presea

Wyrocznia (1)

Wersja do druku Następna część

Wyrocznia

Przez okno wpadało do pokoju światło księżyców. Zbliżało się Święto Równowagi. Wszystkie trzy księżyce układały się w linię, tak, że patrząc z Antaru widziało się je jeden przy drugim. Dawno temu wierzono, że takie zjawisko zapowiada katastrofę.

"Wszyscy zginą. Śmierć jest ich przeznaczeniem. Gdziekolwiek będą."

Athaya gwałtownie usiadła na łóżku. Znowu to samo. Od kilku dni męczyły ją sny. Właściwie koszmary. Obrazy które widziała przypominały pokaz slajdów – obraz, chwila ciemności, obraz, chwila ciemności. Widziała niewyraźne zarysy Pałacu Królewskiego. Widziała Zana i Avę. Czuła co oni czują. Wyglądali na spokojnych, ale naprawdę oboje bardzo się bali. Ona też się bała.
~~~~
Naki siedziała przed Akademia czytając jakąś książkę. Zapewne historyczną. Athaya rzuciła na ziemię swoją torbę i przysiadła się do przyjaciółki.

—Czego się uczysz? – Zapytała.

—A czego ja się mogę uczyć? – Warknęła Naki nie podnosząc wzroku. – O czym ja myślałam wybierając historię układu?!

—Jeżeli to cię pocieszy, to ja muszę zaliczać dwa egzaminy...

—Jak się postarasz to zdasz! Ja ugrzęznę tu na zawsze! Dobra, sprawdź mnie – wcisnęła Athai ksiażkę.

—Jak chcesz – przewertowała kilka kartek. – Opisz okoliczności podpisania Paktu Korskiego.

—W ciągu ostatnich 10 lat panowania króla Venio w Układzie Pięciu Planet...

—Dobra, umiesz – przerwała Athaya.
Naki spiorunowała ją wzrokiem.

—Też ci tak zrobię jak będziesz zdawać. Trzymaj za mnie kciuki.
Athaya odprowadziła ją do sali egzaminacyjnej, a sama poszła do biblioteki. Wzięła z półki grubą książkę i usiadła przy pierwszym wolnym stoliku. "Wyrocznia". Gdzieś już słyszała ten tytuł. Otworzyła pierwszą stronę.

"Nie wiadomo czy wyrocznia naprawdę istnieje. Jak dotąd nie odkryto żadnego naukowego sposobu na potwierdzenie jej obecności. Jedynymi dowodami na jej obecność są relacje osób twierdzących, że wyrocznia nawiedza ich ciała i przekazuje wiadomości dotyczące ich życia. (...) Osoby "nawiedzane" przez Wyrocznię nie są jednak przekonującym dowodem dla nauki. Wszyscy "nawiedzeni" zostawali uznani za osoby niepoczytalne i niespełna rozumu. Zdarzało się że atakowali bezbronnych ludzi tłumacząc, że muszą zapobiec nieszczęściu."

Super, pomyślała Athaya. Jestem nawiedzona.
~~~~
Znów widziała pałac. Za chwilę tylko jego ruiny. Zan i Ava w statku. Nasedo. Wszędzie ogień, wojsko. Wojsko Skórów. I nagle zobaczyła postać. Niewyraźną, zamazaną.

"Zginą."

—AAA! – Krzyknęła Athaya budząc się. Minęło trochę czasu, zanim jej serce zaczęło znów normalnie bić. Połączyła się z Naki.

—Athaya? – Ziewnęła Naki. – Co chcesz? Jest późno...

—Znowu to miałam.

—Athaya, daj spokój, weź sobie coś na spanie i śpij. Jak byłam mała też co noc śnił mi się ten sam sen. Rodzice chcieli mnie zostawić na obcej planecie z jakimś potworem.

—Naki...

—Śpij – rozłączyła się.
Zła na przyjaciółkę znów położyła się do łóżka, choć była pewna, że już nie zaśnie. Nagle cos jej się przypomniało. Ktoś był w tym śnie. Nie mogła przypomnieć sobie kto. Znała go chyba...

Nasedo.


Wersja do druku Następna część