Guz

Termin Na Święta (2)

Poprzednia część Wersja do druku

II

— Co? – zapytał zaszokowany, wtedy po raz pierwszy zobaczyłam jak wygląda wytrzeszcz oczu. Nigdy nie sądziłam, że ludzkie oczy potrafią aż tak daleko się wysunąć.

— Jestem w ciąży. – szepnęłam wystraszona. Alex chwycił się za głowę, zakrył twarz dłońmi. Kiedy po chwili ją odsłonił jego oczy były już normalne. Jeszcze przez moment wzrok utkwiony miał w chodniku, później podniósł go na mnie.

— Chłopiec czy dziewczynka? – zapytał nieprzytomnie. Pamiętam, że opadła mi wtedy szczęka.

— Nie wiem.- odparłam. Chłopak przestał mi się przyglądać, zamiast tego błądził wzrokiem dookoła.

— Kiedy to się stało? – zapytał wreszcie. Troszkę zabolało, nie pamiętał?

— Pamiętasz noc, wtedy, kiedy piliśmy...-

— Tak. – przerwał mi. Popatrzył w moje oczy, chyba dopiero wtedy dotarło do niego to, co mu powiedziałam. Czekałam na reakcję. Po chwili wybuchnął.

— O cholera!!! Będę ojcem! Co z tego, że nastoletnim, bez wykształcenia, pracy i własnego lokum? Ojcem! Rozumiesz? – wrzeszczał, machając przy tym rękami. Gdybym nie była przestraszona z pewnością bym się uśmiała. Jednak wtedy bałam się. Bałam się, bo nie wiedziałam, co powie, i co będzie dalej. Alex podbiegł do mnie i czule przytulił, między innymi za to go kocham.

— Rozumiem Alex – powiedziałam i potarłam dłonią skroń – Wiesz... nie spodziewałam się, że będziesz zadowolony.

— Niby dlaczego? Przecież dziecko to wspaniała sprawa.

— Tak. Masz rację, ale nie w naszym wieku.

— Pieprzyć wiek. Damy radę. – rzekł i mocniej mnie przytulił. Czułam we włosach niespokojny oddech chłopaka, szybko bijące serce oraz bezpieczeństwo, jakie gwarantowały mi jego ramiona.

***

Z rzmyślań wyrwał mnie okropny, przeszywający ból, skurcz. Co się dzieje? To już teraz? Poczułam jak ból powoli ustępuje. Chyba jednak, nie. Jeszcze poleżę na tej sali, mam teraz wyjątkowo dużo czasu na myślenie. Więc pomyśl, co będzie ze szkołą. Usłyszałam w głowie głos Maxa. Zaraz, zaraz, kiedy on to powiedział?

***

— Urodzę dziecko. – rzekłam spokojnie do Maxa, podczas rozmowy, byłam z nim wtedy sama...

— Kpisz sobie ze mnie? – mruknął uważnie mi się przyglądając.

— Nie. – odpowiedziałam. Jak każdy Max również chwycił się za głowę. Wzrokiem błądził już po pokoju mieszkania Michaela, w którym rozmawialiśmy. Nie pamiętam już, dlaczego akurat tam.

— Zabawne. – powiedziałam, aby rozładować troszkę napięcie – wszyscy reagujecie tak samo. Łapiecie się za głowę i dziwnie mrugacie oczyma.

— Zabawne? Uważasz, że dziecko w Twoim wieku to coś zabawnego?

— Nie to powiedziałam.

— Jezu, dziewczyno...co sobie wtedy myślałaś. Wogle jest ojcem? – zapytał zdenerwowanym głosem.

— Alex.

— Alex! – krzyknął, a ja potwierdziłam skinieniem głowy. – Nie no masz rację! Sytuacja jest zabawna! Cholernie zabawna, dosłowne jaja, jaja jak berety!

— Nie krzycz! Wcale nie musiałam Ci mówić – wstałam z kanapy, na której kilka dni przedtem rozmawiałam z Michaelem. Chwyciłam kurtkę i ruszyłam do wyjścia. Max delikatnie chwycił mnie za ramię.

— Przepraszam. Usiądź. Już się uspokoiłem. – ponownie usiadłam, popatrzyłam na niego nie pewnie. – Ja, ja po prostu...jestem wstrząśnięty.

— Domyślam się. – powiedziałam cicho – Sama do końca nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.

— Więc pomyśl, co będzie ze szkołą.

— To jeden z największych problemów, ale nie jedyny. – rzekłam zrezygnowana. Max wstał. Wyglądał na bardzo przygnębionego, nie było to zbyt miłe.

— Przepraszam, ale muszę ochłonąć. – powiedział, a po chwili już go nie było.

***

Na szpitalnej sali było bardzo cicho, można było usłyszeć delikatne, mechaniczne pomrukiwanie sprzętu medycznego. Nastoletnia dziewczyna, która czekała na wydanie na świat swojego dziecka, zasnęła. Bardzo długo rozmyślała o tym, co było i tym, co będzie dalej. Sen podszedł ją niespodziewanie, chociaż wiedziała, że czai się gdzieś w pobliżu.




Poprzednia część Wersja do druku