Malma

Fatalne Zauroczenie (5)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

III
"Kaseta"

oh I am what I am
I'll do what I want
but I can't hide
I won't go
I won't sleep
I can't breathe
until you're resting
here with me
I won't leave
I can't hide
I cannot be
until you're resting here
I won't go
I won't sleep
I can't breathe
until you're resting
here with me
I won't leave
I can't hide
I cannot be
until you're resting
here with me

Cała szóstka jak zwykle spędzała wolny czas w "Crashdown".

— Max przyjdziesz dzisiaj do mnie wieczorem? – zapytała Liz.

— Chętnie kochanie, ale dziś nie mogę. – odpowiedział.

— Co może być ważniejszego ode mnie? – spytała ponownie Liz.

— Nasze bezpieczeństwo. – odpowiedział Michael.

— Co masz na myśli? – spytała zdziwiona Isabel.

— Idziemy z Maxem zniszczyć bazę wojskową. – odpowiedział Michael.

— Jak to wy idziecie, a co ze mną?

— Będziesz siedzieć w domu.

— Idę z wami.

— Nie to niebezpieczne. – rzekł Max.

— Nie będę spokojnie siedziała, gdy wy możecie zginąć.

— Isabel zrozum. – rzekł Michael.

— Dlaczego ustaliliście to we dwoje, beze mnie? Zawsze podejmowaliśmy wspólnie decyzje.

— I nadal tak będzie, ale teraz nie możesz się zarażać. Masz Alexa i musisz się nim zająć. – powiedział Max.

— A ty jesteś królem. Ty powinieneś siedzieć w domu i czekać na nasz powrót. Musisz żyć by rządzić na Antarze.

— Jesteś uparta! – krzyknął Michael.

— Nie jestem uparta tylko nie chcę by historia z Tess powtórzyła się.

— O czym ty mówisz? – spytał zdziwiony Michael.

— Nie chcę tylko by któryś z was skończył tak jak Tess bądź byśmy znowu musieli uciekać.

— Musimy zniszczyć wszelkie dowody naszego istnienia. – powiedział Max.

— Nie zgadzam się!
Po tych słowach wybiegła na ulicę.

— Isabel! – krzyknął Max.

— Zrozum ją. Boi się o was i o to, że zostanie sama. Nigdy nie wybaczyłaby sobie gdyby wam coś się stało. – powiedziała Maria.
Jednak po chwili Isabel ponownie weszła do "Crashdown" ze sztucznym uśmiechem i ze łzami w oczach.

— Isabel obiecuję ci, że wrócimy. Nigdy cię nie zostawimy. – rzekł Max.

— Cieszę się, że tak mówisz i rozumiem. Zgadzam się z wami.
Max podszedł do siostry i objął ją. Jeszcze przez chwilę siedzieli w "Crashdown", a potem wyszli. Każdy z nich poszedł do swojego domu. Isabel będąc w domu swoim i Jessiego czekała na telefon od swojego męża. Czekała na wiadomość od czasu gdy wysłała do niego list napisany przez Liz informujący go o synu. Siedziała przy telefonie i czekała. Od tamtego zdarzenia minęło już kilka tygodni. Traciła już wszelkie nadzieje. Gdy spojrzała przez okno było już ciemno. Wyszła z domu i poszła pod "Crashdown", aby tam spotkać się z braćmi.

— Uważajcie na siebie. – powiedziała Isabel.

— Nad ranem będzie już po wszystkim. – rzekł Michael.
Cała trójka spojrzała sobie głęboko w oczy wiedząc, że ta misja jest niebezpieczna. Gdy Max i Michael odjeżdżali Isabel patrzyła na ich samochód, który po chwili zniknął z horyzontu. Postanowiła tę noc spędzić u rodziców. Pomagali jej zawsze gdy tego potrzebowała i tak było i tym razem. Cały czas zajmowała się synkiem i chodziła do pracy. Rodzice przekonali ją, że zajmą się Alexem, a ona niech spędzi trochę czasu z przyjaciółmi i postara się odprężyć. Tak miało być, ale teraz martwi się jeszcze bardziej. Leżała na łóżku i myślała jedynie o Maxie i Michaelu. Bała się zasnąć gdyż wiedziała, że mogą potrzebować jej pomocy. Musi być w każdej chwili gotowa.
Nagle słyszy pukanie do okna. Otwiera oczy i widzi, że jest już widno.

— O Boże musiałam zasnąć! Podbiegła szybko do okna, a za szybą ujrzała Maxa i Michaela. Otworzyła czym prędzej okno, a oni weszli do środka.

— Mówiliśmy ci, że wszystko będzie dobrze. Spaliliśmy wszelkie zdjęcia i inne dowody. – powiedział Michael.

— Czyli teraz możemy spać już spokojnie? – zapytała Isabel.

— Mam nadzieję, że tak. – odpowiedział Max.
Od tego momentu każdy z nich robił co chciał i nie musiał się obawiać wojska. Byli spokojni i szczęśliwi jak dawniej jednak nie wiedzieli, że to jeszcze nie koniec i że jednemu z nich grozi wielkie niebezpieczeństwo.
Pewnego dnia gdy Isabel siedziała w domu zadzwonił telefon:

— Słucham?

— Isabel wojsko szuka Maxa i Mchaela. Nie wiemy co mamy robić. Powiedzieliśmy im, że nie wiemy gdzie są. Dlaczego ich szukają? Co się stało? – krzyczy Phillip.

— Tato powiem ci później. Właśnie przyszli do mnie żołnierze. Zadzwoń do Maxa i powiedz mu żeby przyjechali na pustynię. Zaraz tam będę.
Odłożyła słuchawkę i poszła otworzyć drzwi.

— Dzień dobry. Czy widziała pani tych mężczyzn? – spytał jeden z żołnierzy.

— Nie, ale dlaczego ich szukacie? Co oni zrobili? – spytała Isabel.

— To tajna informacja. Czy moglibyśmy sprawdzić mieszkanie?

— Proszę chwilę zaczekać.

— Czy w domu jest ktoś jeszcze, może chce pani kogoś ukryć?

— Jest tylko mój synek. Chciałam po niego pójść.

— Pójdziemy z panią.
Poszli za Isabel do pokoju dziecka. Isabel wzięła Alexa i poszła do pokoju gościnnego czekając aż żołnierze skończą pracę.

— Czysto. – powiedział jeden z żołnierzy do oficera i wszyscy wyszli. Isabel wyszła za raz po nich. Pojechała z synkiem na pustynię, gdzie czekali na nią Max, Michael i reszta przyjaciół.

— Szuka was wojsko. – powiedziała Isabel do Maxa i Michaela.

— Jak to możliwe! Przecież wszystko zniszczyliśmy. – powiedział Michael.

— Najwidoczniej ktoś was widział i rozpoznał. – rzekła Isabel.
Po swoich słowach opadła na ziemię nie upuszczając dziecka.

— Isabel co ci jest? – spytał wystraszony Max.

— Nic to jedynie chwilowe zasłabnięcie.

— Co to jest!? – krzyknął Michael i wskazał na ramię Isabel.
Isabel odkryła ramię i ujrzała na swym ciele znak przypominający literę V.

— Jak to jest możliwe? – powiedział Michael. Przecież oboje żyjemy.

— Nie wiem, ale wygląda na to, że teraz Isabel rządzi. – rzekł Max.

— To nie jest istotne. Najważniejsze jest abyśmy coś wymyślili. – rzekła Isabel.

— Nie wyjedziemy po raz drugi. Nie możemy ciągle uciekać, sama tak mówiłaś. – powiedział Michael.

— Musicie to jest jedyne wyjście.

— A co z tobą? Też musisz wyjechać.

— O mnie się nie martwcie. Nie szukają mnie i mam możliwość dać podejrzenia na kogoś innego, a poza tym muszę myśleć też o Alexie.

— Zbliżają się. – powiedział Michael. Musimy jechać. Żegnaj Is i uważaj na siebie. Dzwoń jakbyś potrzebowała pomocy.

— Jedziemy z wami. – powiedziały jednocześnie Liz i Maria.

— Żegnajcie i nie martwcie się. Za kilka dni znów się spotkamy.
Gdy odjechali Isabel spytała Kyle:

— Dlaczego nie pojechałeś z nimi?

— Tu jest mój dom, a poza tym ktoś musi dbać o ciebie.
Uśmiechnęli się do siebie i odjechali. Spotkali się po godzinie w "Crashdown".

— Co teraz planujesz? – spytał Kyle.

— Nic. Będę siedzieć w domu i czekać.

— Czekać na co?

— Czekać na lepsze jutro.

— Nie rozumiem. Chcesz powiedzieć, że nie pojechałaś bo czekasz na Jessiego?

— To też, ale jestem teraz królową i teraz ode mnie zależy ich i nasze życie. Max będąc królem oddał swoje życie w zamian za nasze. Michael również wiele razy narażał własne życie, a ja? Ja kilka razy ich zdradziłam. Teraz jedynie robię to co do mnie należy. Od narodzin ukrywaliśmy się przed naszymi bliskimi i znajomymi, a teraz ciągle uciekamy przed wojskiem i skórami. Pragniemy mieć normalne życie, a ja to uczynię.

— Isabel możesz na mnie liczyć.
Posiedzieli jeszcze chwilę i rozeszli się do domów. Isabel poszła do domu rodziców.

— Isabel co się dzieje? Dlaczego Maxa i Michaela szukało wojsko? – pytał zdenerwowany Phillip.

— W ostatnią noc zniszczyli bazę wojskową. Najprawdopodobniej ktoś ich widział.

— Ale dlaczego to zrobili?

— Musieli zniszczyć kasetę i inne istniejące dowody.

— Gdzie oni teraz są?

— Wyjechali z miasta i są bezpieczni.

— A co z tobą? Czemu z nimi nie pojechałaś?

— Jestem bezpieczna. Chciałabym was o coś prosić.

— Słuchamy cię kochanie. Jeśli będziemy w stanie ci pomóc to pomożemy. – powiedziała Diane.

— Chcę abyście na pewien czas zajęli się Alexem. Muszę to wszystko uspokoić.

— Kochanie dobrze, ale nie rób żadnych głupstw.
Isabel zostawiła Alexa w ich rękach i wyszła kierując się w stronę własnego domu. Wiedziała, że teraz musi być czujna. Pod drzwiami zauważyła Kyle.

— Moglibyśmy porozmawiać? – spytał.

— Brzmi to tajemniczo, proszę.
Gdy wchodzili do mieszkania zaraz za nimi wpadli żołnierze.

— Łapcie ją!

— O co chodzi? – spytała przestraszona Isabel.

— Mówi pani coś słowo "kaseta"?

— Isabel... – krzyczał Kyle.

— Zajmij się Alexem jest u rodziców! – krzyczała Isabel.
Żołnierze wyprowadzili ją siłą z mieszkania. Wsadzili do furgonetki po czym odjechali. Wiedziała, że pozostałym nic nie grozi bo nikt nie wiedział gdzie są, więc wojsko nie ma jak się dowiedzieć. Nie wiedziała co ma robić. Czy powiadomić Maxa i Michaela? Nie, nie może ich narażać, nie może pokazać, że się na niej zawiedli. Zrobi to sama, tak będzie najlepiej. Nagle zobaczyła, że przejeżdżają przez las. Wiedziała, że to jej jedyna szansa i postanowiła ją wykorzystać. Zaatakowała żołnierzy w furgonetce zabijając ich, a potem kierowcę. Wysiadła z samochodu i wbiegła do lasu. Zauważyła, że została postrzelona przez jednego z żołnierzy. Została trafiona w brzuch i bardzo krwawiła. Próbowała się uzdrowić, ale nie mogła. Miała za mało sił, była zbyt słaba. Nie mogła na to nic poradzić. Ukrywała się w lesie przez kilka dni. Żołnierze szukali jej, ale ona zbyt dobrze się ukryła by mogli ją znaleźć. Czuła, że Max i Michael próbują się z nią skontaktować, ale ona nie pozwalała im na to. Gdyby to zrobiła wiedzieli by, że jest ranna i szuka jej wojsko i wtedy by przyjechali. Nie miała już sił się ukrywać i bronić. Chciała się poddać. Umierała i nie miała żadnych szans. Resztkami sił doczołgała się do ulicy by ktoś ją znalazł. Po chwili usłyszała nadjeżdżający samochód i pisk opon. Była ledwo przytomna jednak słyszała jakiś głos w oddali wołający ją. Kierowcą który znalazł Isabel był Jessie. Wziął ją na ręce i zaniósł ostrożnie do samochodu. Do Roswell jechał bardzo szybko. Wiedział, że jego żona umiera i że jedynym ratunkiem jest Max.

— Isabel nie zostawiaj mnie! Nie możesz! Nie pozwalam ci! – krzyczał zrozpaczony Jessie. Nie możesz zostawić mnie w taki sposób! Nie teraz gdy mamy dziecko!
Jessie dojechał w końcu do miasta, do domu Maxa i Michaela. Szybko wysiadł z samochodu, wziął ranną żonę na ręce i poszedł do ich mieszkania.

— Max mam ranną Isabel! Otwórzcie! Słyszycie? – krzyczał Jessie, ale nikt nie odpowiadał.
Całą sytuację zauważył Kyle, który do nich podbiegł.

— Kyle dobrze, że jesteś. Isabel jest ranna musimy jej pomóc. Gdzie jest Max?

— Wyjechali. – odpowiedział Kyle.

— Jak to wyjechali? Dokąd? Musimy do nich jechać!

— Nikt oprócz Isabel nie wie gdzie są. Wyjechali bo ścigało ich wojsko.

— Myślałem, że wszystko się uspokoiło. Co się stało?

— Max i Michael pojechali pewnej nocy do bazy wojskowej by zniszczyć wszelkie dowody niestety ktoś ich zauważył. Isabel z niewiadomych przyczyn stała się królową więc postanowiła, że teraz ona jest za nich odpowiedzialna i kazała im wyjechać.

— Ale kto jej mógł to zrobić i dlaczego?

— Zapewne to wojsko. Pewnego dnia przyszli po nią i wspomnieli o kasecie. Przez kilka dni nie mieliśmy od niej żadnej wieści aż do dzisiaj.

— A gdzie jest dziecko? Czy ono też zostało porwane?

— Twój syn ma się dobrze, jest bezpieczny u Evansów.

— To niech tam zostanie. Kyle posłuchaj mnie. Ja zawiozę Isabel do naszego mieszkania i zadzwonię po swojego przyjaciela, tego lekarza, a ty sprowadź swojego ojca i Evansów.
Nim Jessie zdołał jeszcze coś powiedzieć Kyle już nie było. W czasie gdy jechał do swojego domu zadzwonił do przyjaciela.

— Natychmiast przyjedź do Roswell, moja żona umiera.

— Zawieź ją do szpitala.

— Wiesz, że nie mogę. Błagam cię!

— Ona kryje w sobie wielką tajemnicę. Nie chcę byś przez nią cierpiał.

— Kocham ją i pragnę tylko jednego: żeby żyła.

— Jestem twoim przyjacielem i zrobię dla ciebie wszystko. Będę za godzinę.
Gdy Jessie dojechał do domu wniósł ostrożnie Isabel i położył ją na łóżku w ich sypialni. Nim się spostrzegł Kyle, szeryf i Evansowie byli już w mieszkaniu.

— Boże Isabel co oni ci zrobili! – płakała Diane.
Po długiej chwili pojawił się lekarz. Zbadał ranną i rzekł:

— Musi natychmiast jechać do szpitala.

— To wykluczone! To nie wchodzi w rachubę! Ocal ją tak jak wtedy!

— Ona umiera, a wtedy to był cud, że przeżyła. Teraz na ten cud nie możemy liczyć.

— Ale...- zaczął Kyle.

— Nie mamy wyjścia. Będziemy przy niej czuwać i zrobimy wszystko by nikt się nie dowiedział. – rzekł Jessie.
Jessie nagle odwrócił głowę i zobaczył zdziwioną minę swojego przyjaciela. Wtedy zaczął myśleć o żonie. Ona umiera, nie można nic zrobić jak tylko jechać do szpitala. Ale czy dobrze robi? Tego sam nie wiedział. Potrzebował Maxa, ale jego nie było. W tym samym czasie Isabel nadal walczyła, aby brat nie mógł się z nią skontaktować. Słyszała całą rozmowę i wreszcie kiedy nie było w pobliżu lekarza udało się jej coś powiedzieć.

— Nie. – powiedziała to bardzo cicho, ale i tak wszyscy usłyszeli.

— Isabel co powiedziałaś?- spytał Jessie.

— Nie jadę do szpitala.

— Isabel co ty mówisz? To jedyny ratunek dla ciebie.

— Nie jadę! – próbowała krzyczeć, ale po chwili straciła przytomność.
Wszyscy chcieli by Isabel żyła i nie przejęli się jej słowami. Mimo, że decyzja należała do niej to jednak oni nie zgadzali się z nią. Pojechali czym prędzej do szpitala.

— Kochanie wróć do mnie. Zrobimy co będziesz chciała. Możemy stąd wyjechać jak również możemy tu zostać. Ważne byśmy byli razem z naszym dzieckiem. – mówi Jessie.
W czasie gdy Isabel była już w szpitalu Maxowi udało się w końcu skontaktować z siostrą i dowiedział się, że ona umiera. Natychmiast powiadomił przyjaciół i w jednej chwili wyjechali do Roswell. Byli na miejscu po dwóch godzinach. Najpierw pojechali do domu jej i Jessiego, ale jej tam nie było. Następnie udali się do Evansów, a później do domu szeryfa. Nigdzie nie było Isabel.

— Nigdzie jej nie ma! Wiem, że jest ranna, ale gdzie ona może być? – mówi zdenerwowany Max.

— Max jeśli znaleźli ją wasi rodzice to zapewne zawieźli ją do szpitala. – powiedział Michael.

— Ale to jest dla niej niebezpieczne. Dlaczego nas nie powiadomiła?

— Najprawdopodobniej chciała nas chronić. Wiesz jaka ona jest.

— Natychmiast jedźmy do szpitala.
Po pewnym czasie do szpitala przyjechał Max, Michael, Maria i Liz. Nerwowo szukali sali, na której leży Isabel. Nagle Michael zatrzymał się przy jednej i zobaczył grupę ludzi stojących wokół łóżka.

— Max znalazłem Isabel! – krzyczał Michael.
Oboje wpadli do sali, a za nimi dziewczęta i podeszli do łóżka.

— Isabel jak mogłaś być tak nie mądra. Jak mogłaś narażać własne życie.- mówił Max.

— Max uratuj ją! – krzyczał Jessie.
Gdy Max kładł swoje dłonie na ciele siostry Michael powiedział:

— Pamiętaj, że masz jedynie sprawić by odzyskała przytomność. Do zdrowia będzie dochodziła powoli sama. Nie należy pozwolić by została narażona na kolejne niebezpieczeństwo.
Max położył swe ręce na ciele Isabel, a ta po chwili otworzyła oczy. Wpierw Max musiał odebrać jej znak władzy, ale dziewczyna była tak słaba, że wystarczyło delikatnie położyć jej ręce na ramieniu, a później uzdrowić.
Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, że Isabel odzyskała przytomność. Wiedzieli teraz, że pomału będzie dochodziła do siebie. Isabel rozglądała się nerwowo po sali. W jej oczach pojawił się strach i nienawiść. Max podszedł do niej i powiedział:

— Isabel jesteś już bezpieczna. Jesteśmy przy tobie i zawsze będziemy razem.
Reakcja Isabel była dla wszystkich zaskoczeniem.

— Wynoście się! Nie chcę was widzieć! Nienawidzę was!
Mały Alex zaczął płakać. Nikt nie wiedział co robić. Widząc nienawiść w oczach Isabel każdy zaczął kierować się w stronę drzwi, a wtedy ona powiedziała:

— Drodzy rodzice zostańcie proszę, Kyle ty również. Mamo daj mi Alexa.


C.D.N.

Poprzednia część Wersja do druku Następna część