Oto prequel do serii. Pierwszy dzien szkoly Max'a i Isabell... Kara prosila mnie, abym tlumaczyla jej jakiekolwiek recenzje tegoz fick'a jesli jednak znacie angielski to piszcie na adres Emily podany ponizej.
Tytul: Tam gdzie serce - prequel do Roswell Elementary
Tylul oryginalny: Where the heart is - A prequel to Roswell Elementary
Autorka: Emily (ecogan@nowonline.net)
Tlumaczka: elfchick (elfchick@o2.pl)
Tam gdzie serce
Domek zabawka, ktory podarowala mu Mamusia pierwszego dnia kiedy tutaj przyjechal, zostal bezpiecznie zapakowany do plecaka. Max nie chcial zostawiac domu. Nie chcial wsiasc do ogromnego zoltego autobusu pelnego dzieci i pojechac do tego miejsca zwanego szkola. Nawet jesli jego siostra Izzy jechala razem z nim, nadal nie chcial jechac. Plakal troche kiedy razem z Mamusia i Izzy czekali na zewnatrz na autobus. Izzy trzymala go mocno za reke, jakby rowniez byla przerazona. Wiec Mamusia wrocila do srodka, znalazla jego domek i przyniosla mu go mowiac ze moze zabrac go do szkoly, przynajmniej dzisiaj.
Nigdy wczesniej nie byl w szkole. On i Izzy mieli prywatych nauczycieli, aby nadrobic zaleglosci... Kiedy wyszli z tamtej jaskini, wygladali tak samo jak wszyscy inni, nie wiedzieli wielu rzeczy. Nie mogli mowic, jesc, lub robic cokolwiek z czym dzieci w ich wieku nie mialy problemow. Zalapali dosc szybko i byli dobrymi uczniami, ale zajelo im to dwa lata. Lekarze w sierocincu zgadli ze moga miec po szesc lat, kiedy byli odnalezieni. Szesc plus dwa jest osiem, Max teraz to wiedzial, meli wiec po osiem lat. Razem z Izzy, szli dzisiaj do trzeciej klasy.
Czy rzeczywiscie minely dwa lata odkad poraz ostatni widzieli tamtego chlopca? Tego, ktorego wlosy sterczaly w kazda strone i z ciemnymi blyszczacymi oczami. Tego ktory stal nieruchomio na skale aby zwrocic na siebie ich uwage kiedy byl gotow. Max czul smutek ilekroc o nim pomyslal. Wiedzial, ze Izzy plakala w nocy z tego powodu. Max tez czasem plakal, bo za nim tesknil. Nalezeli do siebie. Ale on nie chcial z nimi isc, kiedy zobaczyli samochod. I teraz byl zgubiony.
Izzy nadal trzymala go mocno za reke kiedy autobus podskakiwal przez ulice Roswell. Oddal uscisk obiecujac jej cicho, ze nie pusci. Ze bedzie sie trzymal tak mocno jak tylko moze, bo wiedzial ze Izzy boi sie ze go straci, tak jak tamtego chlopca na pustyni. Byl jej bratem i musial ja chronic. Moc ich dloni sprawila ze przez chwile blyszczaly i usmiechneli sie do siebie tajemniczo. Potrafili rzeczy, jakich nie umialy inne dzieci. Nie wiedzieli dlaczego, ale tak bylo.
Jechali w ciszy przytuleni do zielonego siedzenia. Max'owi nie podobalo sie to jak inne dzieci krzyczaly i smialy sie dookola niego. Wolalby, zeby Mamusia odwiozla ich swoim samochodem, zamiast w glosnym, szalonym autobusie. Nie wiedzial jeszcze co myslec o innych dzieciach. Czasami Mamusia zabierala jego i Izzy na pobliski plac zabaw, poniewaz wiedzial, ze spedzaja ze soba zbyt wiele czasu, ale Max byl zbyt niesmialy, aby bawic sie z kimkolwiek z wyjatkiem Izzy. Max myslal czasami, ze Izzy wolalaby bawic sie z innymi dziecmi, ale nie chciala. Zawsze zostawala blisko niego, poniewaz tak zachowuja sie siostry i bracia, kiedy czuja sie niesmialo.
Kiedy autobus zatrzymal sie przed duzym, ceglanym budynkiem, ktory wszyscy nazywali szkola, Izzy owinela sie ciasno wokol jego ramienia pociagajac nosem. Mamusia przywiozla ich tutaj wczoraj i obeszla wszystko razem z nimi pokazujac im gdzie co jest. To nie bylo to samo. Podworko szkolne bylo puste, wszystkie klasy tez. Przez okno widzial grupki dzieci oblegajace wszystko. Jeszcze nigdy nie widzial tylu jednoczesnie. Byly jak gwiazdy na niebie. Bylo ich zbyt wiele aby mogl wszystkich policzyc.
Max wyjal na chwilke swoj domek i patrzyl na niego. Pokazal go nawet Izzy, mimo ze to byl jego domek nie jej. Nie potrzebowala domku tak jak on. Zwykle jednak nie byla tak przerazona. "Izzy pamietasz co powiedziala Mamusia?"
"Powiedziala, ze to sie skonczy zanim sie zorientujemy." Odpowiedziala Izzy. "Ale tesknie za Mama Max. Chce byc teraz w domu."
"Ja tez." Przyznal Max. "Ale musimy byc odwazni dla Mamusi i Tatusia. I musimy im pokazac ze jestesmy juz duzi i mozemy chodzic do szkoly z innymi dziecmi zeby sie o nas nie martwili."
Autobus sie zatrzymal i wszystkie dzieci wysypaly sie falami na zewnatrz. Izzy spojrzala na niego. Determinacja zastapila strach. "Moge byc dzielna." Zdecydowala i zdecydowanie wyciagnela go z autobusu.
Kiedy wysiadl, czul sie jakby znalazl sie w innym wymiarze. Takim jak stare, czarno-biale odcinki "Strefy Zmroku", krore ogladali Mamusia i Tatus. To byla Strefa Szkoly, z koszmarna gromada dzieciakow, biegajacych we wszystkie strony, i nawet gorszych, bo w pelnym kolorze. Chcial przykleic stopy do ostatniego stopnia i juz tam zostac. Ale Izzy ciagnela go za soba, i byla zadziwiajaco silna jak na dziewczynke w jej wieku, jesli miala byc dzielna dla Mamusi i Tatusia, on tez to potrafil. Pozwolil sie wiec ciagnac i ppowstrzymal ochote by sie odwrocic i prosic pania, ktora prowadzila autobus by zabrala go do domu. Teraz.
Izzy wyciagnela go z autobusu jednym pociagnieciem i z wahaniem wyszedl na zewnatrz. Kiedy szli obok autobusu, poczul cos dziwnego w zoladku i odwrocil sie. Spojrzal na plac zabaw i jego oczy napotkaly oczy najladniejszej dziewczynki jaka w zyciu widzial. Zatrzymal sie chcac sie jej dokladniej przyjrzec. Izzy spojrzala na niego zdziwiona, ale on nie ruszyl sie dopoki jej nie zobaczyl, wyciagnal szyje aby moc ja dojrzec.
Tlum sie rozstapil i znow ja zobaczyl. Grala w lapki z jasnowlosa dziewczynka, ktora podskakiwala w gora jak gumowa pilka. Miala dlugie ciemne wlosy, ktore wygladaly na miekkie i blyszczace. Miala najslodszy usmiech jaki kiedykolwiek widzial, slodszy niz Mamusia, i usmiechala sie do niego. Jej usmiech zapraszal ja do domu. Jedyne co mogl zrobic to sie gapic dopoki nie zaslonila jej grupa dzieci.
"Max, rusz sie w koncu. Ja chce isc!" Izzy warknela, ciagnac go tak mocno ze moglaby wyrwac mu ramie.
A wiec Max pozwolil sie jej ciagnac. Spojrzal jeszcze raz w strone ciemnowlosej dziewczynki. Smiala sie obejmujac ramionami przyjaciol. Nagle Max przestal przejmowac sie szkola, jesli ona tu byla.
Pomyslal o domku. Moze wcale go nie potrzebowal. Mamusia powiedziala mu ze dom jest tam, gdzie serce. Moze dom byl tam gdzie ta dziewczynka, poniewaz byla w jego sercu. I moze kiedys on bedzie wi jej sercu...