Malma

Fatalne Zauroczenie (1)

Wersja do druku Następna część

I
"Powrót do Roswell"

oh I am what I am
I'll do what I want
but I can't hide
I won't go
I won't sleep
I can't breathe
until you're resting
here with me
I won't leave
I can't hide
I cannot be
until you're resting here
I won't go
I won't sleep
I can't breathe
until you're resting
here with me
I won't leave
I can't hide
I cannot be
until you're resting
here with me

Akcja toczy się rok po ostatnich wydarzeniach w Roswell. Max, Isabel, Michael, Maria, Liz i Kyle mieszkają od roku w Nowym Jorku. Cała szóstka żyje teraz z dala od rodziny i przyjaciół. Mieszkają w wynajętym mieszkaniu z czterema sypialniami. Sypialnia Maxa i Liz jest niebieska, Maria i Michaela zielona. Ciężko im było się zdecydować na kolor, ponieważ każde miało inne zdanie, ale w końcu się dogadali. Oczywiście Maria musiała ustąpić. Pokój Isabel jest żółty, a Kyle biały. Myśleli jak opłacić lokum, więc postanowili, że część z nich będzie pracowała, a druga część się uczyła. Liz postanowiła studiować biotechnikę, Max fizykę, a Maria uczęszcza do szkoły muzycznej. Michael, Isabel i Kyle są tymi, którzy utrzymują dom. Szybko znaleźli prace, dzięki którym opłacą lokum. Michael zatrudnił się jako ochroniarz w firmie chemicznej, a Kyle pracuje w warsztacie samochodowym "Frank". Jest dumny z tego co robi, ponieważ robi to najlepiej. Niespodziewanie Isabel pracuje jako foto modelka w "Top Agency", natomiast w weekendy opiekuje się dziećmi z sąsiedztwa. Praca z dziećmi, jak mówi, daje jej szczęście, gdyż posiada rodzinę o której zawsze marzyła. W weekendy Max pracuje w muzeum archeologicznym. Liz i Maria znowu pracują razem. Liz jest kelnerką w barze, natomiast Maria śpiewa w tamtejszym zespole. Ta trójka nie zarabia zbyt dużo, więc pieniędzy starcza im jedynie na opłacenie studiów i własne potrzeby.
Wszyscy są szczęśliwi z tego, że są tutaj razem. Liz i Maxowi żyje się bardzo dobrze. Kochają się i to dla nich jest najważniejsze. Maria i Michael również nie narzekają na szczęście mimo małych kłótni co pewien czas, ale co to by była z nich za para gdyby się nie kłócili. Kyle postanowił odmienić swoje życie, chciał by było ono ciekawsze, więc co miesiąc ma inną dziewczynę( nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej). Niestety o Isabel nie można powiedzieć, że czuje się tam dobrze. Czuje wielką pustkę mimo, że jest z bratem i przyjaciółmi, brakuje jej bliskości z matką, ojcem, a najbardziej brakuje jej Jessiego. Inni nie rozumieją jej tęsknoty bo nie wiedzą co to jest samotność. Przez pół roku Is cieszyła się razem z nimi. Miała nadzieję, że kiedyś wrócą. Z dnia na dzień rozumiała, że jej powrót do Roswell oddala się, aż w końcu odszedł na zawsze.
Pewnego dnia Isabel zrozumiała, gdzie jest jej miejsce. Jest ono przy boku męża. Kocha swojego brata i Michaela, ale najbardziej kocha swojego męża. Chce z nim dzielić wszelkie smutki i radości. Nic więc dziwnego, że po śmierci Alexa i Granta, którzy byli jej bardzo bliscy, pragnie opiekować się mężczyzną, który kocha ją tak samo mocno jak ona jego. Wie, że ona, Max i Michael muszą trzymać się razem i zawsze tak było, bo są dla siebie wszystkim. Zawsze mogli liczyć na siebie, ale teraz muszą ją zrozumieć. Max i Michael troszczą się o Liz i Maria, natomiast ona zostawiła Jessiego i naraziła go na niebezpieczeństwa. Teraz chce wrócić i naprawić swój błąd. Wie, że wracając do Roswell grozi jej wielkie niebezpieczeństwo jednak pragnie jedynie, aby Max i Michael zrozumieli ją i zaakceptowali jej decyzję. Od dłuższego czasu myślała nad tym wszystkim i była pewna, że decyzja którą podjęła jest słuszna.

Piątek wieczór...

— Jestem wykończony. – narzeka Michael. Od samego przyjazdu tutaj tyram jak wół.

— Czy ty trochę nie przesadzasz? – powiedziała Maria. Kto jak to, ale ty na pewno się nie przemęczasz z robotą. Chyba, że pracą nazwiemy siedzenie przed telewizorem i obżeranie się chipsami. – zażartowała Maria.

— Bardzo śmieszne. – z irytacją w głosie Michael. Ty jak zwykle się wymądrzasz.

— Trudno to przyznać, ale Michael ma rację. – powiedział Max. Odkąd tu przyjechaliśmy nie widzimy nic poza pracą i nauką. Potrzebujemy się trochę rozerwać.

— Co masz na myśli? – zapytała Isabel.

— Proponuję w weekend krótki wyjazd za miasto. Co o tym myślicie?

— Jestem "za"! – krzyknął Kyle. Tylko gdzie moglibyśmy pojechać?

— Tam gdzie mieszkają największe gwiazdy kina. – powiedziała Liz.
W jednym momencie wszyscy krzyknęli: "Jedziemy do Hollywood"! Każdy z nich zadzwonił do swojego pracodawcy prosząc u urlop. Cały piątkowy wieczór spędzili na pakowaniu się. Robili to z wielkim entuzjazmem, bo mogli się choć na chwilę wyrwać z ponurej rzeczywistości.

Sobota rano
Mimo rannej pobudki wszyscy są doskonale wypoczęci. Po zjedzeniu posiłku wyruszają w drogę. Jechali wanem, którym opiekował się Michael. Podróż mieli dość ciekawą, gdyż po godzinie jazdy zabrakło im benzyny. Mieli szczęście, bo niedaleko od nich znajdowała się stacja benzynowa. Nie zdziwili się gdy po pewnym czasie samochód ponownie stanął. Po obserwacji Kyle stwierdził, że przegrzał się silnik. Nalał do niego trochę wody i już wszystko było w porządku. O dziwo już bez żadnych innych przygód z autem dojechali na miejsce. Nie wiedzieli jednak, że ta podróż odmieni ich życie. Byli bardzo podekscytowani. Chcieli obejrzeć mnóstwo miejsc, ale mieli za mało czasu, więc musieli zrezygnować z wielu atrakcji. Najpierw poszli do Alei Gwiazd, gdzie każdy z nich przyłożył swą dłoń do odciśniętej dłoni swojego idola. Kolejnym punktem wycieczki było Muzeum Woskowych Figur. Z zachwytem podziwiali te figurki i żartowali porównując się do różnych osobistości. Zwiedzając miasto postanowili coś zjeść.

— Idźcie zaraz was dogonię. – powiedziała Isabel. Chciałabym wejść jeszcze do jednego sklepu.

— W porządku. My idziemy do tego baru naprzeciwko.
Isabel weszła do sklepu z ubraniami. Na wystawie spodobała się jej piękna, czerwona sukienka. Rozmawiając ze sprzedawcą usłyszała dzwoneczek wiszący nad drzwiami wejściowymi.

— Widzę, że bardzo się pani podoba ta sukienka. Muszę przyznać, że idealnie pasuje do pani, do cery, do oczu. Jeśli pani chce to proszę do przymierzalni by ją przymierzyć. – powiedział sprzedawca.
Isabel poszła do przymierzalni. Nagle drzwi za nią zamknęły się. Obracając się zobaczyła...Lonnie. Szybko wyciągnęła rękę do obrony, ale została trafiona przez Ratha, sprzedawcę. Isabel została uwięziona przez Lonnie i Ratha, którzy działają dla Kavara. Lonnie przybrała jej wygląd, część osobowości i wspomnienia.
Isabel siedziała w zamkniętym pokoju. W pewnej chwili z pomieszczenia obok usłyszała rozmowę:

— Pamiętasz jaki jest plan? – zapytał Rath Lonnie.

— Najpierw mam skłócić wszystkich ze sobą, a potem pojechać do Roswell i sprawić, aby skłócić ją z rodzicami.

— Ciekawe co chce Kavar przez to zyskać?

— Jak to co? Chce odzyskać Vilandrę. Chce skłócić ze sobą Maxa i Michaela bo wie, że zawsze przyjdą jej z pomocą. Wie również, że Isabel ma wielkie wsparcie w rodzicach. Więc jeśli powiedzie się jego plan to nie będzie miało co trzymać ją tutaj na ziemi.

— Ale dlaczego ich po prostu nie zabije?

— Jeśli by to zrobił, Isabel nie chciałaby bez nich żyć.

— Jeszcze jest jej mąż, co z nim?

— Kavar powiedział, że nie jest dla niego zagrożeniem, ale i tak postanowiłam go zabić. Nienawidzę tej trójki bo uważają się za lepszych od nas. Mając szansę zemścić się chociaż na jednym z nich postanowiłam to wykorzystać. Zabijając Jessiego sprawię, że Isabel będzie cierpiała do końca życia i już nigdy nie odzyska równowagi wewnętrznej.
Isabel usłyszawszy rozmowę przeraziła się. Wie, że musi się jakoś wydostać i powstrzymać Lonnie. Spróbowała porozumieć się z Maxem, Michaelem bądź z jakimkolwiek z przyjaciół, ale nie potrafiła. Lonnie przybierając jej osobowość sprawiła, że odebrała również część jej mocy. Zrozumiała zatem, że może liczyć jedynie na siebie.
Lonnie wyszła ze sklepu i poszła do baru z przeciwka przyłączyć się do swoich przyjaciół. Żadne z nich nie zauważyło zmiany w zachowaniu Isabel. Po małej przekąsce wrócili do hotelu, w którym się zatrzymali i będąc zmęczonym położyli się spać.
Niedziela minęła im równie ciekawie jak dzień poprzedni. Wieczorem wrócili do Nowego Jorku. Lonnie chciała jak najszybciej wykonać rozkaz, aby móc zająć się zemstą. Niestety musiała się wstrzymać gdyż w momencie, gdy przybierała wspomnienia Isabel, ona postanowiła nie ujawniać tych z pobytem Jessiego chroniąc go. Teraz Lonnie musi pobyć przez pewien czas razem z Maxem i Michaelem, aby dowiedzieć się gdzie jest Jessie. Przez najbliższy miesiąc Lonnie nie mogła dopuścić do ich kłótni, jednak po pewnym czasie dowiedziała się, gdzie przebywa Jessie, więc postanowiła wykonać zadanie. Wszystko działo się jak zwykle z małym wyjątkiem:

— Isabel, co się z tobą ostatnio dzieje? – zapytał zaniepokojony brat. Zawsze bardzo lubiłaś dzieci, a one ciebie. A teraz przychodzą rodzice i skarżą się na ciebie.

— Tęsknię za domem. – oznajmiła. Wspaniale, że jesteśmy tu wszyscy razem, ale zawsze myślałam, że tak będzie w Roswell, że założymy rodziny, będziemy mieszkać obok siebie i odwiedzać się co weekend.
Każdy patrzył na nią z niedowierzaniem. Zaskoczyło ich to co przed chwilą usłyszeli.

— Kochana, każdy z nas tęskni za domem, ja również, ale nie możemy wrócić, przynajmniej nie teraz. – powiedziała Maria.

— Ale na pewno wszystko się już uspokoiło. Przecież możemy to sprawdzić, jakby coś to tu wrócimy.

— To za duże ryzyko. Na pewno zasadzili na nas jakąś pułapkę. – rzekł Michael.
W pewnej chwili Lonnie pewnie oznajmiła:

— Wracam do Roswell.
Na ich twarzach pojawiło się zdziwienie.

— Co ty powiedziałaś, że wracasz do Roswell? – z niedowierzaniem Max

— Tak. Myślałam nad tym wszystkim przez ostatni czas. Tęsknię za rodzicami i Jessiem. Kocham was, jesteście mi naprawdę bliscy, ale swoje życie chcę spędzić przy boku męża.

— Ty chyba nie mówisz poważnie. W Roswell czyha na nas niebezpieczeństwo. Wojsko chce nas złapać i zabić. – mówi Max.

— Wiem, ale chcę tylko wrócić do domu. Nie wiesz co to jest samotność. Masz przy sobie Liz, a Michael Maria. Chronicie je, a ja? Jessie jest narażony na niebezpieczeństwo. Muszę go chronić.

— A jeśli powróci Kavar, co wtedy zrobisz? Nie masz takiej mocy by go pokonać.

— Nie rozumiem? Nie jestem dzieckiem. Potrafię chronić siebie oraz innych.

— A jeśli złapie cię wojsko, to co w tedy? – ciągnął Max.

— Prędzej sama zginę, niż mam was wydać, a poza tym myślałam, że mogę na was liczyć, widzę jednak że się pomyliłam.

— Nie to nie tak. Max chciał powiedzieć... – zaczął Michael.

— Nie mów mi co chciałem powiedzieć, sam wiem. Nie wyjedziesz! – krzyknął Max.
Wszyscy stanęli jak słupy. Najpierw byli zdziwieni, potem przerażeni, a na końcu wściekli.

— Max, co ty mówisz? Nie poznaję cię. – zaczęła Liz. Ona tęskni za domem i ukochanym. Rozumiem ją bo bez ciebie czułabym wielką pustkę i czegoś by mi brakowało.

— Liz nie wysilaj się. – powiedziała Lonnie. On nie wie co to żal, tęsknota czy ból. Wszystko czego zapragnął to dostał. Uważa, że jak jest królem to ma kontrolę nad wszystkim i wszystkimi lecz pomylił się. Najpierw sprzeciwił mu się Michael, a teraz ja. Najbardziej nie zniósł tego, że jego ukochana siostrzyczka odważyła mu się sprzeciwić. Myślał, że będę siedziała cichutko jak szara myszka... – nim zdążyła dokończyć wpadła na ścianę. To Max. Był wkurzony. Wystrzelił swoją mocą w siostrę. W oczach Lonnie pojawiło się przerażenie, a jednocześnie radość. W jej obronie stanął Michael. Reszta z niedowierzaniem i przerażeniem patrzyła na całą sytuację. Sytuacja była napięta. Max stanął naprzeciwko Michaela, a za nim Isabel. Wszyscy mieli wyciągnięte ręce do walki, ale nikt nie użył swych mocy. Po pewnym czasie Michael umożliwił wyjazd Isabel. Zszedł z nią do samochodu i pożegnał się z nią.

— Będę tęsknić za tobą Is. Kocham cię. – rzekł Michael

— Ja ciebie też kocham. Pożegnaj wszystkich.

— Pamiętaj, jak by się coś działo dzwoń do mnie o każdej porze.

— Przyrzekam.
Popatrzyli sobie porozumiewawczo w oczy i uśmiechnęli się. W tej samej chwili Michael zauważył dziwny błysk w jej oku. Wtedy widzieli się po raz ostatni. Dźwięk silnika i po chwili na horyzoncie nie było widać auta.
Lonnie nie przypuszczała, że jej plan tak doskonale się sprawdzi.

Nowy Jork
Michael wracając do mieszkania myślał o decyzji Isabel. Wiedział, że jest ona słuszna mimo, że przyrzekli sobie, że zawsze będą trzymać się razem, ale on to rozumiał. Gdy on, Is, Max i Tess mieli wrócić do domu na Antar, on chciał zostać na Ziemi, ze swoją ukochaną. Teraz tak samo postąpiła Isabel. Gdy wrócił do mieszkania wszyscy się kłócili.

— Jak mogłeś tak potraktować Isabel. Wiesz, że nie było jej łatwo zostawić Jessiego, jednak zrobiła to dla ciebie i Michaela! – krzyczała Maria

— Jestem królem i nie pozwolę by ktoś mi się sprzeciwiał – odrzekł Max

— Królem? Jesteś jej bratem! Jedyną jej podporą, którą właśnie straciła. Często popełniałeś błędy. Podejmowałeś złe decyzje, oskarżałeś ją o coś czego nie zrobiła, ale ona zawsze ci wybaczała, za każdym razem. A gdy ty i Michael się kłóciliście to ona was godziła. Wierz mi nie było jej łatwo. Powiedz mi, czy ona kiedykolwiek cię zawiodła? Nie zawsze zgadzała się z tobą we wszystkim, ale to normalne, przecież jesteście rodzeństwem. – mówiła Maria

— Co ty możesz wiedzieć, jesteś tylko człowiekiem. – odrzekł Max

— To prawda, nie wiem co to znaczy być siostrą króla i bardzo się z tego cieszę. Ale wiem co to znaczy tęsknić za ukochaną osobą. Cisza. Nagle Maria kończy:

— Współczuję Isabel. Nosi na sobie taki wielki ciężar, poświęca się i robi wszystko byś był z niej dumny. A ty co? Zakazujesz jej widzenia się z jedyną osobą, którą Is naprawdę kocha i która odwzajemnia jej uczucia. – ciągnęła Maria.
Po tych słowach Max był tak wściekły, że swoją mocą zwalił kilka półek. Maria czuła, że mocy chciał użyć na niej, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Po tym zdarzeniu każdy z nich stal nieruchomo. Tylko Max, wściekły na przyjaciół, poszedł do swojego pokoju zamykając drzwi z hukiem. Przez chwilę było słychać trzaski dochodzące z jego pokoju. Przyjaciele podzielili się. Mimo, że wszyscy oprócz Maxa zgadzali się decyzją Isabel, to jednak Liz stanęła po stronie męża. Przez miesiąc nie odzywali się do siebie. Przez cały czas każdy siedział w swoim pokoju. Widywali się jedynie na posiłkach, które przygotowywały dziewczyny. Każdy posiłek kończył się kłótnią między Maxem i Michaelem, między Maxem i Maria, czasem nawet między Maxem i Kyle. Teraz Liz zastąpiła Isabel w godzeniu ze sobą Maxa i Michaela.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Isabel mimo uwięzienia marzyła o Jessiem, że go jeszcze kiedyś zobaczy. Wie, że postąpiła słusznie nie pozwalając mu, żeby z nimi pojechał. Robi wszystko żeby się uwolnić, ale to nie daje żadnych rezultatów. Była uwięziona przez miesiąc. Pewnego dnia za drzwiami słyszy głosy:

— Jest tam? – zapytał nieznany głos.

— Oczywiście mój Panie. – odezwał się Rath.

— Czy Lonnie wykonała swoje zadanie?

— Tak Panie. Skłóciła ich ze sobą, a teraz pojechała do Roswell.
Isabel jest śmiertelnie przerażona. Nagle drzwi się otwierają i wchodzi...Kavar.

— Witaj Vilandro. Jak Rath cię traktuje?

— Jak możesz być tak podły! Chcesz żeby moja rodzina, przyjaciele i ukochany znienawidzili mnie. Teraz masz nade mną przewagę, ale nie poddam się. Uwolnię się i zabiję cię! Dlaczego ty to robisz? Powiedz dlaczego?

— Kocham cię i pragnę byś była ze mną szczęśliwa. Będziemy razem i razem będziemy rządzić na Antarze.

— Szczęśliwa? Ja cię nienawidzę. Nie pozwolę byś skrzywdził Jessiego, rodziców czy Maxa. Zrobię wszystko by ich uratować.

— Nie chcę ich zabijać. Nie chcę tylko by przeszkodzili nam w szczęściu. Kazałem jedynie Lonnie by skłóciła ze sobą twoich przyjaciół i rodzinę, natomiast Jessie nie stwarza dla mnie żadnego zagrożenia.

— Lonnie mówiła, że zabije go. Jeśli tak się stanie znienawidzę wszystko i wszystkich. Czy jeśli mnie kochasz to właśnie tego chcesz? Isabel podstępnie wykorzystuje jego słabość. Jeżeli to co mówisz jest prawdą to pozwól mi pojechać do Roswell abym mogła powstrzymać Lonnie i uratować Jessiego. Tylko tego pragnę. Gdy będę pewna, że jemu nic nie grozi, wrócę do ciebie dobrowolnie i razem z tobą wrócę na Antar.
Po namyśle Kavar mówi:

— Zgadzam się jednak gdy coś pójdzie nie tak zabiję wszystkich twoich bliskich.
Isabel wie, że nie żartował. Postanowiła nie tracić ani jednej minuty. Musi jechać do Roswell i ratować ukochanego. Ale jak? Jej moce są słabe, Max i Michael jej nie pomogą, więc jak? Jedyną osobą na którą może liczyć jest szeryf. Bała się jednak, że jak przyjedzie będzie już za późno. Pojechała bez chwili wytchnienia.

C.D.N.

Wersja do druku Następna część