Aga

Gra Złudzeń (6)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

GRA ZŁUDZEŃ
Część VI


Kolejne tygodnie były bardzo ciężkie dla przyjaciół. Szczególnie dlatego że, wszyscy martwili się o Marie, która nadal nie mogła dojść do siebie. Liz non stop z nią przebywała, wręcz nie odstępowała ją na krok, ale i to nie pomagało. Sama Liz nie czuła się najlepiej. Miała wrażenie, że coś jej odebrano. Nawet nie miała kiedy opłakać Alexa. Cały swój czas, siły i energie poświęcała Marii. W jakimś sensie miała jej to za złe, ale nie okazywała jej tego. Żadne z przyjaciół nie poszło na bal, wtedy kiedy miał się odbyć, był pogrzeb Alexa. Zbliżał się koniec roku szkolnego. Liz bała się że kiedy nadejdą wakacje Maria będzie miała za dużo wolnego czasu. To sprzyjało by rozmyślaniu i wspominaniu. Teraz przynajmniej musiała skupić się jakoś, żeby pozdawać egzaminy kończące klasę, ale co potem? Myśli Liz, przerwał hałas na balkonie.

— Max?

— Witaj. – podszedł i przywitał się z nią. – I jak minął Ci dzień? – spojrzał na nią. Miała ziemistą cerę i mocno podkrążone oczy. – Ciężko. – sam sobie odpowiedział.

— Dość. Maria zniknęła.

— Jak to zniknęła? – zdziwił się.

— Robiłam herbatę a ona po prostu wyszła z domu i pojechała gdzieś. Martwię się o nią... jeszcze nie wróciła. – miała smutną minę.

— Rozumiem. Może potrzebowała oddechu. Wiesz co? Może za bardzo na siłę próbujesz jej pomóc?

— Nie wiem.. być może...

— Spójrz na siebie Liz.. wyglądasz tragicznie..

— Dzięki...

— Hm...przepraszam...wiesz o co mi chodzi... – Max’owi zrobiło się trochę głupio. – Powinnaś teraz zająć się sobą... albo najlepiej ja się Tobą zajmę... – uśmiechnął.

— Tak?? – Liz również się uśmiechnęła. Pierwszy raz od wielu dni uśmiechnęła się.. ale szczerze.

— Zgadzam się. Możesz się mną zająć.

— No to zacznę od zaraz.. – Max przytulił Liz i pocałował. Tego jej brakowało. Czuła się teraz o wiele lepiej. Nie miało już poczucia że jest sama ze wszystkim. Była pewna że poradzie sobie z problemami i że zdoła pomóc Marii. Nagle poczuła przypływ niesamowitej energii, pozytywnej energii. Rozmowa z Maxem postawiła ją na nogi. Miała także wrażenie, że dopiero teraz tak naprawdę pożegnał się z Alex’em.

* * *

Tymczasem Maria była na cmentarzu. Siedziała naprzeciwko grobu Alexa i „rozmawiała” z nim:

— Nie wiem o czym mówiłeś.. nigdy Cię nie zdradziłam.. nie mam pojęcia kto nagadał Ci takich bzdur, ale dowiem się. Przysięgam. – wstała, ale na chwile zatrzymała się. Wahała się czy ma to powiedzieć. – Wiem, że Ty to wiedziałeś. A może raczej czułeś.. ja.. ja kochałam Was obu. Pomimo rozstania z Michael’em , nadal coś do niego czułam. Ale tego wieczoru nie całowałam się z nim! Wtedy wybrałam Ciebie! Czemu nie dałeś mi tego wytłumaczyć? Może teraz byś ....

— .. to nic by nie zmieniło... – dokończył ktoś za nią. Maria odwróciła się.

— Isabel? Co Ty tutaj robisz?

— To samo co Ty.. to nie Twoja wina. To był nieszczęśliwy wypadek.

— Wiem.. ale może gdy dał sobie wytłumaczyć... – nie dokończyła. Łzy spłynęły jej po policzkach.

— Alex zawsze był uparty.. ale w głębi duszy wiedział, że kochasz go bardzo.. i on też bardzo Cię kochał.. – Isabel również popłynęły łzy. Teraz obie płakały. – Będzie dobrze. W końcu przestanie boleć...

— Dziękuje. – odpowiedziała Maria.

— No a teraz chodźmy już. Jesse czeka na mnie. Podwieziemy Cię. Aha i zadzwoń do Liz. Strasznie się o Ciebie martwiła.

— Kwiaty.. nie zostawisz ich? – zauważyła Maria.

— Ach tak. Idź. Zaraz Cię dogonię. – poprosiła.

— W porządku. Czekam w samochodzie. – powiedziała Maria i poszła. Isabel pochyliła się nad grobem, położyła kwiaty i powiedziała.:

— I na co Ci to było Alex?


* * *

Maria wcisnęła jedynkę w telefonie. Po jednym sygnale Liz odebrała i od razu zapytała:

— Maria?

— Tak to ja. Poczekaj.. nic nie mów. Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam żebyś przeze mnie miała tyle zmartwień. Nawet nie pozwoliłam Ci opłakać Alexa. Dałam Ci popalić, prawda?

— Trochę. Ale już w porządku. – Liz nie mogła powstrzymać łez. Maria tak samo.

— Dość tego. – W końcu powiedziała Maria. – Dość tego mazgajenia się.

— Masz racje. Dość. – poparła ją przyjaciółka.

— Mam do Ciebie tylko jedna prośbę Liz. – zaczęła Maria. – Pomóż mi odkryć prawdę. Musze dowiedzieć się kto nagadał Alexowi tych kłamstw i dlaczego. Jestem mu to winna. – czekała na odpowiedź przyjaciółki. – Jesteś ze mną? – dodała jeszcze....



CDN


Poprzednia część Wersja do druku Następna część