Nasze zwierzaki
Moderators: ciekawska_osoba, lizzy_maxia
- ciekawska_osoba
- Fan
- Posts: 773
- Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
- Location: Rybnik
- Contact:
Powiniście dostać sankcje za pisanie po tematach o zwierzaczkach...
A skoro mnie tu dawno nie było, muszę napisać, że miałam królika miniaturkę. Słodkie zwierzątko, żyło 9 lat (długo jak na królika). Rok temu zmarło... Teraz, od dosłownie dwóch tygodni, mam myszkę. Wabi się Sven (oczywiście od mojego Miśka, Svena Hannawalda), a w niedziele dostanę drugą, którą nazwę Suska (imię dziewczyny Svena i jedno z moich wielu ksywek)... Rodzinka się powiększy
A skoro mnie tu dawno nie było, muszę napisać, że miałam królika miniaturkę. Słodkie zwierzątko, żyło 9 lat (długo jak na królika). Rok temu zmarło... Teraz, od dosłownie dwóch tygodni, mam myszkę. Wabi się Sven (oczywiście od mojego Miśka, Svena Hannawalda), a w niedziele dostanę drugą, którą nazwę Suska (imię dziewczyny Svena i jedno z moich wielu ksywek)... Rodzinka się powiększy
"Kocham moich fanów, którzy są ze mną na dobre i na złe!" Niejaki Sven "Hanni" Hannawald
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Gdy byłam w trzeciej klasie podstawówki (albo coś koło tego), dostałam na urodziny dwie papużki faliste. Nie pamiętam, kiedy to było, ale pamiętam za to, jak wracałam z mamą ze sklepu zoologicznego, a w papierowej torbie szamotały się dwa ptaszki (jakoś trzeba było je przenieść do domu i z pewnością było to dla nich lepsze niż zaniesienie ich w klatce podczas gdy temperatura na dworze była poniżej zera). Błękitnemu samczykowi dałam na imię Ptyś, a zielonej samiczce – Balbinka Były ze mną ponad 8 lat…Pierwszego pożegnaliśmy Ptysia. Była u mnie kumpela, gadałyśmy o szkole i różnych bzdurach, gdy ona nagle spojrzała na klatkę stojącą w moim pokoju i spytała: „Hej, a co jest twojej papużce?”. Spojrzałam i ja. I struchlałam. Ptyś bezwładnie leżał na podłodze klatki…Jeszcze tego samego dnia pochowaliśmy Ptysia w pobliskim lasku. Potem przyszedł czas na Balbinkę. Zmarła ze starości dzień przed komunią mojej siostry. Wróciłam z tata i siostrą od babci, weszłam do pokoju i nie zobaczyłam klatki…Stała na balkonie, skąpana w słońcu…A w środku…Balbinka spoczęła obok Ptysia (a przynajmniej w pobliżu, bo dość trudno było ustalić gdzie dokładnie go pogrzebaliśmy). Kilka dni przed śmiercią Balbinki moja siostra dostała na imieniny słodziutką świnkę morską, która jest z nami do dzisiaj. Ma na imię Baja (od „bajki”), ale wołamy ją w przeróżny sposób, np. Bajunia, Bajusia, Bajosława, ale też Świniaczek, Prosiaczek, Warchlak (to ostatnie akurat wymyśliła moja kumpela:P). Zazwyczaj jest grzeczna, spaceruje po całym mieszkaniu, czasem zasypia pod szufladą biurka mojej siostry lub jej łóżkiem (kiedyś wchodziła za regały, ale już się tego odzwyczaiła). Ma też złe dni i wtedy potrafi ugryźć aż do krwi (spotkało to już mojego tatę i mamę, a całkiem niedawno Baja ugryzła w nos także moją siostrę) albo kogoś obsikać. Ma swój drewniany domek, w którym wyleguje się całe dnie, mruczy, gdy ktoś zadzwoni domofonem i ma taki uroczy pyszczek, że potrafię się popłakać ze wzruszenia, gdy na nia patrzę. Piszę to wszystko, bo myślę, że nie będziecie się ze mnie śmiać. No i chciałam się z kimś podzielić historią o moich zwierzaczkach.
Nie posiadam żadnych zwierząt domowych...jedyne jakie by mnie interesowało to pies,a nie chcę skazywać biedaka na mieszkanie w centrum jednego z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce (na razie przegrywamy chyba tylko z Zabrzem).
Jedynym zwierzątkiem w moim życiu była rybka złowiona przeze mnie wlasnoręcznie w jednym z mazurskich jezior ok.15 lat temu.....
Mieszkała sobie w słoiku po ogórkach ok.1 doby......do czasu gdy postanowiłam ją nakarmić.......kanapką z kiełbasą i pomidorem......Nie posmakowało jej......Ale później jeszcze mi się przydała....zagrała karpia na wigilijnym stole u moich lalek barbie.....Rodzice do dzisiaj nie wiedzą, że ją wiozłam zawiniętą w gazetę kilkaset kilometrów.....
Jedynym zwierzątkiem w moim życiu była rybka złowiona przeze mnie wlasnoręcznie w jednym z mazurskich jezior ok.15 lat temu.....
Mieszkała sobie w słoiku po ogórkach ok.1 doby......do czasu gdy postanowiłam ją nakarmić.......kanapką z kiełbasą i pomidorem......Nie posmakowało jej......Ale później jeszcze mi się przydała....zagrała karpia na wigilijnym stole u moich lalek barbie.....Rodzice do dzisiaj nie wiedzą, że ją wiozłam zawiniętą w gazetę kilkaset kilometrów.....
- Kwiat_W
- Bezwzględny dręczyciel Maxa
- Posts: 771
- Joined: Mon Jul 28, 2003 12:29 am
- Location: Warmia
- Contact:
U mnie w domu tez mialy kiedys zamiezkac dwie papuzki faliste. Rodzice dali jednak mi i siostrze jeden warunek... Dostalismy klatke ale dno bylo pokryte rdza, mielismy ja oczyscici pomalowac. Poszlismy do piwnicy i przez godzine sie tym zajmowalismy przy okazji gadajac jak to fajnie bedzie miec papuzki. Mielismy dokonczyc prace nastepnego dnia... nie dokonczylismy. I to tyle o papuzkach.
Lizzy ona lazi po domu?(ten prosiak) A nie wychodzicie zbyt czesto w jej... odchody?
Malinko mam nadzieje, ze swiateczna potrawa smakowala twojim lalom
Lizzy ona lazi po domu?(ten prosiak) A nie wychodzicie zbyt czesto w jej... odchody?
Malinko mam nadzieje, ze swiateczna potrawa smakowala twojim lalom
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Kwiecie najdroższy, mój świniaczek jest bardzo dobrze wychowany i załatwia się w swojej klatce. Poza tym nawet gdyby coś takiego sie zdarzyło, to nie byłaby to żadna tragedia - "odchody" świnek to takie małe, szybko schnące bobki (no sorry, musiałam to napisać, żebyście mieli jakieś wyobrażenie;). A to, że się czasem na kogoś zsika...no cóż, przecież jak ją trzymamy na rękach, to do toalety nie pobiegnie. Może nas tylko zacząć delikatnie podgryzać, ale to nie zawsze znaczy, że się jej chce siusiu
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Oj tak, jesteś Kwiecie bardzo bardzo bardzo wazny, kto wie, czy nie najważniejszy A o połączenie się nie martw - owszem, istnieje taka możliwość (przegryzienia kabla przez świnkę), ale gdyby miała zamiar to zrobić, zrobiłaby to już dawno temu. Ale obiecuję, że będę pilnować, żeby się do kabli nie zbliżała, bo to rzeczywiście byłaby wielka strata, nie móc z Tobą porozmawiać O ile kable to nie taki znowu wielki kłopot (chociaż kiedyś coś juz gryzła...hmmm, tylko co to było...aha, wiem - kabel od nocnej lampki), to ja bardziej martwię się, żeby nie wylazła na balkon. Czasami jak znika gdzieś i nawet potrząsanie pudełkiem z karmą nie pomaga jej przywołać, to wychodzę na balkon i z trwogą patrzę, czy nie leży rozpłaszczona na trawniku (3 piętra wyskokości, ależ to byłby lot ).
- lizzy_maxia
- Fan
- Posts: 888
- Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
- Location: Łódź, my little corner of the world...
- Contact:
Wyprawimy jej pogrzeb Naprawdę sie o nią martwię, zwłaszcza, że teraz biedulka jest chora. A kiedyś miała jedszcze nadłamaną łapkę i to było straszne - miała mieć operację, ale na szczęście obyło siębez tego. Okazało się, że zrobili źle zdjęcie rentgenowskie i tak naprawdę kość nie jest złamana, tylko nadłamana. A wiadomo - do operacji musieliby ją uśpić na parę godzin, a nie było pewności, czy się obudzi.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 7 guests