Z pamiętnika M.G.

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Issy
Starszy nowicjusz
Posts: 192
Joined: Thu Nov 13, 2003 4:58 pm

Post by Issy » Wed Jan 28, 2004 9:42 pm

Każdy ma prawo do własnych pogladów i każdemu mogło się nie podobać. Jak dla mnie to niestety nie wiem co masz na myśli zajavko :? Ta częśc naprawdę nie była taka zła. Co cię tak raziło?
Image

zajavka
Zainteresowany
Posts: 373
Joined: Mon Sep 15, 2003 5:58 pm

Post by zajavka » Wed Jan 28, 2004 9:54 pm

Masz rację, Isyy. Każdy ma prawo do swoich poglądów. Mi się ta część nie podobała, ale nadaluważam, że _liz robi dobrą robotę piszą tę opowiadanie. Tylko ja chciałabym coś więcej niż tylko zbitę z wszystkich po kolei. Przykro mi...
Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia.

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Jan 28, 2004 9:59 pm

A mnie nie jest przykro. Issy przestań się czepiać. Bardzo sie ciesze, że zajavka otwarcie powiedziała, że jej się nie podobało. Dzieki temu przy nastepnym odcinku będe mogła wziąc jej uwagi i napisac coś lepszego. Czekam na więcej komentarzy, nie tylko wychwalających.
Image

User avatar
tigi
Zainteresowany
Posts: 372
Joined: Fri Aug 01, 2003 6:30 pm
Location: Poznań
Contact:

Post by tigi » Wed Jan 28, 2004 10:06 pm

Mnie się podoba, tylko czemu Michael cały czas wszystkich krytykuje, obraża. Może jednak przydałoby się dodać trochę fragmentów opowiadających o jego prawdziwej przyjaźni z Maxem i pozostałymi, przecież mimo wszystko wiele dla niego znaczyli.

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Wed Jan 28, 2004 10:11 pm

Ten punkt widzenia i komentowania serialowych wydarzeń jest niezwykle odkrywczy. Rzuca nowe światło na fakty, które miały miejsce w serialu i na charaktery naszych milusińskich. A teraz do rzeczy. Biorąc pod uwagę fakt, że tak naprawdę nie wiemy co myślą bohaterowie filmu, możemy ich zachowanie, postawę, miny interpretować tak jak się nam chce. Weźmy chociaż pod lupę postać Avy. Jedni uważają że była jedyną normalną (czytaj dobrą) z nowojorskiej 4, a drudzy uważają, że po prostu lepiej udawała. To samo tyczy i Michaela. Te jego miny można naprawdę różnie traktować. Ja go troszkę (ha ha) idealizuję i przez to przymykam oczy na jego czasami dość grubiańskie zachowanie w filmie. Twoje opowiadanko uprzytomniło mi to, że on też może mieć "ciekawe" myśli. Hm.. Co jeszcze jego umysł wymodzi?
Obszary nuklearne - to pokój mojej szefowej!

zajavka
Zainteresowany
Posts: 373
Joined: Mon Sep 15, 2003 5:58 pm

Post by zajavka » Wed Jan 28, 2004 10:16 pm

Fajnie, że mnie dobrze zrozumiałaś _liz. Mój komentarz nie była atakiem na ciebie, po prostu zwróciłam cio uwagę na to co mnie razi. Powiedziałm ci wprost, co mi się nie podoba, bo nie chcę rozstawać się z twoim opowiadaniem. A ty też jako autorka chciałabyś chyba usłyszeć coś innego niż SUPER :D
Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia.

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Jan 29, 2004 9:17 am

Fajnie, że mnie dobrze zrozumiałaś _liz. Mój komentarz nie była atakiem na ciebie, po prostu zwróciłam cio uwagę na to co mnie razi. Powiedziałm ci wprost, co mi się nie podoba, bo nie chcę rozstawać się z twoim opowiadaniem. A ty też jako autorka chciałabyś chyba usłyszeć coś innego niż SUPER
Dokładnie zajavko. Ciągłe słyszenie "super" "świetne" jest bardzo miłe, ale przez to nie mam pojęcia jak pisać dalej, co byście chcieli zmienić. No chyba, ze ktoś mi pisze, bardziej szczegółowo co mu siępodobało, to będe w stanie coś w tym rodzaju powtórzyć. Dzięki twojemu komentarzowi dalsze części będą już bardziej wygładzone i mniej złośliwe - tzn. sarkazm Michaela nadal będzie i trochę ciętych uwag, ale pojawi się to o czym mówi tigi:
przydałoby się dodać trochę fragmentów opowiadających o jego prawdziwej przyjaźni z Maxem i pozostałymi, przecież mimo wszystko wiele dla niego znaczyli.
To gwarantowane! Nadal traktujcie to z lekkim przymrużeniem oka. :wink: Ale będzie co nieco o przyjaźni, o uczuciach (nawet do Marii). Oczywiście w każdym kolejnym epizodzie bedzie tego niewielka dawka. Ale poczekajcie na Świąteczny - to bedzie przełom Michaela.
I naprawdę dzięki za komentarze. Jesli w jakimkolwiek jeszcze opo coś jest nie tak, dajcie znać.
Image

zajavka
Zainteresowany
Posts: 373
Joined: Mon Sep 15, 2003 5:58 pm

Post by zajavka » Thu Jan 29, 2004 9:45 pm

Dzięki twojemu komentarzowi dalsze części będą już bardziej wygładzone i mniej złośliwe - tzn. sarkazm Michaela nadal będzie i trochę ciętych uwag,
Nie musisz rezygnować ze złośliwości i ciętości. Niech po prostu nie będą na pierwszym planie. Niech następne części będą czymś więcej niż tylko złośliwością
Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia.

Lyss
Pleciuga
Posts: 618
Joined: Tue Dec 09, 2003 10:24 pm
Location: Swiar wampirow..raj dla kriw, pieklo dla smiertelnikow
Contact:

Post by Lyss » Fri Jan 30, 2004 12:32 am

hmm _liz jesli zalezy ci bardzo na opini to ja wyglosze ;)
wiec tak uwazam ze opowiadanko jest bardzo smieszne, napisane tak innaczej i to jest dobre, sa dowcipy sa ciete uwagi to jest prawidzwy micheal guerin. tylko wlasnie brakuje mi tego jego ciepla..bo wkoncu w gruncie rzeczy on ich wszystkich kochal na swoj nietypowy sposob..brakuje tutaj jego cieplych uczuc, przynjamiej ja odnosze takie wrazenie..

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Jan 30, 2004 4:53 pm

Dziękuję Lyss za komentarz i ponownie za twój zajavko, i za uwagi całej reszty. Śmiało możecie je wygłaszać, bo dzieki nim jestem w stanie poprawić swoje błędy i dac wam to, co byście chcieli w ff przeczytać. Oto kolejna część Z pamiętnika M.G. Zaczynam powoli wyraxnie zarysowywać też tę druga "czulszą" naturę Michaela... Nie mogę od razu zrobić go niesamowicie czułym, bo to byłoby zbyt ostre przejście z jednego stylu w drugi. Ale gwarantuję, że Misiek pokaże się z kilku dobrych stron :wink:

Z PAMIĘTNIKA M.G.

VI


Ale numer! Całe miasto wymiotło. Przeczuwałem, że ten pokurcz tak łatwo się nie podda. A najbardziej to wkurza mnie to, że wszyscy wkoło to kosmici. Jak nie mini blondyna to ta Courtney. Oczywiście laska nieźle świrnięta. W sowim mieszkaniu urządziła mi świątynię. Ja wiem, że mnie należy wielbić, ale to było trochę odjechane i przerażające. No i oczywiście Maria znów się mnie czepia, Alex mi przywalił, bo musiał przeze mnie wysłuchiwać szlochów tej histeryczki. W tym wypadku nie dziwię się chłopakowi. Wracając jednak do tematu. Pojechaliśmy kilka dni temu do jakiejś zatęchłej dziury, gdzie oczywiście mieszkali kosmici. W obecnych czasach łatwiej mi będzie zapytać o miasto, w którym nie ma kosmitów! Jakiś niewyrośnięty smarkacz usiłował nas zabić, ale zwinęliśmy skórę Courtney a resztę rozwaliliśmy. Tylko, że nikt nie przewidział, że są mściwi. Wszyscy są zbyt zajęci sobą. Max ma obecnie doła i ledwo kontaktuje, no i oczywiście nie chce powiedzieć co się stało. Tak to niby jestem jego przyjacielem, ale jak co do czego, to nie chce mi powiedzieć. Co ja taki straszny jestem, że boją się mówić, co się stało? Czuję się co najmniej mocno urażony. Isabel chodzi jak struta, musiała się czymś zatruć. A obecnie siedzimy w Crashdown, bo w odwiedzinki wpadli Skórowie i wypieprzyli nam mieszkańców Roswell. O przepraszam – wymazali. Zaraz mnie krew zaleje, bo wymiotło wszystkich, a co się z tym wiąże to nie mogę nigdzie znaleźć Marii. Zaczynam się niepokoić. Tak wiem, ciągle ją objeżdżam, ale ona w sumie jest jedyną osobą ludzką, której na mnie zależy. Gdyby coś jej się... Uff! Jest! Choć tu mała marudo, niech cię przytulę – chociaż ten jeden raz. Wiec nie wszyscy zniknęli. Szkoda, że chociaż Szeryf nie zniknął. Ale jak zwykle mam za dużo życzeń. Teraz kombinujemy, co robić. Stawiam na to, że Max zarządzi ukrywanie się. No a jak! Ha! W sumie to az taki zły pomysł nie jest, bo sam nie jestem takim geniuszem aby tylko w takiej garstce stawiać się tym kosmitom, którzy obecnie wyglądają jakby zasnęli na słońcu i spiekli niezłego raczka – skóra schodzi płatami.
Szeryf zniknął – wreszcie moje modlitwy zostały wysłuchane. Młody Valenti wszczął bunt i zabiera Małą Parker. Ale Max ma minę. Szkoda, że nie wziąłem aparatu, to bezcenne. Co? Maria jedzie z nimi? Nie ma mowy! Yyy... Czyżbym się martwił? E, to nie możliwe, za dobrze się znam. Pewnie po prostu boję się, że coś nabroją i dopiero nam się dostanie. Albo i nie... czuję się skołowany. Lepiej niech się stąd zmyją zanim się rozczulę. Oni załatwią to coś, co nam przeszkadza, a my oczywiście znów babrać się będziemy z mokra robotą – usuwaniem odpadków (czyt. kosmitów). O mój przywódca się odezwał. Jego radary chyba coś wykryły i będziemy się przenosić. Chyba pierwszy raz popieram jego decyzję. Max bywa wkurzający z tymi swoimi postanowieniami, ale szanuję jego decyzje. Tym razem nawet więcej – popieram ją! Idziemy do szkoły. No proszę, nawet wtedy gdy nie ma nauczycieli ani uczniów, to musze tu tkwić – to jakaś klątwa. A mówiłem, że to zły pomysł?! Ale nikt mnie nie słuchał i teraz stoimy przywiązani do jakiś słupów, czy cokolwiek to jest. Mały pokurcz, wołają na niego Nicholas, pełen podziwu dla mojej fryzury – co mnie oczywiście nie dziwi, bo wyglądam zdumiewająco. Coś się gorąco robi... Lala voo doo wreszcie się na coś przydała. Rozpaliła niezłe ognisko. Jestem pełen podziwu. Tylko kto teraz posprząta te fruwające skórki? Nie ja... Ja jestem głodny. Wiecie ile takie użerania się z inną rasa kosmitów pochłania energii? Zjem co najmniej potrójną porcję frytek... No dobra podwójną, a resztą podzielę się z De Lucą...
c.d.n.
Image

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Fri Jan 30, 2004 7:28 pm

To juz mamy Wipe Out? Nieźle, nieźle... nie moge się doczekać świątecznych odcinków... _liz, nie męcz nas i dodawaj trochę częściej! :cheesy: No i oczywiście nie muszę pisać że opo jest świetne? To już chyba po prostu fakt.

zajavka
Zainteresowany
Posts: 373
Joined: Mon Sep 15, 2003 5:58 pm

Post by zajavka » Fri Jan 30, 2004 7:51 pm

Zaczynałam czytać z mieszanymi uczuciami, na szczęscie dość szybko mi minęły. Ta część jest o wiele lepsza niż poprzednio. Niektóre teksty są naprawdę niesamowite. Tak trzymaj _liz :D
Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia.

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Fri Jan 30, 2004 9:39 pm

Dobra, naprawdę bardzo dobra część. Chociaż to przytulenie i podzielenie się hamburgerem całkowicie wystarczyło, już widać było że coś tam do Marii czuje. Uważaj żeby nie przegiąć w drugą stronę :wink:
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Fri Jan 30, 2004 9:47 pm

Zaczynałam czytać z mieszanymi uczuciami, na szczęscie dość szybko mi minęły. Ta część jest o wiele lepsza niż poprzednio. Niektóre teksty są naprawdę niesamowite. Tak trzymaj _liz
Bardzo sie cieszę zajavko, że cię nie zawiodłam i że ta częśc przypadła ci do gustu. Postaram sie tak dalej :wink:
Uważaj żeby nie przegiąć w drugą stronę
Postaram się Graalion. Ale z tym trzeba naprawde uważac, żeby ani w jedną ani w druga stronę nie przegiąć. Mam nadzieję, że mnie się uda :roll:
Image

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Fri Jan 30, 2004 9:51 pm

Trzymamy za ciebie kciuki! :cheesy:

Lyss
Pleciuga
Posts: 618
Joined: Tue Dec 09, 2003 10:24 pm
Location: Swiar wampirow..raj dla kriw, pieklo dla smiertelnikow
Contact:

Post by Lyss » Fri Jan 30, 2004 10:50 pm

Tak wiecej wiecej :D

liz
Fan
Posts: 569
Joined: Sun Dec 21, 2003 5:31 pm

Post by liz » Sun Feb 01, 2004 12:18 pm

_liz, nie męcz nas! Dodaj następną część!

Lyss
Pleciuga
Posts: 618
Joined: Tue Dec 09, 2003 10:24 pm
Location: Swiar wampirow..raj dla kriw, pieklo dla smiertelnikow
Contact:

Post by Lyss » Sun Feb 01, 2004 10:45 pm

eh ona lubi nas zameczac :roll:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Mon Feb 02, 2004 10:07 am

eh ona lubi nas zameczac
To sie zgadza :twisted: Ale jestem wspaniałomyślna i zaraz wam zafunduję kolejną porcję Michaela. Jak dla mnie to ta częśc jest taka sobie...


Z PAMIĘTNIKA M.G.

VII


Widziałem w życiu wiele dziwnych rzeczy, ale tego jeszcze nie było. Mam brata bliźniaka. A co tam – wszyscy mamy bliźniaków, tzn. wszyscy kosmici. Dzięki Bogu, że tylko my, bo drugiej Marii bym nie zniósł. Wielbić Pana za tę jedną moją Marię. Hmmm... Ten drugi ja wygląda całkiem dobrze. No nie liczę tej fryzury, ale reszta, jak zwykle idealna. Druga Isabel vel Vilandra wygląda na ostra panienkę. Makijaż groteskowy, ale ciałko... A Alexowi już staje... włos na głowie na samą myśl o dwóch Isabel. Eh, on się nigdy nie zmieni. Tylko żeby nie zaczął śpiewać miłosnych serenad, bo znów nam wymaże mieszkańców – tym razem będą sami uciekać w popłochu na dźwięk jego gitary. Ale to jest numer! Mała voo doo w różowych włosach i podartych rajstopach przebija ich wszystkich. Jeszcze jej lalki barbie w dłoni brakuje i lizaka i może iść śmiało na bal karnawałowy do przedszkola. Jedno u nich jest niezmienne. I ta mała Ava i Tess ślinią się do Maxa. A właśnie... Ktoś się zlitował i zaoszczędził nam drugiego Maxa, co za ulga. Ale z drugiej strony wygląda to dość podejrzanie. Mam dziwne przeczucie. Gdzie nie ma Maxa coś jest nie tak, więc z nimi coś musi być nie tak. Wiem, że nie jestem zbyt miły wobec Maxa i często mu jadę, ale przynajmniej wiem, że gdzie on jest tam jest nuda, ale co się z tym na szczęście wiąże jest też dość bezpiecznie – można spokojnie spać, oglądać mecze NHL i jeść. Właśnie mi się przypomniało, że jestem głodny... Rath i Max rozmawiają. Nie chce wiedzieć, o czym, bo przeczuwam kłopoty. Tylko, że mnie nikt nie będzie słuchał. O ile się orientuję to w obecnej chwili tajfun De Luca bezcześci tereny Małej Parker, w poszukiwaniu zemsty za krzywdę jaką jej wyrządziła. „To był język Michaela” O wypraszam sobie, ja mam język na swoim miejscu. Zawsze była przewrażliwiona i zaborcza. Mój język jest tam gdzie powinien być i gwarantuję, że nigdy nie znalazł się w obcym obiekcie, tylko w wypróbowanym – Maria. Nie poznaję sam siebie! Zaczynam być wierny, chociaż nie, zawsze taki byłem wobec niej, ale chyba zaczynam być łagodny. A sio złe myśli! Małe voo doo coś knują... O przyszedł porwany przez kosmitów, skretyniały szef Maxa. Nie czepiam się tego, że mówi o porwaniu przez kosmitów – to w obecnych czasach najbardziej prawdopodobne! Nawet bardziej możliwe, niż śmierć w wypadku samochodowym. Tknął się Marii. Bawi mnie wizja ich razem... On porąbany i w dodatku ma świra na punkcie głupiej kanapki, ona też nieźle zakręcona. Ale zaraz, zaraz... O ile się nie mylę to teoretycznie ja jestem z Marią. No rzesz jasna cholera! To ja się opanowuję przed wielbicielkami i wielbię Marie, nawet zaczynam być wobec niej miły, a ona flirtuje z tym... czymś?! Rath chce mi pomóc. O stary chętnie, ale nie na oczach ludzi. Co ja jestem? Towar przejściowy?
Pojechali. Kto? Gdzie? To chyba oczywiste. Max i jego mała królewna Tess pojechali z naszymi drugimi (gorszymi) wersjami do Nowego Yorku. Teoretycznie na jakieś zebranie czy coś. A mnie zostawili tu z tymi... z zatrutą Isabel, która płacze za bratem, z różową voo doo Avą, która zadręcza Liz, no i z Mała Parker, która udaje, że martwi się o Maxa. Isabel świruje, bo ma przeczucie... Że co?! Ha! Wiedziałem, że coś nie tak. Podarte rajstopki się wygadały, że Vilandra i Rath pozbyli się Zana, się znaczy Maxa. Z jednej strony to mają święty spokój, ale z drugiej, to wiedziałem, że coś tu nie gra! Ja! Jak zwykle jestem genialny, jak zwykle przewiduję wszystko – i jak zwykle nikt mnie nie słucha... A Isabel popada w histerię... ma ktoś prozac? Liz w geście pomocy i skruchy pomaga jej się skontaktować umysłowo z Maxem. Ciekawe w jakim momencie wpadnie do niego? Heh... wolę sobie nie wyobrażać. Idę coś zjeść – takie zajmowanie się innymi jest męczące. I tak wiem co się stanie. Uda im się go ocalić, przed niewiadomo czym. Wróci uszczęśliwiony, padnie w ramiona Liz, ale oczywiście tylko przyjaźń. Potem łezki Isabel, radość (nuuuda!) i od nowa to samo. Ja mam naprawdę ciężkie życie. Bo gdyby tak na to spojrzał ktoś z boku, to stwierdziłby, że jestem nieczuły. Ależ wręcz przeciwnie! To moja nadmierna troska o innych przejawia się w moich, oczywiście subtelnych, uwagach. Nie moja wina, że nie potrafią tego odpowiednio odczytać. No przepraszam bardzo, ale proszę się zastanowić: Czy kiedykolwiek ktoś przeze mnie płakał? Czy kiedykolwiek zrobiłem komuś głupi kawał? Czy kiedykolwiek uraziłem kogoś w jakiś sposób? Czy kiedykolwiek byłem niemiły? Czy ktokolwiek doznał urazu psychicznego na skutek mojej rozmowy z nim? Czy ktokolwiek poczuł się, jakbym się nad nim pastwił? NIE?! To musze to nadrobić...
c.d.n.
Image

Lyss
Pleciuga
Posts: 618
Joined: Tue Dec 09, 2003 10:24 pm
Location: Swiar wampirow..raj dla kriw, pieklo dla smiertelnikow
Contact:

Post by Lyss » Mon Feb 02, 2004 11:18 am

jaka taka sobie ;)
dobra jest mi sie tam podoba :D
text "Brakuje jej lalki barbie i lizaka w gebie' to bylo dobre :twisted:
Alboo "laleczka voo doo :)
w moim opo tez jest :D

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 31 guests