Anita19

Crying In The Rain (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Rozdział – 2


Bum!


Jak szalona poderwałam się z łóżka gotowa bronić się przed zagrożeniem!
Sekundę później zorientowałam się, że w mojej głowie harcuje sobie co
najmniej tysiąc krasnoludów z wielkimi ciężkimi młotami i wali w mój mózg
ile wlezie! Oooh... Co się dzieje do jasnej ciasnej!

Bum!

Wyłączcie to cholerstwo! Podchodzę do okna, co wydaje się być bardzo trudne
kiedy ci nogi zdrętwiały, że nie wspomnę o bólu głowy. Jednakże po kilku
próbach wreszcie docieram do okna i co widzę? Wielgachnego buldożera
zamierzającego się właśnie by zadać kolejny cios asfaltowi. Uch! Nie
mogliście sobie wybrać innego dnia, co? Tylko dziś kiedy ja właśnie tak
słodko spałam – po prostu mnie obudziliście. Wredoty jedne! Odwracam się w
stronę drzwi

Spałam na strychu.

Na tym śmierdzącym materacu na którym nie wiadomo co się wyrabiało...

Boli mnie głowa.

Nic z tego nie rozumiem!

No dobrze. Pójdę na dół, fundnę sobie kąpiel i spróbuję zapanować nad kacem,
choć może być ciężko... Chryste, czy tutaj wszyscy muszą być tak głośno!
Wyłączcie tę muzykę, błagam! Zaraz, który pokój jest mój i Marthy... Hm to
chyba ten.

Facet w ręczniku.

Uśmiechnięty blondyn.

Ładny ten ręcznik.

Chyba się uśmiecham.

Zdecydowanie jest zaskoczony tym, że wparowałam do jego pokoju więc
wypadało by przeprosić i wycofać się czym prędzej! Kurde naprawdę
przystojny z niego gość, bez dwóch zdań. Naglę staję jak wryta. Czy ja
właśnie weszłam do pokoju obcego chłopaka, którego ani odrobinki nie znam,
widziałam go w ręczniku i nie zarumieniłam się?! Nie uciekłam z krzykiem.
Zdecydowanie dzisiejszy kac i wczorajsze picie ma w tym swój wielki udział.
Miejmy tylko nadzieję, że nie zrobiłam niczego głupiego. Ależ ten facet był
ładny!

Stop!

Nie mogę ciągle o tym myśleć! Wróćmy do szukania pokoju i pozbycia się tego
piekielnego kaca inaczej głowę mi rozsadzi! Hmm... Miejmy nadzieję, że to
tutaj. Marthy śpi słodko z uśmiechem na ustach wolę nie wiedzieć dlaczego
jest on aż taki ogromny, ale nie dam jej spać! Koniecznie musi mi
powiedzieć czym się leczy diabelskiego kaca i dlaczego ja spałam na
strychu! Ugh głowa mi pękaaaaaaaaaa. Trzaskam z rozmysłem drzwiami i w tej
chwili przez moją głowę przebiega stado dzikich bawołów, a Marthy nic.
Cholera. Zimna kąpiel zdecydowanie jest mi potrzebna.

— Jak tam randka się udała – słyszę zaspany głos Marthy zanim docieram do
drzwi.

— ŻE CO! O jakiej ty randce mówisz do cholery! – krzyczę. Ból głowy jest
niemożliwy do wytrzymania

— No wczoraj czekałam na ciebie z Martinem żebyś w końcu go poznała, ale ty
się zmyłaś na parkiet. Jakiś przystojniak się do ciebie przykleił, a
potem... Znikłaś i on też – Powiedziała z uśmieszkiem na ustach

— Niewyżyta kreatura! Ostatnie co pamiętam... Kładłam się na ten śmierdzący
materac. Żadnego przystojniaczka w okolicy! – Warknęłam zmierzając w stronę
błogosławionej łazienki

— Cóż...

— Cicho!

Znikam za drzwiami. Odkręcam wodę... Cholera jasna! To jest zimne!! Kto
zakręcił ciepłą wodę! Wiązanka przekleństw jest tutaj chyba zbyteczna, bo
głowa przestała boleć jak ręką odjął, a to najważniejsze. Warto też byłoby
się doprowadzić do jakiegoś porządku, żeby ludzie nie uciekli na mój widok.
I zastanowić się co za facet się do mnie wczoraj przykleił.

— Bądź dzisiaj pod dębem bo Martin przychodzi do mnie! Idę na zajęcia! –
słyszę krzyk Marthy.

Cóż teraz pokój mam dla siebie! U lala! Trzeba by było sobie coś wybrać do
ubrania i pędzić... Zaraz! Kiedy mam zajęcia? Osz. Gdzie zeszyty? Biologia,
genetyka. Są. Toż to szok, żebym ja się na zajęcia spóźniła! Chyba w tej
chwili osiągnęłam swój rekord w sprincie, bo zanim się obejrzałam, a już
znalazłam się na przystanku. Żółty samochód wewnątrz którego powinnam się
była znaleźć właśnie znikał za zakrętem. Błagam! Nie dzisiaj! Nie teraz i
nie tutaj!

— Potrzebny mi samochód – mruczę

I dzięki bogu jakieś sto metrów ode mnie stoi czerwone cacko bez dachu.
Chyba jednak dzień nie będzie taki zły jeśli mam czym dojechać do uczelni.
Uśmiecham i podbiegam. Kierowca.... Do tego by samochód jechał potrzebny
jest kierowca i to najlepiej dobry bo nie mam czasu na użeranie się z jakąś
starą babcią do jasnej ciasnej. Myśl. Po raz setny przebiegam wzrokiem
przez tłum ludzi i mam niejasne wrażenie, że ktoś chamsko mi się przygląda.
Nienawidzę jak mi się ktoś przygląda! Do cholery gdzie ty się podziewasz,
właścicielu tego samochodu! Ja się spieszę i mam egzamin!

Pospiesz się!

— Czy mogę ci w czymś pomóc?

CDN.





Poprzednia część Wersja do druku Następna część