Anita19

SILMARILLION (6)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Cz-6
BUNT cz2

— Straż! – Krzykną przerażony i wzburzony Eldar takim zachowaniem

— Na nic twoje wysiłki... Gdzie jest księżniczka?

— Powinna być w swoim pokoju...

— Kłamiesz! Sprawdziliśmy nie ma Jej w pałacu! – Reno był naprawdę zły...
Elentari bardzo się rozłościła. Wstała i podeszła do Reno

— 12 lat temu znieważyłeś Ją!... Nie miałeś prawa!... Nigdy się nie dowiesz gdzie ona jest! – Krzyczała

— Milcz kobieto! – Mężczyzna znacznie nad nią górujący uderzył ją w twarz aż upadła trzymając się za policzek

— Ty przeklęty... – Eldar zerwał się z łoża i skoczył w stronę Reno. Nie zdążył wykonać ruchu, kiedy uderzył o ścianę komnaty... Rozległ się trzask łamanych kości...

— Nieeee! – Elentari podbiegła do męża...
Eldar z trudnością wymawiał słowa

— Nie daj się pokonać... Bądź dzielna... Nie mów gdzie jest Silvariena... Powiedz jej, że bardzo ją kocham... – Powiedział i po prostu zamkną oczy...

— Eldar? Eldar?... Nie – Elentari płakała
Reno wzniósł oczy do nieba i stracił cierpliwość

— No... Dosyć tego... Straż! Zabrać ją

— A co z moim mężem? Co z królem? Muszę go pochować!
Pojawił się strażnik i już miał zabrać Elentari wtedy Reno z uśmiechem na ustach oznajmił

— teraz ty poznasz Tuor... A co do twojego męża?... Pochowamy go na obrzeżach miasta, czy to dość godne miejsce dla króla?

—...
Reno się roześmiał.

— zostaniesz na Tauroże dopóty, dopóki nie przypomnisz sobie gdzie jest twoja córka i będziesz tam ciężko pracować. Tak jak reszta tych głupców... Poznasz, co to bieda...
Elentari wyprowadzono.
Reno natomiast kazał uderzyć w gong by zwołać poddanych. Przybyli, ale bardzo niechętnie i ze strachem w oczach. Niektórzy nadal nie rozumieli, co się dzieje. W szoku patrzyli na obcego stojącego na balkonie przeznaczonym dla Władców.

— Witajcie... Wiem, wiem jesteście zdziwieni... Królowa na jakiś czas nas musiała opuścić... A król?... No cóż... W wyniku nieszczęśliwego splotu wydarzeń... Zmarł...
Wśród poddanych zapanowała głęboka cisza. Potem rozległy się szepty... Kobiety rozpoczęły lamentować nad losem króla, królowej i własnym

— Tak, więc od tej pory ogłaszam się Władcą Planety Antar... Czy ktoś jest przeciwny?
Nikt ze strachu o swoje i rodziny życie nie odezwał się...

— Wpadałoby byście na znak szacunku klękli... – Sugerował Reno.
Ludzie pochylili głowy, ale nadal stali

— Klękać! – Rykną Reno.
Wtedy ludzie z wielkim oporem padli na kolana i pochylili głowy przed samo zawańcem.

— Tak lepiej... Możecie wrócić do domów... I pamiętajcie... Każdy, kto będzie miał coś przeciwko mnie zostanie odesłany na Tauor... A wiecie, co to oznacza...
Tłum wolno rozszedł się do swych domostw. W sercu mieli wielki nie pokuj, co się z nimi stanie w najbliższej przyszłości. I jak długo będą pod panowaniem tego okrutnika...
Reno natychmiast zabrał się za wszystko. Podniósł podatki, palił piękne lasy, ponieważ nienawidził ich od urodzenia a po za tym chciał zrobić na złość Silvalrienie by nie poznała niczego ani nikogo jak tylko tu się pojawi. Przygotowywał się również na przybycie swego pana Ungola.
W krótkim czasie całe miasto i okolice stały się bardzo podobne do Tauroru. Antarczycy byli wciąż ciemiężeni... Było strasznie... Wielu zginęło... Inni znaleźli się na Tauroże...

ZIEMIA
Silva bardzo powoli uczyła się języka ziemian, powoli zaprzyjaźniała się ze wszystkimi. Kilan starał się nie wspominać tego dnia, w którym powiedziała, po co przybyła na ziemię. Starał się odwlekać sprawę na później, chciał bliżej ją poznać... Bardzo mu się podobała i nie chciałby stała się jej krzywda... Po prostu nie mógł powiedzieć jej, że Królewska Czwórka nie żyje od bardzo dawna... I, że wszyscy oni, czyli On, Neraja, Tara, Kane, Emma, Zander i Lex są potomkami – Zana, Vilandry, Ratha i Avy...
CDN.
Komentarze, komentarze!




Poprzednia część Wersja do druku Następna część