onika

Za wszelką cenę (8)

Poprzednia część Wersja do druku

Za wszelka cenę
Część siódma.
Obietnica(3)- Nieudany plan.

Michael wyszedł ze swojego pokoju, w "korytarzu" spotkał Maxa.

— Cześć.- powiedział ziewając.

— Cześć.- powiedział Max lekko się rumieniąc. Michael dziwnie na niego spojrzał.

— Coś się stało?- spytał niepewnie.

— Idę do ubikacji.

— Ja też.

— Świetnie.

— Skoro tak mówisz.- z drugiego pokoju wyszła Isabel.

— Następnym razem mówcie ciszej.

— Cześć.- powiedział Michael.

— Cześć.- odpowiedziała Isabel.- Czemu stoicie na środku korytarza?

— Max idzie do ubikacji.

— Fajnie.

— Ja też.

— Coraz lepiej.- z łazienki wyszła Liz, w samej koszuli Maxa. Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem.

— Cześć.

— Cześć.- odpowiedzieli jej razem.

— Coś się stało?

— Michael i Max idą do ubikacji.

W pokoju Maxa, kilka minut później. Liz i Max co chwilę się całują trzymając się za ręce.

— Fajne mieli miny.- powiedziała Liz uśmiechając się do Maxa.

— Mhm... -pocałował ją delikatnie w usta.- Czeka nas długa rozmowa.

— Wiem, będzie bardzo interesująca.

Isabel zeszła na dół i weszła do kuchni.

Max i Liz nadal się całowali, z "transu" wyrwał ich krzyk Isabel. Oboje razem z Michaelem z biegli na dół. Krzyk dobiegał z kuchni.

Isabel nie mogła uwierzyć w to co widziała. Nasedo leżał martwy na środku kuchni. Zakryła ręce rękoma, poczuła jak robi jej się słabo. Do kuchni wbiegła Liz z Maxem i Michael. Michael złapał ją za rękę. Max podszedł do martwego ciała Naseda.

— Nie żyje.- cała czwórka spojrzała na siebie z przerażeniem.

Tess spojrzała na "swój dom".

— Ciekawe czy już się obudzili?- pomyślała Tess.- Mam nadzieję, ze mój plan zadziała.
Weszła do środka. Z salonu dobiegła ją czyjaś rozmowa. Z uśmiechem weszła do środka. Uśmiech jednak szybko znikł z jej twarzy. Na kanapie siedziała Liz z Maxem, obok Isabel i Michael(Liz była już normalnie ubrana). Nikt nie zwrócił na nią uwagi.

— Cześć wam...- powiedziała niepewnie.- Tess przestań, na pewno wszystko jest w porządku.- dodała sobie w myślach.
Teraz wszyscy na nią spojrzeli.

— Coś się stało?

— Nasedo nie żyje.- powiedziała od razu Liz.

— Co?- spytała z udanym niedowierzaniem Tess.- Jeszcze nic straconego, muszę tylko dobrze odegrać moją rolę.-po raz kolejny pocieszyła siebie w myślach.

— To co słyszałaś.

— Ale... Jak to możliwe...- cisza. Do oczu Tess napłynęły łzy.- To ty! Nienawidziłaś go od początku prawda!!!!

— Tess uspokój się.

— Może jeszcze jej będziesz bronić? Kiedy zrozumiecie, że ona nie jest tym kimś za kogo go bierzecie!

— Posłuchaj się raz Maxa.- powiedziała Liz.

— Liz nie mogła tego zrobić.- dodała z lekkim przekąsem Isabel.

— Jak to nie mogła?- wszyscy spojrzeli na Maxa i Liz.

— No bo...

— Powiedzmy, że Maxiu już nie jest prawiczkiem.- powiedział Michael. Tess otworzyła szerzej oczy.- A ja ostatni raz rozmawiałem z Nasedo koło północy, wiec...- cisza.- Mówiłem, żebyś jej zaufała. – Tess poczuła jak jej idealny plan nagle przestaje być taki idealny.- ponownie zapanowała cisza, którą tym razem przerwała Liz.

— Ja mam alibi, razem ze mną alibi ma Max. Z listy możemy też spokojnie skreślić Isabel i Michaela. A ty Tess? Co robiłaś dzisiejszej nocy?

— Ja... Byłam w Santa Fe.

— Nie Tess. Nie byłaś. Sprawdziliśmy. Gdzie spędziłaś dzisiejsza noc?

— Chyba nie wszystko ci wyszło Tess? Prawda?- Tess zrezygnowała, miała już dosyć udawania.

— Fakt. W tamtym życiu byłam lepsza.

— Nie, w tamtym życiu to ja nawaliłam.- Max, Michael i Isabel z zaciekawieniem przyglądali się Tess i Liz.

To był plan idealny. Bez skazy. Wystarczyło być dobrą aktorką, a przecież ona nią była.
Jednak tym razem coś jej nie wyszło. Tym razem ja wygrałam. Historia lubi się powtarzać? Być może. Choć według mnie wszystko leży w naszych rękach.
Wyjechaliśmy razem. Nasza czwórka.
Zawsze byliśmy razem. Nierozłączni, połączeni więzami krwi i miłości.
Wróciliśmy do Nowego Yorku. Jestem szczęśliwa. Nadal utrzymuje kontakt z Marią, jej się aż tak dobrze nie powiodło z Derekiem. Nadal są przyjaciółmi, ale to wszystko. Nie wiem co się dzieję z Kivarem i Leną. Gdy kilka dni później wróciłam do mojego domu pachnącego lawendą, nie było nikogo. Isabel nic nie pamięta. Postanowiłam nie przypominać jej o siostrze bliźniaczce.
Nie żałuję niczego, najważniejsze jest dla mnie, że odnalazłam miłość do Maxa. I ze teraz wszyscy razem jesteśmy szczęśliwi, nieważne jak długo to potrwa, bo w końcu jesteśmy razem.

Koniec części siódmej- ostatniej.





Poprzednia część Wersja do druku