Malma

Fatalne Zauroczenie (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Jest to dokończenie 1-szej części "Powrotu do Roswell"

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Lonnie dojechała już do Roswell. Najpierw postanowiła pojechać do domu Evansów.
Była już przed domem. Ostrożnie wysiadła i podeszła powolnym krokiem do drzwi. Czuła się niepewnie, więc przez chwilę stała przy drzwiach. W pewnej chwili zadzwoniła i w jednym momencie słyszy kroki zbliżające się do drzwi. Drzwi się otworzyły i zobaczyła w progu Diane. Lonnie nie wiedząc co robić stała z Diane przez dłuższą chwilę nieruchomo. Nagle słyszy ciężkie kroki zbliżające się do nich. To Phillip, który stanął i nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa choć próbował. Na jego twarzy był żal, a jednocześnie radość. Cała trójka nic nie mówiła. Nagle Diane krzyknęła:

— Isabel, moja kochana Isabel, wróciłaś!
Przytuliły się mocno. Potem Lonnie spojrzała na Phillipa. On uśmiechnął się i ruszył w stronę córki. Objął ją mocno, a w jego oczach pojawiły się łzy szczęścia.
Po kilku minutowych objęciach usiedli na kanapie by ona opowiedziała im wszystko, co się z nimi działo po wyjeździe z Roswell.

— Powiedz nam kiedy przyjdzie Max? – spytała Diane.

— On nie przyjdzie, przyjechałam sama. – mówiła ze smutkiem w głosie Lonnie.

— Ale dlaczego, czy coś się stało, pokłóciliście się?

— Nie, po prostu zatęskniłam za domem, Jessiem, ...
Gdy rodzice usłyszeli odpowiedź drgnęli.

— Co się stało "mamo"?

— Kochanie, jak ci to powiedzieć.....Jessie wyjechał do Bostonu. – powiedział niepewnie Phillip.

— Całe życie czekał na taką szansę tylko ja mu w tym przeszkadzałam. Teraz, gdy zostawiłam go postanowił rozpocząć życie od nowa.

— Wiesz córeczko, że tak nie jest. Po twoim wyjeździe był załamany. Nie wiedział co ma począć. A tydzień przed twoim wyjazdem zadzwonił do niego jego przyjaciela z wiadomością, że proponuje mu współpracę. Na początku nie chciał jechać, bo twierdził, że musi na ciebie czekać, gdybyś wróciła. Ale wiedziałem, że nic tu po nim. Przekonałem go i obiecałem, że jak przyjedziesz to zawiadomię go.

— No właśnie! – krzyknęła Diane. Musimy do niego zadzwonić.

— Nie, nie wiem czy chcę tego. – powiedziała Lonnie.

— Nie rozumiem. Mówisz, że tęsknisz za nim i że dla niego przyjechałaś, a teraz nie chcesz go widzieć.

— To nie o to chodzi. Po prostu najpierw chcę nacieszyć się wami.

— Isabel! – krzyknął Phillip. On co tydzień dzwoni do nas i pyta się czy coś wiemy na twój temat.
Po chwili Diane ponowiła pytanie:

— To co dzwonimy?

— Nie. – powiedziała Lonnie. Pojadę do niego do Bostonu. Chcę mu zrobić niespodziankę.

— Dobrze kochanie dam ci jego adres. A kiedy chciałabyś jechać? Bo najpierw zadzwonię do niego upewnić się, że nie wyjechał w delegację.

— Chciałabym jak najszybciej.
Pan Evans zadzwonił do firmy adwokackiej w Bostonie, gdzie pracuje Jessie i rozmawiał z kimś przez słuchawkę. Lonnie nie mogła się doczekać odpowiedzi, że może do niego jechać. Nagle Phillip odkłada słuchawkę i mówi:

— Przykro mi kochanie, ale Jessie wyjechał w delegację i wróci dopiero za miesiąc.
Lonnie usłyszawszy wiadomość zdenerwowała się i wściekła wyszła z domu trzaskając drzwiami.

— Ona nigdy przedtem tak się nie zachowywała. Była taka jedynie po śmierci Alexa. – powiedział Phillip.
Oboje byli przerażeni tymi słowami.

— Czy któryś z jej przyjaciół umarł? – pomyślała ze łzami w oczach Diane.
Postanowili zadzwonić po Jima Valentiego, który teraz jest zastępcą szeryfa. Gdy usłyszał, że Isabel wróciła natychmiast przyjechał.

— Witaj Phillipie, Diane. Czy to prawda, że Isabel wróciła?

— Dzisiaj rano, ale jest jakaś dziwna. – powiedział pan Evans.

— Pewnie czuje się nieswojo, ale przejdzie jej niedługo.

— Może masz rację, ale czy mógłbyś z nią porozmawiać? Isabel ma do ciebie wielkie zaufanie, a poza tym wiesz o niej więcej niż my.

— Dobrze spróbuję, ale powiedzcie mi o co chodzi.

— Kiedy Isabel wróciła postanowiliśmy zadzwonić do Jessiego, a ona nie miała nic przeciwko. Gdy zadzwoniłem dowiedziałem się, że Jessie wyjechał w delegację i wróci dopiero za miesiąc. Poinformowałem o tym Isabel, a ta wybiegła wściekła z domu.

— Nie widzę w tym nic dziwnego. Chciała zobaczyć męża, jego nie ma, więc się zdenerwowała. Miała nadzieję, że gdy wróci on będzie na nią czekał....Jednak takie zachowanie nie jest do niej podobne.

— Tak samo pomyśleliśmy. Zawsze była spokojna jednak tak się zachowywała jedynie po śmierci Alexa. – rzekł Phillip.

— Chcesz przez to powiedzieć, że któreś z nich zginęło?
Po chwili zastanowienia Valenti rzekł:

— Możecie na mnie liczyć. Porozmawiam z Isabel, a potem spróbuję się czegoś dowiedzieć o reszcie. Wychodząc dodał:

— Zadzwońcie do mnie gdy wróci.
Lonnie wróciła do domu Evansów wieczorem. Była zobaczyć inkubatory z których wyszła "Królewska Czwórka", ale były spalone. Weszła do domu niezauważona i poszła do pokoju Isabel położyć się spać. Nad ranem obudziła ją Diane wołając na śniadanie. W czasie gdy Diane przygotowywała posiłek, Phillip zadzwonił po szeryfa. Gdy Lonnie schodziła na śniadanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Pan Evans poszedł otworzyć:

— Przyniosłem ci papiery do... – i nagle przerwał bo zobaczył Isabel. Isabel ty wróciłaś! – krzyknął szeryf. Kiedy?

— Lonnie była trochę skołowana, ale odpowiedziała:

— Wczoraj rano.

— A gdzie Max, przyjechał z tobą?

— Przyjechałam sama! – krzyknęła Lonnie.
Wtem szeryf zauważył dziwny błysk w jej oku.

— Może porozmawiamy później w biurze? – zapytał Jim.
Lonnie kiwnęła głową, pokazując tym samym, że nie ufa Evansom.
Po dwóch godzinach pojechała do biura. Weszła i zapukała do drzwi. Po krótkiej ciszy usłyszała odpowiedź:

— Proszę wejść!
Weszła i patrzyła na niego, a on patrzył w swoje papiery, gdy nagle uniósł głowę i zobaczył Isabel.

— Dlaczego przyjechałaś sama?

— Nie mogłam już znieść tej samotności, a oni chcieli zostać. – mówiła Lonnie ze łzami w oczach.

— Już dobrze jesteś w domu. Wszystko będzie dobrze. – pocieszał ją Jim. Powiedz czy wszystko jest w porządku? – nalegał szeryf.

— Wszystko jest w najlepszym porządku. Część z nas pracuje, a część się uczy.

— Ale ja pytam czy nie groziło wam jakieś niebezpieczeństwo?

— Nie, nie skądże. Wszystko jest dobrze. – wykręcała się Lonnie, która została przyciśnięta przez szeryfa.
Szeryf chciał z nią jeszcze porozmawiać, ale ona wybiegła szybko z biura. Od pierwszego spotkania zauważył niepokojące zachowanie Isabel. Od razu wziął się do pracy. Natomiast Lonnie sprawiła, że po miesiącu Evansowie ją znienawidzili. Była dumna z dobrze wykonanego zadania. Postanowiła teraz pojechać do Bostonu, aby tam zabić Jessiego.

C.D.N.

Poprzednia część Wersja do druku Następna część