Niewidzialne obrazy

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Sat May 29, 2004 4:06 pm

Jasna twarz, przymknięte powieki, lekko rozchylone usta, pasemko włosów opada na policzek. Nie wiem czy zrobiła to specjalnie czy to przypadek, ale kołdra zsunęła się niżej. Wstrzymuję oddech. Szyja nieco napięta, odsłonięte ramiona, ramiączko koszulki zsunięte.

Śpi...

Momentalnie zasycha mi w gardle, a moje mięśnie napinają się. Mój wzrok przesuwa się wzdłuż jej ciała. Palce delikatnie chwytają węgiel. ‘Tylko się nie zbudź’

Pierwsza linia delikatna i niepewna, jakbym bał się, że ostrzejsze ruchy mogłyby to zniszczyć. Powoli jednak rodzi się we mnie coś innego. Dziwne uczucia zaczynają przejmować nade mną kontrolę i szarpać mną.

Kolejne kreski stawiam gwałtownie, co chwilę powracając na nią wzrokiem. Zatrzymuję ruch dłonie i opuszkami rozmazuję węgiel na linii jej policzka, szyi i ramienia, tworząc efekt cienia. Znów powracam do kreślenia rysów jej twarzy. Teraz spokojniej, smakując każde zagłębienie i zaokrąglenie.

Delikatnie zarysowuję kontur jej ust, opuszkiem wskazującego palca wypełniając je ciemnawą barwą. Wyobrażam sobie, że mój palec przesuwa się naprawdę po jej wargach. Za ostro je nakreśliłem, trzeba złagodzić. I podkreślić rozchylenie.
wprost genialne...
nie wiem czemu ,moze wlasnie dlatego ze naszla mnie dzis ochota na sluchanie soundtraca z "Titanica" ,ale ta scena skojarzyla mi sie wlasnie z tym filmem... a na dodatek wlasnie gdy zaczynalam czytac zaczal leciec podklad muzyczny do sceny gdy Jack maluje Rose... (nie jestem jakas tam specjalna wielbicielka Titanica ale naszlo mnie wlasnie taki wyobrazenie tej sceny... no pomijajac fakt ze Liz nie jest naga :wink: )

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Sat May 29, 2004 9:37 pm

A że akurat używam retrospekcji... no to może tylko to przypominać opowiadanka Hotaru.
no właśnie o to mi chodziło.

Ta scena gdy Liz rysowała siebie była taka śliczna, romantyczna, aż mi łezki w oku stanęły. A to jak Liz "działa" na Michael'a... nie wiedziałam, że faceci są tacy hmm łatwi ?? ( nie wiem jak to określić ).
Czytaj między wierszami...

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Sun May 30, 2004 12:25 am

No proszę :D Część...wyborna dla zmysłu estetycznego, taka...malarska, przesiąknięta..hmmm...fascynacją z domieszką romantyzmu. Coś niezwykłego, że Liz jest dla Michaela aż takim natchnieniem...jak jakaś bogini :wink: z kart Mitologii...

PS. Na parę dni znikam - we wtorek egzamin i muszę się porządnie przyłożyć :( Od teraz tkwięw historii...po uszy i z przymusu :/

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Sun May 30, 2004 3:14 pm

"Titanica" ,ale ta scena skojarzyla mi sie wlasnie z tym filmem... a na dodatek wlasnie gdy zaczynalam czytac zaczal leciec podklad muzyczny do sceny gdy Jack maluje Rose...
Loonie błagam! Zaklinam na wszystko! Porównuj opowiadanko do wszystkiego czego zapragniesz, ale nie do Titanica! nienawidzę tego filmu, nienawidzę DiCaprio itd. I tej scenki z malowaniem tez nienawidzę. Mogła ci się skojarzyć, owszem, ale następnym razem mi tego nie mówi, bo mi odchodzi ochota na pisanie dalej... :? Titanicowi mówię NIE!
Ta scena gdy Liz rysowała siebie była taka śliczna, romantyczna, aż mi łezki w oku stanęły. A to jak Liz "działa" na Michael'a... nie wiedziałam, że faceci są tacy hmm łatwi ??
Taka miała być ta scenka. Nie przesłodzona i urwana w odpowiednim momencie. A to jak Liz działa na Michaela ma tez odbicie w jego przeszłości - ale o tym w kolejnych częściach. Faceci tacy łatwi? hmmm... no w sumie są i sami o tym nie wiedzą, że wodzimy ich a nosy :roll:
Część...wyborna dla zmysłu estetycznego, taka...malarska, przesiąknięta..hmmm...fascynacją z domieszką romantyzmu
Lizzy skoro masz tak świetny gust estetyczno-malarski, że podoba ci sie to co mnie, to spodoba ci się część, która zamieszczę w poniedziałek. Nie dość, ze długa to baaardzi malarska. To chyba bedzie najbardziej malarska część ze wszystkich. O Lizzy, myślę, że własnie ta poniedziałkowa część powinna ci się przydać do stworzenia w wolnym czasie odpowiedniego banerka :roll:
Jak już wspomniałam część bedzie dość długa, a to dlatego, że ma zaspokoić wasze "pragnienia" aż do niedzieli, bo mnie też nie bedzie :( Mnie nie bedzie od wtorku, bo w sobotę mam egzamin (trzymac kciuki!)

Część dzisiejsza znów bardziej dotyczy przeszłości niż ich "związku". Ale nie martwcie się nie ma retrospekcji :haha:




VIII

Wpatruję się w nią, czekając na jakikolwiek znak, na jakiekolwiek słowo. Nic. Siedzi ściskając kubek w dłoni i zastanawia się nad czymś. Przełyka płyn.

„Nie byłam zawsze grzeczną dziewczynką” mówi ponuro, jakby była to najbardziej przerażająca informacja na świecie. Ale dla mnie to jak chleb powszedni. W moim otoczeniu nie pojawiały się dobrze ułożone dziewczyny, ani kulturalni chłopacy. Nie licząc wyidealizowanego bóstwa mojego najlepszego przyjaciela.

„Szukałam jakiegoś odbicia od tego, co działo się w domu” mówi i ściska mocniej kubek. Przed oczami pojawia mi się obraz piętnastolatki w spranych dżinsach i rozciągniętym swetrze, z przerażeniem w oczach. „Wyszłam na dwór i szłam gdzie mnie nogi poniosły”

Teraz widzę dziewczynę skuloną, przechadzającą się ciemnymi uliczkami. „Trafiałam w różne miejsca, do różnych grup” zaciska powieki „Nigdzie na stałe”

„Raz trafiłam na jakiś młodociany gang” mówi z goryczą, jakby brzydziła się tych wspomnień. Gang – to słowo pobudza komórki mojego mózgu do szybszego myślenia. Mrużę oczy i wpatruję się w nią. Nieuchwytne, zdradliwe przeczucie znów powraca. Może ona jednak ma jakiś związek...

Nie.

Czekam co powie dalej. „Nie wstąpiłam do nich” wyjaśnia szybko „Ale chodziłam z nimi. Krok za krokiem, kieliszek za kieliszkiem, noc za nocą” odstawia kubek „Raz poszłam z nimi na imprezę do jakiegoś klubu. Pamiętam tylko jakiegoś bruneta, który mi się przyglądał. A potem bójkę” wzdycha „Potem film mi się urwał”

To było powiedziane niezwykle gorzko, jakby chciała samą siebie ukarać w ten sposób. Potrząsa głową i dodaje z kpiną „O przepraszam! Pamiętam jeszcze, że jakiś chłopak z gangu usiłował... no wiesz” rumieni się „A tamten brunet go powstrzymał”

Serce mi staje w miejscu. Brunet, gang, imprezy, bójki... to zbyt przypomina moje życie. Przeszłe życie, które z każdym jej słowem odbija się echem wewnątrz mnie. Krótkie wspomnienia, niczym klatki filmu zatrzymują się w moim umyśle.

„Potem znalazłam inne towarzystwo” mówi i nagle zamiera „Chyba odeszłam od tamtych w porę. Zaledwie kilka tygodni później...” urywa i potrząsa głową „Nie ważne.”

Noc – gniew – strach – błyski – asfalt – krew – śmierć. Zamykam oczy i zaciskam dłonie w pięści, żeby nie zapaść się ani nie stracić równowagi.

„Nienawidzę tej części życia” wzdycha i znów sięga po kubek z zimną już herbatą „Ale nie umiem się od tego uwolnić. Boję się, że wtedy straciłabym jakąś część siebie. Wszystko by wyblakło”

A potem nie ma odwrotu. Albo się pozbędziesz wspomnień albo będziesz żyć z tym piętnem. Sam nie wiem co gorsze. Bez wspomnień jest się pustym, wypalonym, jak ja. Z nimi zadręcza się co dnia i cierpi, jak ona.

„Wiesz czego najbardziej żałuję?” pyta cicho i od razu udziela odpowiedzi „Tego, że nie miałam przyjaciół” śmieje się gorzko „Wiem, ze to brzmi pretensjonalnie i jak z jakiegoś serialu młodzieżowego. Ale taka jest prawda. Nie miałam nikogo, kto cierpiałby ze mną”

Znów widzę tę krwawą noc. Jakiegoś podrzędnego funkcjonariusza, który zakłada zimne kajdanki na nadgarstki siedemnastoletniego chłopaka.

Powracam wzrokiem na nią. Mam wrażenie, że po jej policzku spływa łza. Jedna jedyna jaką kiedykolwiek uroniła. I płacze nad samą sobą. W zasadzie ja też powinienem nad sobą płakać, nad swoimi debilizmami wtedy i teraz. Ona ma rację. A ja nie doceniałam tych, którzy byli ze mną wtedy. Nie doceniam też tych obecnych.

* * *

Nie powinno mnie tu być o tej porze. To zbyt przypomina tę diabelną noc. Teraz jest we mnie mniej strachu. Pukam. Czekam. Szmer.

„Michael?” jest bardziej zdziwiona niż podejrzewałem, że będzie. Wbijam dłonie mocniej w kieszenie. „Hej Isabel” mówię z zakłopotaniem

Jej błękitne oczy z niepokojem się we mnie wpatrują. Mam wrażenie, że w niej też odzywają wspomnienia. Zerwałem kontakt ze wszystkimi, od czterech lat ich unikam. Tylko z nią się widuję od tamtej poty. Ale ani razu nie rozmawialiśmy o przeszłości. Chyba nadszedł czas to zmienić.

Wpuszcza mnie bez słowa do środka. Nic się tutaj nie zmieniło. Gdyby jeszcze zebrać tu grupę rozwrzeszczanych nastolatków w barwach gangu, byłoby jak dawniej, Teraz jest cicho i pusto.

Siadamy na kanapie. Dawno tu nie siedziałem... Isabel machinalnie podaje mi colę, a ja machinalnie ją biorę.

Cisza.

„Więc...” zaczyna i spogląda na mnie. Nie patrzę na nią, tylko piję zimny napój, mając nadzieję, że on ostudzi wrzące wspomnienia. „Masz z nimi kontakt?” pytam nie zmieniając ani tonu ani wyrazu twarzy

„Tak” mówi „Ale nie spotykam się z nimi. No, czasem przypadkiem gdzieś na ulicy...” chyba usiłuje się przede mną tłumaczyć, jakby to było jakimś przestępstwem albo zdradą. „I co u nich?” pytam, zupełnie jak gdyby było to naturalne i powszednie pytanie

Łyka colę i przesuwa wzrok na przeciwległą ścianę „Dobrze” mówi. „Jesse ma warsztat samochodowy” pamiętam go, zawsze uwielbiał samochody, niekoniecznie naprawiać, ale nie szło go od nich odciągnąć.

„Danny pracuje w antykwariacie” nasz inteligent wylądował z książkami. Dlaczego mnie to nie dziwi? Nie... dziwi. Podejrzewałem, że on jako jedyny pójdzie na studia. Nie poszedł.

„Nick jest ekspedientem w Woolmarcie”. Nie wyobrażam sobie tego małego, niepozornego chłopaczka za olbrzymią ladą. W dodatku musiałby być miły dla klientów, a zawsze był największym pyskaczem.

„Tim i Tammy założyli kwiaciarnię” mówi dalej i nagle milknie. Patrzę na nią, czekając na dalsze wymienianie. Jesse, Danny, Nick, Tim, Tammy... brakuje na liście mnie, jej samej, jej brata, Kyla i Seana. O mnie i o sobie nie musi mówić. O Kylu niestety też. A... „Co u Seana?” pytam

Zerka na mnie z wdzięcznością. Nie chciała mówić o tej trzeciej osobie, a ja nie chciałem słuchać. A Sean był dobrym tematem. „O nim w sumie dużo nie wiem” mówi spokojnie i przeszukuje zasoby swojej pamięci „Był zamieszany w jakąś aferę z włamaniami. Przesiedział trzy miesiące” urywa, bo to zbyt blisko zakazanego tematu „Teraz chyba pracuje u Jessego”

Przytakuję. Sporo o nich wie. Ja nic. I nigdy wcześniej nie chciałem tego wiedzieć. Całkowite odcięcie się od tego wszystkiego było jedynym sposobem, żebym nie zwariował albo nie wpakował się w jakieś kłopoty. „To było egoistyczne” mówi chłodno. Nie pytam co ma na myśli, bo doskonale to wiem.

Może i to było samolubne i miało na celu wyłącznie chronienie mojego tyłka. Ale chcąc nie chcąc ocaliło też innych. Wiem, że gdybym po nich wrócił, powiedział co się stało, tej samej nocy dokonalibyśmy odwetu. Znów polałaby się krew, ktoś by zginął, kogoś by zamknęli.

Na Boga, byliśmy wtedy tylko dzieciakami!

Danny dopiero co skończył osiemnaście, my po siedemnaście, szesnaście, a Nick miał zaledwie piętnaście lat. Miałem pozwolić im umrzeć albo spieprzyć sobie życie?

Jasna dłoń Isabel dotyka mojego ramienia „Ale dobrze postąpiłeś” mówi i lekko się uśmiecha. Nigdy nie kwestionowała moich decyzji. Jedyny żal dotyczy jej brata. Tego nie umie zrozumieć, a ja nie potrafię tego wyjaśnić. Wstaję i idę w stronę drzwi.

„Spotykają się co jakiś czas” mówi. Przytakuję, ale nie zatrzymuję się. Zastygam z dłonią na klamce, kiedy z jej ust padają kolejne słowa „On niedługo wychodzi”
c.d.n.
Last edited by _liz on Wed Aug 18, 2004 7:30 pm, edited 1 time in total.
Image

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Sun May 30, 2004 7:32 pm

Cieszę się , że w poniedziałek będzie dłuuuuga część, bo ja też mam egzamin w piątek :D i przydałoby się przysiąść.

Ciekawe czy ktoś z przeszłości Michael'a miał kontakt z Liz... :?
Czytaj między wierszami...

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Mon May 31, 2004 3:06 pm

Eh, coś mieliście wczoraj lenia na komentowanie widzę :jezyk: Może po dzisiejszej części będzie lepiej, bo będzie wam musiała wystarczyć na cały tydzień :twisted: Dośc długa i bardzo, jak to określiła Lizzy, malarska...




IX

Znów zbudził mnie ten sen. Ten, którego nigdy nie chciałem ponownie śnić. Ale jednak powraca nieustannie.

Jestem w nim razem z nimi w Bloodyend. Wszystko dzieje się tak szybko, nawet nie wiem kiedy pada Nardo, ani kiedy umiera Kyle. Policja też zjawia się znikąd. Kajdanki, krzyki. Wpakowują nas do radiowozu. Obracam twarz i widzę... siebie samego za siatką, z palcami zaciśniętymi na drutach. Nie robię nic.

Otwieram powieki, żeby upewnić się, że jednak jestem w swoim łóżku. Przecieram oczy i wpatruję się w mrok pomieszczenia. „Wstałeś?” dobiega do mnie głos Marii. Nie odpowiadam, tylko mruczę niezrozumiale nawet dla siebie. „Wychodzę” mówi przechodząc obok łóżka „Pamiętaj, że wracam dopiero w poniedziałek”

Całkiem zapomniałem, że wyjeżdża na weekend. Nawet nie wiedziałem, że jeszcze tu jest. Po wczorajszej nocy wolę znów się zatopić w odosobnieniu. Najchętniej przeleżałbym tak cały dzień. Ale wiem, że za chwilę wstanę, wykonam te same czynności co zawsze i pójdę do Liz.

Tylko nie jestem pewien czy chcę ja widzieć. Mam mieszane uczucia. Ta dziewczyna naprawdę ma na mnie dziwny wpływ. W ciągu kilku chwil moja płytka troska zmieniła się w sympatię, a w kilka dni przekształciła się w fascynację.

I to niezdrową fascynację, bo nie tylko chce poznać ją całą, łącznie z jej najskrytszymi myślami, to jeszcze nie potrafię wymazać z pamięci jej obrazu.

Moje oczy szukają jej uśmiechu, moja skóra czeka na jej dotyk, moje palce chcą kreślić jej ciało. Niedługo moje szkice będą monotematyczne, a koszmary przeszłości zmienią się w teraźniejszość, od której też nie będę w stanie uciec. Już nie wiem co gorsze.

* * *

Siedzimy w milczeniu w jej pokoju. Ja się nie odzywam, bo moje myśli krążą wokół wewnętrznej kłótni. Dosłownie słyszę te głosy wydzierające się we mnie: ‘Przeszłość – ona. Nie, przeszłość! Nie, ona! On wychodzi – ona patrzy!’ Unoszę głowę.

Rzeczywiście na mnie patrzy, no w każdym bądź razie jej twarz jest skierowana w moją stronę. Siedzi po turecku, z łokciami wspartymi o kolana i z twarzą wtuloną w dłonie. Rozchyla usta, a ja czekam aż powie to, co się kłębi w jej myślach.

Milczy. Zaciskam dłonie na poręczach krzesła. „Ja...” zaczyna, ale szybko urywa i zamyka oczy. Patrzę na nią. Chciała powiedzieć coś o sobie – albo wytłumaczyć się, albo otworzyć, albo chce pić... Wzdycha i w drugiej sekundzie nabiera głęboko powietrza „Ja się zmieniłam” mówi

Nie rozumiem. Jestem tak tępy, że nie rozumiem prostego zdania albo kobiety są naprawdę skomplikowane. Zmieniła się... W mojej pamięci powraca nasza ostatnia rozmowa o jej przeszłości.

O rany! Ona myśli, że to jaka była ukierunkowało mój stosunek do niej. Gdyby tylko wiedziała...

„Ja też” mówię, nawet nie wiedząc, ze wypowiadam to na głos. Jej głowa unosi się. Teraz czeka na wyjaśnienia. Przecież nie powiem jej, że należałem do jednego z gangów, że doprowadziłem do śmierci kilku osób, a raczej, że ich nie ochroniłem. Nie powiem, że odwróciłem się od przyjaciela.

Ponownie opiera twarz na dłoniach. „Co jest nie tak z twoją przeszłością?” pyta, podkreślając „twoją”. ‘To samo co z twoją przeszłością, tylko gorzej’ nie jestem w stanie jej tego powiedzieć. Przymykam powieki.

Powracają obrazy widziane oczami siedemnastoletniego chłopaka. Wieczorne imprezy w domu rodzeństwa, przesiadywanie na murkach, straszenie młodszych dzieciaków, bójki z przeciwnym gangiem, Bloodyend, spotkania w Spelunie...

„Należałem do gangu” mówię, chyba całkowicie nieświadomie. Zastygam w bezruchu, zaciskając dłonie na poręczach mocniej. Jak mogłem to wypowiedzieć na głos? Ona też zamiera, a powietrze zatrzymuje się w jej płucach.

Pewnie kołuje jej się w głowie jak mnie, a błyski wspomnień przesłaniają wszystko. Ja zastanawiam się czy ona ma jakiś związek z moim życiem. A ona na pewno szuka wyjścia z tej niezręcznej i paskudnej sytuacji. „Nie pamiętam cię” mówi „Nie znałam żadnego Michaela”

„Ja ciebie też nie pamiętam” odpowiadam. Nie pamiętam, a mimo to nie mogę pozbyć się wrażenia, że znam ją doskonale. W całym swoim życiu nie przywiązywałem się do żadnej dziewczyny. Błąd! Czułem się w jakiś sposób związany tylko z trzema.

Isabel, Maria i dziewczyna z opowieści. A odkąd poznałem Liz, mam nieodparte wrażenie, że to właśnie ona jest ta dziewczyna. I to przeraża mnie jeszcze bardziej, bo kiedyś śniła mi się idealna panna mojego przyjaciela. Nie znałem jej, nie widziałem, a mimo to o niej śniłem. Oczywiście nigdy się do tego nie przyznałem. Ale jeśli to ona...

„Jak się tego pozbywasz?” pyta, skutecznie wyławiając mnie z odmętu przytłaczających myśli. „Tych prześladujących wspomnień” wyjaśnia

Nie mam sposobu. Po prostu odizolowałem się, a to co ewentualnie gnębi mnie, wyrzucam na płótno. Farby – to mój sposób. „Maluję” odpowiadam

A mi odpowiada cisza. Wygląda, jakby się nad czymś zastanawiała. Z jej ust wydobywa się ledwie słyszalne szepnięcie „Chciałabym tak umieć”. Mrugam gwałtownie „Chciałabym poczuć jak malujesz” mówi

‘Chciałbym ci to pokazać’ drzwi wejściowe się otwierają i słyszę głos Trish, która od razu idzie do kuchni. Wstaję i mówię cicho „Jak znajdziesz na to sposób, daj mi znać”. Szybko, żeby od razu pozbyć się ciepła, które zaczęło kiełkować.

„Michael” jej miękki głos zatrzymuje mnie. Obracam się i podchodzę do jej łóżka. Czekam, aż wyciągnie dłoń... Chyba czyta w moich myślach. Siadam na skraju mebla. Za chwilę moje własne nerwy zrzuca mnie z równowagi.

Opuszki jej palców dotykają mojej twarzy. Jej kciuk odnajduje moje usta. Wrzątek zastępuje moją krew, a ciało odmawia posłuszeństwa. „Nie chcę czuć tego bólu” rozumiem dlaczego, ale nie wiem jak jej pomóc. „Chcę umieć zapomnieć, jak ty” unosi się nieco

‘Odsuń się. Uciekaj!’ ale żaden mięsień nawet nie drgnie. Obezwładniła mnie całkowicie. Jest coraz bliżej, czuję jej zapach...

Zapaść. Migotanie. Zawał. Śmierć.

Ciepłe, miękkie usta dotykają moich i burzą cały ład, wypuszczając na wolność pokłady niepewności i pożądania stopionych w jedno. Krótkie, delikatne muśnięcie, które znika jeszcze szybciej nić się pojawiło.

* * *

Zasłaniam okna. Podciągam rękawy. Mieszam farby. Odstawiam je, bo nie wiem co malować. I nagle wraca gorącym impulsem piętno naznaczone na moich wargach. Chwytam pędzel i paletę.

Purpura, kobalt, wiśnia... Całe tło wykonane gwałtownymi ruchami. Nie! Biorę rozpuszczalnik i usuwam mozaikę sprzeczności. To nie tło takie powinno być, tylko ona. Wypełniona tymi barwami i jeszcze ciemnymi zawirowaniami.

Puk puk! Momentalnie wracam do rzeczywistości. Kto o tej porze tu przychodzi? Maria wyjechała, Isabel nigdy tu nie bywa. Czas się przekonać, kim jest gość. Ale ręka drży na klamce...

Czas staje, świat zmienia barwy na czarno-białe, melodie cichną, ja zamieram.

Drobna postać w spranych dżinsach i rozciągniętym, za dużym czarnym swetrze. Ciemne włosy przesłaniają jej oczy. Co ona tu robi? Jak tu trafiła? Po co przyszła?

„Hej” mówi cicho, czując jak drzwi się otworzyły. „Znalazłam sposób. A przywiozła mnie Trish” udziela kolejno płynnych odpowiedzi „Chcę czuć jak malujesz, żeby zapomnieć o sobie samej i przeszłości”

Ale jak ona chce to zrobić? Wyciągam dłoń i wprowadzam ja do środka. Wciąga głęboko powietrze, naciągając rękawy swetra na dłonie i unosi głowę. „Gdzie masz pracownię?” pyta niepewnie. Nie powinienem tego robić. Powinienem ją odwieźć do domu! A mimo to chwytam jej dłoń i prowadzę ją do dusznego pokoju.

Zatrzymuje się przed płótnem. Milczymy. Ja nie chcę naciskać, a ona boi się mówić. Moje nerwy doprowadzają mnie do obłędu. Nie tylko dlatego, że ona tu jest i tak na mnie działa. Moje mieszkanie było zawsze twierdza nie zdobytą przez przeszłość. A teraz sam wpuściłem tu wspomnienia.

Tylko to się nie liczy. Teraz najważniejsza jest ona...

„Chcę czuć jak malujesz” powtarza znów to samo, a ja nadal nie wiem, jak to zrobić. Zwilża swoje usta, a mój wzrok chwyta ten drobny ruch jej języka na wargach. „Jak?” pytam, starając się zapanować nad swoimi odruchami. Uśmiecha się lekko, ale raczej nieśmiało, wyciąga dłoń i dotyka płótna. „Maluj” cofa rękę i znów kieruje swoją twarz w moją stronę „Maluj mnie”

Zastygam, mimo że moje serce reaguje wręcz przeciwnie i przyspiesza. Zrozumiałem to dwuznacznie i teraz nie wiem, którą odpowiedź wybrać. Ona sama mi udziela odpowiedzi. I to bez słów. „Liz co ty...?!” ale nie jestem w stanie skończyć. Nikt by nie był.

Jej dłonie zaciskają się na swetrze i powoli zdejmują go z jej drobnego ciałka. Gdybym coś trzymał w dłoniach, momentalnie by wypadło. Usiłuję zacisnąć powieki, ale nie mogę. Nie! Nie chce ich zamykać. Poprawia dłonią ramiączko od stanika, które zsunęło się na ramię. Przypomina mi się mój szkic...

Wstrzymuje oddech. ‘Zrób coś,. Powstrzymaj ją!’ głos w mojej głowie wydziera się, ale i tak nie dociera do mnie i nie potrafi odwrócić mojej uwagi. Drobne dłonie sięgają do guzików jej spodni. Wszystko się huśta, a rzeczywistość rozpływa. Dopiero jej głos mnie cuci „Maluj” mówi i wskazuje swoje ciało „Jak na płótnie”

Gdybym umiał, to powstrzymałbym się, kazał jej wyjść, sam wyszedł... Nie wiem... zrobiłbym cokolwiek. Ale nie potrafię. Robię krok w jej stronę. Drugi. Jest już tak blisko... Odgarniam dłonią włosy z jej twarzy, a moje spojrzenie spływa po jej ciele w dół i znów do góry.

Ona chce czuć, a ja chce żeby czuła.

Sięgam po paletę i zanurzam palce w wiśniowej substancji. Moje opuszki lądują delikatnie na jej ramieniu. Przesuwam je wzdłuż jej ręki, pozostawiając zwężającą się smugę barwy. To samo robię na drugim ramieniu. Ledwie dotykam jej skóry. Odciski opuszków w tej samej barwie pozostawiam na jej szyi i dekolcie.

Jej usta rozchylają się. Teraz pora na kobalt. Trzema palcami kreślę na jej brzuchu wir, wokół jej pępka. Smugi rozchodzą się na wszystkie strony. Czuję jak drży, a lekki dreszcz przebiega przez jej ciało, powodując mięknięcie jej skóry pod moimi palcami.

Wszystko robię powoli, tak jak malowałbym arcydzieło, albo trzymał w palcach kryształki, nie chcąc ich stłuc. Przechodzę obok niej i przesuwam palce od jej boku aż na plecy. Ponownie zanurzam dłoń w farbie i odciskam swoją rękę na jej plecach. Drugą dłonią rozmazuję to nieco. Kucam i znaczę na jaj nogach spirale. Jej ciało napina się.

Wstaję, ale boję się spojrzeć na nią, chociaż wiem, że i tak nie ujrzy tego strachu we mnie. Jednak unoszę wzrok na jej twarz i dotykam prawą ręką jej policzka. Uśmiecha się, rozładowując napięcie we mnie i uspokajając myśli. Cofam się o krok i przyglądam temu, co stworzyłem. Braki. Dużo braków. Jest zbyt spokojna.

Mieszam w puszce farby, aby uzyskać odpowiednio soczysty kolor purpury. I zanurzam w tym obie dłonie. Ona musi żyć i musi to czuć.

Szybkimi, ale delikatnymi ruchami kreślę mazaje na jej dekolcie, prawym ramieniu i wewnętrznych stronach dłoni. Mieszam też wir kobaltu z obecnym odcieniem. Przesuwam dłoń wzdłuż jej lewej nogi, od kostki aż po biodro. Zatrzymuję się nagle... Przesunąłem dłoń za daleko, brudząc fragment czarnej bielizny i nieco go odsuwając. Nawet bym się nie zorientował, gdyby nie jej mruknięcie zmieszane z głębokim wydechem.

Nie wiem co robić dalej, ale nie potrafię cofnąć dłoni. Czuję jej palce na mojej ręce. Powoli przesuwa ją do góry na to przyjemne wgłębienie w talii. Drugą dłoń wkłada do puszki z farbą. Co ona zamierza? Jej opuszki pozostawiają purpurowe, wilgotne ślady na moim policzku i mojej szyi. Przesuwa dłoń w stronę swojej twarzy i pozostawia tam identyczne znaki.

Zaczęła czuć.
c.d.n.
Last edited by _liz on Wed Aug 18, 2004 7:33 pm, edited 1 time in total.
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Mon May 31, 2004 3:28 pm

Wow _liz ty to umiesz zaskakiwać. Z jednej strony :cmok: dla ciebie za tą część, bo jest niesamowita, wspaniała poprostu brak słów. Ale z drugiej storny... :evil: bo ja cały tydzień to nie wiem czy wytrzymam!!!
(chwilę później)No i coś zrobiła?? Siedzę teraz nad tym komentarzem i nie wiem co napisać! Jak coś sensownego wymyślę to napiszę później. A narazie jeszcze jeden :cmok: dla ciebie

User avatar
Liz16
Fan
Posts: 534
Joined: Fri Apr 16, 2004 9:10 pm
Location: Warszawa
Contact:

Post by Liz16 » Mon May 31, 2004 4:29 pm

WOW, _liz, to było poprostu świetne, tyle ciepła i uczucia z tego emanuje :mrgreen: A ta ostatnia część, po tym jak Liz przyszła do Michaeal to wogóle cudeńko. Aż brak mi słów.....

Tylko jednym się martwię, na następną część musze czekać bardzo długo :( ALe może zrobisz nam miłą niespodziankę i ciut wcześniej umieścisz nową część. Choć z drugiej strony nie wiem czy uda mi się ją przeczytać :(
Image

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Mon May 31, 2004 5:37 pm

Nie no, _liz... Ja... poprostu... Eee... Yyy....
:cheesy:

Niewidzialne obrazy są... piękne. Coś jak Etoile... To było jedno z twoich najpiękniejszych opowiadań, pełne ciepła i... uczucia. Ten fick też to ma.... tylko... trochę inaczej....
Kapujecie? :roll: LOL
Niewidzialne obrazy są wypełnione tą... twórczością. Nie wiem, czy to się konkretnie wiąże z tym, że Michael maluje, ale... no tak ogólnie.
Przepiękne... Poprostu :P Świetne... pełne tej pomysłowości i w ogóle :cheesy:

oh, and... _liz, .... więcej! :wink: Jesteś pewna, że musimy czekać tak długo?
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
Dzinks
Starszy nowicjusz
Posts: 163
Joined: Fri Jan 16, 2004 1:42 pm
Location: Przemyśl
Contact:

Post by Dzinks » Mon May 31, 2004 5:57 pm

Czytałam od początku, ale jeszcze nie zdążyłam skomentować. Wiele głebię uczuć, tutaj widzę, masz swój specyficzny i nie do podrobienia styl.
Każde zdanie dotyka głęboko czytelnika, dając mu do myślenia. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Poza tym mamy tutaj doczynienia z retrospekcją, mam nadzieję, że potem wszystko sie wyjaśni. Jestem na bieżąco 8)
Mon cher Tu dois attender pour le aveu ...[...]Bo kocham go całym sercem , umieram kiedy nie ma go przy mnie , moja bluzka przykleja się do mojego spoconego ciała, kiedy on mnie dotyka[...]Głowa w lodówce

User avatar
aras
Zainteresowany
Posts: 460
Joined: Fri Aug 15, 2003 3:59 pm
Location: Będzin

Post by aras » Mon May 31, 2004 6:20 pm

Jak zaczęłam czytać tę część to siedziałam, skończyło się na leżeniu... :roll: .
Opuszki jej palców dotykają mojej twarzy. Jej kciuk odnajduje moje usta. Wrzątek zastępuje moją krew, a ciało odmawia posłuszeństwa. „Nie chcę czuć tego bólu” rozumiem dlaczego, ale nie wiem jak jej pomóc. „Chcę umieć zapomnieć, jak ty” unosi się nieco

‘Odsuń się. Uciekaj!’ ale żaden mięsień nawet nie drgnie. Obezwładniła mnie całkowicie. Jest coraz bliżej, czuję jej zapach...

Zapaść. Migotanie. Zawał. Śmierć.

Ciepłe, miękkie usta dotykają moich i burzą cały ład, wypuszczając na wolność pokłady niepewności i pożądania stopionych w jedno.
jak to musiało ślicznie wyglądać w rzeczywistości. Podobają mi się takie sceny "badania" ciała przez niewidomą osobę.
Jej dłonie zaciskają się na swetrze i powoli zdejmują go z jej drobnego ciałka. Gdybym coś trzymał w dłoniach, momentalnie by wypadło.
mnie w tym momencie ręce opadły :oops: .
Zatrzymuję się nagle... Przesunąłem dłoń za daleko, brudząc fragment czarnej bielizny i nieco go odsuwając.(...)Zatrzymuję się nagle... Przesunąłem dłoń za daleko, brudząc fragment czarnej bielizny i nieco go odsuwając...
w gruncie rzeczy podziwiam Michael'a za opanowanie..., wszyscy wiemy jacy potrafią być faceci :oops: .
Jej opuszki pozostawiają purpurowe, wilgotne ślady na moim policzku i mojej szyi. Przesuwa dłoń w stronę swojej twarzy i pozostawia tam identyczne znaki.
ta scena skojarzyła mi się z czymś w rodzaju połączenia (tak jak to ma miejsce np. w plemionach).
Śliczne to było, czy będzie kontynuacja....
Czytaj między wierszami...

?

Post by ? » Mon May 31, 2004 6:52 pm

Wapaniałe opowiadanie _liz, zresztą jak praktycznie wszystkie. :)
Ale mam takie małe, troche nie na miejscu pytanie. Pewnie troche głupie i ograniczone z mojej strony, bo pewnie wyjdzie na to, że to moje niedopatrzenie. Ale co z 'Niebezpiecznymi związkami"? Bo na xcomie jest tylko 11 części. Czy to wszystkie?? :oops: zdaje sobie sprawę, że to pytanie nie na temat, ale nie bardzo wiem gdzie mogłabym się dowiedzieć. :oops: :oops: :oops:

?

Post by ? » Mon May 31, 2004 6:55 pm

A wracając do tematu :D opowiadanie jest boskie, idealne i wszystko na raz!!! Nie potrafie wyłapać żadnych błędów, chiba jestem nie obiektywna :wink:

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Mon May 31, 2004 8:51 pm

Loonie błagam! Zaklinam na wszystko! Porównuj opowiadanko do wszystkiego czego zapragniesz, ale nie do Titanica! nienawidzę tego filmu, nienawidzę DiCaprio itd. I tej scenki z malowaniem tez nienawidzę. Mogła ci się skojarzyć, owszem, ale następnym razem mi tego nie mówi, bo mi odchodzi ochota na pisanie dalej... Titanicowi mówię NIE!
heh tak sie sklada ze ja tez nie zbyt przepadam za "titaniciem" Dicacos i winslet czy jak jej tam tez nie lubie...a w tym momencie chodzilo mi nie o sama scene ale o fragment w ktorym pokazane jest kazde pociagniecie weglem na papierze...mam nadzieje ze sie na mnie nie gniewasz... :oops:

a co do dwuch ostatnich czesci to po prostu brak mi slow... wspaniale to ujelas..

„Chcę czuć jak malujesz”
doslownie lezki stanely mi w oczach...piekne... :)

User avatar
~Lenka~
Nowicjusz
Posts: 124
Joined: Tue May 11, 2004 2:08 pm
Location: Łódź
Contact:

Post by ~Lenka~ » Tue Jun 01, 2004 9:51 am

:shock: :shock: :shock: To jest...chwila muszę się uspokoić...jestem normalnie w szoku!!!...jeszcze momencik...to jest PRZEPIĘKNE...wow _liz :!:

Tak sobie tu zaglądam, patrzę a tu kolejna część "Obrazów", czytam i SZCZĘKA MI OPADŁA!!! _liz po takiej części nie możęsz kazać mi czekać CAŁGO TYGODNIA, to nieludzkie :cheesy:
‘Odsuń się. Uciekaj!’ ale żaden mięsień nawet nie drgnie. Obezwładniła mnie całkowicie. Jest coraz bliżej, czuję jej zapach...

Zapaść. Migotanie. Zawał. Śmierć.
:lol: Świetne, cudowne. Żartobliwe ale przy tym takie głębokie...

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Tue Jun 01, 2004 8:56 pm

Ach, _liz, jesteś niemożliwa :cmok:

Jestem. Zdałam :cheesy: Tak się cieszę, że już po maturce.... (z historii 3, mogło być lepiej, ale pytanie o rząd Sikorskiego mnie powaliło :? ). Mogę komentować i tworzyć arty do woli 8) No i przede wszystkim - czytać :mrgreen: Tylko że....teraz jestem wypluta kompletnie i nie mam weny na napisanie żadnego mądrego komentarza, musicie mi to wybaczyć :( Aha! część XVIII i IX już przeczytałam :) Są nie-sa-mo-wi-te :cheesy: WOW. Ta...odwaga Liz...rany, musiała mieć w sobie tyle odwagi, by zdecydować się na taki krok, by przyjść do Michaela i ... Ehhh :)
Z tego, co widzę, mam tydzień na skomentowanie :P Więc jeszcze zdążę :wink:

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Jun 03, 2004 12:29 pm

Jestem. Zdałam Tak się cieszę, że już po maturce....
Bardzo sie cieszę. Ja jeszcze nie zdałam, bo nie miałam egzaminu... :wink: Pierwsza część dopiero w sobotę 5.06. a druga 19.06 - chcą mnie wykończyć :cry:

Kolejna część obrazów pojawi się prawdopodobnie w niedzielę. Lub ewentualnie jutro, ale to nic pewnego... Zobaczę jak to bedzie z moją weną :roll: No i jeszcze jedna sprawa. Jutro po południu wybieram sięna "Troję" :twisted: więc nie wiem czy będę miała kiedy wrzucić kolejną część. Zobaczymy... I czekam na kolejne arty do Obrazów.
Image

User avatar
Elip
Starszy nowicjusz
Posts: 252
Joined: Fri Apr 30, 2004 11:18 am
Location: Z Daleka :P

Post by Elip » Thu Jun 03, 2004 12:46 pm

Gdybyś wrzuciła część jutro to bym miała prezent, bo nie chwaląc się oczywiście, jutro mam urodzinki :twisted:

User avatar
nowa
Fan
Posts: 609
Joined: Wed Feb 04, 2004 2:05 pm
Location: b-stok
Contact:

Post by nowa » Thu Jun 03, 2004 4:24 pm

Ooo, no widzisz, _liz... spraw Elip ten mały (chociaż... może być duży i dłuugi :cheesy:) prezencik urodzinowy :wink:

A na "Troję" warto iœć, polecam, œwietny film...

No to czekamy na dalesze częœci... niecierpliwie :P :D
"Wszyscy leżymy w rynsztoku,
ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy."
Image

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Thu Jun 03, 2004 5:02 pm

No! Wreszcie działa mi forum! Czy Wy wiecie co ja przeżywałam? :wink: Chciałam wrzucić wczoraj nowy art do Obrazów i nie mogłam :( Ale co się odwlecze, to nie uciecze :P i nawet lepiej, że dzisiaj 8) Mam nadzieję, że się Wam spodoba :roll: Nie jest co prawda wzorowany na plastycznych opisach _liz, ale obiecuję, że i taki zrobię - już mam nawet koncepcję 8) To po pierwsze....
http://img71.photobucket.com/albums/v21 ... Banner.jpg
... a po drugie, w związku z urodzinami Elip, mały prezencik, który ucieszy też wszystkie polarki - para miśków polarnych specjalnie dla Was :cheesy: --->
http://img71.photobucket.com/albums/v21 ... olarne.jpg
Początkowo chciałam z tego zrobić banner do Kropelek (pamiętna scena 'złapania pary kochanków na gorącym uczynku przez Maxa, Marię i Isabel :twisted: ).

Enjoy! :cheesy:

Niedawno wróciłam z uniwerku - byłam z koleżankami zawieźć papiery, w końcu to już ostatni dzwonek :wink: Z refleksją dotyczącą Obrazów wrócę być może wieczorkiem, kiedy troszkę odpocznę, bo cały dzień prawie jestem na nogach :P _liz, takie małe pytanko..Ty robisz jakiś certyfikat? :roll:
Last edited by lizzy_maxia on Fri Jun 04, 2004 5:01 pm, edited 1 time in total.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 19 guests