Opowieść Wigilijna
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Przeczytana kolejna część? Czekam na komentarze.... Jeszcze zanim zapomnę.... Ten fan, pytania dotyczące ogólnie tej pary, a także kilka komentarzy, które ostatnio do mnie napłynęły zatliły iskierkę nowego opowiadanka. Tak, tak. Już wkrótce biorę się za pisanie. Pierwsza część prawdopodobnie ukaże się jeszcze przed świętami.
Nie chcecie czytać ani pisac komentarzy to nie. Ja jednak jestem sumienna i tak jak obiecałam zamieszczam dzisiaj ostatnią część opowiadanka.
OPOWIEŚĆ WIGILIJNA
IX
* * *
Michael i Liz odprowadzili Avę na przystanek autobusowy. Liz zapłaciła za jej bilet do Nowego Jorku. Początkowo upierała się, aby Ava została z nimi na Święta. Jednak kosmitka odmówiła. Był już późny wieczór, kiedy wracali razem przez ośnieżony park. Michael trzymał Liz za rękę i wyglądało to tak naturalnie, jakby od zawsze to robił, jakby to był odruch bezwarunkowy. Szli bez słowa. Każde z nich nie miało pojęcia co powiedzieć, czuli się nadal nieswojo. Liz niepewnie się rozglądała, czy przypadkiem nikt ich nie widzi. Kiedy dotarli na mostek, Michael się zatrzymał i oparł o barierkę. Wbił wzrok w odległy punkt, Liz natomiast spoglądała na zamarznięty strumyk pod mostem. Ale w końcu zabrzmiał jego cichy głos:
- Liz...
Ta momentalnie odwróciła głowę i spojrzała na niego. Zaschło jej w gardle, serce jej stanęło. Jakby przeczuwała co on powie.
- Michael. Ja... – powiedziała gładko – Wiesz to nic nie znaczy. Po prostu się dowiedzieliśmy i tyle. Wszystko będzie tak jak dawniej.
- Nic nie będzie tak jak dawniej. – przerwał jej głośno
- Ale...
- Nie ma „ale” Liz. – chłodno zabrzmiał – Ja już dawno coś czułem. Szukałem Riv. Ale nie podejrzewałem, ze to będziesz ty. Chociaż coś mnie do ciebie ciągnęło.
- Ale to nie Antar.
- Liz. Mam to gdzieś. – powiedział i wyprostował się
Parker zamrugała gwałtownie oczami. Chyba się przesłyszała. Spojrzała z zapytaniem na Michaela. Lekko rozchyliła usta, ale nie potrafiła wprost zapytać. Guerin stanął przodem do niej i mocniej uścisnął jej dłoń. Drugą dłonią odgarnął pasemko włosów z jej twarzy. Uśmiechnął się lekko i powiedział:
- Szukałem cię przez połowę życia. A teraz kiedy cię znalazłem, nie mam zamiaru tego zniszczyć. – Liz chciała coś powiedzieć, ale gwałtownie jej przerwał – I nie próbuj się wykręcać. Nie obchodzi mnie co na to Max, Isabel czy Tess. Chcę Ciebie.
Parker uśmiechnęła się i przysunęła bliżej niego. Chciała go pocałować, ale coś zimnego musnęło jej usta. Otworzyła oczy. Śnieg. Gęsty, biały, mieniący się barwami tęczy śnieg. Zaśmiali się oboje. Michael pochylił się jeszcze bardziej i pocałował ją. Spokojnie, czule, aż ciarki przebiegły po jej ciele. To było ich święto. Nie tylko Boże Narodzenie, ale także dzień, w którym się odnaleźli. Pamiętna Wigilia.
The End
OPOWIEŚĆ WIGILIJNA
IX
* * *
Michael i Liz odprowadzili Avę na przystanek autobusowy. Liz zapłaciła za jej bilet do Nowego Jorku. Początkowo upierała się, aby Ava została z nimi na Święta. Jednak kosmitka odmówiła. Był już późny wieczór, kiedy wracali razem przez ośnieżony park. Michael trzymał Liz za rękę i wyglądało to tak naturalnie, jakby od zawsze to robił, jakby to był odruch bezwarunkowy. Szli bez słowa. Każde z nich nie miało pojęcia co powiedzieć, czuli się nadal nieswojo. Liz niepewnie się rozglądała, czy przypadkiem nikt ich nie widzi. Kiedy dotarli na mostek, Michael się zatrzymał i oparł o barierkę. Wbił wzrok w odległy punkt, Liz natomiast spoglądała na zamarznięty strumyk pod mostem. Ale w końcu zabrzmiał jego cichy głos:
- Liz...
Ta momentalnie odwróciła głowę i spojrzała na niego. Zaschło jej w gardle, serce jej stanęło. Jakby przeczuwała co on powie.
- Michael. Ja... – powiedziała gładko – Wiesz to nic nie znaczy. Po prostu się dowiedzieliśmy i tyle. Wszystko będzie tak jak dawniej.
- Nic nie będzie tak jak dawniej. – przerwał jej głośno
- Ale...
- Nie ma „ale” Liz. – chłodno zabrzmiał – Ja już dawno coś czułem. Szukałem Riv. Ale nie podejrzewałem, ze to będziesz ty. Chociaż coś mnie do ciebie ciągnęło.
- Ale to nie Antar.
- Liz. Mam to gdzieś. – powiedział i wyprostował się
Parker zamrugała gwałtownie oczami. Chyba się przesłyszała. Spojrzała z zapytaniem na Michaela. Lekko rozchyliła usta, ale nie potrafiła wprost zapytać. Guerin stanął przodem do niej i mocniej uścisnął jej dłoń. Drugą dłonią odgarnął pasemko włosów z jej twarzy. Uśmiechnął się lekko i powiedział:
- Szukałem cię przez połowę życia. A teraz kiedy cię znalazłem, nie mam zamiaru tego zniszczyć. – Liz chciała coś powiedzieć, ale gwałtownie jej przerwał – I nie próbuj się wykręcać. Nie obchodzi mnie co na to Max, Isabel czy Tess. Chcę Ciebie.
Parker uśmiechnęła się i przysunęła bliżej niego. Chciała go pocałować, ale coś zimnego musnęło jej usta. Otworzyła oczy. Śnieg. Gęsty, biały, mieniący się barwami tęczy śnieg. Zaśmiali się oboje. Michael pochylił się jeszcze bardziej i pocałował ją. Spokojnie, czule, aż ciarki przebiegły po jej ciele. To było ich święto. Nie tylko Boże Narodzenie, ale także dzień, w którym się odnaleźli. Pamiętna Wigilia.
The End
- ciekawska_osoba
- Fan
- Posts: 773
- Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
- Location: Rybnik
- Contact:
- Galadriela
- Zainteresowany
- Posts: 333
- Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
- Contact:
_Liz podobało się to za mało powiedziane, przynajmniej w moim przypadku. Jak to Janetka kiedyś powiedziała/napisała to jest to co tygryski lubią najbardziej.
Śliczne zakończenie, Michael i Liz nareszcie razem. Ich miłość pokonała śmierć, mimo przeszkód odnaleźli swe przeznaczenie, by odtąd być już zawsze razem.
Śliczne zakończenie, Michael i Liz nareszcie razem. Ich miłość pokonała śmierć, mimo przeszkód odnaleźli swe przeznaczenie, by odtąd być już zawsze razem.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 32 guests