dzinks

--Zgrzyyty-- (8)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Wybiegła jak najszybciej z tamtego pokoju. Wpadła z impetem do restauracji podbiegając z płaczem do stolika Liz i Maxa.

— Max !!! Liz!!! On tam jest, leży tam i…- zaczęła dragując nerwowo, po policzkach ciekły jej łzy. Goście odwracali się marszcząc brwi ze zdziwienia.

— Maria uspokój się co się stało ? Kto leży ?- pytał Max. Liz wstała obejmując ją.

— Kyle on nie żyje – szepnęła i zaniosła się cichym szlochem. Liz spojrzała przerażona na Maxa, który natychmiast wyszedł z restauracji. Liz rozejrzała się bezradnie po sali. Michael patrzył na całą scenę mrużąc oczy. Isabel była zajęta rozmową z nieznajomym mężczyzną.

— Chodźmy szybko!- szepnęła jej do ucha. Maria podniosła się z trudem i podtrzymując się na Liz.

Kilka godzin później

Michael stał oparty o filar patrząc jak z pokoju wynoszone jest ciało Kyla Valentiego. Przed pokojem z policjantami rozmawiała Maria. Liz i Max patrzyli tempo w przestrzeń. Miał wielką ochotę podejść do niej i ją pocieszyć, ale pohamował się. Zimne oczy przesunęły się z powrotem na Maxa. Brunet dostrzegł go. To spojrzenie nie podobało się Michaelowi, było puste, ale jednocześnie pełne wyrzutu. Michael spuścił wzrok, wyciągnął ręce z kieszeni, ale po chwili znów je do niej włożył. Zmrużył oczy i odszedł. Liz patrzyła palącym wzrokiem w jego plecy, zacisnęła pięści.

— Już wiemy, że to oni – szepnęła do ucha Maxowi. Cały hotel był poruszony, na korytarzu wszyscy szeptali tylko o tajemniczym srebrnym odcisku dłoni. Maria siedziała ze szklanką dłoni odpowiadając na pytania policjantów. Miała zszargane nerwy, jej umysł odrzucał każdą racjonalne wyjaśnienie zabójstwa. Na korytarzu zapanowało poruszenie, kilku ludzi rozstąpiło się Za zakrętem pojawiła się niewysoka blondynka z kilkoma mężczyznami. Na szyi miała zawieszoną odznakę. Zatrzymała się przy jednym z mundurowych i zapytała dość głośno.

—Kto tutaj dowodzi? Policjant, który rozmawiał z Marią uniósł rękę w górę. Kobieta zmrużyła oczy, pojawił się w nich tajemniczy błysk. Spojrzała na Marię, potem na Liz, zatrzymała się na Maxie. Powieki rozszerzyły się gwałtownie, rozchyliła usta chcąc coś powiedzieć, ale zawahała się. Odchrząknęła i wydała kilka poleceń mężczyznom.

— Zabezpieczcie teren i pozbędzie się tych ludzi – mówiła- Detektyw Tess Harding, przejmujemy sprawę FBI. Maria spojrzała na Liz. Max poruszył się nieco, twarz miał zupełnie napiętą. Policjant trochę zbladł, spojrzał na blondynkę, która uniosła brwi czekając na sprawozdanie. Kilku mężczyzn już usuwało kilkunastu hotelowych gości.

— Tak – zaczął policjant, który najwyraźniej ocknął się z otępienia – Ta pani znalazła trupa, państwo Evans mieszkają obok.

— Dobrze może pan zabrać swoich ludzi, zajmę się wszystkim – dodała pani detektyw. Policjant oddał jej całe zeznanie.

— Mogę już iść – zapytała słabo Maria , była trochę blada.

— Tak, ale będę musiała jeszcze z panią porozmawiać – dodała Tess- Z państwem także.
Liz złapała pod ramię Marie i rzuciła Maxowi spojrzenie mówiące „Idziemy, zanim zacznie pytać”.

— Mówiłem ci Liz to oni- powiedział Max zamykając drzwi. Maria spojrzała z bólem w oczach na jego bursztynowe oczy.

— Isabel miała romans z Kylem – wyjaśniła Maria, nie chciała dopuścić do siebie myśli . Michael Guerin na pewno nie jest mordercą, ale w jej podświadomości rodziły się wątpliwości.

— Wiedzieliśmy o ich romansie- wyjaśniła Liz.

Max chodził tam i z powrotem, miał zaciśnięte pięści.- Przez tego idiotę cały hotel aż huczy o srebrnym odcisku dłoni. Do tego wmieszało się FBI i jakaś natrętna paniusia!!

— Max spokojnie! – krzyknęła Liz- Ta natrętna paniusia mogła cię słyszeć. Panuj trochę nad sobą. Usiadł patrząc w podłogę, bawił się palcami.

— Postanowiłam wyjechać za dwa dni – powiedziała niespodziewanie Maria.

— Moim zdaniem to bardzo dobry pomysł – stwierdziła Liz- Tutaj robi się niebezpiecznie, mam nadzieję, że zachowasz to wszystko w tajemnicy?

— Możecie na mnie liczyć, pójdę do siebie, muszę to odreagować w wannie – dodała szybko.

Zamknęła drzwi na klucz, przekręciła dwa razy. Zdjęła ubranie i napuściła wody do wanny. Kiedy zanurzała się w gorącej pienistej wodzie, poczuła jak wszystkie napięte mięśnie powoli rozluźniają się. Wydawało się , że wszystko jest złudzeniem , snem , iluzją. Nie ma wydarzeń prawdziwych, są tylko wymyślone przez nią samą. Do jej umysłu nie docierało wyjaśnienie o istotach z innej planety. Przed sobą miała cały czas obraz wysokiego blondyna o błyszczących piwnych oczach. Zimne spojrzenie, które mroziło od samego wnętrza. Zadrżała.

— Widziałam jak Evans na ciebie patrzył – powiedziała Isabel opierając się o stolik. Jej oczy obserwowały Michaela.

— Nie wiem, co w ten sposób chciał pokazać. Szukaliśmy go dwa lata

— Michael – przerwała mu- Skąd wiesz , że jest po naszej stronie, to nasz brat , ale…

— Ma żonę , a ona jest człowiekiem. Miłość potrafi zmienić

— Nie ma takiego czegoś jak miłość – zakończyła rozmowę. Mrugnęła do niego i weszła do łazienki.

Leżał na łóżku wsłuchując się odgłosy za oknem. Myślał o niej. Była niczym zamknięty kielich kwiatu nie dopuszczając nikogo do swojego wnętrza. Wiedział, że nie może jej zdobywać siłą, szybko i niestarannie. Każda próba musi być dokładnie przemyślana, kiedy rozchyli płatek nawet na kilka centymetrów, on musi to dostrzec i wykorzystać.

W restauracji siedziała sama. Było nie wielu gości. Jadła szybko, cały czas wydawało jej się, że przyjdzie Michael i Isabel. Była zdenerwowana. Zielone oczy nieustannie obserwowały wchodzących gości.

— Podać coś jeszcze. Aż podskoczyła, zaważyła kelnera i jej serce powoli wracało do normalnego rytmu.

— Nie …dziękuje, poproszę rachunek – powiedziała. Zapłaciła i szybkim krokiem czekała na windę. 4 – zaciskała nerwowo dłonie 3 – stukała obcasem 2 – zagryzła warge1- wypuściła powietrze. Otworzyły się drzwi. Stanęła czując jak nogi wrastają w podłogę, żołądek skręcał się niemiłosiernie, w płucach miała za mało powietrza. Serce zaczęło walić jak oszalałe coraz mocniej. Na czole pojawiły się kropelki potu. Michael Guerin minął ją , spojrzał ukradkiem. Weszła do windy , nerwowo przyciskała guzik, modliła się w duchu , by winda zamknęła się jak najszybciej.

Ciąg Dalszy Nastąpi . Komentarze!


Poprzednia część Wersja do druku Następna część