Tess

NIE JESTEM ANIOŁEM (8)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

NIE JESTEM ANIOŁEM

Część VIII: Wokalistki.

29.V.2000 rok. – Roswell.

Tess i Liz. Godzina 11.25.

—Idziemy do mnie Liz! Mamy sporo rzeczy do zrobienia. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. A o siedemnastej przesłuchanie się zaczyna. – Tess.

—Nadal twierdzę że to nie ma najmniejszego sensu. Tylko zrobimy z siebie idiotki! – Liz. – Jeszcze przyznasz mi rację Tess. Nie wspominając o piekle jakie powstanie gdy Alex nas zobaczy jako kandydatki.

—Ale Ty masz mało wiary w siebie Liz. Wyluzuj się. Wszystko będzie ok. I wracamy bez chłopaków. Nie musimy zawsze razem wracać. Zresztą mamy robotę. I uśmiechnij się Liz.

—Skaczę z radości.

Przed szkołą:

—Nie ma ich. – Max.

—Zawsze wracaliśmy w szóstkę.- Kyle.

—Widocznie znudziło im się. – Michael.

—Może się spóźnią? – Alex.

—Nie sądzę. – Kyle.

—Czyj telefon dzwoni? – Max.

—Mój. – Kyle. – Osobno. Tess wszystko ok.? No dobra. Przekażę im.

—I co? – Max.

—Postanowiły że wrócą osobno, bez nas. Nie ma czym się martwić – Kyle.

W domu Tess:

—No więc znając upodobania Alex'a wybrałam już piosenkę. – Tess.

—Ciekawa jestem jaką. Alex słucha hip-hopu. W pokoju wszędzie są plakaty Eminem'a. A my uwielbiamy Nelly Furtado. Tess to są całkowicie różne style. Jak chcesz to pogodzić? – Liz.

—A czy ja mówiłam że chcę pogodzić te dwie muzyki? Nie.

—Więc już w ogóle Ciebie nie rozumie!

29.V.2000 rok. – Newville.

—Co one sobie myślą! Jest już 12.10 i jeszcze nie raczyły wyjść ze mną! Skoro zabrały mnie od mamy i braci to niech się mną zajmują! Mam dość siedzenia w tym okropnym pomieszczeniu! Chyba pozwę je do sądu dla zwierząt! No bo chyba istnieje taki? Na pewno! No więc wracając do tematu jestem spragniony świeżego powietrza i kontaktów towarzyskich. I jeszcze ta okropna muzyka! Co to ma być? Jeżeli tego nie wyłączą to przegryzę kable. Jak sądzicie to chyba zadziała? Też tak myślę! Od 7.00 nie byłem na dworze! To szczyt bezczelności! Wcale się mną nie przejmują! A powinni! Albo mnie traktują jak dziecko, albo jakbym nie istniał! Jestem szczerze zawiedziony! Zaraz znowu pewnie się zacznie "O jaki on śliczny!" i tym podobne. Protestuję przeciw takiemu traktowaniu. Nie jestem maskotką! Ja je zagryzę jak nie zaczną mnie traktować na serio. Mam dość wyprowadzam się, wracam do mamy. Tu mi stanowczo nie pasuje. Chcę się pobawić z rodzeństwem. Nie! To już szczyt wszystkiego! CHCĘ IŚĆ NA DWÓR!!!!! Ignorują mnie! Jak mnie można tak traktować! Ja już im pokażę. Zaczną szczekać, wyć cały czas to może zrozumieją o co mi chodzi!

—Isabell Eddie chce iść na dwór. Zbieramy się kochana! – Maria.

—Jasne idę. Cały czas chce siedzieć na dworze. Więc spełnimy jego życzenie. – Isabell.

—Cały dzień w parku? Lepiej gdzieś za miasto! Jak chce to spełnimy jego marzenie.

Maria i Isabell pojechały z Eddie'm na całodzienny spacer. Uwielbiały wypady chociaż planowały spędzić większość czasu w hotelu. Ale chciały zwierzaka to trzeba z nim wychodzić.

29.V.2000 rok. – Newville.

Godzina 17.00. W garażu u Whitman'a:

—Alex przyszło sporo osób. – Matthew.

—Ile dokładnie? – Alex.

—Około dziesięciu. – Timothy.

—To świetnie! – Alex.
Przesłuchiwali wszystkich po kolej. Jednak żadna dziewczyna im nie odpowiadała. Jeszcze zostały tylko dwie.

—Alex zostały jeszcze dwie laski. – Timothy.

—Przyprowadź je więc. – Alex.

—Jeżeli śpiewają tak jak wyglądają to będzie odlot – Matthew.

—Tobie to tylko jedno w głowie Matthew. – Alex. – O mój Boże! To nie może być prawda.

—Cześć Alex! – powiedziały jednocześnie Liz i Tess.

—Co Wy tu robicie?

—Przyszłyśmy na przesłuchanie. – Tess.

—Żartujecie sobie ze mnie. Dobra udało się wam. A teraz możecie już iść.

—Alex my przyszłyśmy na przesłuchanie. Chcemy śpiewać u Ciebie w zespole. – Liz.

—Obie?

—No jasne. – Tess.

—Super. – Matthew.

—Cool! – Timothy.

—Nie zgadzam się. To nie możliwe! – Alex.

—Twoi kumple nas popierają! – Tess. – Prawda Liz?

—Tak, tak. – Liz.

—Ale to mój zespół. Oni tu nie decydują o tym.

—Oj Alex wyluzuj. Nie chcesz mieć w zespole kumpelek. Bez nas nie wypłyniesz. – Tess.

—Skąd u Ciebie Tess taka namiętność do muzyki? – Alex.

—Uważam że ja i Liz jesteśmy jedynymi odpowiednimi kandydatkami. – szczególny nacisk dała na słowo "jedynymi".

—Nie! Możecie wracać do domu. Nie nadajecie się. Nie przepadacie za hip-hop'em. Słuchacie Nelly Furtado, a jej muza nie ma nic wspólnego z naszą. – Alex.

—Kochany przygotowałyśmy już odpowiednią piosenkę. Nie będziemy dyskutować tylko nas przesłuchaj! – Tess.

—Jestem ciekaw jaką? – Alex.

—"Sing For The Moment" Eminem'a. – Liz.

—Jaja sobie z nas robicie. Prawda? – Whitman.

—Oczywiście że nie Alex. – Tess.

—Jak chcecie. Ale na bank nie będziecie się nadawały! – Alex.

—Zaczynajmy. – Liz i Tess.
Dziewczyny zaczęły rymować. Alex'owi na początku wcale się nie podobało, ale musiał później przyznać że wyszło im to całkiem nieźle. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić Tess i Liz w jego muzyce. Nigdy nawet o tym nie pomyślał. Jednak wychodziło im to bardzo fajnie. Od początku poszukiwał dziewczyny, nie chciał chłopaka. Chciał żeby jego zespół się wyróżniał. A w jakim innym zespole dziewczyna rymowała? W żadnym. Jednak nigdy nie pomyślał o nich. Coś takiego mu nawet do głowy nie przyszło. Gdy dziewczyny skończyły:

—I jak Alex? – Liz.

—Muszę przyznać że całkiem nieźle.

—No spoko. – Matthew.

—Było ekstra! – Timothy.

—Przyjmiesz nas? – Tess. Popatrzyła się na niego rozwalającym spojrzeniem.

—No nie wiem dziewczyny.

—Alex na razie na próbę! – Tess.

—Ok. Ale zobaczymy co będzie dalej.- Alex.

—Jesteś kochany Alex. – Liz. I dostał od dziewczyn buziaka.

—Ja też tak chcę! – Matthew.

—Musisz sobie zasłużyć. – Liz.

—I mieć takie względy jak ja. – Alex.

Wieczorem w CrashDown:

—Idą spóźnialscy! – Michael.

—Gdzie się tak włóczyliście? – Kyle.

—Miałem przesłuchanie. – Alex.

—Liz i Tess też? – Max.

—Powiedz im Alex. – Liz.

—No więc znalazłem dziewczyny do zespołu.

—Dziewczyny? A nie jedną? – Max był zdziwiony podobnie jak Mike i Kyle.

—Tak dwie. Wszystko było całkowicie niespodziewane.

—Kim one są? – Kyle.

—No więc nowymi członkiniami mojego zespołu są Liz Parker i Tess Harding! – Alex.

—Co????? – wszyscy w tróję, czyli Mike, Max i Kyle.

—Ano tak. Kyle, Max wasze dziewczyny od dziś rymują! – Alex.

Ciąg dalszy nastąpi.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część