dzinks

Głowa w lodówce cykl pierwszy (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Część druga wujek
„Gapy”

— Do cholery jasnej!!!-krzyczę, całkowicie tracą nad sobą panowanie. Chyba zaraz mnie tutaj szlak jasny trafi, oni nie potrafią być kulturalni i ułożeni. Kyle mamrocze coś tam, że musi już iść. Jeden zero dla ciebie Isabel. Liz i Maria zrobiły obrażone miny, ale w końcu do nich dotarło, że muszą sobie pójść. Dwa zero dla ciebie Isabel- skutek spędzania wieczoru przez telewizorem razem z tatusiem.

Michael się nie ruszy, z nim to będzie gorzej, jest twardy. Widzę już ten sarkastyczny uśmieszek na jego przystojnej twarzyczce. Dwa do jednego dla mnie.

— Isabel może łaskawie mnie przedstawisz?- pyta ( co za ironia ?)

—Isabel piękne imię – odzywa się nagle mój znajomy, tak ni z gruszki ni z pietruszki. Podziękowałam, bo komplementów nigdy za wiele.

***
Poszłam sobie stamtąd, bo mnie Michael wkurzył, po co to całe przesłuchanie? Po prostu sobie wstałam i wyszłam, a co się będę szczypać.

Max pojechał do Nowego Yorku, nie chciał jak zwykle powiedzieć, po co i dlaczego. Michaelowi też podobno nie powiedział i podobno się pokłócili hi hi.

Liz dzwoni tutaj, co pięć minut i pyta czy przypadkiem Max nie dzwonił. Jak z zegarkiem w ręku odzywa się telefon, podnoszę słuchawkę.

— Cześć Liz, Maxa nie dzwonił jak mówiłam pięć minut temu – mówię przewracając oczami- Tak tak zawiadomię cię jak będę coś wiedziała. I tak to jest z tymi dziećmi dajesz im palec, a chcą całą rękę. Spoglądam na zegarek, czas na troszkę snu, bo jak to mówią jak jesteś wypoczęta to pięknie wyglądasz. Trzeba się, więc poświęcić dla urody.

***
Szkoła – instytucja, której zadaniem jest kształcenie, to definicja słownikowa, ale powinni jeszcze do niej dodać, miejsce kaźni. Jakbyście się czuli wędrując korytarzem i ciągnąć za sobą te wszystkie wścibskie spojrzenia.
Isabel Evans – kobieta, ah dodaje obca, o odpowiednim autorytecie wśród społeczeństwa szkolnego, musi za każdym razem świecić przykładem.

Widzę pod ścianą Tess Harding, jedną z moich najlepszych przyjaciółek. Mini spódniczka powiem, że nieźle. Powinnam jednak pójść do okulisty, bo widzę jak mizia się pod ścianą z Donaldem- kapitanem drużyny footbolowej. Notowania spadają nagle i niespodziewanie, co ona wyprawia?

***
Francuski- mój ulubiony przedmiot, właśnie powtarzamy passe compose. J’ai ecrit, je suis allee.

— Witam cię piękna złotowłosa, o cudownym imieniu- słyszę, wrrr przerwał mi, kiedy byłam tak idealnie skupiona. Odwracam się to ten chudzina o pięknych ciemnych oczach z Crashdown. Kurcze jak mi serce wali.

— Cześć – mamrocze coś tam – Może się w końcu dowiem jak masz na imię? I jak go tutaj nie lubić, ma taki piękny uśmiech.

— Alex Whitman!- przedstawia się. Hm … Whitman… Whitman to nazwisko coś mi mówi., jak zwykle mam sklerozę. Zaraz, zaraz, co on robi na francuskim, przecież ja znam tutaj wszystkich. Już mi wszystko wyjaśnia.

— Jestem tutaj nowy, wczoraj się tutaj przeprowadziłem- mówi – Z ojcem. Udaje niewzruszoną, zimną. Przecież wcale mnie to nie interesuje, kim jest i po co tu przyjechał. Chłopak jest dość miły, ale nie w moim typie, za chudy:D.

— Poznałeś już tutaj kogoś?- pytam, ale i tak muszę wszystko dokładnie wiedzieć.

— Tak dziewczynę, małą blondynkę- wyjaśnia, Tess złapała go w swoje sidła, nie podoba mi się to za bardzo.

— Tess Harding – kończę za niego, udając, że mnie to wcale nie rusza.

— Tak była bardzo miła – dodaje.

O nie, zaraz moje policzki będą czerwone i on zauważy taką nieprawidłowość. Żeby w takiej chwili nie mieć ze sobą lusterka. Dzwonek, alleluja to mnie uratowało. Zapisuje jeszcze devoire z francuskiego i szybciutko się zmywam.

— Isabel?- słyszę, czego on znowu chce. Odwracam się.

— Tak?

— Mogę cię odprowadzić do domu?. Jakoś mi się tak miło robi na serduszku, właśnie dobry pomysł z tym odprowadzeniem, przynajmniej erotoman się nie przyczepi. Bo on zawsze chce mnie odprowadzać.

— Oczywiście, będzie mi bardzo miło- odpowiadam. Uśmiecha się, ah jak on cudownie się uśmiecha.

C.D.N Trochę krótko, bo zgubiłam ważny fragment i musiałam improwizować.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część