gosiek

Inna Liz (1)

Wersja do druku Następna część

Od Autorki: FF mój trzeci, pobosbno też fajny, ale oceńcie sami i zawiadomcie czy chcecie dalej...mam nadzieje że tak
Gosiek.

Co by się stało gdyby ...Kosmici nigdy dotąd nie poznali Ziemian...

Max, Tess, Is i Michael mieszkali w Roswell, ale nigdy nie poznali Liz, Marii, Alexa ani Kyla. Oni nigdy tu nie mieszkali i nikt o niech nie słyszał.
Kosmici pojawili się w Roswell jako małe dzieci, każde w innej rodzinie, oprócz Isabel i Maxa. Nimi zaopiekowali się Evansowie, ale zginęli dwa lata temu w wypadku samochodowym. Wtedy też spotkali Nasado, który od początku opiekował się Tess. Rodzeństwo wprowadziło się do Nasada, a on został ich prawnym opiekunem.
Michaela odnaleźli niedawno, przez przypadek ( mniejsza o to, co się stało) i także zamieszkał z nimi.
Tess i Max stali się parą, a Is i Michael próbowali, ale jednak nie pasowali do siebie. Musieli przynajmniej udawać przed Nasado, który wręcz kazał im być z razem.
Prawie nic nie pamiętali z przeszłości, jedyne to, co powiedział im Nasado. " Max miał "tam" na imię Zan, Tess – Ava, Michael – Rath, a Is – Vilandra.
Vilandra kiedyś zdradziła rodzinę, między innymi, dlatego oni wszyscy tu są – na Ziemi.
Zan był mężem Avy. A Vilandra nażyczoną Rath'a.
Jednak nikt oprócz Tess, nie wierzył zbyt Nasado. Nie ufali mu za bardzo, coś im się w nim nie podobało. Ale musieli go słuchać on jeden wiedział jak im pomóc

***

Cała czwórka oczekuje na Nasada w salonie. Czekali na nowe wieści, miał się z kimś spotkać i po negocjować. Nagle niemiłą ciszę przerywają kroki dochodzące z przedpokoju.

— Nasado!! Nareszcie!! – Tess natychmiast rzuciła mu się na szyje

— Masz coś nowego?? – spytał obojętnie Max, on go wręcz nie znosił tak samo jak nie znosił być z Tess, ale to był jego obowiązek. Ava była jego żoną

— A właśnie, drogi królu mam – odparł z ironią Nasado – i to dość dużo

— No to ztreszczej się – Max nienawidził też tego jak nazywał go królem, nie czół się nim

— Max, uspokój się mógłbyś być trochę milszy dla niego, on robi co może – powiedziała Tess, broniąc opiekuna

— Wyluzuj braciszku – Is poklepała Maxa po ramieniu

— A więc...byłem w Nowym Jorku...na naradzie...i dowiedziałem się kilku istotnych rzeczy – odparł mężczyzna

— Mianowicie? – spytał Michael

— Mianowicie, to, że jedziemy do Nowego Jorku – odpowiedział ze złośliwym uśmiechem – i to jak najszybciej – dodał
W pokoju zapadła niezręczna cisza. Które przerwała melodyjka telefonu Nasado.
Odebrał.

— Tak Nicholas, już im powiedziałem. Wiem, resztę się dowiedzą. Będziemy za dwa dni. Na razie – powiedział do słuchawki i a po skończeniu wyłączył i podszedł do grupy – ruszajcie się, nie mamy czasu. Do Bronxu daleka droga – dodał

— Bronx, nie podoba mi się to – powiedziała z żalem Isabel

— Zapowiada się niezła jazda – Michael potarł z zachwytu ręce


Wersja do druku Następna część