jolka

Wszystko się zmienia (4)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Dojechała na miejsce. Dom wyglądał jak dawniej, jednak o wiele przyjemniej. Wysiadła z jety, zaparkowanej po drugiej stronie ulicy i podeszła do bramy. Nie było tu już kamer więc swobodnie można było wejść do środka. Maria otworzyła ogromne drzwi i skierowała się ku ogromnemu domowi. Szła wzdłuż pięknego ogrodu pełnego kwiatów i drzew owocowych., czuła się jak w bajce.... podeszła do drzwi. Zapukała. Po chwili otworzyła jej młoda służąca

— dzień dobry. Nazywam się Maria Deluca. Czy zastałam Laurie?

— Dzień dobry. Panienka Laurie jest przy basenie, czy mam ją zawołać??

— Nie, nie. Sama do niej pójdę. Znam drogę. dziękuje.
Idąc do basenu zastanawiała się co jej powie. Przecież nie widziała jej około 2 lat. Zastanawiała się czy się zmieniła.... nagle przerwała rozmyślenia bo ujrzała opalającą się dziewczynę.

— Laurie? – zapytała nieśmiało Maria
Dziewczyna wstała i podeszła bliżej

— Maria? Maria!!!!!!!!!!!!!!!! Laurie rzuciła się jej na szyje

— Co ty tu robisz?? Jak dobrze ze przyjechałaś. Co u ciebie słychać?? A gdzie Michael??
Dziewczyna zasypywała Marię pytaniami. Miała długie blond włosy, dłuższe niż poprzednio. Wydoroślała. I widać było ze nabrała pewności siebie.

— eh...Laurie. musze Ci wszystko opowiedzieć, ale to będzie dosyć długo trwało. Właściwie to przyjechałam do Ciebie z prośbą

— chodź do środka. Napijemy się czegoś i wszystko mi opowiesz
weszły do domu, i poszły do pokoju Laurie. Był bardzo duży i przytulny. Ściany miały kolor żółty, natomiast dywan był ciemnoniebieski. Było tam duże okno, a przed nim stało łóżko z niebieskim kocem i żółtymi poduszkami z wielkim misiem na środku. Prawie wszystko w pokoju było w takich kolorach. Dziewczyny usiadły na łóżku (po turecku), służąca przyniosła im kakao i wyszła. Maria zaczęła opowiadać Laurie wszystko od początku. Opowiedziała jak poznała Michaela, o tym że jest kosmita, o Alexie, Tess, o tym ze jej najbliżsi musieli wyjechać, że zostawili ją. a ona nie ma pojęcia co się z nimi teraz dzieje. I w końcu powiedziała o tym że jest w ciąży.

— i ja Laurie ma do Ciebie prośbę. Naprawdę nie musisz się zgadzać ja zrozumiem i nie będę zła.

— Maria mów o co chodzi

— Bo widzisz, ja bym chciała... zostać u ciebie... do .... czasu porodu...bo ja

— No jasne że się zgadzam . Maria po co w ogóle pytasz. Bardzo się cieszę.

— Naprawdę??

— Naprawdę, chce żebyś została, moje życie stanie się ciekawsze, chociaż na te 9 miesięcy :D

— Dziękuję

— nie ma za co. Daj kluczyki od auta, to mój szofer wprowadzi je do garażu i przyniesie Twoje rzeczy

— już, poczekaj. Laurie teraz musisz mi opowiedzieć co się z Tobą działo przez ten okres czasu...

— opowiem, opowiem, ale teraz choć na basen, jest bardzo ładna pogoda

— no dobra. Ale najpierw musze zadzwonić do mamy.
Dziewczyny pływały i opalały się. Laurie opowiadała Marii o swoim życiu, o tym jak w końcu, ciotka i wuj wyprowadzili się z tego domu. Przeszkadzało im to ze teraz wszystkie decyzje podejmuje Laurie. Nawet nie wie gdzie teraz są i mało ją to interesuje.
Później dziewczyny postanowiły trochę odpocząć. Szczególnie Maria. Była bardzo zmęczona drogą. Laurie zaprowadziła ja do kolejnego pięknego pokoju. Tu wystrój był zielono – żółty. Dzięki temu odczuwało się tu spokój. Pokuj oczywiście miał osobna łazienkę. Maria od razu poszła pod prysznic. Potem położyła się na łóżku, i przytuliła maskotkę od Michaela. Źle się czułą, wiedząc że ona pławi się w luksusach, a oni musza uciekać. Nie wiedzą co ich czeka, czy przeżyją, czy zgina z rąk FBI. Później, zasnęła.
Obudziła się dopiero rano następnego dnia. Laurie zabrała ją do miasta. Nakupiły mnóstwo ubranek i zabawek dla dzieci. Maria była bardzo wdzięczna Laurie za to że jej pomaga.
Przez kolejne 9 miesięcy Laurie opiekowała się Marią i spełniała jej wszystkie zachcianki dotyczące jedzenia. Dziewczyny bardzo się zaprzyjaźniły, ale Maria i tak wiedziała że nikt nie zastąpi jej Liz. Z każdym dniem bardziej brakowało jej Michaela, ale nie poddawała się, robiła to dla dzieci które mają się urodzić i wierzyła że on kiedyś wróci.
Maria urodziła dwie śliczne dziewczynki. Dała im na imię Lily i Olivia. Na drugie imię Lily miała Isabel a Olivia – Elizabeth. Gdy dziewczynki skończyły roczek, Maria postanowiła wrócić do domu do Roswell. Bliźniaczki różniły się jedynie kolorem włosów. Lily miała jasne loczki, natomiast Olivia miała ciemne, prawie czarne. Obie były śliczne. Nie były podobne ani do Marii ani do Michaela.

— Do widzenia Laurie, będę strasznie tęsknic – mówiła Maria, ze łzami w oczach

— Ja też, ale obiecaj mi że jeszcze mnie odwiedzisz i to nie raz

— Obiecuje, obiecuje, ale teraz musze już jechać. Obiecałam mamie że dojadę jeszcze dzisiaj.
Laurie pomogła Marii usadzić dzieci w fotelikach, wycałowała dziewczynki, które były bardzo zadowolone i cały czas się uśmiechały. Uściskała Marię poczym, Maria odjechała. Było jej smutno zostawiać Laurie, ale cieszyła się ż wraca, że nareszcie zobaczy swoją mamę, Kyla. Ze nareszcie wróci do Roswell, do miasta gdzie wszystko się zaczęło...


Poprzednia część Wersja do druku Następna część