moniczka

Let Me Love U (5)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Część 5 a

Drogę do domu spędzili w kompletnej ciszy. Liz nadal nie była w stanie ułożyć zdania. Szok był dla niej tak silny jak uderzenie w brzuch. Podobne uczucie do tego, gdy Max wyznał, że się zaręczył, chociaż to bardziej odczuła jako kopniak w brzuch, a zaręczyny jako cios.
Czuła panujące napięcie i nie podobało jej się to, lecz za każdym razem gdy chciała cos powiedzieć, nie wiedziała co i skupiała się extra mocno na drodze i na prowadzeniu.
,,Zjedź na bok.”
,,Co?” Zapytała i wróciła do rzeczywistości.
,,Zjedź na bok.” Zjechała na bok drogi i zauważyła po raz pierwszy, że przez cały dzień nie padał śnieg. Ostatnio padał wczoraj po południu. Nagle zaczęło śnieżyć. Max otworzył drzwi i wysiadł z samochodu. Szedł z rękami w kieszeniach i z głową nisko pochyloną w ochronie przed wiatrem.
,,Max, poczekaj.” Wyskoczyła z samochodu i poszła za nim, zdając sobie sprawę że są blisko klifu. Szła obok niego w kompletnej ciszy przez parę chwil.
,,Powiedz coś Liz, na miłość boską, powiedz coś.” Spojrzała w dół i głęboko westchnęła zastanawiając się co chce powiedzieć.
,,Nie wiem gdzie to nas zostawia i do czego zaprowadzi.”
,,Co masz na myśli?” Zatrzymał się i spojrzał na nią. Śnieg zaczął padać coraz mocniej i płatki pozostawały na jego rzęsach. Obserwowała je i spojrzała w jego oczy przepełnione nadzieją.
,,Mam na myśli to że nie wiem co Ci powiedzieć. Przyjeżdżasz tu i mówisz że się zaręczyłeś. Pokazujesz się po trzech latach nieobecności i wszystkie te rzeczy dzieją się w moim życiu, wszystkie te uczucia na raz, no i wreszcie teraz zrzucasz na mnie tą bombę i ja... ja po prostu nie wiem!”
,,Kochasz mnie?” Stała wmurowana, podczas gdy Max oczekiwał odpowiedzi.
,,Max, ja... jesteśmy przyjaciółmi od bardzo dawna....”
,,To nie jest to o co Cię pytałem. Pytałem czy mnie kochasz?”
,,Ja ... ja zawsze Cię kochałam, wiesz o tym ...”
,,To również nie jest to o czym myślę. Liz ty i ja...., jesteś mi bliższa niż ktokolwiek inny w moim życiu. Wiesz o mnie rzeczy, o których bym nikomu nie powiedział. Za każdym razem gdy jestem przy tobie ogarniają mnie te same uczucia. Strach, że nigdy nie będziesz czuła do mnie tego co ja czuję do Ciebie. Nie mogę z tym żyć.”
,,Max...”
,,Wiem że coś do mnie czujesz. Po prostu to wiem, wiem też że to jest głębsze niż przyjaźń. Liz moja pierwsza noc z kobietą była z tobą po balu. To wspomnienie mam ciągle w głowie. To co sobie uświadomiłem to to, że jestem w Tobie zakochany od tamtego czasu. Wiem, że miałaś związki, które źle się zakończyły, ale ja nigdy nie dałem Ci powodu, aby we mnie wątpić. Muszę wiedzieć czy to co czuję jest tylko jednostronne.” Wziął jej twarz w swoje ręce okryte rękawiczkami i odetchnął głęboko, para ogrzała skórę Liz.
,,Wiem, że kiedyś mnie kochałaś. Nie byłem wtedy gotowy. Zawsze sobie obiecywaliśmy, że zawsze będziemy mieć siebie nawzajem. Muszę wiedzieć czy to nadal jest prawda.”
Liz stała cicho po prostu wpatrując się w jego oczy, jej natomiast zaczęły napełniać się łzami.
,,Zamierzam Cię pocałować.” Powiedział a ona poczuła jak dreszcze przechodzą po jej ciele. Poczuła również znajome motyle w brzuchu z którymi ciągle walczyła.
,,Jeżeli nie chcesz abym to zrobił, karz mi przestać.” Spojrzał na nią ostrożnie lecz ona tylko na niego patrzyła, bez żadnej odpowiedzi na twarzy. Pochylił się bliżej, powoli, dając jej czas na zmianę decyzji.
Poczuła jak jej ciało sztywnieje, gdy stanął przed nią. Zamknęła oczy i poczuła jego chłodne wargi na swoich. Westchnęła i całe napięcie uleciało z niej, gdy rozgrzało ją znajome ciepło jego warg. Uśmiechnęła się gdy poczuła na jego wargach topniejące płatki śniegu. Nie chciała tego przed sobą przyznać. Przez wszystkie te lata nie mogła się zobowiązać wobec żadnego mężczyzny. Teraz wiedziała czemu. Zawsze była zakochana w innym mężczyźnie. Maxie Evansie.


P.S. Przepraszam za opóźnienia. Teraz będzie szybciej. Za to dodałam 2 rozdziały. Zaczęłam jeszcze 5 nowych historii, dlatego tyle mi to zajęło ale postanowiłam najpierw zakończyć tą opowieść a potem dodać kolejne.
Inaczej nigdy nie skończe żadnego opowiadania ;) Jak zwykle komentarze mile widziane. Pozdrawiam :*

Poprzednia część Wersja do druku Następna część