ukazane w scenie na dworcu autobusowym, gdy wyciągnęła numer karty Liz o opornego bileterra. ("So I showed him my bobs.").
A Michael, mimo iż nie było go za wiele, rozbawił mnie do łez sceną wkurzania Liz. Jak dla mnie Midwest Max napisał(a?) to po mistrzowsku. Choć mam wątpliwości, czy prawdziwy Michael byłby skłonny aż do takich tekstów, do takich ciosów poniżej pasa w stosunku do Liz. Ciekawe co na to fani polarków, czy Midwest Max w ogóle jeszcze żyje? No, ale trzeba się narażać, jeśli nie chce się tworzyć ff w wersji "Eden". A na koniec jeszcze mały cytat, który najbardziej wpadł mi w pamięć:
Max: I need someone to help me piss her off. Someone who’ll really get under skin and get her blood boiling.
Iz: Not a problem. I’ll send Michael.
Jakiś czas temu wyśledziłam, że Midway Max żyje i nawet jest dziewczyną. Karen podobno. I owa Karen dostała całą masę nagród:
za Question by Midwest Max - jak widać Polarki ją ozłociły
Za najlepszy fanart - co prawda to Lolita Behrbuns go zrobiła, ale do tego opowiadania. Popieram, banner jest śliczny.
Jak również i za portrety bohaterów:
Maxa
Isabel (popieram)
Jak również i nagroda dla samej Karen:
Poza tym, o ile dobrze pamiętam, ten cytat ubiegał się również o nagrodę za najlepszą kwestię, tyle że przegrał z jedną nocą Emily...
PS: Co do czytania - przydaje się Niech się wypchają kursy szybkiego czytania. Wizja 400 stron ulubionego opowiadania przebija wszystko...
za Question by Midwest Max - jak widać Polarki ją ozłociły
Za najlepszy fanart - co prawda to Lolita Behrbuns go zrobiła, ale do tego opowiadania. Popieram, banner jest śliczny.
Jak również i za portrety bohaterów:
Maxa
Isabel (popieram)
Jak również i nagroda dla samej Karen:
Poza tym, o ile dobrze pamiętam, ten cytat ubiegał się również o nagrodę za najlepszą kwestię, tyle że przegrał z jedną nocą Emily...
PS: Co do czytania - przydaje się Niech się wypchają kursy szybkiego czytania. Wizja 400 stron ulubionego opowiadania przebija wszystko...
Ten fanart z Maxem nieodmiennie mnie powala
Nan, wydaje mi się, że znalazłam coś dla ciebie- przy okazji szukania fanartów...od razu zaznaczam że nie znam, nie czytałam- ale zapoznawszy się z summary i różnymi pozytywnymi opiniami, sądzę, że mogłoby cię zainteresować "Ceasefire" Dream On w dziale AU na roswellfanatics. Akcja toczy się w Belfaście, Max jest katolikiem, którego rodzina ma silne powiązania z IRA, Liz protestantką, jej ojciec jest członkiem DUP...krótko mówiąc...tylko współczuć...albo z wypiekami na twarzy zasiąść do lektury...co pewnie też zrobię w przypływie wolnego czasu, po mam lekkiego fioła na punkcie wszystkiego co irlandzkie, a "Michael Collins" to jeden z moich ulubionych filmów.
Nawiasem mówiąc- nie pierwszy raz spotykam się w opowiadaniu z Maxem powiązanym z IRA to pewnie przez domniemane irlandzkie korzenie JB
szczerze mówiąc to serialowy Michael poświęcał swój cenny czas na wykłócanie się wyłącznie z dwoma osobami- Marią i Maxem. Resztę- w tym Liz- programowo olewał przez większość czasu tolerowali się nawzajem, rónież z uwagi na wyżej wymienioną parę. Poza tym Liz na jego widok z reguły robiła minę- o rany- on zaraz- trzaśnie mnie- w- ucho więc rzeczywiście trudno wyobrazić sobie kłótnię w ich wykonaniu
Wiele osób uważa że Michael jest najtrudniejszą postacią do opisania i to w sumie prawda...żadko zdarza natrafić się na naprawdę pełny jego portret- z reguły ludzie popadają w karykaturę przeginając w lewo- i wtedy czytamy o Michaelu chamie, gburze i wieśniaku do n- tej potęgi, któremu dzień schodzi na leżeniu brzuchem do góry przed telewizorem, ryczeniu na ludzi, ranieniu uczuć Marii i poniewieraniu Maxem
Albo przeginają w prawo, i robią z Michaela klon Maxa- czułego, wrażliwego, romantycznego faceta o obowiązkowo uduchowionym spojrzeniu
Moim zdaniem swietnie opisuje go Rossdeidre, EmilyluvsRoswell i Kath 7
wszyscy to zauważyli i wszyscy stwierdzili, że teraz to już może (Katims rzecz jasna) wsadzić sobie gdzieś. I trzeba to było zrobić na początku 3 sezonu, kiedy konali przed telewizorem w oczekiwaniu na powrót Maxa zranionego szczeniaczka Evansa vel "przepraszam że żyję i zabieram wam powietrze" a zamiast tego dostali TO COŚ ("była taka sama jak ja. Przyznam że mnie to zaintrygowało" ). Hmmm....nie jestem za tą całą jazdą na Katimsa, ale spodobało mi się stwierdzenie "gdyby Max mógł zejść z ekranu, jego zemsta na Katimsie byłaby krwawa"
ja "Imię Róży" przeczytałam w wieku 14 a "Miasteczko Salem"- 9 Teraz za to się uwsteczniłam i odgrzewam Musierowicz. A "Filary" koniecznie chciałam sobie kupić kilka lat temu...dopóki nie przyjrzałam się uważniej cenie z tyłu okładki
Nan, wydaje mi się, że znalazłam coś dla ciebie- przy okazji szukania fanartów...od razu zaznaczam że nie znam, nie czytałam- ale zapoznawszy się z summary i różnymi pozytywnymi opiniami, sądzę, że mogłoby cię zainteresować "Ceasefire" Dream On w dziale AU na roswellfanatics. Akcja toczy się w Belfaście, Max jest katolikiem, którego rodzina ma silne powiązania z IRA, Liz protestantką, jej ojciec jest członkiem DUP...krótko mówiąc...tylko współczuć...albo z wypiekami na twarzy zasiąść do lektury...co pewnie też zrobię w przypływie wolnego czasu, po mam lekkiego fioła na punkcie wszystkiego co irlandzkie, a "Michael Collins" to jeden z moich ulubionych filmów.
Nawiasem mówiąc- nie pierwszy raz spotykam się w opowiadaniu z Maxem powiązanym z IRA to pewnie przez domniemane irlandzkie korzenie JB
Code: Select all
A Michael, mimo iż nie było go za wiele, rozbawił mnie do łez sceną wkurzania Liz. Jak dla mnie Midwest Max napisał(a?) to po mistrzowsku. Choć mam wątpliwości, czy prawdziwy Michael byłby skłonny aż do takich tekstów, do takich ciosów poniżej pasa w stosunku do Liz. Ciekawe co na to fani polarków, czy Midwest Max w ogóle jeszcze żyje?
Wiele osób uważa że Michael jest najtrudniejszą postacią do opisania i to w sumie prawda...żadko zdarza natrafić się na naprawdę pełny jego portret- z reguły ludzie popadają w karykaturę przeginając w lewo- i wtedy czytamy o Michaelu chamie, gburze i wieśniaku do n- tej potęgi, któremu dzień schodzi na leżeniu brzuchem do góry przed telewizorem, ryczeniu na ludzi, ranieniu uczuć Marii i poniewieraniu Maxem
Albo przeginają w prawo, i robią z Michaela klon Maxa- czułego, wrażliwego, romantycznego faceta o obowiązkowo uduchowionym spojrzeniu
Moim zdaniem swietnie opisuje go Rossdeidre, EmilyluvsRoswell i Kath 7
Code: Select all
Nie tylko ty. Sam Katims chyba tego nie kupił, bo chociaż pod koniec III serii miałam wrażenie, że chciano rozpaczliwie wybielić Maxa, ale cóż, odplamiacz nie pomógł i Max na uprzedni postument już się nie wdrapał. I dobrze. Chyba niektóre fanki nie mogły mu wybaczyć tego obserwatorium
Code: Select all
I kto w wieku 12 lat czyta Królów Przeklętych...? Pochłonęłam je trochę później i rozsmakowałam się w Druonie. Polecam "Filary Ziemi" Kena Folletta (tak, tego który napisał Igłę i trochę innych sensacji, tu pochyla sie na historią średniowiecznej Anglii
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Ochochoch... Gracias, Lizziett. Przeczytam, przeczytam, nie wiem kiedy, ale przeczytam... Mam ochotę przeczytać jeszcze "Prisoner of Love" Mii Nory, nagrodzone w ostatniej edycji RFA, ale szczerze mówiąc nie wiem, czy mam ochotę. Liz jest rzecz jasna córeczką jakiegoś tam ważnego, a potem dostaje się na statek piratów. I wszystko jest już proste jak drut 1881 rok. Nie przepadam za tamtą epoką, tzn. inaczej, bardzo ją lubię, ale gdzie indziej, w Europie. W Ameryce fascynuje mnie wojna secesyjna, ale... Nie wiem, czy mam ochotę to przeczytać Odgrzewany posiłek, czytałam już coś o piratach w wersji Anais, a ktoś na RF pisze rosweliańską wersję "Piratów z Karaibów" czy też może z Mórz Południowych. Na zdrowie. Za duży przeskok w czasie, wciąż tkwię w Egipcie (Nawiasem pisząc nie spotkałam jeszcze dobrego opowiadania z Egiptem w roli głównej. Ludzie nie czują klimatu i nie widzą prawdziwych bogów - czy Izydy, czy Zeusa, czy Marsa...). Tak po cichutku to marzy mi się jeszcze inne opowiadanie, całkowicie inne... Max jako kapitan... bo ja wiem, nie transatlantyku, żaglowca. Przerobiony na "ideał kapitana" Albo Max jako jakiś pułkownik, czy coś w tym stylu... A może w ogóle jako... nie, nie pasuje. Już chciałam napisać, że byłby czymś w rodzaju Skrzetuskiego, ale to już byłoby chyba lekkie przegięcie Poza tym Liz w żadnym razie nie przypomina Heleny, która z czasem stała się potężną matroną
A "Ceasefire" przeczytam - po powrocie z Francji. Wcześniej musiałabym dokonywać cudów żeby zdążyć chociażby zacząć... Ale przynajmniej zapiszę sobie na dysku. Jakby ktoś jeszcze miał coś ciekawego, koniecznie historycznego, to jak w dym do mnie Kiedyś na pewno to przeczytam, szczególnie, jak będzie z ineresującego okresu, albo jak będzie dobrze napisane (a la "Eyes Like Mine" - zwycięzca poprzedniej edycji RFA).
Luki, jak skończysz "Searching", to przerzuć się na "Discovering Liz Parker". Sequel to tego, zdaje się, że dość poczytne, chociaż ja tego nie czytałam. Jak już będziesz po, to napisz ze dwa słowa
A "Ceasefire" przeczytam - po powrocie z Francji. Wcześniej musiałabym dokonywać cudów żeby zdążyć chociażby zacząć... Ale przynajmniej zapiszę sobie na dysku. Jakby ktoś jeszcze miał coś ciekawego, koniecznie historycznego, to jak w dym do mnie Kiedyś na pewno to przeczytam, szczególnie, jak będzie z ineresującego okresu, albo jak będzie dobrze napisane (a la "Eyes Like Mine" - zwycięzca poprzedniej edycji RFA).
Luki, jak skończysz "Searching", to przerzuć się na "Discovering Liz Parker". Sequel to tego, zdaje się, że dość poczytne, chociaż ja tego nie czytałam. Jak już będziesz po, to napisz ze dwa słowa
Przeczytałam( w ramach kojenia poegzaminacyjnych stresów ) wspomniane tu przez Nan opowiadanie "Maxeo and Lizziett" Breathless a więc najsłynniejsze opowiadanie Dreamer, najsłynniejszej i najbardziej uhonorowanej autorki opwiadań o Maxie i Liz ( nawiasem mówiąc, z niego pochodzi mój nick )....przeczytałam i mem mieszane uczucia....z całą pewnością jest to opowiadanie pełne uroku, ciepłe i zabawne, budzące wspomnienie o czasach, gdy Roswell było opowieścią "o tym jak chłopak pokochał dziewczynę i zmienił się cały świat" rodzinka spoglądała na mnie jak na lekkiego czubka, kiedy tak co chwila parskałam śmiechem w monitor....pomysł z wystawieniem szkolnej sztuki i Maxem i Liz w rolach najsłynniejszych kochanków świata- fantastyczny- podobnie jak wewnętrzne monologi bohaterów ( Liz pragnąca zostać zakonnicą ). Breathless zdobyła naprawdę niesamowitą ilość nagród, ale napisała że najbardziej cieszy ją ta za charakterystykę Maxa, bo jest jej faworytem...faktycznie, świetnie uchwyciła jego nieśmiałość, wrażliwość i zagubienie.
Ale z drugiej strony...czy to opowiadanie naprawdę zasłużyło na wyróżnienie "Najlepszego opowiadania Dreamer, w zestawieniu np. z czymś tak niesamowitym i niepowtarzalnym jak Antarian Sky? Ośmielam się wątpić Poza tym, męczy mnie dowcip, w którym wszystko obraca się wokół za przeproszeniem d....Maryny, jak również tendencje Breathless do osuwania sie w tandetny, detaliczny erotyzm rodem z Margit Sandemo albo powieści typu "Ognistooki kochanek"
I jeszcze jedno- miałam wrażenie że jeśli jeszcze raz przeczytam słowo "gej" to zacznę wrzeszczeć....Ela poruszyła już kiedyś ten temat. Ja tego naprawdę nie rozumiem- bo o ile w przypadku "Lethal Whispers" Philip Evans mógł troszczyć się o preferencje seksualne swojego 23 letniego syna, który nigdy dotąd nie miał dziewczyny, to nie widzę takiego problemu w przypadku 17 letniego Maxa. Ale autorzy opowiadań widać widzą....bo 17 letni Max, który o zgrozo!- nie przeleciał jeszcze żadnej laski na tylnym siedzeniu jeepa, nieodmiennie budzi w swoim otoczeniu straszliwe podejrzenia....dodajmy jeszcze do tego kolejny wątek od którego flaki mi sie wywracają, czyli nieustanne dowcipasy i aluzje na temat Michaela wchodzącego w nocy przez okno do pokoju Maxa
Raz to może i jest zabawne...ale nie w co drugim rozdziale co trzeciego opowiadania...potem to już człowiek ma ochotę wyć. Nie jestem nastolatką amerykańską, może u nich sytuacja gdy przyjaciele śpią w jednym pokoju to czysta perwersja
Tak czy inaczej, po pominięciu paru tak zwanych scen erotycznych i zaciskaniu zębów na każdą wzmiankę o Maxie&Michaelu, pozostaje zabawne, urocze opowiadanie, które działa jak kubek herbaty z rumem w mroźny wieczór. Do znalezienia wszędzie- chociażby w Awards Winners na roswellfanatics.
I jeszcze kilka fanartów z opo...wiem, że je lubicie
to jest autorstwa Lolity Behrbun...niesamowite podobieństwo pomiędzy oczami Liz i Maxa, prawda?
i to też Lolity.
i jeszcze jeden dość zabawny, zrobiony przez Dreamertilltheend.
Ale z drugiej strony...czy to opowiadanie naprawdę zasłużyło na wyróżnienie "Najlepszego opowiadania Dreamer, w zestawieniu np. z czymś tak niesamowitym i niepowtarzalnym jak Antarian Sky? Ośmielam się wątpić Poza tym, męczy mnie dowcip, w którym wszystko obraca się wokół za przeproszeniem d....Maryny, jak również tendencje Breathless do osuwania sie w tandetny, detaliczny erotyzm rodem z Margit Sandemo albo powieści typu "Ognistooki kochanek"
I jeszcze jedno- miałam wrażenie że jeśli jeszcze raz przeczytam słowo "gej" to zacznę wrzeszczeć....Ela poruszyła już kiedyś ten temat. Ja tego naprawdę nie rozumiem- bo o ile w przypadku "Lethal Whispers" Philip Evans mógł troszczyć się o preferencje seksualne swojego 23 letniego syna, który nigdy dotąd nie miał dziewczyny, to nie widzę takiego problemu w przypadku 17 letniego Maxa. Ale autorzy opowiadań widać widzą....bo 17 letni Max, który o zgrozo!- nie przeleciał jeszcze żadnej laski na tylnym siedzeniu jeepa, nieodmiennie budzi w swoim otoczeniu straszliwe podejrzenia....dodajmy jeszcze do tego kolejny wątek od którego flaki mi sie wywracają, czyli nieustanne dowcipasy i aluzje na temat Michaela wchodzącego w nocy przez okno do pokoju Maxa
Raz to może i jest zabawne...ale nie w co drugim rozdziale co trzeciego opowiadania...potem to już człowiek ma ochotę wyć. Nie jestem nastolatką amerykańską, może u nich sytuacja gdy przyjaciele śpią w jednym pokoju to czysta perwersja
Tak czy inaczej, po pominięciu paru tak zwanych scen erotycznych i zaciskaniu zębów na każdą wzmiankę o Maxie&Michaelu, pozostaje zabawne, urocze opowiadanie, które działa jak kubek herbaty z rumem w mroźny wieczór. Do znalezienia wszędzie- chociażby w Awards Winners na roswellfanatics.
I jeszcze kilka fanartów z opo...wiem, że je lubicie
to jest autorstwa Lolity Behrbun...niesamowite podobieństwo pomiędzy oczami Liz i Maxa, prawda?
i to też Lolity.
i jeszcze jeden dość zabawny, zrobiony przez Dreamertilltheend.
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
My Beloved Wife - jedyne opowiadanie GZ, od którego mnie nie odrzuciło. Zastanawiające. Tytuł w pełni odpowiada treści.
Deejonaise - miałam czytać, nie zdążyłam. Chyba tym razem to nie jest AU bez kosmitów...
Piraci - na razie jest tego sam początek (albo jestem gapa).
Maxeo i Liziett... Czasami było przezabawne - Maria mówiąca o gwizdku w razie chęci ucieczki i prezerwatywie w razie braku chęci ucieczki Max przebywający w Lizlandzie, Liz-radar, określenie Kyle'a "Maxeo i Liziett", no i cały Max w pierwszej części, tzn. tej do momentu walenia Michaelem o ścianę i całowania Liz na korytarzu. Potem już mi to trochę zjechało, przy jeziorku skojarzyło mi się z Busted. Ale po przeczytaniu miałam wrażenie, że niektóre kwestie umiem na pamięć. I z tych nawiązań mięedzy R&J a M&L to jeszcze balkon mi się spodobał... Jedna rzecz mnie rozśmiesza - jeśli autor chce wepchnąć Maxa i Liz do óżka, to to najczęściej jest łóżko Liz, a jej rodziców nieodmiennie wysyła się do Santa Fe bądź Albuquerque (przekręciłam tą nazwę... Kto to widział tak nazywać miasto?!). U Maxa byłoby za dużo ludzi do wypychania...
Każde opowiadanie Breathless kończy się w łóżku. A Walk In A Park zdobyło ostatnio nagrodę na najlepszy Dreamer fic.. Troszeczkę mnie to zdiwiło, choć gdy czytałam to jeszcze nie na swoim komputerze, tłumiłam śmiech. Pies był najlepszy. Max dziwkarz i Liz - niewinne dziecię. No dobrze, nie dziecię... Ale właśnie z AWITP pochodzi najlepsza scena, która faktycznie była urocza...
A teraz pytanie natury... gatunkowej? Załóżmy. Nagrodę za najlepszy "Fluff Fic" dostał Jasper i jego "Mouth" (taa... nie dziwię się....). Runner-up było "Jet Lag" marteloise, ale o ile dobrze zrozumiałam, to "fluff fic" oznacza coś w stylu NC-17, tak? To dlaczego runnerem było "Jet Lag", co, chodziło o to, że Liz utopiła komórkę w wychodku...?
No i dygresja, całkowicie nie na temat. Mogłabym chyba mieć na imię "Dygresja"... Byłam wczoraj na "Carmen", wróciłam wpół do dwunastej i byłam zbyt padnięta by zrobić cokolwiek z moimi wrażeniami. Teraz padnięta już nie jestem, przyjaciólka siedzi w szkole muzycznej, zresztą - ona też była na Carmen, tata wybył, więc padło na Was W pierwszym akcie Carmen robiła coś dziwnego ze swoim głosem. Chyba nie wiedziała, czy ma śpiewać wyżej czy niżej, a ja dziękowałam Bogu, że nie miałam przy sobie żadnego pomidora, żeby rzucić nim w Don Jose. Co mnie, że on jest Argentyńczykiem, dla mnie w pierwszym akcie nie umiał śpiewać (i kto to mówi... ). W drugim akcie poszło mu lepiej, sytuację uratował Escamillo z rewelacyjną arią Torreadora. I wtedy też pojawiły się dwie kobiety o przepięknych głosach, przy których niech się reszta schowa, i w dodatku obie są Anny Tym razem jednak głównie kręciły się po tej scenie a nie śpiewały. W Nabucco obie miały lepsze role. W czwartym akcie już prawie przysypiałam. Nie mogłam patrzeć na tego monstrualnego, maskotkowatego tura na scenie, a i nie było moich ulubionych śpiewaczek... Miejsca nie były za ciekawe, na samej górze niemal, a ja wolę w pierwszym rzędzie, z widokiem na orkiestrę - czasami orkiestra jest ciekawsza niż to, co dzieje się na scenie, poza tym lubię widzieć, co akurat gra i czy są te same osoby co poprzednim razem. No i przeraziłyśmy się z przyjaciółką, bo spotkałyśmy tam dyrektora, trzy nauczycielki i dziesięciu uczniów z naszej szkoły, którzy do opery nie chzodzą... Może byli tym razem dlatego, że to było po francusku? I skąd mieli bilety, których podobno nie sposób było dostać...?
Koniec dygresji lubię operę, a w moim otoczeniu jest tylko jedna osoba, która to podziela, a może raczej pomnaża, bo to dzięki przyjaciółce chadzam na takie rzeczy i to ona pożycza mi płyty... a że teraz siedzi na teorii muzyki...
Deejonaise - miałam czytać, nie zdążyłam. Chyba tym razem to nie jest AU bez kosmitów...
Piraci - na razie jest tego sam początek (albo jestem gapa).
Maxeo i Liziett... Czasami było przezabawne - Maria mówiąca o gwizdku w razie chęci ucieczki i prezerwatywie w razie braku chęci ucieczki Max przebywający w Lizlandzie, Liz-radar, określenie Kyle'a "Maxeo i Liziett", no i cały Max w pierwszej części, tzn. tej do momentu walenia Michaelem o ścianę i całowania Liz na korytarzu. Potem już mi to trochę zjechało, przy jeziorku skojarzyło mi się z Busted. Ale po przeczytaniu miałam wrażenie, że niektóre kwestie umiem na pamięć. I z tych nawiązań mięedzy R&J a M&L to jeszcze balkon mi się spodobał... Jedna rzecz mnie rozśmiesza - jeśli autor chce wepchnąć Maxa i Liz do óżka, to to najczęściej jest łóżko Liz, a jej rodziców nieodmiennie wysyła się do Santa Fe bądź Albuquerque (przekręciłam tą nazwę... Kto to widział tak nazywać miasto?!). U Maxa byłoby za dużo ludzi do wypychania...
Każde opowiadanie Breathless kończy się w łóżku. A Walk In A Park zdobyło ostatnio nagrodę na najlepszy Dreamer fic.. Troszeczkę mnie to zdiwiło, choć gdy czytałam to jeszcze nie na swoim komputerze, tłumiłam śmiech. Pies był najlepszy. Max dziwkarz i Liz - niewinne dziecię. No dobrze, nie dziecię... Ale właśnie z AWITP pochodzi najlepsza scena, która faktycznie była urocza...
A teraz pytanie natury... gatunkowej? Załóżmy. Nagrodę za najlepszy "Fluff Fic" dostał Jasper i jego "Mouth" (taa... nie dziwię się....). Runner-up było "Jet Lag" marteloise, ale o ile dobrze zrozumiałam, to "fluff fic" oznacza coś w stylu NC-17, tak? To dlaczego runnerem było "Jet Lag", co, chodziło o to, że Liz utopiła komórkę w wychodku...?
No i dygresja, całkowicie nie na temat. Mogłabym chyba mieć na imię "Dygresja"... Byłam wczoraj na "Carmen", wróciłam wpół do dwunastej i byłam zbyt padnięta by zrobić cokolwiek z moimi wrażeniami. Teraz padnięta już nie jestem, przyjaciólka siedzi w szkole muzycznej, zresztą - ona też była na Carmen, tata wybył, więc padło na Was W pierwszym akcie Carmen robiła coś dziwnego ze swoim głosem. Chyba nie wiedziała, czy ma śpiewać wyżej czy niżej, a ja dziękowałam Bogu, że nie miałam przy sobie żadnego pomidora, żeby rzucić nim w Don Jose. Co mnie, że on jest Argentyńczykiem, dla mnie w pierwszym akcie nie umiał śpiewać (i kto to mówi... ). W drugim akcie poszło mu lepiej, sytuację uratował Escamillo z rewelacyjną arią Torreadora. I wtedy też pojawiły się dwie kobiety o przepięknych głosach, przy których niech się reszta schowa, i w dodatku obie są Anny Tym razem jednak głównie kręciły się po tej scenie a nie śpiewały. W Nabucco obie miały lepsze role. W czwartym akcie już prawie przysypiałam. Nie mogłam patrzeć na tego monstrualnego, maskotkowatego tura na scenie, a i nie było moich ulubionych śpiewaczek... Miejsca nie były za ciekawe, na samej górze niemal, a ja wolę w pierwszym rzędzie, z widokiem na orkiestrę - czasami orkiestra jest ciekawsza niż to, co dzieje się na scenie, poza tym lubię widzieć, co akurat gra i czy są te same osoby co poprzednim razem. No i przeraziłyśmy się z przyjaciółką, bo spotkałyśmy tam dyrektora, trzy nauczycielki i dziesięciu uczniów z naszej szkoły, którzy do opery nie chzodzą... Może byli tym razem dlatego, że to było po francusku? I skąd mieli bilety, których podobno nie sposób było dostać...?
Koniec dygresji lubię operę, a w moim otoczeniu jest tylko jedna osoba, która to podziela, a może raczej pomnaża, bo to dzięki przyjaciółce chadzam na takie rzeczy i to ona pożycza mi płyty... a że teraz siedzi na teorii muzyki...
{o}, Forum nie składa się z samych regulaminów, intrukcji...czy technicznych spraw od których teraz zaczyna kręcić mi się w głowie. Odreagowaniem zawsze była czytelnia prowadzona przez najlepsze internautki. To nie był tylko przewodnik po fanfickach ale także wymiana myśli na temat bohaterów, najlepszych opowidań, rozmowy jakich próżno szukać gdzie indziej. Czyli taka czytelnio-kawiarnia...Była pod ręką, wysoko przez wszystkich ceniona. Czy Ty w zapale reformowania nie zapominasz o tym, czy nie zaczyna się wylewanie dziecka z kąpielą
Uważam, że właśnie ten temat w dziale Twórczości - czyli to z założenia prowadzi do czytania, polecania tego co najlepsze ze wspaniałymi komentarzami - musi być widoczne, czyli doklejone...zwłaszcza u nas gdzie staramy sie podnosić wysoko poprzeczkę, pokazywać jak wyglądają dobrze napisane f-f i jak wygląda dyskusja.
Nazwij to jak chcesz Czytelnia i Klubik Wymiany Myśli...nie wiem ale jestem przekonana, że powinna zostać na widocznym miejscu.
Uważam, że właśnie ten temat w dziale Twórczości - czyli to z założenia prowadzi do czytania, polecania tego co najlepsze ze wspaniałymi komentarzami - musi być widoczne, czyli doklejone...zwłaszcza u nas gdzie staramy sie podnosić wysoko poprzeczkę, pokazywać jak wyglądają dobrze napisane f-f i jak wygląda dyskusja.
Nazwij to jak chcesz Czytelnia i Klubik Wymiany Myśli...nie wiem ale jestem przekonana, że powinna zostać na widocznym miejscu.
A ja bym proponował, aby trzymać poprzeczkę wysoko wszęzie, a nie tylko w wybranych tematach. Uważam, że takich wątków, jak ten powinno być więcej, że forum powinno służyć właśnie do dyskusji nad opowiadaniami, a nie do publikacji samych tekstów (do czego świetnie się nadaje xcom... pomijając chwilowe problemy techniczne ). Tak więc - pragnę aby Czytelnia była JEDNYM Z WIELU pięknych tematów, a nie jakimś przyklejonym indywiduum. Założyłem już drugi wątek z przedrostkiem M, tam też można polecać rozmawiać jak tuaj. Czekam, aż zaczniecie zakładać kolejne, mniej lub bardziej ogólne. O Cukiereczkach, o opowiadaniach historycznych, o przyszłości, o TEOTW, o Isabel itd... W tych tematach widzę przyszłość forum.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Chęci chęciami, ale powinieneś trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość i zasoby ludzkie forum. Nie jest możliwe, aby wszystkie tematy były piękne i wspaniałe, bo nie ma ludzi, którzy by takie dyskusje prowadzili. Nan, Eli czy Lizziet nie sklonujesz, a reszty przecież nie zmusisz. Można natomiast próbować naprowadzać na właściwe wzorce, i to właśnie poprzez promowanie takich tematów jak ten.
Nic na siłę - ten nowo założony temat dobrze to pokazuje. Bo ruchu jakoś w nim nie widać...
Nic na siłę - ten nowo założony temat dobrze to pokazuje. Bo ruchu jakoś w nim nie widać...
{o}, to nie zda egzaminu. Dziesięć wątków "tematycznych" - nie przesadzamy trochę? O Maxie z przyszłości, o Zanie, o nowojorczykach... A co, jeśli to jest o Zanie, Maxie i Liz? Umieścić to w czterech tematach, nie tylko osobowych, ale i w temacie o trójkącikach? A gdzie umieściłbyś takie Uphill Battle? Czy może tylko wzmiankowo, i skaczemy po tematach, od historycznych po romantyczne i przygodowe?Motyw - czemu Czytelnia jest oznaczona jako Motywownia? Jeśli ktoś szuka jakiegoś opowiadania, to albo pisze do kogoś oblatanego w temacie, albo wchodzi do Czytelni, gdzie wszystko ma jak na tacy, a nie na dziesięciu talerzach...
Ktoś (chyba CRY) wczesniej pytał o stosunek do opowiadań Polar, twierdząc że sam płacze przy ich lekturze...nie wiem niestety czy ze wzruszenia czy z wściekłości (bo {o} w nadgorliwości swojej skasował ten wątek ), ale tak po avatarku domyslam sie że raczej z tego drugiego Osobiście jestem Die- Hard Dreamer, więc powinnam unikać tego typu opowiadań jak diabeł święconej wody...i z reguły tak robię, ale są jednak wyjątki....jak chociażby "The Winter Solistice" RosssDeidre której chyba nikomu przedstawiać nie trzeba...od pierwszej linijki wchłonęło mnie i tak juz zostało do końca, a podczas lektury przyłapywałam się na chlipaniu...tak tak, kto by pomyslał, że miłosne uniesienia Michaela i Liz doprowadzą mnie do takiego stanu Opowiadanie jest piekne wzruszające i głębokie, napisane z wyczuwalną miłością i szacunkiem do WSZYSTKICH bohaterów, nawet tych, których jak wiem, autorka nie daży porażającą sympatią (vide Maria)...i to własnie tak mnie urzeka w opowiadaniach RossDeidre...porazający ładunek nadziei i miłości, jaką niesie ze sobą kazda z jej histori...jak niekończąca sie baśń, która zawiera jednak zbyt wiele ludzkiej prawdy, by być jedynie mitem...polecam. Aha..jeszcze świetny portret Michaela...autorka rzeczywiście ma niezykłe wyczucie w "konstruowaniu" jego postaci.Ostatnio trafiłam na http://www.roswellfanatics.net (UC) na "Stained" Mockinbird (Dreamerka tak ogólnie)...i wessało mnie...na razie ma tylko kilka rozdziałów...bardzo mrocznych, tajemiczych i przygnębiających...z zaburzona linią czasową...jak już wspominałam autorka jest raczej dreamerką ( "Innocent" i forum Jasona )...więc niekt nie ucieknie z wrzaskiem, bo zmasakrowała postać Maxa...chyba że z uwagi na to, co go spotkało Od opowiadań Polar odstrasza mnie właściwie jedno...to co niektórzy autorzy wyczyniaja z postaciami Maxa i Marii...niszcząc, rujnujac lub zmieniajac ich charaktery całkowicie, tylko po to by dać pretekst dla związku Michaela&Liz...i żeby owa para nie wyszła na dwójke kompletnych dupków, kręcących za plecami najlepszej przyjaciółki i brata, w efekcie druzgocząc ich serca.Kompletne dno, bo nie ma nic bardziej banalnego niz zmieszanie z błotem ewentualnych "rywali"...sztuka to uwzględnić ich uczucia i tragizm sytuacji...wtedy rodzi się prawdziy dramat...Ja rozumiem, że ktoś może nie przepadać za jednym z bohaterów...jego prawo...ale na litość- troche obiektywizmu i krytycyzmu...zwłaszcza do pana Guerina Miłość Maxa i Liz jest dla mnie zbyt piękna, abym mogła przejść obojetnie wobec faktu, że ktoś bezceremonialnie miesza ją z błotem...co nie znaczy ża para Michael i Liz nie jest zdolna mnie poruszyć...jest...wystarczy wspomieć wyżej wymienione przeze mnie fici...albo "Picking up the pieces" littleroswell, ktre mnie zaintrygowało, ale którego jeszcze nie miałam okazji przeczytać..to Future Fic, Max i Liz pławią się w małżeńskim szczęsciu, kiedy nagle wybucha wojna dwóch światów, zjawia się Kaavar i wszystko sypie się w gruzy...Max ginie...Liz, zrozpaczona wdowa, zagubiona w nowej rzeczywistości, żyjąca wciąż szczęsciem przeszłości...Michael, przyjaciel pełen poczucia winy ( bo Max był łaskaw umrzeć ratując mu życie), który wyciąga do niej rękę i jako jedyny nie przestaje w nią watpić....taki Polar z chęcia bym przeczytała...w przypływie wolnego czasu
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
hm... pisałam już o tym, ale ktoś mi posta skasował... cóż, wiem dlaczego, nie mam pretensji a że został skasowany prawdopodobnie przez to, ze odbiegał od tematu, to napiszę to tu... jest to "czytelnia literatury światowej" (ekhm.. czy jakoś tak ) więc...polecacie tu różne ficki, i wiecie co zauważyłam? jak wiele z nich opowiada o Liz i Maxsie... prawie każdy ff, określony jako "piękne, wzruszające, dzieło sztuki" jest właśnie o tej parze...szanuję i chylę czoła przed autorami, ale...wiem, że dla dobrego autora (podkreślam "dobrego") nie trudno jest napisać określane takim mianem (i często zasługującym na nie) opowiadanie o M&L.np. RossDeidre:
z tego co się orientuję nie napisała nigdy ficka o... M&M (poprawcie mnie, jeżeli się mylę) zastanawiałam się więc, czy ktoś kiedykolwiek widział lub czytał "arcydzieło" o Marii i Michaelu. Wiem, o czym gadam, to może być głupie, że tak mówię, ale... pytam:czy ktoś po swoim całym doświadczeniu z fickami przeczytał coś równie pięknego i dobrego o M&M?i, jeśli tak, proszę:...o link...i jeszcze, zmieniając temat...Lizziett wrote:porazający ładunek nadziei i miłości, jaką niesie ze sobą kazda z jej histori...jak niekończąca sie baśń, która zawiera jednak zbyt wiele ludzkiej prawdy, by być jedynie mitem...polecam.
zgadzam się w zupełności. Nie to, żebym była przeciwna opowiadaniom Polar. nie... tylko niektórzy autorzy rzeczywiście tak robią i takie nagięcie "rzeczywistości" jest przesadzone...dlatego kocham Candy!Od opowiadań Polar odstrasza mnie właściwie jedno...to co niektórzy autorzy wyczyniaja z postaciami Maxa i Marii...niszcząc, rujnujac lub zmieniajac ich charaktery całkowicie, tylko po to by dać pretekst dla związku Michaela&Liz...i żeby owa para nie wyszła na dwójke kompletnych dupków, kręcących za plecami najlepszej przyjaciółki i brata, w efekcie druzgocząc ich serca.
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Nowa jako wierna fanka Candy kilka razy (ha może ze dwa albo trzy) polecałam moje ulubione opowiadanka właśnie z parą M&M. Niestety przy tak dużej ilości fanów dreamer i polar posty te po prostu zginęły pośród innych. Znam jedną najlepszą moim zdaniem stronę ze sporą ilościa fanfików M&M, znajdują się tam też inne... -> http://roswelldesertskies.com wybrać fanfictions i M&M, szczególnie polecam fiki autorstwa Becky, oraz fiki i novels autorstwa DocPaul.Jakbyś chciała więcej namiarów daj znać, spora część to fora ezboards.
Hypatia-Tia
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
"Don't ever give up your dreams. Without dreams there's nothing else. When someone tells you can't, go ahead and prove them wrong. Don't be afraid of the unknown, embrance it" Becky R.I.P
Po pierwsze - nie zawsze mówimy o opowiadaniach dreamer jako o ósmych cudach świata. Faktem jest jednak, że jest ich cała masa i czasami nie warto tracić czasu na czytanie chłamu, którego jest pełno na wszystkich stronach z opowiadaniami, dlatego też powstała czytelnia.A
- bo głównie takie czytamy, tzn. najczęściej udzielają się tutaj Dreamerki. Dlaczego - nie wiem.Co do opowiadań Candy - polecam kopalnię skarbów. Wśród natłoku opowiadań M/L da się również wyłuskać te o M/M. Ja ze swojej strony polecam "Question" Midway Max. Nagrodzone w ostatniej edycji konkursu w kategorii M/M. Dziewczyna pisze naprawdę pięknie, i choć nie czytałam "Question", z pewnością warto przeczytać.prawie każdy ff, określony jako "piękne, wzruszające, dzieło sztuki" jest właśnie o tej parze...
Przyznam że nigdy nie czytałam opowiadania Candy...ale wiem, że RossDeidre nigdy nie napisała opowiadania poświęconego tej parze.Nawiasem mówiąc...co to jest bi-polar?! Autorka wymienia to jako jedną ze swoich ulubionych par."Arcydzieło o Marii i Michaelu"...w wielu opowiadaniach Dreamer, jakie czytałam, oboje odgrywali bardzo istotną rolę drugoplanową...Maria- klasycznie- wierna, oddana i lojalna przyjaciółka, taka na którą Liz zawsze mogła liczyć, u której zawsze mogła wypłakać swoje rozgoryczenie i żal..choć jestem Dreamerką, przyznaje że takie spychanie tej dziewczyny do roli wiecznej pocieszycielki i chusteczki do nosa królowej Liz, może być trochę wkurzające To samo odnośnie Michaela, który w takich opowiadaniach z reguły odgrywa rolę kogoś, kim nigdy nie był w serialu- wyrozumiałego przyjaciela, ogromnego oparcia dla Maxa w ciężkich chwilach...uczucie jego i Marii...faktycznie, traktuje sie trochę z przymruzeniem oka i pobłażaniem, namiętnie kłócąca się para, która żyć bez siebie nie może...jednak bez porównania z ciągiem niekończących się tragedii, szlochów, dramatów, porwań, błysków, wizji etc- czytaj- ze związkiem Maxa i Liz Arcydzieło z reguły komponuje sie w oparciu o dramat, o wstrząs i o cierpienie...a całym szcunkiem, ale mało chyba kto potrafi wyobrazić sobie coś takiego w odniesieniu do Michaela i Marii...zawsze byli traktowani jako "wątek komediowy"...nikt nie chciał żeby stali się "melodramatyczni" czego próbowano w 3 sezonie...to była grządka Maxa i Liz "współczesnych Romea i Julii"...myślę że dlatego tak trudno o "arcydzieło" o M&M.RossDeidre z tego co się orientuję nie napisała nigdy ficka o... M&M (poprawcie mnie, jeżeli się mylę)zastanawiałam się więc, czy ktoś kiedykolwiek widział lub czytał "arcydzieło" o Marii i Michaelu. Wiem, o czym gadam, to może być głupie, że tak mówię, ale... pytam:czy ktoś po swoim całym doświadczeniu z fickami przeczytał coś równie pięknego i dobrego o M&M
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
No dokładnie, zgadzam się - "trudno o nie". Dlatego właśnie poruszyłam tu ten temat: Zastanawiałam się, czy istnieje na tyle dobry autor, żeby stworzyć mieszaninę "wątku komediowego" z "melodramatyzmem" tak typowym dla Maxa i Liz. (oczywiście narazie czekam na rozwój wydarzeń w "iskrach" _liz może ona zasłuży sobie na te miano...)Ja poprostu jestem zagorzałą fanką Candy i staram się wyszukać takich perełek fan-fickowych jakie często są tu wymieniane, tyle że, niestety dla mnie, wyłącznie Dreamerkowych lub, ewentualnie, Polarkowych.PS. Wielkie dzięki Hypatii i Nan za linki Jesteście wielkie! (mam tylko malutki problem... nie mogę znaleźc tego ficka "Questions" )Arcydzieło z reguły komponuje sie w oparciu o dramat, o wstrząs i o cierpienie...a całym szcunkiem, ale mało chyba kto potrafi wyobrazić sobie coś takiego w odniesieniu do Michaela i Marii...zawsze byli traktowani jako "wątek komediowy"...nikt nie chciał żeby stali się "melodramatyczni" czego próbowano w 3 sezonie...to była grządka Maxa i Liz "współczesnych Romea i Julii"...myślę że dlatego tak trudno o "arcydzieło" o M&M.
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Nie chodzi o to, żeby umieszczać coś w każdym temacie, do którego pasuje. Chodzi o to, żeby stworzyć więcej bardziej kameralnych temacików, w których dyskutujemy nad jakimś zagadnieniem - podobnie, jak w innych działach na tym forum, tyle że w kontekście opowiadań. A więc rozmawiamy np. o TEOTW i w tej rozmowie przewijają się różne wizje z różnych fan-ficków.Nan wrote:{o}, to nie zda egzaminu. Dziesięć wątków "tematycznych" - nie przesadzamy trochę? O Maxie z przyszłości, o Zanie, o nowojorczykach... A co, jeśli to jest o Zanie, Maxie i Liz? Umieścić to w czterech tematach, nie tylko osobowych, ale i w temacie o trójkącikach?
Uphill Battle ma swój 'wątek autonomiczny', co wcale nie przeszkadza wspominać o tym opowiadaniu w innych wątkach.Nan wrote:A gdzie umieściłbyś takie Uphill Battle?
Bo nie jest monoautorska ( co za słowo...) i jest poświęcona opowiadaniom.Nan wrote:Motyw - czemu Czytelnia jest oznaczona jako Motywownia?
Jak ma dziesięc talerzy o wąskiej tematyce, to mu łatwiej znaleść to, czego szuka. O - nawiązując na przykład do kwestii Candies. Tu jest mało M&M. Gdyby był wątek M :: Cukiereczki, to by można było wejść i zobaczyć od razu Cukiereczki, zamiast przedzierać się przez Maxa i LizNan wrote:Jeśli ktoś szuka jakiegoś opowiadania, to albo pisze do kogoś oblatanego w temacie, albo wchodzi do Czytelni, gdzie wszystko ma jak na tacy, a nie na dziesięciu talerzach...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
więc? co cię, {o}, powstrzymuje od założenia takiego? (eee... chyba możesz, nie? )O - nawiązując na przykład do kwestii Candies. Tu jest mało M&M. Gdyby był wątek M :: Cukiereczki, to by można było wejść i zobaczyć od razu Cukiereczki, zamiast przedzierać się przez Maxa i Liz
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
A czy muszę zakładać wszystkie tematy? Ja Candy nie jestem Załóż. Może być na przykład "M :: Coś dla łasuchów", albo bardziej dosłownie "M :: Cukiereczki", albo "M :: Candies". Pozostawiam decyzję fanom Marii i Michaela.
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Wreszcie dobrałam się do tego tematu... Uff... oczy mi "odpadają". Już nic nie widzę. Siedziałąm przed monitorem bite 9 godzin (wcześniej czytałam The Bitter Dregs Tasyfy). A wszystko to, bo pomyślałam, że mało czytam o Roswell i wartałoby cosik więcej się dowiedzieć. Zrobiłam piękną tabelkę i zaczęłam zapisywać te wszystkie cudeńka, które tu omawiałyście (sporadycznie -liście ). Z ciężkim żalem pomijałam niektóre wasze wypowiedzi by nie zepsuć sobie radości z czytania czegoś zupełnie nowego. W każdym razie tytułów zebrało się "troszkę" i nie wiem od czego zacząć. Może od 'Lethal Whispers'? Niestety z powodu całodzinnego siedzenia przy kompie (patrz powyższe 9 godzin) mama odwiedziła mnie ze sznurem do prania i zagroziła użycia go w innym celu niż służył do tej pory. Wspominała coś o jakimś węźle Gordyjskim... W każdym razie mam 'banana' (ukłony w stronę Lukiego) na tydzień i pozostją mi jedynie nocne buszowania w sieci i kawiarenki po lekcjach. Jak dobrze, że mamy 3 dni rekolekcji.Wracając jednak do tematu... Zdecydowałam się wreszcie coś tu napisać po przeczytaniu w/w 'The Bitter Dregs'. Nie wiedziałm, czy bawić się w polecanie tego tytułu, bo możliwe było, iż wzmianka o tymże ff pojawiła się na którejś z 10 stron Czytelni.... Nawiasem mówiąc chęć pochwalenia się tym ff sprawiła, że przebrnęłam, przez tony waszych wypowiedzi. Choć może słowo przebrnęłam nie najlepiej tu pasuje, bo odniosłam z tej lektury dużo korzyści. No tak miałam nie polecać 'TBD', bo mówiła już o nim zdaje się Lizzet, ale chyba mi wybaczycie. Nie będę się rozwodzić nad wspaniałością tego ff, (choć nie jest pozbawiony buraczków ), znając tak śmieszną ilość innych tekstów. Ale postaram się to nadrobić w przerwach nauki do matury i egzaminów (dlaczego dzień ma tylko 24h?).Jest jednak opowiadanie, o którym tu nie wspominano. Króciutkie, ale jakoś mnie ujęło. Sprawa rozbija się o związek Maxa i Liz, ale o naszym milusińskim jest tylko wzmianka. Za to pojawia się Nicolas i więzienie i... więcej nie powiem bo streściłabym całe opo, gdzyż wydarzenie i miesjce w którym rozgrywa się akcja jest jedno. I chociaż to ostatnie mogłoby być zupełnie inne, bynajmniej nie o miejsce tu chodzi. Raczej o to co myśli/czuje nasz mały Mikołaj . Co prawda zachwytów nad tekstem nie doznacie bo jego (nie)długość robi swoje, ale z całym sercem go polecam. Problem w tym, że nie pamiętam, gdzie go czytałam. Ale nie martwcie się - poszukiwania trwają. A może kojarzycie ów ff z mojego krótkiego, bo krótkiego opisu?I zdaje mi się, że coś o Candy można znaleźć tutaj http://www.roswellunderground.com/index2.htmlW każdym razie są tam niegorsze fanarty dotyczące tej pary.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 6 guests