ALEX_WHITMAN

Jessica, Magdalena& Michael (3)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

— Siema szefuniu!

— Cześć Jess. Wiesz coś już o „księdze”?

— Już niedługo… Ten mój pokojowy piesek niedługo mi powie wszystko, co tylko będę chciała.

— Musimy wiedzieć gdzie jest drugie miejsce…

— Mam taką zasadę: rozkochaj. Wykorzystaj, zmieszaj z błotem i porzuć.

— Miluśko… modliszko. Czekam… daj znać. Na razie.

— Nie zostaniesz na chwilę? – spytał się go Jessica i zrzuciła z siebie ręcznik.
Nicholas. Ten z uśmiechem na twarzy powoli oceniał jej ciało.

— Więc jak…

— Nic z tego nie będzie.

— CO?! – krzyknęła zaskoczona.

— Bo wtedy będziesz miała nade mną przewagę. No i jestem jedynym Obcym, którego nie miałaś.

— Przelecę cię, czy tego chcesz czy nie!

— Do widzenia Jess – powiedział chłopak i roześmiał się. Następnie otworzył drzwi i wyszedł.
Jessica wściekła rzuciła ręcznikiem w stronę drzwi.

— Co on od niej chciał? – zastanawiał się głośno Max.

— Co raczej ona chce od Michaela? – poprawiła go Isabel.

— Wiemy jedno… Ona nie jest po naszej stronie i nigdy nie była.

— Musimy powiedzieć Michaelowi – zadecydowała Liz. Nikt z nich nie zaprotestował.

Parę godzin później w pokoju Maxa.

— Od tej strony was nie znałem… Posunęliście ię do oszczerstwa, bylebym przestał się spotykać z Jessicą. Ona NIE KOLEGUJE się z Nicholasem. Powiedziałby mi o tym?

— No tak, bo że jest nimfomanką to już pewnie wiesz – stwierdziła Maria, patrząc się hardo na Michaela. Ten unikał jej wzroku.
Reszta stała zszokowana. Michael był tak zaślepiony, że nie wierzył w ich słowa.

— Ona o wszystkim mi mówi?

— Naiwniak z Ciebie – po raz kolejny wtrąciła się Maria.

— Nagraliście to? – spytał Michael ignorując swoją byłą dziewczynę.

— Nie.

— To nie mamy o czym gadać. Pójdę i przyniosę tą kamerę i ZABRANIAM wam ją śledzić.

— Mhm… Jak to ona powiedziała? Ach już z wiem „ten mój pokojowy piesek niedługo mi powie wszystko” – zacytowała Jessicę Maria.
Michael po raz kolejny ją zignorował.

— Powtarzam: ZABRANIAM WAM JĄ ŚLEDZIĆ. Nie rozumiecie, że ja ją… kocham.

— Wiesz co Michael. Nigdy nie byłeś dobry w takcie, ale wyczucia to ty już nie masz za grosz – krzyknęła na niego Isabel.
Zrobiło jej się szkoda Marii.Te słowa na pewno ją bardzo dotknęły. Kochała Michaela jak brata, ale w tym momencie była na niego tak wściekła jak
nigdy w życiu.

— Pamiętaj, że oni Cię ostrzegli – rzekła Maria.

— I zapamiętaj sobie również, że dla mnie przestałeś istnieć, nie wtedy gdy zobaczyłam Ciebie całującego Jessicę, ale dziś gdy podważyłeś naszą prawdomówność, po tym wszystkim co razem przeszliśmy. I zapamiętaj sobie również, że ja na twoim pogrzebie nie będę płakać.
Michael stał z kamienną twarzą. Jednak Maria patrząc mu w oczy dostrzegła w nich iskierkę czegoś, co kiedyś dobrze znała.
Wszyscy patrzyli na nich w skupieniu. Maria odetchnęła w myślach, odwróciła się i wyszła z pokoju Maxa.
Wzrok Michaela podążył za nią. Obudziły się w nim dziwne uczucia, ale zamiast je stłumił. Kochał Jessicę i nie pozwoli by ktos ich miłość zniszczył.


Minęło parę dni. Cała piątka w miarę dyskretnie śledziła Jessicę. Spotkała się z Nicholasem jeszcze dwa razy. Obydwa spotkania odbyły się w domu Jessici. W jakiś dziwny sposób Michael nie zabrał stamtąd kamery… Obydwoje rozmawiali o księdze i o tym co ona zawiera. Okazało się, że gdzieś jest ukryta księga z ich planety. Jednak nikt nie wiedział co w niej konkretnie jest. Nicholas dostal zlecenie od Kivara, by ten odnalazł ją, bo zawiera coś niezmiernie ważnego i jest niebezpieczne dla rządów Kivara.

Któregoś dnia Michael i Jessica znikneli.
Jeden z kolegów Kyla powiedział, że widział obydwoje wyjeżdżających z miasta.

— Przeczuwam kłopoty – powiedział Kyle przyjaciołom ,gdy przekazał informacje o wyjeździe pary.
Spotkali sę wszyscy nad rzeką.

— Co boisz się, że Michael wpadnie? Raczej nie, prędzej zarazi się jakimś syfem kosmicznym od tej Jessici – zażartowała Maria.

— Nie mogę się z nim porozumieć telepatycznie. Jego umysł jest zamknięty. Albo nie chce bym się z nim kontaktowała, albo…

— … nie żyje – dokończyła za nią Liz.

— Nie gadajcie głupot. Pewnie teraz zabawiają w jakimś w motelu lub na jakiejś polance. Sorry Maria, ale taka jest prawda – stwierdził bez ogródek Kyle.

— Musimy czekać. Do jutra. Jak nie da znaku życia to wtedy zaczniemy go szukać – postanowił Max. Nie powiedział im, że on też nie wyczuwa Michaela. Zadrżał. Jego ciało przeszedł dziwny chłód…

Maria wróciła do domu koło północy, ponieważ ponieważ kawiarni był duży ruch i tyle samo sprzątania, ale zarobiła dodatkowe pieniądze za nadgodziny.
Weszła do swojego pokoju nie zapalając światła, gdyż chciała tylko zostawić torebkę.
Krzyknęła ze strachu, gdy zorientowała się, że na jej łożku ktos leży.
To był Michael.

— Co ty do cholery tu robisz? – krzyknęła na niego.
W domu oprócz nich nie było nikogo, gdyż matka Marii – Amy wyjechała w interesach, aż do El Paso na granicy stanu.

— Maria…

— Co ty do cholery robisz moim pokoju?!! Co za tupet!!!

— Jessica nie żyje! Ja… ja… ja ją zabiłem…




Poprzednia część Wersja do druku Następna część