(9)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

TO TYLKO WSPOMNIENIA (odcinek 9)
MaxByd
maxbyd@interia.pl
================================

w poprzednich odcinkach:

***

Roswell. Pokój hotelowy.
AIDA: Teraz wiemy kim byli twoi dziadkowie. Wystarczy znajeść ich dzieci.

***

Roswell. Taskówka.
DAVID: (Evansowie) osierocili jakieś dzieci?
RICHARD: Nie, skąd.

***

Roswell. UFO Center
BRODY DAVIS: Jestem pewien, że ten Max to był kosmita (...) Max Evans.

***

Roswell. Pokój hotelowy.
DAVID: Jeżeli mój ojciec był kosmitą, to co? ja też jestem?

***

Roswell. Łazienka.
Aida siedzi na podłodze z krwawiącą ręką. Widzi obrazy. Odzyskuje przytomości, a rany już niema. Przerażony David niewie co się stało.
AIDA: Co ty zrobiłeś?
DAVID: Nie wiem.

***

Roswell. Łazienka.
AIDA: Ja coś widziałam (...) Obrazy. Dziecko. Czułam, że to jesteś ty z dzieciństwa.

================================


ODCINEK 9
=========

— I jest jeszcze jedno – Aida Nutter zamilkła. Przypomniała sobie scenę, w której dziewczyna trzymająca małego Zana-Davida, wbiegła do UFO.
David Brown jest kosmitą, przeraziła sie. Jeszcze kilka minut temu zapewniała go, że historia z jego kosmicznym pochodzeniem to bajka wymyślona przez szalonego poczukiwacza UFO.
Stał teraz przed nią i nie wiedziała co powiedzieć.

— Co jeszcze? – spytał.

— To jest nieprawdopodobne – Aida mówiła to wpatrując się w oczy Davida.

— Co takiego?
Lepiej byłoby gdyby wiedział, usłyszała wewnętrzny głos.

— Widziałam jak twoja matka ucieka – rozpoczęła. – Czułam jej strach. Strach o ciebie. Jesteś kimś ważnym. On jest twoim wrogiem.

— Wrogiem? Kto?

— Niewiem. To się nie działo na Ziemi – po tych słowach oboje przez chwilę milczeli. – Twoja matka chcąc ciebie uratować uciekła na Ziemię.

— Czy ty siebie słyszysz? Sama mówiłaś, że ci kosmici to bzdura.

— David! Nie rozumiesz? – uniosła głos. – To jest w tobie. Tak jak ty czułeś moją ranę, tak ja czułam twoje wspomnienia.
Zamilkli. Po dłuższej chwili David postanowił:

— Jutro odwiedzimy ponownie Brodiego Davisa.



David nie spał. Tak jak poprzedniej nocy wyszedł na balkon.

— Gdzie jesteś? – pytał retorycznie. – Czy ja uleczyłem Aidę? Czy ty też tak potrafisz? Czy nie jestem człowiekiem? Dlaczego ciebie tutaj niema by rozwiać moje wątpliwości?



David i Aida z samego rana ponownie udali się do "UFO Center". Musieli zdobyć więcej informacji na temat Maxa Evansa. Właściciel muzeum, Brody Davis, podejżewał go o bycie kosmitą. Teraz, kiedy u Davida ujawniła się moc musieli zdobyć odpowiedzi na ich pytania.
Był przepiękny poranek. Słońce świeciło, a żadna chmura nie odważyła się chociaż w odrobinie je zasłonić. Szli pieszo.

— A niech to – David uderzył w klamkę. – Zamknięte.

— Troszkę za wcześnie przyszliśmy – Adia spojrzała na zegarek. – Dopiero wpół do dziesiątej. Muzeum otworzą za pół godziny. Właściwie to nie jedliśmy śniadania.
Oboje przejęci wczorajszymi wydarzeniami kompletnie zapomnieli żeby zjeść rano śniadanie. Bądź co bądź, ale naważniejszy posiłek dnia.

— To może tam – David wskazał kawiarnię po przeciwnej stronie ulicy.

— "Crashdown"? Okay.
Chwycili się za ręce i skierowali się do kawiarni. Z łatwością przeszli przez nieuczęszczaną ulicę. David chwycił klamkę.



*** BŁYSK ***

Chłopak, którego już widział w poprzednich wizjach, stoi z dziewczyną przy drzwiach do "Crashdown".

— Kiedy to się skończy może uda nam się wyskoczyć gdzieś na lunch? – spytał ją. – Jeśli zechcesz?

— Do jakiejś knajpki? – spytała. – Świetnie. Randka, nie, nie randka, lunch – zapadła cisza. – Lepiej już pójdę.

— Ja też. Dobranoc.

*** BŁYSK ***

— Coś się stało? – spytała Aida.

— Nie, chyba nic – odpowiedział bez widocznego przekonania.
Na sali było troje gości oraz jedna kelnerka. W kawiarni było sporo stolików, więc mieli w czym wybierać.

— Proponuję tam – Aida wskazała ruchem głowy stolik w rogu sali.

— Okay.
Po chwili siedzieli już przy stoliku.

— Co podać? – niewiadomo skąd obok nich pojawiła się młoda kelnerka.

— Możemy prosić o menu? – David odezwał się.

— Oczywiście, zaraz wrócę.
Aida uśmiechnęła się szeroko. Patrzyli na siebie.

— Proszę – kelnerka położyła na stoliku dwa egzeplarze menu.

— Dziękujemy – Aida spojrzała na dziewczynę. – Zaraz coś wybierzemy.
Dziewczyna odeszła. Oboje przeglądali kartę.

— Może jakiegoś hamburgera? – zaproponował David.
Zadzwonił dzwoneczek. Wszyscy obecni na sali obejżeli się na drzwi. Stanął w nich mężczyzna w średnim wieku. Ubrany był niczym szeryf z dzikiego zachodu. David dostrzegł na jego piersi gwiazdę szeryfa.

— To co zwykle? – kelnerka się uśmiechnęła.
Szeryf kiwnął głową. Cały czas obserwował przybyszów.

— To co? – David zwrócił się do Aidy. – Hamburgery?

— Tak. Proponuję Sigourneya Weavera.
David dyskretnie kiwnął do kelnerki. Ta po chwili stała obok ich stolika.

— Poprosimy dwa razy Sigourney Weaver oraz dwie cole.

— Oczywiście – kelnerka przyjęła zamówienie.
Z zaplecza wybiegł młody chłopak. Ubrany w żółto-niebieską kurtkę z literką "R".

— Cześć tato – zwrócił się do szeryfa.

— Ile razy mówiłem tobie Jim, żebyś nie biegał po kawiarni.
Kelnerka cały czas obserwowała ruchy chłopaka. Miała maślane oczy, co David szybko zauważył.
David dostrzegł jak syn szeryfa puścił oczko kelnerce. Ta upuściła tacę na podłogę.

Rozległ się potężny huk. David miał wrażenie, że na ulicy wybuchła jakaś bomba. Ruch uliczny w godzinach szczytu w New Yorku to przy tym huku to pestka.

— Prosiłeś mnie o jeszcze jeden dzień. Czas ci ucieka – David spostrzegł głośno zachowującego się mężczyznę po drugiej stronie sali. Jego kompan zrzucił talerze na podłogę. – Chcę pieniądze dzisiaj , a nie jutro!!!
Po tych słowach drugi wyciągnął broń. Mężczyźni zaczeli się szamotać. David poszukał wzrokiem szeryfa. W miejscu w którym siedział, siedziała para zupełnie innych ludzi. Obejrzał się w stronę Aidy. Jej też nie był. Dostrzegł, że na sali znajduje się o wiele więcej osób niż jeszcze minutę temu.

— Broń – ktoś krzyknął.
Wszyscy goście padli na podłogę. Nie uczyniła tego jedna kelnerka. Pada strzał, po którym i ona upada.

— Liz! – ktoś krzyknął.

— Co ty robisz? – David usłyszał chłopaka, który jest powstrzymywany przez kolegę. – Puść mnie!

— Max, co ty chcesz zrobić?
David dopiero teraz zauważył, że jest nim jego ojciec.
Chłopak wyrwał się z uścisku kolegi.

— Wezwij karetkę – nakazał kelnerce.
Chłopak podbiegł do leżącej dziewczyny. David zrobił to samo. Zauwarzył lejącą się z jej brzucha krew. Dostrzegł, że leżąca dziewczyną jest tą samą, która jej ojciec zapraszał na lunch.
Chłopak rozdarł jej sukienkę.

— Wszystko będzie dobrze – cichym głosem mówił do dziewczyny. – Liz! Musisz na mnie spojrzeć, musisz na mnie spojrzeć.
David widzi jak chłopak kładzie na ranę swoją rękę. Kiedy ją zdejmuje, rany nie ma.

— Klucze! Już! – dobieł znajomy głos.
Chłopak rzucił koledze klucze, chwyta butelkę ketchupu, rozbija i rozlewa zawartość na brzuch dziewczyny.

— Upadając rozbiłaś butelkę ketchupu i cała się oblałaś. Nie mów nic nikomu, proszę.
Po tych słowach wstał i szybko wybiegł.
David kucał nadal w bez ruchu, próbując zrozumieć to co się przed chwilą wydarzyło.

— David!!! Co ci jest.
David dostrzegł przed sobą Aidę. Obok niej stał szeryf.

— Co się stało? – pytała. – Bez słowa przeszedłeś pół sali – przestraszonym głosem mówiła Aida. Twoje oczy miały takie pusty wyraz. Bałam sie.

— Już nie bój – objął dziewczynę.

— Szeryfie... Valenti – David dostrzedł blaszkę z nazwiskiem pod gwiazdą. – Czy 20 lat temu w tej kawiarni miała miejsce szczelanina?



..................
Wizja Davida to oczywiście spotkanie Maxa Evansa z Liz Parker przy drzwiach do "Crashdown" z odcinka "The Morning After". Za chwilę Isabel poinformuje brata, że Michael włamał się do biura szeryfa (gdzie znajdzie klucz).

===========================

Wyjaśnienie autora:
W momencie upuszczenia tacy przez kelnerkę, David "przenosi się" do wydarzeń z pierwszych minut odcinka "Pilot". Jest osobą, która obserwuje te wydarzenia z boku. Są to wspomnienia jego ojca.

Poprzednia część Wersja do druku Następna część