Garść historycznych pomysłów
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
Rewelacja, wpadłam po uszy nie mogę doczekać się co będzie dalej. Szczególnie intryguje mnie jak potoczy się wątek Maxeusa Tessalii
Nan już chyba śpi, mam nadzieję, że jutro o 6.30 zacznie tłuc w klawisze...
Matko dziewczyny, jak się jeszcze trochę postaracie, można będzie to skleić, przetłumaczyć i przerzucić na stronę Boardello
Nan już chyba śpi, mam nadzieję, że jutro o 6.30 zacznie tłuc w klawisze...
Matko dziewczyny, jak się jeszcze trochę postaracie, można będzie to skleić, przetłumaczyć i przerzucić na stronę Boardello
Elu - mała poprawka - akurat wtedy czytałam "Lot nad kukułczym gniazdem" - wieczorem się najlepiej czyta... A o 6.30 tata okupował komputer, a ja tylko an chwilę, bo zaraz do szkółki. Lizzie, bardzo fajnie Mnie się wczoraj jeszcze wykluła postać pewnego kupca, Jesse al Ramirhanda... I jak myślicie, w jakim wątku się go wplacze...? Oczyweiście Lizeth... Naiestety w Kisz/Babilonie nie jest bezpiecznie, tym bardziej dla Faraona. Tessalia bowiem zostawiła licznych popleczników chcących zlikwidować Uskrzydloną... Na szczscie pojawia się Jesse al Ramirhanda i obiecuje jej pomóc - przebiera ją za swoją siostrę i wraz z nią wyrusza do Indii (jest w końcu kupcem, nie?). Ale oboje nie wiedza, że tuż za nimi jedzie podstępny Nasedus... Tymczasem w kraju Kamy, czyli w Egipcie,...
O rany, zaraz ósma... Nie dobrze, autobus mi ucieknie...
Elu,a tak na marginesie - historię mam dopiero dzisiaj, wczoraj wyładowywałam się po chemii, geografii i fizyce...
O rany, zaraz ósma... Nie dobrze, autobus mi ucieknie...
Elu,a tak na marginesie - historię mam dopiero dzisiaj, wczoraj wyładowywałam się po chemii, geografii i fizyce...
No, wróciłam ze szkoły, na historii dzisiaj dostaliśmy kserokopie francuskiego podręcznika, po jednej stronie ogólnie prehistoria, a po drugiej starożytny Egipt... To było coś
Ale pomyślałam sobie, pomyślałam... I wymyśliłam coś jeszcze. Po pierwsze zmieniłabym imię Nasedusowi, a autobusie mnie naszło. Nasedeo... Tak więc Jess al Ramirhanda podarował Lizeth strój podróżny, nie wiem, z jakiąś chustą do zakrycia twarzy (w końcu ona była Egipcjanką, a Jess był Hindusem, względnie Arabem...), no i uznał, że imię może zostać (naturalnie znał tą drugą wersję, Lizit). Tak więc, ujęty bezradnością i niewinnością dziewczyny czy może młodej kobiety obiecuje jej pomóc... Wyruszają oboje z miasta Kisz/Babilon i kierują się w strone Indii... Możliwe, że wybrali drogę morską Wygodniej, zdaje się... I docierają sobie do Hrappy albo Mohendżo Daro (nie jestem pewna, też do wyboru do koloru, tym bardziej, że nie wiem, czy to Stare Państwo czy Średnie... Tzn. Egipt...). Za nimi podąża tajemniczy Nasedeo vel Nasedus. Nie wiadomo dlaczego Jess al Ramirhandę i Lizit napadają nie wiem, piraci, złoczyńcy, kogo tam chcecie... Oczywiście Jesse al Ramirhanda staje w obrobnie swoich ludzi, towaru i zostaje ciężko ranny, na szczęście Lizit w porę przypomina sobie o tym, że jest Uskrzydloną (odsyłam do książki Joan Grant), "córką Anubisa, Dzierżącą Złoty Lotos Wiedzy, Czuwającą nad Szalami Sprawiedliwości,Dzierżącą Bicz i Berło" (cytat z wyżej wymienionej książki.,..). No... była... I oczywiście leczy rannego sobie i kapłanom znanymi rzeczami... Oczywiście nikomu nie mówi, że jest Faraonem, tylko że uczyła się w świątyni... Tymczasem Nasedeo/Nasedus wie już wszystko i oto ma Faraona jak na dłoni... Pozwólmy jednak dotrzeć im do celu, niech sobie nawet miasto wybiorą, nie będę im nic narzucać. Do czasu, rzecz jasna... Przenieśmy się zas do pewnego mokrego lochu. Na kupce zgniłej słomy (kto by dbał o więźniów, skoro nie ma miłosiernej Lizeth?) choruje sobie Isa-Bel. Wierny Aleksandus siedzi koło niej i trzęsie się z zimna, nie pewny, czy zaraz nie wpuszcza tutaj krokodyli. W kńcu jest tylko lekarzem, i to w dodatku pochodzącym z Krety... Maaria, Maxeus i Mi-Chael zaś próbują wymyślić jakiś plan... Opornie im idzie, bo od myślenia jest tylko Maxeus, Maaria zaś jest zajęta "tym barbarzyńcą" Mi-Chaelem (w końcu on tak rewelacyjnie powozi rydwanem... Ach, wszyscy by padli z zazdrości... Znaczy, wszystkie), z wzajemnością zresztą. Maxeus musi myśleć sam, ale jak tu myśleć, skoro przed oczami ma rozzłoszczoną twarz ukochanej kobiety, która dla niego porzuciła władzę, swój kraj, wyrzekła się rodziny i przyjaciół, i którą on zostawił na pastwę losu w Babilonie/Kisz... I do tego jeszcze ta Tessalia, która najwyraźniej w świecie chyba na niego poluje... Nic więc dziwnego, że plan tego wszystkiego jest nieco kulawy, w dodatku nikt z nich nie zauważa, że w komnacie najzwyczjniej w świecie był podsłuch, w postaci dziurek ukrytych pod matą na ścianie... I niestety żadne z nich nie miało daru jasnowidzenia jak Lizeth i Isa-Bel... Tymczasem po drugiej stronie ściany Tessalia w milczeniu przetrawiała to, co właśnie usłyszała. Zemsta będzie słodka, a szczególnie zemsta odrzuconej kobiety...
Ale pomyślałam sobie, pomyślałam... I wymyśliłam coś jeszcze. Po pierwsze zmieniłabym imię Nasedusowi, a autobusie mnie naszło. Nasedeo... Tak więc Jess al Ramirhanda podarował Lizeth strój podróżny, nie wiem, z jakiąś chustą do zakrycia twarzy (w końcu ona była Egipcjanką, a Jess był Hindusem, względnie Arabem...), no i uznał, że imię może zostać (naturalnie znał tą drugą wersję, Lizit). Tak więc, ujęty bezradnością i niewinnością dziewczyny czy może młodej kobiety obiecuje jej pomóc... Wyruszają oboje z miasta Kisz/Babilon i kierują się w strone Indii... Możliwe, że wybrali drogę morską Wygodniej, zdaje się... I docierają sobie do Hrappy albo Mohendżo Daro (nie jestem pewna, też do wyboru do koloru, tym bardziej, że nie wiem, czy to Stare Państwo czy Średnie... Tzn. Egipt...). Za nimi podąża tajemniczy Nasedeo vel Nasedus. Nie wiadomo dlaczego Jess al Ramirhandę i Lizit napadają nie wiem, piraci, złoczyńcy, kogo tam chcecie... Oczywiście Jesse al Ramirhanda staje w obrobnie swoich ludzi, towaru i zostaje ciężko ranny, na szczęście Lizit w porę przypomina sobie o tym, że jest Uskrzydloną (odsyłam do książki Joan Grant), "córką Anubisa, Dzierżącą Złoty Lotos Wiedzy, Czuwającą nad Szalami Sprawiedliwości,Dzierżącą Bicz i Berło" (cytat z wyżej wymienionej książki.,..). No... była... I oczywiście leczy rannego sobie i kapłanom znanymi rzeczami... Oczywiście nikomu nie mówi, że jest Faraonem, tylko że uczyła się w świątyni... Tymczasem Nasedeo/Nasedus wie już wszystko i oto ma Faraona jak na dłoni... Pozwólmy jednak dotrzeć im do celu, niech sobie nawet miasto wybiorą, nie będę im nic narzucać. Do czasu, rzecz jasna... Przenieśmy się zas do pewnego mokrego lochu. Na kupce zgniłej słomy (kto by dbał o więźniów, skoro nie ma miłosiernej Lizeth?) choruje sobie Isa-Bel. Wierny Aleksandus siedzi koło niej i trzęsie się z zimna, nie pewny, czy zaraz nie wpuszcza tutaj krokodyli. W kńcu jest tylko lekarzem, i to w dodatku pochodzącym z Krety... Maaria, Maxeus i Mi-Chael zaś próbują wymyślić jakiś plan... Opornie im idzie, bo od myślenia jest tylko Maxeus, Maaria zaś jest zajęta "tym barbarzyńcą" Mi-Chaelem (w końcu on tak rewelacyjnie powozi rydwanem... Ach, wszyscy by padli z zazdrości... Znaczy, wszystkie), z wzajemnością zresztą. Maxeus musi myśleć sam, ale jak tu myśleć, skoro przed oczami ma rozzłoszczoną twarz ukochanej kobiety, która dla niego porzuciła władzę, swój kraj, wyrzekła się rodziny i przyjaciół, i którą on zostawił na pastwę losu w Babilonie/Kisz... I do tego jeszcze ta Tessalia, która najwyraźniej w świecie chyba na niego poluje... Nic więc dziwnego, że plan tego wszystkiego jest nieco kulawy, w dodatku nikt z nich nie zauważa, że w komnacie najzwyczjniej w świecie był podsłuch, w postaci dziurek ukrytych pod matą na ścianie... I niestety żadne z nich nie miało daru jasnowidzenia jak Lizeth i Isa-Bel... Tymczasem po drugiej stronie ściany Tessalia w milczeniu przetrawiała to, co właśnie usłyszała. Zemsta będzie słodka, a szczególnie zemsta odrzuconej kobiety...
wieszco Nan- to jest telepatia. Nie wiedząc wcześniej co wymyśliłaś myślałąm dokałdnie o tym samym !!!!! Podobne imiona, i Liz jako Kleopatra !!!!!!! Vlaneti jako dowódca wojsk faraona - tu mała róznica- i ucueczka i inne !!!! Nan jak to możliwe żebyśmy myślały dokałdnie o tym samym ?! To niesamowite !!!!
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
tylko Nan może już przystopuj bo ja to jakoś musze napisać...
ale naprawdę...ja kocham historię ( przyznam wam się, że wiążę z nią przyszłość) i szczególnie Starożytność- Azteków, Majów, Egipt, Mezpotoamia...to były fenomenalne cywilizacje.
ale naprawdę...ja kocham historię ( przyznam wam się, że wiążę z nią przyszłość) i szczególnie Starożytność- Azteków, Majów, Egipt, Mezpotoamia...to były fenomenalne cywilizacje.
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
W takim razie to nie jest to samo, Hotori... Ja to umiejscowiłam w trzecim tysiącleciu przed naszą erą, jakieś 2500-2300 lat...(nie wiem, jak Lizzie, ale tak mi jakoś się pokryło z tymi Babilonami, Kiszami, Hrappami i Mohendźo Darami...) Liz nie jest Kleopatrą, tylko Faraonem, żoną Faraona... (yh, zaplątałam, trudno, ja to wzięłam z "Uskrzydlonego Faraona"...)... Ale ogólnie A co do tej telepatii - nic nadzwyczajnego, kiedyś jai {o} napisaliśmy dokładnie to samo w dokładnie tym samym czasie (chodziło zdaje się o symbole Roswell...). A może to wpływ starożytnego Egiptu...? Kto wie, czym posługiwali się kapłani Anubisa i Re....
Hotori, żaden problem z tym przystopowaniem, chociaż już prawie dotarłam do końca z lukami zostawionymi dla Lizzie... Wiesz, ja się mogę przerzucić na Średniowiecze albo na wojnę secesyjną... mimo wszystko nadal jestem ciekawa, co wykombinuje Lizzie z tą Tessalią - dwa odrębne fanfiki, jeden twój, drugi w zarysach, może uda mi się namówić do napisania Lizzie... Nareszcie coś się ruszy w fanfikach
to może drugie opowiadnako będzie osadzone w Sredniowieczu ? Tak bedzie ciekawiej i większe urozmaicenie...wiesz nan...n do jutra ja nie zdążę, bo pracuję równocześnie nad moim sezonem 4 i nad cyklem : '' Antar-powrót do giwazd'' i jeszcze moje życiowe sprawy...do jutra nie da rady, ale uwierz mi biorę się za to jak najszybciej bo aż mi się w głowie kręci z podniecenia na to wszystko ...really !
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''
William Blake
William Blake
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 70 guests