Malma

Fatalne Zauroczenie (9)

Poprzednia część Wersja do druku

Znów dokument jest za duży i nie chciał zmieścić się w jednej części:( Jest to dokończenie V części "Winna czy niewinna".

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Max był już w domu.

— Mamo, tato!

— Max co się stało? Czy coś z Isabel?

— Potrzebuje waszej pomocy.

— Zrobimy wszystko tylko powiedz o co chodzi.

— Pamiętacie jak mówiliśmy wam, że na Antarze Isabel jako Vilandra zdradziła swój naród? Teraz przyleciała królowa Antaru, nasza matka i chce zabrać Isabel na swą planetę by tam została skazana za zdradę.

— O Boże! To straszne! Gdzie ona teraz jest?

— Jest bezpieczna. Potrzebujemy świadków, którzy zeznają o jej niewinności i dobroci.

— Nie rozumiemy.

— Wszyscy lecimy na Antar by pomóc mojej siostrze. Czy możemy liczyć na waszą pomoc?
Po długim namysły Phillip odrzekł"

— Wiesz, że dla ciebie i Isabel zrobimy wszystko bo jesteście naszymi dziećmi, ale nie możemy lecieć.

— Rozumiem. Boicie się i nie dziwię się wam.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Isabel zawiozła resztę grupy do motelu gdzie ukrywał się Jessie z Alexem. Gdy byli już na miejscu Isabel powiedziała:

— On otworzy tylko mi drzwi.
Zapukała do drzwi.

— Jessie to ja Isabel. – mówiła i po chwili drzwi się otworzyły.
Gdy tylko się zobaczyli rzucili się w swe ramiona. Jednak tą wspaniałą ciszę przerwał Michael.

— Musisz nam pomóc. – powiedział do Jessiego. Isabel jest w niebezpieczeństwie.

— Jak to? Co się dzieje?

— Zostawcie nas samych. Chcę mu to powiedzieć na osobności. – powiedziała Isabel do przyjaciół.
Gdy wyszli Isabel zaczęła mówić:

— W momencie gdy cię odwiozłam pojechałam na pustynię, ale nie po to by uratować Maxa czy kogokolwiek, ale po to by oddać się w ręce władzom antarskim.

— Co chcesz przez to powiedzieć?

— Mówiłam ci kiedyś, że zdradziłam brata i naród dla Kavara, a teraz przyszedł czas zapłaty. Muszę wrócić by wziąć udział w rozprawie.

— Ale jesteś niewinna więc wrócisz, prawda?

— Niezupełnie. Podobno sędzia chce mnie skazać aby pokazać innym, że jak się złamie prawo to istnieją tego konsekwencje.

— Czyli nic nie można zrobić?
I gdy Isabel chciała powiedzieć, że "nie" wtedy do pokoju wpadła grupa.

— Można jej pomóc i tylko ty możesz to zrobić. – powiedział Michael.

— Jak to ja?

— Jesteś adwokatem. Isabel potrzebuje znakomitego obrońcy, który wierzy w jej niewinność. Jeśli tylko zgodziłbyś się na wylot na Antar Isabel miałaby duże szanse, że ją uniewinnią.

— Oczywiście, że się zgadzam. Dla ciebie zrobię wszystko. – powiedział do żony.

— A widzisz, a ty nie chciałaś mu powiedzieć.

— Dlaczego nie chciałaś?

— To nie ważne. Ważne, że polecisz. – powiedział Michael. Chodźmy już do twoich rodziców.

Dom Evansów
Gdy Max i Evansowie siedzieli w salonie rozmawiając zadzwonił dzwonek. Max poszedł otworzyć.

— Dzień dobry szeryfie.

— Witaj Max. Co z Isabel?

— Pojechała z resztą po Jessiego, zaraz tu będą.
Rozsiedli się i szeryf zapytał:

— Lecicie pomóc córce?

— Zostaniemy i zajmiemy się Alexem. – odpowiedział Phillip.

— Rozumiem, że się boicie i macie obawy, ale ja postanowiłem lecieć.

— Naprawdę szeryfie? – zdziwiony Max.

— Tak, jeśli Kyle leci ja również.
Po jego słowach ponownie zadzwonił dzwonek. Ponownie Max poszedł otworzyć.
Do domu weszli Michael, Maria i Liz. Nagle Max ujrzał Jessiego.

— Jessie jesteś. Cieszę się. – powiedział Max.

— Musiałem. Nie pozwolę by coś stało się Isabel.
Isabel weszła na samym końcu. Wszyscy patrzyli na nią. W pewnej chwili Michael zapytał:

— To kto leci? Ja, Max, Maria, Liz, Kyle, Jessie...

— I szeryf. – dodał Max.

— Lecimy wszyscy. – stwierdziła Maria.

— Niezupełnie. – powiedział pan Evans. My zostajemy by zając się Alexem.
Na pustyni mieli być o siedemnastej więc przyjaciele pozostały czas postanowili wykorzystać na wspomnienia. Max opowiadał jak z Isabel krył się z mocami przed rodzicami i jak razem z nią i Michaelem ukrywali się przed szeryfem. Michael również wspominał okres z szeryfem, ale najbardziej ten kiedy poznał Isabel i Maxa. Isabel natomiast wspomina spotkanie z Jessiem i resztą przyjaciół, jak była zła na brata, że powiedział im o nich. Zaś Maria, Liz i Kyle wspominali jak poznali kosmitów. Jedynie Jessie miał najmniej do wspominania gdyż najkrócej ich znał, ale opowiadał każdy szczegół dotyczący jego i Isabel tak, że można by było wywnioskować, że znał ją najdłużej.
Nadszedł dzień sądu. Dochodziła godzina szesnasta więc wszyscy zaczęli się zbierać.

— Kochanie. – powiedział Phillip do Isabel. Ja i mama będziemy się za ciebie modlić. Przepraszamy, że nie możemy lecieć, ale...

— To nie ma znaczenia. Ważne, że wierzycie w moją niewinność. Kocham was. – powiedziała Isabel po czym przytuliła swoich rodziców. Dbajcie o Alexa.
Na pustyni byli przed siedemnastą czekając na przylot królowej. Nagle nad ich głowami pojawiły się trzy statki. Z jednego wysiadła królowa i powiedziała:

— Jesteście gotowi? Podzielcie się na trzy grupy tak aby w każdej był jeden antarczyk. Vilandro ty polecisz ze mną, takie mam rozkazy sądu. Pierwszym samolotem poleciała królowa, Isabel i Jessie, drugim Max, Liz i szeryf, a trzecim Michael, Maria i Kyle. Nim się spostrzegli byli już na obcej planecie. Każdy z nich patrzył ze zdumieniem na wszystko co widział. Królowa prowadziła ich drogą, dookoła nich były piękne ogrody, a przed nimi ogromny pałac.

— Tu jest jak w raju. – stwierdziła Maria.
Weszli do zamku i szli długim, rozświetlonym korytarzem. Nagle królowa wskazała ręką na salę do której się skierowali. Gdy wchodzili sędzia powiedział:

— Przyszła oskarżona.
W jednej chwili Isabel myślała, że zemdleje, ale jak zawsze mogła liczyć na brata, który ją podtrzymał. Każdy usiadł na swoim miejscu i rozprawa rozpoczęła się. Jessie zdążył się zapoznać z prawem jakie panuje na Antarze i zasadami jakie panują w tutejszym sądzie. Przebieg rozprawy jest podobny do tej na ziemi lecz każdy po kolei mówi co wydarzyło się w tamtym okresie i ocenia postępowanie oskarżonego. Do głosu może dojść jedynie oskarżony, obrońca, oskarżyciel i sędzia. Pierwszy głos miała Isabel.

— Praktycznie to nic nie wiem o mojej zdradzie. Nie wypieram się jej, ale nawet nie wiem czy to prawda. Jak każdy wie powstałam z połączenia DNA Vilandry, księżniczki antarskiej i DNA ludzkiego. W momencie gdy narodziłam się straciłam pamięć. Wiem o moim pochodzeniu od Avy i z innych źródeł jakimi są skórowie. Gdy dowiedziałam się, że kiedyś zdradziłam swój naród nie potrafiłam tego sobie wybaczyć. Cały czas obwiniam się o to. – mówiła to ze łzami w oczach.

— Czy skończyła już pani? Jeśli tak to głos oddaję oskarżycielowi.

— Wysoki sądzie proszę zauważyć jak księżniczka Vilandra stwierdza, że jej źródłami informacji są skórowie. To nasi wrogowie. Jeśli księżniczka dopuściła się zdrady na Ziemi to tym bardziej na Antarze. Mówi, że straciła pamięć, to możliwe gdyż każdy z nas wie, że ten eksperyment był niebezpieczny. Jednak nie zmienia to faktu iż jest i była ladacznicą. Na Ziemi był ten młodzieniec bodajże Alex, który zginął, a teraz jest jej mąż dzisiejszy obrońca pan Ramirez. Natomiast na Antarze było ich naprawdę wielu lecz pozwoli Wysoki Sąd, że nie będę wymieniać. Chcę przez to powiedzieć, że księżniczka przyciąga swą urodą wielu mężczyzn i tak zrobiła w przypadku Kavara. Jednak on postanowił wykorzystać fakt, że jest księżniczką i razem z nią zaatakował Antar. Dziękuję nie mam już nic do powiedzenia.

— Teraz oddaję głos panu Ramirez, obrońcy.

— Dziękuję Wysoki Sądzie. Wysoki Sądzie i wszyscy tu obecni Antarczycy. Zebraliśmy się, aby zadecydować o tym, czy księżniczka Vilandra jest winna zdrady swojej ojczystej planety czy też nie. Powierzono mi tę sprawę z nadzieją, że udowodnię jej niewinność i zrobię wszystko by tak się stało. Wiemy, że w 1947 roku czasu ziemskiego Królewska Czwórka została wysłana na Ziemię ponieważ tu na Antarze panowała wojna z Kavarem. Z tą podróżą były związane ogromne nadzieje, gdyż Królewska Czwórka miała odrodzić się w ludzkich ciałach i pewnego dnia gdy będzie w pełni mocy powrócić aby ocalić swój gatunek. Taka była historia, ale dlaczego księżniczka posiadająca boską urodę musi płacić za coś o czym każdy marzy? To jest niedorzeczne. Przyznam, że mnie również uwiodła jednak sam byłem świadkiem jak Kavar sprawił, że księżniczka była mu posłuszna natomiast jej oczy zrobiły się czarne i zimne. Nie myślała wtedy jak Isabel bo takie nosi imię na Ziemi lecz jak Vilandra, dziewczyna zakochana w Kavarze i która zrobi dla niego wszystko. Isabel tak będę ją nazywać gdyż Isabel, a Vilandra to dwie różne osoby. Więc Isabel od narodzin aż do dnia dzisiejszego jest wierna swojemu bratu i przyjacielowi. Nigdy ich świadomie nie zdradziła, zawsze mogli liczyć na jej pomoc. Gdy groziło jednemu z nich niebezpieczeństwo rzucała wszystko i poszła ich ratować. Poświęca również życie dla ziemian choć są innym gatunkiem. Jest kochającą żoną, siostrą, córką oraz przyjaciółką. Od momentu dowiedzenia się prawdy o sobie Isabel cierpi jak sama powiedziała z tego, że zaniedbała zaufanie brata i osób jej bliskich. Moim zdaniem odpokutowała winę na Ziemi myśląc ciągle o tym zdarzeniu. Spotkało ją wiele przykrości z tego powodu, ze strony skórów jak i ziemskiego wojska. Dziękuję za głos.

— Zarządzam małą przerwę podczas której podejmę decyzję czy księżniczka Vilandra jest winna czy też nie. Chciałem jedynie dodać, że jeśli decyzja będzie pozytywna oskarżona natychmiast zostanie zatrzymana i zamknięta w antarskim więzieniu bez możliwości widzenia się z kimkolwiek i braku możliwości powrotu kiedykolwiek na Ziemię.
Wszyscy wyszli z sali.

— Isabel jak się czujesz? – spytał Max.

— Czuję, że widzę was po raz ostatni.

— Nie możesz tak myśleć. Wszystko będzie dobrze. – powiedział Jessie.

— To co powiedział ten oskarżyciel i sędzia było straszne. Jessie dziękuję ci za obronę, ale wygląda na to, że to już koniec. Zajmij się Alexem i znajdź mu nową mamę którą pokocha i którą ty również pokochasz. – powiedziała Isabel płacząc.
Gdy każdy z nich chciał coś powiedzieć wtedy drzwi sali sądowej otworzyły się i wszyscy zostali zaproszeni ponownie na salę.

— Myślałem nad każdym słowem jakie padło dzisiejszego dnia i muszę stwierdzić, że oskarżyciel ma rację mówiąc, że nie jest wytłumaczeniem iż oskarżona straciła pamięć i to, że swą urodą omotała tylu mężczyzn. – mówił sędzia robiąc krótką przerwę.

— Jessie to już koniec. – powiedziała przerażona Isabel.

— Jednak szczególnie zwróciłem uwagę na słowa pana Ramireza. Zgadzam się z nim, że nie można porównywać księżniczki na Antarze z tą którą jest teraz. Zgadzam się również, że księżniczka Vilandra odpokutowała swą winę w czasie przebywania na Ziemi. Dlatego stwierdzam, że księżniczka jest niewinna popełnionych zbrodni gdyż robiła to pod wpływem Kavara. Ostrzegam, że jeśli ktokolwiek zbezcześci imię księżniczki stanie przed sądem.

— Boże nie mogę w to uwierzyć! Mój koszmar nareszcie się skończył. Jessie kocham cię. – powiedziawszy to objęła go z całej siły.
Gdy odeszła od stolika przy którym siedziała w jej stronę rzucili się jej przyjaciele. Najmocniej uściskała Maxa i Michaela. W momencie gdy wyszli z sali i skierowali się do wyjścia zawołała ich królowa.

— Zan, Vilandro, Rath pozwólcie.
Cała trójka podeszła z zaskoczeniem.

— Słucham matko. – powiedział Max.

— Jesteście już prawie w pełni mocy więc może byście zostali na Antarze?

— To nie możliwe. – powiedział ponownie Max.

— Dlaczego? Czy ludzie są aż tak dla was ważni?

— Kochamy ich gdyż są dla nas jak rodzina. Zawsze pomagali nam. – powiedziała Isabel.

— A co z Antarem? Zan jesteś królem, Rath ty zastępcą, a ty Vilandro księżniczką. Nasz naród musi mieć kogoś kto będzie prowadził pokój.

— Jeśli mielibyśmy wrócić to razem z nimi. – powiedział Michael.

— Jeśli tak wam na nich zależy to zawołajcie ich chcę zobaczyć czy są was warci.
Kosmici zawołali wszystkich. Oni podchodząc ukłonili się królowej.

— Więc ty jesteś ukochaną mojego syna. – powiedziała do Liz. Czy kochasz mojego syna ponad wszystko?

— Tak. – odpowiedziała wystraszona.

— A czy wiesz że jest królem tej planety? Co zamierzasz zrobić?

— Wiem, że jest królem i wiem że kiedyś tu wróci by objąć władzę. Jeśli tak się stanie wrócę razem z nim. – powiedziawszy to przytuliła się do Maxa.

— A ty kim jesteś dla Ratha? – powiedziała to do Maria.

— Jestem jego dziewczyną.

— Czy wiesz że jemu jest przeznaczona moja córka?

— Tak wiem, ale wiem również że oni kochają się jedynie jak rodzeństwo.

— Ty jesteś mężem Vilandry. – powiedziała do Jessiego. Czy kochasz moją córkę?

— Ponad wszystko. Poświęciłbym dla niej życie.

— A jaką mam pewność, że nie skrzywdzisz jej tak jak twoi poprzednicy?

— Nigdy nie skrzywdzę Isabel. Jest mi najdroższa na świecie.

— Widziałam, że bardzo wczułeś się w rolę obrońcy dlaczego?

— Kocham ją i wiem, że nigdy nie popełniłaby żadnej krzywdy ani zbrodni.

— Mam do was wszystkich pytanie: czy jeśli Królewska Trójka zdecyduje się w tej chwili zostać tu na Antarze czy zostalibyście razem z nimi?

— Tak. – rzekła Liz.

— Tak. – rzekła Maria.

— Nie. – powiedział Jessie po czym dodał: Najpierw muszę wrócić po syna.

— Widzę, że naprawdę się kochacie. Udzielam wam błogosławieństwa i życzę szczęścia. A ta dwójka to kto to?

— To jest miejscowy szeryf Jim Valenti, a to jego syn Kyle. Dzięki nim jesteśmy wszyscy razem. – powiedziała Isabel.
Po długiej ciszy królowa powiedziała do swoich dzieci:

— Chciałabym jeszcze z wami porozmawiać na osobności.
Gdy pozostali odeszli królowa rzekła:

— "Nastanie czas ciemności i grozy. Niewinna stanie się winną, zaś morderca ofiarą. Na Ziemi nadejdzie wojna jednak jedno z dzieci sprawi, że świat powróci do życia. Strzeżcie się gdyż wokół was czai się niebezpieczeństwo. Zdrajcą może być każdy z was bądź bliska wam osoba. Nie ufajcie nikomu, jedynie sobie. Królewska Trójka zginie rozdzielona. Jednak jest dla nich ratunek: człowiek będący przyjacielem dla jednych, a wrogiem dla drugich". Takie są słowa przepowiedni której musicie się strzec.
Każdy z nich odszedł zdziwiony i przerażony jednak w ostatniej chwili królowa złapała swoją córkę za rękę.

— W pewnej chwili będziesz musiała wybrać między miłością a braterstwem, między dobrem a złem. Twoja decyzja będzie miała wpływ na przyszłość i teraźniejszość. Swoją decyzją możesz uratować wielu ludzi bądź ich skazać na śmierć.

— Ale matko.... – zaczęła Isabel.

— Odejdź i zapamiętaj moje słowa. Wierzę, że podejmiesz słuszną decyzję.
Po niedługim czasie wszyscy byli już z powrotem na Ziemi. Wylądowali na pustyni, ale trójce kosmitów nie śpieszyło się do domu. Myśleli nad słowami przepowiedni, zaś Isabel myślała nad słowami swojej matki.

*******

— O Boże! – krzyknęła Isabel cała zlana potem. Obejrzała się dookoła i patrzyła z niedowierzaniem. Nadal siedziała w wanie.

— Is co się stało? Czy coś widziałaś? – zapytał Michael.

— Na szczęście to był tylko zły sen. – powiedziała to z zawahaniem w głosie.



KONIEC

Malma




Poprzednia część Wersja do druku