dzinks

--Zgrzyyty-- (4)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Pocałunek, musnął jej usta delikatnie. Subtelnie dotknął policzka. Ten dotyk był wspaniały dochodził do jej wnętrza, każdy nerw, każda cześć ciała była pobudzona. Na swojej szyi czuła jego przyśpieszony oddech.
Otworzyła oczy, w tych nieziemsko piwnych oczach dostrzegła samą siebie, pożądanie. Złożył na jej ustach pocałunek , święty , gorący…
Opanowała się, nie zdała sobie sprawy , że chłopak próbuje jej pomoc wycierając sukienkę, podniosła wzrok. Patrzył na nią inaczej. Cofnęła się.

— Przepraszam – zdołał tylko szepnąć i pobiegła mijając Maxa i Liz.
Kiedy znalazła się w windzie musiała złapać oddech , przyjrzała się swojemu odbiciu. Zaczerwienione policzki i oczy, w których mieniły się złote iskry. Przed oczami ponownie miała tego mężczyznę.

— Michael – szepnęła. Kiedy znalazła się w pokoju od razu zdjęła ubranie i napuściła wody do wanny , odprężyła się wsłuchując w ciszę . Nigdy jeszcze się tak nie czuła, ta niesamowita wizja , przymknęła oczy i ponownie powróciła. Żaden mężczyzna nie zrobił na niej takiego wrażenia , patrzył na nią tak – sama nie wiedziała jak to określić. Ten dotyk , serce biło jej wtedy mocniej , krew wrzała.

Włożył ręce do kieszeni i zanurzył usta w alkoholu. Próbował sobie przypomnieć twarz dziewczyny. Uśmiechnął się do siebie i wziął spory łyk. Ponownie przed oczami pojawiły mu się niesamowicie zielone oczy.

Obudziła się około drugiej w nocy. Przez chwilę leżała wpatrując się w ciemność. Wydawało się , że słyszy coś . Dźwięk się powtórzył, brzmiało to jak kobiecy chichot. Założyła szlafrok i przestawiła ucho do drzwi. Na pewno śmiała się kobieta, Maria z natury była bardzo ciekawska. Uchyliła lekko drzwi , na kilka centymetrów. Na korytarzu stał Kyle obejmując w pasie blondynkę. Znała te blondynkę to byłą Isabel Ramirez. Całowali się , ale nie były to tylko – słodkie pocałunki , nieśmiałe, lecz namiętne i gwałtowne. Zamknęła cichutko drzwi.
Pomyślała o Michaelu.
Otworzyła balkon , noc byłą ciepła i przyjemna.
Spojrzała na budynek, w kilku pokojach paliły się światła. Zagryzła wargę, tak w tym pokoju także światło było zapalone. Widziadełko dawało znakomite zbliżenie i perfekcyjny obraz. Serce zabiło mocniej, kiedy jego sylwetka pojawiła się w pokoju. Był bez koszulki i chodził tam i z powrotem popijając drinka.

— Jest nabuzowany – zachichotała. Przez chwile Michael przystanął, stało się coś nieprawdopodobnego, spojrzał na telewizor, wyciągnął dłoń. Usłyszała, niewielki wybuch. Z telewizora wydobywały się kłęby dymu. Blondynka poczuła jak wszystko wokół niej zaczyna wirować, przed oczami widziała tylko gwiazdy i te oczy o zimnym spojrzeniu.

Promienie porannego słońca drażniły powieki. Otworzyła oczy i natychmiast je zamknęła oślepiło ją słońce. Podniosła się z ziemi , skronie zaczęły nieprzyjemnie pulsować, poczuła zbliżający ból głowy. Weszła do pokoju. Dopiero po chwili przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniej nocy.

— To tylko sen- powiedziała sama do siebie, jeszcze raz spojrzała w stronę znajomego balkonu- Czy na pewno sen?
Obrazy powracały do niej zamazane, na pewno widziała wybuch telewizora.

— Muszę bliżej poznać te piwne oczy.

Weszła do restauracji nastawiona do wszystkiego pozytywnie, ale z jej twarzy natychmiast znikł uśmiech. Przy stoliku siedzieli Evansowie zajęci rozmową, ale nie byli sami. Od razu dostrzegła włosy na jeżyka i spojrzenie , które wywoływało w niej mrowienie. Michael Guerin siedział obok Maxa Evansa razem z Isabel Ramirez. Liz spostrzegła Marię i gestem zaprosiła ja do stolika. Cztery pary oczu zwrócił się w jej kierunku.
Poczuła jak robi jej się duszno i gorąco.
„ Raz ,Dwa, Trzy, opanuj się Deluca . Raz, Dwa, Trzy opanuj się Deluca”
„Wibracja -To typ faceta, który moja mama nazywa wibratorem. Komunikuje się za pomocą wibracji.”
Pomogło wzięła trzy głębokie oddechy, do twarzy ponownie przykleiła uśmiech. Podeszła, Michael lustrował ją spojrzeniem.



Poprzednia część Wersja do druku Następna część