gosiek

Inna Liz (4)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

***

Tymczasem na lotnisku w NY wylądował samolot, w której była piątka kosmitów. Wysiedli i skierowali się do wyjścia, aby złapać taksówki. Wsiedli do jednej dość dużej, zmieścili się w niej spokojnie. Nasado siadł z przodu prowadząc kierowcę. Ten bez oporów zawiózł ich do dzielnicy Bronx.
Gdy wysiedli kierowca natychmiast odjechał, tak, jakby się czegoś wystraszył.

— No i, gdzie teraz??? – spytał ze złością Max

— A skąd mam wiedzieć...- odpowiedział Nasado – Nie no, żartuje... tam...- wskazał i ruszyli w wyznaczonym kierunku.
Gdy doszli do zebranego tłumu, zaczęli z trudem się przepychać. W pewnym momencie zaczęła grać muzyka (można sobie wyobrazić piosenkę Lumidee). Przecisnęli się do miejsca gdzie pewna grupa zaczęła tańczyć. Przystali na chwile, wiedzieli, że dalej już nie przejdą.
Michael spojrzał w kierunku, z którego dobiegał śpiew jakiejś dziewczyny. Kilkanaście metrów przed nią stała młoda dziewczyna o długich jasnych włosach z kolorowymi pasemkami. Na twarzy miała dwa kolczyki, w brwi i w nosie. Na sobie krótką mini spódniczkę i biały top. Jej wygląd był dla niego nowy, te mocno pomalowane oczy w jakimś sensie przyciągały go. Z zaciekawieniem oglądał ją i słuchał jej śpiewu.
Max rozglądał się po tłumie. Takich ludzi jeszcze nie widział. Byli inni on niego, zdolni do wszystkiego i dlatego mu się tu podobało. Jego oczy zatrzymały się w pewnej chwili. Zatrzymały się na pewnej dziewczynie. Sam nie wiedział, dlaczego. Mimo tłumu widział ją dokładnie. Tak jakby wszyscy inni znikneli, a została ona, sama. Przyglądał jej się uważnie. Jej twarz była "oszpecona", co najmniej 2 kolczykami. Ale jemu się to podobało. Była inna niż wszystkie, jakie znał. W jej oczach można było zauważyć, że jest niezależna. Nic jej nie obchodzi, żyje jak chce. I to właśnie było coś, co go do niej przyciągało. Jej ostry makijaż i te przejrzyste oczy, choć prawie w ogóle niewidoczne. W Roswell mógł tylko o tym pomarzyć. Postanowił, że podejdzie i zagada. Gdy podszedł bliżej zauważył jej piękne prawie nie zakryte ciało. Jedynie długie, damskie, luźne spodnie położone bardzo nisko na biodrach i top zakrywający ledwo piersi. Nagle dziewczyna jakby poczuła, że ktoś do niej idzie. Odwróciła się z uśmiechem i skierowała się w stronę tłumu.
Tess nagle zauważyła, że z jej oczu zniknął Max, rozejrzała się, ale nigdzie go nie było jakby się rozpłynął w powietrzu. " Znowu się urwał", pomyślała i skrzywiła się. Dała znak Nasado i poszła go szukać. Gdy szła odwróciła się na chwilę, aby sprawdzić czy ktoś za nią idzie, ale nie nikt nie szedł. Gdy jednak chciała odwrócić się z powrotem wpadła na kogoś. Podniosła oczy w górę, przed nią stał chłopak, średniego wzrostu, z lekkim zarostem, stojącymi ciemnymi włosami i kolczykiem w brwi.

— Hejka, mam na imię Kyle, zatańczysz?? – spytał chłopak

— Ale ja nie....- nie zdążyła dokończyć gdyż Kyle ciągną ją już na "parkiet"

— Wyluzuj, nauczę cię...to jest łatwe rób to co ja – chłopak pokazał jej kilka kroków, a ona o dziw szybko to łapała
***

Liz stała na podeście i oglądała wystąp swojej przyjaciółki. Cieszyła się, że tak dobrze jej idzie. Rozejrzała się po widowni, chciała zobaczyć jak ją odbierają. Naglę zatrzymała się na jednym chłopaku i dziewczynie stojących obok siebie.

— Czyżby Rath i Lonnie zmienili styl?- spytała w duchu ze strasznie zdziwioną miną – nie to nie Rath to widocznie ktoś bardzo do niego podobny – potrząsnęła głową aby wyrzucić z siebie tą myśl – a ten czemu mi się tak przygląda – spojrzała kontem oka na jakoś dziwnie normalnie ubranego chłopaka – to będziemy mieć zabawę – uśmiechnęła się szeroko i poszła w stronę tłumu cały czas spoglądając na bruneta
Skierowała się w miejsce gdzie nie było nikogo. Oparła się o wysoki murek i czekała na niego.

***

— Czemu ona tak ucieka? – pytał w myślach Max – a teraz gdzie się podziałaś?? – stanął na chwilę rozglądając się – może tam? – wszedł za wysoki murek.
Za nim było ciemno, praktycznie światło tam nie dochodziło, choć było jeszcze jasno. Z lekkim lękiem poszedł do przodu nagle ktoś złapał go za rękaw kurtki i przyciągnął gwałtownie do siebie. Gdy się otrząsnął zauważył, że przed nim stoi tamta dziewczyna. Poznał ją po oczach, na które szczególnie zwracał uwagę.
Patrzyli na siebie przez chwile. Nagle dziewczyna bez oporów położyła ręce na jego barkach i przyciągnęła mocno do siebie. Pocałowała go najpierw delikatnie, ale po chwili widząc, że nie stawia oporów dodała całą namiętność, jaką miała w sobie. A Max wcale nie stawiał oporów.
~*BŁYSK*~
Max stoi na środku wielkiej złoconej sali, przed sobą widzi dziewczynę, stoi do niego tyłem. Miała długie brązowe włosy. Dziwna suknia....

— Zan, wiesz, że nie możemy być razem, musisz być z nią. Dzięki temu zapanuje pokój- powiedziała naglę dziewczyna

— Ava, ale ja jej nie kocham tylko ciebie – sam nie wiedział, kiedy to powiedział. Nagle dziewczyna się odwróciła. "to ona!"
~*BŁYSK*~

Liz nagle odpycha od siebie chłopaka i znika za zakrętem. Rozgląda się panicznie w poszukiwaniu Marii, Alex, Lonnie, Ratha, Kyla. Nigdzie ich nie ma. Nagle, ktoś łapie ją za ramie. Odwraca się:

— Liz, znajdź wszystkich, nawet Kyla i za godzinę na miejscu ok.?? – z przerażenia aż podskoczyła

— Nicholas, przez ciebie kiedyś kopnę w kalendarz, cioto! – wykrzyknęła w pewnym momencie – będziemy za godzinę, nara – i odeszła
***


Poprzednia część Wersja do druku Następna część