Wirtualne opowiadanie
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Odnośnie tego, że 4 a nie 3 kamienie... M. chyba pokonał pewną kobietę, nieprawdaż? Poza tym zależało mi na tym, by w scenie były WSZYSTKIE kamienie [chodzi o wyjaśnienie, dlaczego M. nie może splamić rąk krwią Sunrise, co jak każdy wie, już uczynił]. No i triumfalny powrót Nancy Parker J, jak się okazuje właścicielki Perły.
Zwróciliście może uwagę na to, co pomyślał o niej M.? "Prawowita właścicielka". O Liz myślał, że ojciec przekazał jej swoją wielką siłę... no, ale Nancy również do słabeuszy nie należy. A na końcu napiszę małe wyjaśnienie tego, dlaczego wszystkie kamienie się tam znalazły (czyżby kogoś chciały chronić?). Nie napisałam też, że zostały z M. No i nie zapominajmy, że Perła to kamień jak najbardziej podwójny... tylko nikt dotąd go na oczy nie widział.
Dzisiaj po południu premiera pierwszego odcinka Wirtualnego Sezonu: JEDNA Z NAS. Będzie Langley, Serena, tajemniczy Czyściciela Tropów i włamywacz złapany na gorącym uczynku....
Ok. 17 zapraszam na moją stronę lub na forum, gdzie podam bezpośredni odnośnik do pliku z sezonem.
Zwróciliście może uwagę na to, co pomyślał o niej M.? "Prawowita właścicielka". O Liz myślał, że ojciec przekazał jej swoją wielką siłę... no, ale Nancy również do słabeuszy nie należy. A na końcu napiszę małe wyjaśnienie tego, dlaczego wszystkie kamienie się tam znalazły (czyżby kogoś chciały chronić?). Nie napisałam też, że zostały z M. No i nie zapominajmy, że Perła to kamień jak najbardziej podwójny... tylko nikt dotąd go na oczy nie widział.
Dzisiaj po południu premiera pierwszego odcinka Wirtualnego Sezonu: JEDNA Z NAS. Będzie Langley, Serena, tajemniczy Czyściciela Tropów i włamywacz złapany na gorącym uczynku....
Ok. 17 zapraszam na moją stronę lub na forum, gdzie podam bezpośredni odnośnik do pliku z sezonem.
Hotaru wrote: Dzisiaj po południu premiera pierwszego odcinka Wirtualnego Sezonu: JEDNA Z NAS. Będzie Langley, Serena, tajemniczy Czyściciela Tropów i włamywacz złapany na gorącym uczynku....
Ok. 17 zapraszam na moją stronę lub na forum, gdzie podam bezpośredni odnośnik do pliku z sezonem.
SUPER Hotaru
Ale tak a propo, może ktoś dopisze dalszy ciąg naszego wirtualnego, od razu uprzedzam. Scenę jak Max uzdrawia Marie, a może i nie zdarzy ja nie pisze
- Graalion
- Mroczny bóg
- Posts: 2018
- Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
- Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
- Contact:
Nan>> Sorry za Wilczka, ale na scnie pojawiło się nagle tak dużo nowych osób, że chciałem to trochę zredukować.
Hotaru>> Morque pokonał jakąś kobietę? Możliwe, dawno nie zaglądałem do ficka. Tytułem przypomnienia w sprawie Kamieni - Morque wie o pięciu, bo szósty nie przyleciał na Ziemię z innymi, lecz został na Antarze. Czy teraz jest już też na Ziemi? To zależy od was, co napiszecie. Morque ma 3 Kamienie, Alison ma jeden, no i jest jeszcze Perła. To tyle.
Hotaru>> Morque pokonał jakąś kobietę? Możliwe, dawno nie zaglądałem do ficka. Tytułem przypomnienia w sprawie Kamieni - Morque wie o pięciu, bo szósty nie przyleciał na Ziemię z innymi, lecz został na Antarze. Czy teraz jest już też na Ziemi? To zależy od was, co napiszecie. Morque ma 3 Kamienie, Alison ma jeden, no i jest jeszcze Perła. To tyle.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wlasnie Sezon Czwarty ruszyl.
http://www.hotaru.friko.pl/opowiadania/ ... warty.html
Jak przeczytacie, to napiszcie pare slow. Bardzo prosze!!!!!
http://www.hotaru.friko.pl/opowiadania/ ... warty.html
Jak przeczytacie, to napiszcie pare slow. Bardzo prosze!!!!!
Co powiecie na newsa o tym?
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Przyjmując, że tego jednego, ostatniego kamienia nie ma na Antarze, należałoby wymyślić zgrabną wersję tego, jak Morque wszedł w posiadanie trzech, Alison jednego, a Nancy Perły (co już zostało napisane przeze mnie i czeka na umieszczenie; odpowiedź troche szokujaca, ale co tam).
Hm, przez następny tydzień moge siedzieć w necie długo, tylko nie moge wchodzić na chata (awaria WMJ). Z góry przepraszam tych, z którymi dzisiaj się umówiłam.
Hm, przez następny tydzień moge siedzieć w necie długo, tylko nie moge wchodzić na chata (awaria WMJ). Z góry przepraszam tych, z którymi dzisiaj się umówiłam.
- Graalion
- Mroczny bóg
- Posts: 2018
- Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
- Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
- Contact:
Michael wpadł gwałtownie do Crashdown. Na rękach trzymał zakrwawioną Marię.
- Max! - krzyknął.
Thalia poderwała się i spojrzała na niego, po czym zaraz przeniosła wzrok na Marię.
Liz zatrzymała się nagle. Przed nią stała kobieta. Liz wydawało się, że ją zna, ale nie miała pewności. Jakby widziała ją kiedyś ... we śnie.
- Wracaj, Liz Sunrise - odezwała się kobieta. - Twoi przyjaciele cię potrzebują.
Liz potrząsnęła głową.
- Nie mogę - w jej głosie brzmiał smutek. - Ja ...
- Wracaj. W ten sposób niczego nie rozwiążesz - Alison spojrzała na nią ze zrozumieniem.
- Nie mogę! - krzyknęła Liz. - To by ...
- Cóż za spotkanie - przerwał im szyderczy głos.
Głos który obydwie dobrze znały. Jak na komendę spojrzały na stojącego na schodach przeciwpożarowych nad nimi mężczyznę. Morque.
- Czego chcesz, Morque? - rzuciła chłodno Alison.
- Dobrze wiesz czego chcę - warknął.
- Liz, podejdź do mnie - poleciła Alison nie spuszczając wzroku z przeciwnika.
Liz posłusznie ruszyła w jej stronę, gdy ktoś wyskoczył przez okno tuż obok niej i powalił ją na ziemię.
- Liz! - Alison rzuciła się jej na pomoc, lecz ognisty podmuch odciął jej drogę.
- Mogę nie kontrolować już całej mocy swoich Kamieni, ale wciąż jestem dużo potężniejszy niż ty kiedykolwiek będziesz - krzyknął szyderczo Morque.
Uderzenie czystej mocy rzuciło Alison na ścianę. Gdyby nie moc Szmaragdu zginęłaby na miejscu. Zaczerpnęła mocy Kamienia i unikając kolejnego strzału przeciwnika skoczyła w stronę Liz. Zielone światło rozlało się po ożywionym trupie duszącym Liz powodując, że rozsypał się w proch. Dziewczyna gwałtownie zaczerpnęła powietrza, gdy jej wybawicielka nagle wygięła się konwulsyjnie. Spojrzała na okrwawione ostrze ciemności przplatanej błękitem i szkarłatem wystające z jej piersi. Z jej ust pociekł strumyczek krwi. Zaraz potem jej głowa obwisła bezwładnie. Liz patrzyła w szoku na martwe ciało swej obrończyni. Morque z okrzykiem triumfu doskoczył do ciała. Alison musiała mieć czwarty Kamień przy sobie. Nagle Liz krzyknęła rozpaczliwie. Był to krzyk nie tyle słyszalny co wyczuwalny. Morque spojrzał na nią z wściekłością, gotów raz na zawsze rozprawić się z tą małą Sunrise. I wtedy Liz eksplodowała.
Trudno to inaczej opisać. Wygladało to jak kula światła, która rozbłysła w jej wnętrzu i w przeciągu sekundy rozszerzyła się o kilkanaście metrów we wszystkich kierunkach. Wybuch światła uderzył w Morque niczym młot, odrzucając go hen daleko. Co dziwne, nic więcej w pobliżu Liz zdawało się nie ucierpieć. Zaś gdy światło zgasło, Liz zniknęła.
Niedługo później w uliczce rozbrzmiały czyjeś ciche kroki. Ktoś podszedł do ciała Alison i pochylił się nad nim. Po chwili wstał. Wyciągnął przed siebie rękę, przygladając się przedmiotowi trzymanemu w dłoni. Szmaragd zalśnił lekko.
- Taak - Nicholas uśmiechnął się zadowolony.
Chwilę później zniknął w mroku zaułka.
- Max! - krzyknął.
Thalia poderwała się i spojrzała na niego, po czym zaraz przeniosła wzrok na Marię.
Liz zatrzymała się nagle. Przed nią stała kobieta. Liz wydawało się, że ją zna, ale nie miała pewności. Jakby widziała ją kiedyś ... we śnie.
- Wracaj, Liz Sunrise - odezwała się kobieta. - Twoi przyjaciele cię potrzebują.
Liz potrząsnęła głową.
- Nie mogę - w jej głosie brzmiał smutek. - Ja ...
- Wracaj. W ten sposób niczego nie rozwiążesz - Alison spojrzała na nią ze zrozumieniem.
- Nie mogę! - krzyknęła Liz. - To by ...
- Cóż za spotkanie - przerwał im szyderczy głos.
Głos który obydwie dobrze znały. Jak na komendę spojrzały na stojącego na schodach przeciwpożarowych nad nimi mężczyznę. Morque.
- Czego chcesz, Morque? - rzuciła chłodno Alison.
- Dobrze wiesz czego chcę - warknął.
- Liz, podejdź do mnie - poleciła Alison nie spuszczając wzroku z przeciwnika.
Liz posłusznie ruszyła w jej stronę, gdy ktoś wyskoczył przez okno tuż obok niej i powalił ją na ziemię.
- Liz! - Alison rzuciła się jej na pomoc, lecz ognisty podmuch odciął jej drogę.
- Mogę nie kontrolować już całej mocy swoich Kamieni, ale wciąż jestem dużo potężniejszy niż ty kiedykolwiek będziesz - krzyknął szyderczo Morque.
Uderzenie czystej mocy rzuciło Alison na ścianę. Gdyby nie moc Szmaragdu zginęłaby na miejscu. Zaczerpnęła mocy Kamienia i unikając kolejnego strzału przeciwnika skoczyła w stronę Liz. Zielone światło rozlało się po ożywionym trupie duszącym Liz powodując, że rozsypał się w proch. Dziewczyna gwałtownie zaczerpnęła powietrza, gdy jej wybawicielka nagle wygięła się konwulsyjnie. Spojrzała na okrwawione ostrze ciemności przplatanej błękitem i szkarłatem wystające z jej piersi. Z jej ust pociekł strumyczek krwi. Zaraz potem jej głowa obwisła bezwładnie. Liz patrzyła w szoku na martwe ciało swej obrończyni. Morque z okrzykiem triumfu doskoczył do ciała. Alison musiała mieć czwarty Kamień przy sobie. Nagle Liz krzyknęła rozpaczliwie. Był to krzyk nie tyle słyszalny co wyczuwalny. Morque spojrzał na nią z wściekłością, gotów raz na zawsze rozprawić się z tą małą Sunrise. I wtedy Liz eksplodowała.
Trudno to inaczej opisać. Wygladało to jak kula światła, która rozbłysła w jej wnętrzu i w przeciągu sekundy rozszerzyła się o kilkanaście metrów we wszystkich kierunkach. Wybuch światła uderzył w Morque niczym młot, odrzucając go hen daleko. Co dziwne, nic więcej w pobliżu Liz zdawało się nie ucierpieć. Zaś gdy światło zgasło, Liz zniknęła.
Niedługo później w uliczce rozbrzmiały czyjeś ciche kroki. Ktoś podszedł do ciała Alison i pochylił się nad nim. Po chwili wstał. Wyciągnął przed siebie rękę, przygladając się przedmiotowi trzymanemu w dłoni. Szmaragd zalśnił lekko.
- Taak - Nicholas uśmiechnął się zadowolony.
Chwilę później zniknął w mroku zaułka.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Thalia zrezygnowana wskazała na Maxa.
- Spróbuj, chociaż nie wiem, czy ci sie uda jej pomóc.
- Miałoby sie nie udać? - Michael czuł, jak żelazna obrecz zaciska się wokół jego serca.
Thalia odwróciła milcząco głowę. Nie miała zamiaru pogrążać przyjaciół Liz jeszcze bardziej. Gdyby im powiedziała, co wie... po takim ciosie żadne z nich chyba by sie nie podniosło.
Max pochylił się nad Marią, a Michael nerwowo chodził po zapleczu Crashdown. wszyscy patrzyli, jak Max usiłuje uzdrowić Marię.
- Spróbuj, chociaż nie wiem, czy ci sie uda jej pomóc.
- Miałoby sie nie udać? - Michael czuł, jak żelazna obrecz zaciska się wokół jego serca.
Thalia odwróciła milcząco głowę. Nie miała zamiaru pogrążać przyjaciół Liz jeszcze bardziej. Gdyby im powiedziała, co wie... po takim ciosie żadne z nich chyba by sie nie podniosło.
Max pochylił się nad Marią, a Michael nerwowo chodził po zapleczu Crashdown. wszyscy patrzyli, jak Max usiłuje uzdrowić Marię.
Znowu mnie nie zalogowało.... weee, co jest z tym piekielnym logowaniem? przeciązenie czy co?
Crashdown pogrążone było w ciemnościach nocy. Jedynie niewielka lampka w środku oświetlała wnętrze. Liz ostrożnie otworzyła drzwi.
Tak tu pusto. Ojciec odszedł... mama też, przecież tego, czym teraz jest, raczej nie da sie nazwać "normalnym życiem". coś, czego zawsze dla mnie pragnęła. Boże, jak dobrze ja teraz rozumiem!
Otworzyły sie nagle drzwi na zaplecze.
- Thalia...
Padły sobie w ramiona. Thalia po chwili odsuneła na długośc ramion Liz i przyjrzała sie jej uważnie.
- Więc to prawda. Alison nie żyje.
- Nie żyje. A Nicholas zabrał kamień.
- Nicholas? Kto..?
- Wysłannik Kavara... - mruknęła z rozpaczą i usiadła w końcu na jakimś porzuconym krzesełku. Była wyczerpana.
- Gdzie jest Perła?
Liz roześmiała sie histerycznie.
- Nie martw się... Morque nigdy nie dostanie Perły, bo nigdy nad nią nie zapanuje. A Perła jako kamień podwójny ma jeszcze jedną właściwośc. To pierwszy kamień, Thalia. Kamień Centralny. Może czerpać z mocy pozostałych.
- SKąd wiesz?
Śmiech Liz ucichł tak nagle, jak wybuchł. Spojrzała na kuzynkę ciemnymi, poważnymi oczami.
Thalia domyśliła się sama.
- Ty go użyłaś... - szepnęła - ... i czerpałaś z mocy Kamieni.
Skinęła głową.
- Dobry Boże... Czyś ty zwariowała?
Ale zanimj zdążyła zareagować, drzwi na zaplecze ponownie sie otworzyły i wypadł z nich Michael. w Jego wzorku można było wyczytać wszystko, zanim drżący od tłumionych łez głos obwieścił stan Marii.
- Nie żyje.
Crashdown pogrążone było w ciemnościach nocy. Jedynie niewielka lampka w środku oświetlała wnętrze. Liz ostrożnie otworzyła drzwi.
Tak tu pusto. Ojciec odszedł... mama też, przecież tego, czym teraz jest, raczej nie da sie nazwać "normalnym życiem". coś, czego zawsze dla mnie pragnęła. Boże, jak dobrze ja teraz rozumiem!
Otworzyły sie nagle drzwi na zaplecze.
- Thalia...
Padły sobie w ramiona. Thalia po chwili odsuneła na długośc ramion Liz i przyjrzała sie jej uważnie.
- Więc to prawda. Alison nie żyje.
- Nie żyje. A Nicholas zabrał kamień.
- Nicholas? Kto..?
- Wysłannik Kavara... - mruknęła z rozpaczą i usiadła w końcu na jakimś porzuconym krzesełku. Była wyczerpana.
- Gdzie jest Perła?
Liz roześmiała sie histerycznie.
- Nie martw się... Morque nigdy nie dostanie Perły, bo nigdy nad nią nie zapanuje. A Perła jako kamień podwójny ma jeszcze jedną właściwośc. To pierwszy kamień, Thalia. Kamień Centralny. Może czerpać z mocy pozostałych.
- SKąd wiesz?
Śmiech Liz ucichł tak nagle, jak wybuchł. Spojrzała na kuzynkę ciemnymi, poważnymi oczami.
Thalia domyśliła się sama.
- Ty go użyłaś... - szepnęła - ... i czerpałaś z mocy Kamieni.
Skinęła głową.
- Dobry Boże... Czyś ty zwariowała?
Ale zanimj zdążyła zareagować, drzwi na zaplecze ponownie sie otworzyły i wypadł z nich Michael. w Jego wzorku można było wyczytać wszystko, zanim drżący od tłumionych łez głos obwieścił stan Marii.
- Nie żyje.
Zombie?
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest