Max Evans//\\Jason Behr #4
Moderators: Olka, Ela, Xander, Pedros
Nio.. cóż.. rzeczywiście tam jest masa wszystkiego ale ja dalej nie widzę tych "smoków" .. I nawet, próbuję Jasona już nie widzieć..caroleen wrote:Adka, aniołku, smoków na plakacie jest pełno... Przyjrzyj się...
A to co lata nad wieżą, to te mi nie przeszkadzają.. one mogą być.. są jak najbardziej nadające się do tego filmu..
Mnie w szczególnosci chodziło o te stwory
No, przecież nie powiecie, że je tam gdzieś widać? Przecież są rozbrajające.. Jak ktoś coś takiego zobaczy w akcji, to nic tylko siąść i płakać.. ze śmiechu.. i te armatki razem z "czapeczkami".. Sala będzie miała ubaw...
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"
Hotaru "Freak Nation"
Masz rację ADkA. Te smoki nieco odstraszają. Dobrze zrobili umieszczając na plakacie... bociany
Natomiast do napisania tego postu natchnął mnie stan, w jakim znajduję się od kilku minut. Przeglądałam sobie archiwum zdjęć Jasona na dysku w celu wyszukania odpowiednich fot do poszerzenia galerii na stronie. I tak będąc przy setnym-którymś obrazku pokazującym jego przepiękną buziuchnę, trafiłam na To I nie, wiem, co jest w tym screenie, że ścięło mnie z nóg. I siedziałam sobie przed ekranem parę ładnych chwil nie mogąc ocząt swych oderwać od tego widoku. A przecież, to scena z Roswell, w dodatku lepiej niż dobrze nam znana! A może jednak nie do końca... Może właśnie o to chodzi, że pamięć o niej przysłoniła mgła. Żebym nie skłamała, minęło PÓŁ ROKU czasu, kiedy to ostatnio oglądałam Roswell. A teraz zastanawiając się, jak udało mi się jednak skierować wzrok na forum, by napisać tego posta, co raz bardziej nabieram przekonania, że pół roku to stanowczo za dużo. A kiedy patrzę na takie wlaśnie zdjęcie, tęsknię za innymi rolami... nie Douga, nie Liviena i nie wcielenia wojownika sprzed tysięcy lat, który ma uratować Los Angeles przed zagladą. Czekam by znów zobaczyć Maxa Evansa...
Natomiast do napisania tego postu natchnął mnie stan, w jakim znajduję się od kilku minut. Przeglądałam sobie archiwum zdjęć Jasona na dysku w celu wyszukania odpowiednich fot do poszerzenia galerii na stronie. I tak będąc przy setnym-którymś obrazku pokazującym jego przepiękną buziuchnę, trafiłam na To I nie, wiem, co jest w tym screenie, że ścięło mnie z nóg. I siedziałam sobie przed ekranem parę ładnych chwil nie mogąc ocząt swych oderwać od tego widoku. A przecież, to scena z Roswell, w dodatku lepiej niż dobrze nam znana! A może jednak nie do końca... Może właśnie o to chodzi, że pamięć o niej przysłoniła mgła. Żebym nie skłamała, minęło PÓŁ ROKU czasu, kiedy to ostatnio oglądałam Roswell. A teraz zastanawiając się, jak udało mi się jednak skierować wzrok na forum, by napisać tego posta, co raz bardziej nabieram przekonania, że pół roku to stanowczo za dużo. A kiedy patrzę na takie wlaśnie zdjęcie, tęsknię za innymi rolami... nie Douga, nie Liviena i nie wcielenia wojownika sprzed tysięcy lat, który ma uratować Los Angeles przed zagladą. Czekam by znów zobaczyć Maxa Evansa...
To samo, co sobie, słonko. Dokładnie to samo...
Last edited by Olka on Sat May 14, 2005 7:54 pm, edited 1 time in total.
Oluś, sama bym tego lepiej nie ujęła. Prawda jest taka, że Jason ujął mnie głównie dzięki roli Maxa, dzięki charakterowi właśnie tej postaci. Nieważne, ilu innych bohaterów będzie kreował, nieważne w ilu innych filmach go zobaczę. Zawsze najbardziej będę tęskniła za chłopakiem z Roswell, który mimo swego młodego wieku odważnie stawiał czoła problem swojego życia. Oczywiście cenię Jasona jako aktora, ale mówiąc uczciwie nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek w moim sercu potrafił zmienić swój wizerunek- zawsze w pierwszej kolejności widzę go jako Maxa (najczęsciej w wersji FM ) i za tą postacia tesknię najbardziej.Olka wrote: A kiedy patrzę na takie wlaśnie zdjęcie, tęsknię za innymi rolami... nie Douga, nie Liviena i nie wcielenia wojownika sprzed tysięcy lat, który ma uratować Los Angeles przed zagladą. Czekam by znów zobaczyć Maxa Evansa...
Myślę, że spowodowała to magia całego serialu. Nigdy nie byłam specjalną fanką seriali dla młodzieży, ten jednak pochłonął mnie całkowicie. freja ma rację, on po prostu uzależnił. Ale z tego nałogu nie zamierzam się leczyć...
Caroleen napisała dokładnie to co i ja czuję. Postać Maxa to była życiowa rola Jasona. Obojętnie kogo jeszcze zagra, całe zaiteresowanie jego karierą, nim jako aktorem, niesie się na fali roli Maxa. Zawsze będziemy tęsknić za tym chłopięcym, troszkę nieśmiałym kosmitą, który tak bardzo rozbudził naszą wyobraźnię. Mam cały serial nagrany na kasatech, od czasu do czasu przypominam sobie niektóre odcinki i wracam do niego gdy mam parszywe chwile. A może w ramach przypomnienia warto od czasu do czasu wrzucać jakieś ujęcia. Maleństwo sobie też przypomni
Mam jakieś pod ręką. Pamiętacie z "Blind Date"
Mam jakieś pod ręką. Pamiętacie z "Blind Date"
Dobra znów przez to wszystko mam fazę na Roswell. Oto objawy od A do K, że freja znów jest na fali...
A) Obejrzałam te zdjęcia z dreszczem emocji na plecach
B) W kółko pszczam Here with me
C) Ściągnęła mi się piosenka The Pierces Save me, która diabelsko mi się podoba i zaczyna debeścirski odcinek Roswell i jej też słucham
D) Zdurzyłam się w postaci, która nawet nie istnieje
E) Zrobiłam kolejny zestaw ikon z Roswell
F) Chyba znowu obejrze jakiś odcinek Roswell
G) W takich momentach obiecują sobie, że zbiorę kasę na zestaw odcinków Roswell na DVD
H) Na prawdę pojadę do LA
I) Zapomnę co sie mówi o Amerykanach
J) Zacznę się leczyć
K) Że jedank zabiorę się za ten referat z biologii, choćby nie wiem co...
A) Obejrzałam te zdjęcia z dreszczem emocji na plecach
B) W kółko pszczam Here with me
C) Ściągnęła mi się piosenka The Pierces Save me, która diabelsko mi się podoba i zaczyna debeścirski odcinek Roswell i jej też słucham
D) Zdurzyłam się w postaci, która nawet nie istnieje
E) Zrobiłam kolejny zestaw ikon z Roswell
F) Chyba znowu obejrze jakiś odcinek Roswell
G) W takich momentach obiecują sobie, że zbiorę kasę na zestaw odcinków Roswell na DVD
H) Na prawdę pojadę do LA
I) Zapomnę co sie mówi o Amerykanach
J) Zacznę się leczyć
K) Że jedank zabiorę się za ten referat z biologii, choćby nie wiem co...
"Blind date"- pijany Max, iskrzące latarnie, pocałunki jak wstrząsy elektryczne, "Buldog, ty się nie mieszaj", a na koniec zdezorientowana, porzucona Liz... Ach, myślę, że znowu rozpoczął sie ten męczący okres w moim życiu, kiedy bez oglądania Roswell obejść się nie mogę. Olka, to wszystko Twoja wina, to Ty spowodowałaś tę lawinę Teraz chyba usiądę do komputera włożę płytę. Boję sie tylko, że jeżeli to zrobię, nie wstanę od ekrany, dopóki nie obejrzę wszystkiego
Na RoswellFantics przeczytałam coś na temat życia prywatnego Jasona, na pytania fanów króciutko odpowiedziała moderatorka Vicki:
Ktoś z forum: I was just curious. Are Jason Behr and Katherine Heigl still together? I hope not. I don't like her .
Vicki: No and they haven't been for about a year.
Ktoś z forum: So is JB single or married now?
Vicki: Jason isn't married nor is he dating Kadee Strickland. He is dating someone, though she is not famous.
Ktoś z forum: I heard he was dating a publisist, not his.
Vicki : I can confirm she isn't a publicist. She has nothing to do with "Hollywood".
Ktoś z forum: I was just curious. Are Jason Behr and Katherine Heigl still together? I hope not. I don't like her .
Vicki: No and they haven't been for about a year.
Ktoś z forum: So is JB single or married now?
Vicki: Jason isn't married nor is he dating Kadee Strickland. He is dating someone, though she is not famous.
Ktoś z forum: I heard he was dating a publisist, not his.
Vicki : I can confirm she isn't a publicist. She has nothing to do with "Hollywood".
Last edited by Ela on Sun May 15, 2005 7:51 pm, edited 2 times in total.
Ja spowodowałam i cierpię najbardziej, bo choć mam przepiękne wydania Roswell, czysty dźwięk, zero lektora i możliwość upajania się głosem Jasona do domu wracam dopiero na DŁUGI WEEKEND! Niech to !@#$%^&*caroleen wrote:Olka, to wszystko Twoja wina, to Ty spowodowałaś tę lawinę Teraz chyba usiądę do komputera włożę płytę. Boję sie tylko, że jeżeli to zrobię, nie wstanę od ekrany, dopóki nie obejrzę wszystkiego
A mnie się jakoś lżej zrobiło po tym wszystkim. Cieszę się, że Jason jest szczęśliwyEla dobiłaś mnie...
Żeby było na temat, powiem, że bardzo mnie interesuje kiedy Jason pokaże swoją nową wybrankę światu. Zaplusował u mnie tym, że to ktoś spoza show - biznesu, takie związku to w branży aktorskiej raczej rzadkość. Teraz ciekawa jestem czy ta dziewczyna jest tak wspaniała- przynajmniej fizycznie- jaką ją sobie wyobrażam (w końcu spotyka się z JB, prawda?). Hm... chyba jestem ciągle w szoku, skoro z takim spokojem i sympatią mówię o kimś, kto ma możliwość oglądania Jasona od razu po wstaniu z łóżka... I także przed położeniem się do niego...
A teraz chciałbym podzielić się z wami czymś jeszcze. Zrobiłam to. Usiadłam do komputera i włączyłam Roswell (Olu i Elu- zapłacicie mi za to ). Obejrzałam 6 pierwszych odcinków i poza wszystkim innym zaczęłam się zastanawiać nad kwestią "erotyzmu" bohaterów. Uwaga, teraz będa kawałki dla dorosłych Ktoś kiedyś mówił tutaj, że drażniły go w I sezonie podchody Maxa i Liz, że Michael i Maria byli bardziej namiętni. I teraz pytam gdzie ten ktoś miał oczy? Nie sztuka być namiętnym dosłownie, nie móc odkleić się od siebie, przekazywać emocje dłońmi i ustami. Owszem, M&M byli wulkanem i można im pozazdrościć pasji, ale po raz kolejny chylę czoła przed tym, co działo się między Maxem i Liz. Ich drobne gesty, spojrzenia, uśmiechy sprawiały, że powietrze między nimi niemal iskrzyło, napięcie rosło z każdą chwilą, momentami było wręcz namacalne. Jakim cudem udało im się tyle wytrzymać??? Mimo, że brakowało właściwie fizyczności, tych dwoje działało na siebie tak elektryzująco, że brakuje mi słów. I to było piękne. Niesamowite. Skojarzyło mi się z opisywaną w GAW więzią, która pozwalała im byc jednością nawet na odległość. Delikatną, nieśmiałą, ale jednak tak bardzo zmysłową.
Rozpisałam się trochę, ale chyba wybaczycie. Jak można nie stracić zdrowego rozsądku na widok spojrzenia Jasona spoczywającego na Shiri właśnie na początku I sezonu?
A teraz chciałbym podzielić się z wami czymś jeszcze. Zrobiłam to. Usiadłam do komputera i włączyłam Roswell (Olu i Elu- zapłacicie mi za to ). Obejrzałam 6 pierwszych odcinków i poza wszystkim innym zaczęłam się zastanawiać nad kwestią "erotyzmu" bohaterów. Uwaga, teraz będa kawałki dla dorosłych Ktoś kiedyś mówił tutaj, że drażniły go w I sezonie podchody Maxa i Liz, że Michael i Maria byli bardziej namiętni. I teraz pytam gdzie ten ktoś miał oczy? Nie sztuka być namiętnym dosłownie, nie móc odkleić się od siebie, przekazywać emocje dłońmi i ustami. Owszem, M&M byli wulkanem i można im pozazdrościć pasji, ale po raz kolejny chylę czoła przed tym, co działo się między Maxem i Liz. Ich drobne gesty, spojrzenia, uśmiechy sprawiały, że powietrze między nimi niemal iskrzyło, napięcie rosło z każdą chwilą, momentami było wręcz namacalne. Jakim cudem udało im się tyle wytrzymać??? Mimo, że brakowało właściwie fizyczności, tych dwoje działało na siebie tak elektryzująco, że brakuje mi słów. I to było piękne. Niesamowite. Skojarzyło mi się z opisywaną w GAW więzią, która pozwalała im byc jednością nawet na odległość. Delikatną, nieśmiałą, ale jednak tak bardzo zmysłową.
Rozpisałam się trochę, ale chyba wybaczycie. Jak można nie stracić zdrowego rozsądku na widok spojrzenia Jasona spoczywającego na Shiri właśnie na początku I sezonu?
I zwróć na jeszcze jedną rzecz uwagę, caroleen. Shiri zaczęła grać w serialu, gdy miała 19 lat. Była młodziutką, niedoświadczoną dziewczyną. W jakimś wywiadzie mówiła, że początkowo bardzo bała się scen zbliżeń z Jasonem (już na castingu bardzo jej się podobał). Tylko dzięki jego pomocy, taktowi i delikatności potrafiła się otworzyć.
Zawsze byłam pod wrażeniem, jak ona pięknieje ile razy on jest w pobliżu. I to się wręcz czuje - Shiri nie gra, ona jest zbyt naturalna, żeby umieć tak udawać...
Zawsze byłam pod wrażeniem, jak ona pięknieje ile razy on jest w pobliżu. I to się wręcz czuje - Shiri nie gra, ona jest zbyt naturalna, żeby umieć tak udawać...
Elu dzięki, dzięki, dzięki oczywiście, że sobie przypomniałam dzięki tym zdjęciom. Spowodowały wielki i powiększyły moją kolekcję, bo akurat z tego odcinka była ona uboga. Powiem szczerze...nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę tych kaset z poszczególnymi odcinkami, ale ja niestety nie posiadam video i nie mogłam nagrywać Rozumiem więc i Twój " ból" Magea. Pozostaje komputer i moje najbliższe postanowienie - zdobyć gdzieś na płytach odcinki Roswell, szczególnie I sezonu, bo one są mi bardzo bliskie, a zamazują się w mojej pamieci. To było już tak dawno, kiedy je oglądałam. To cudowne iskrzenie między Maxem i Liz, o którym wspomniała caroleen przekazywane na tyle sposobów. Wystarczy przecież tylko spojrzeć na zdjęcia od Eli. Pozostaną na długo w mojej pamięci wybuchające latarnie i parkometry, a także wielkie świecące serce na ścianie balkonu Liz To takie ciepłe, słodkie i niewinne, a zarazem ...rozbudzające naszą wyobraźnię...Ela wrote:Maleństwo sobie też przypomni
A wracając jeszcze do słów przytoczonych z RoswellFantics przez Elę...mi też nie przeszkadza, że Jason ma kogoś. Powtórzę za Olką, najważniejsze, że jest szczęśliwy i...może ona oduczy go palić bo jakoś tej cechy nie mogę u niego zaakceptować, nie pasuje mi to do niego
Wraca więc Elu odwieczny temat/pytanie...czy coś było, czy nie między Jasonem, a Shiri???Ela wrote:Shiri nie gra, ona jest zbyt naturalna, żeby umieć tak udawać...
Maleństwo
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 1 guest