gosiek

Roswell-Szukając Przeznaczenia (16)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Maja podeszła do szafki i otworzyła ją z hukiem. Chciała włożyć książki, ale zatrzymała się gdy zobaczyła małą kopertę zaadresowaną do niej. Otworzyła bez chwili wahania i przeczytała w myśli:
"Umarły jeszcze będę wielbić ciebie
I nie zapomnę pod ziemią, czy w niebie,
O twej jasności --
Boś ty mi była nie próżnym marzeniem,
Nie bańką zmysłów tęczowej nicości,
Lecz byłaś ducha ożywczym pragnieniem
Wiecznej miłości"
Adam Asmyk

— A jednak to była prawda -schowała kopertę do szafki, zamknęła ją i ruszyła do klasy

— Przepraszam za spóźnienie, proszę pana – powiedziała nie pewnie wchodząc do klasy, gdy wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę.

— De Luca, siadaj obok Thomson, pomóż jej robić doświadczenie – powiedział profesor chemii do nowo przybyłej.
Maja usiadła obok córki szeryfa. Nie lubiła jej za bardzo, tak samo jak i jej znajomi. Była jak księżniczka w tej szkole, każdy ją wielbił bo jej stary miał dużo kasy. Na imię miała Molly. Miała prawie każdego chłopaka na wyciągnięcie ręki. I za to mniej więcej nienawidziła ją Maja.
Rozejrzała się po klasie. Nikt nie zwracał na nią zbytniej uwagi. Popatrzyła w stronę miejsca swojego brata i Joy, nie było ich. "Znowu zwiali z chemii, ale zostawmy to bez komentarza". Uśmiechnęła się w duchu. Dalej lekcja przeleciała jak strzała. Nagle zabrzmiał sygnał dzwonka. Wyszła z klasy i podeszła do swojej szafki. Otworzyła ją, była pewna, że znajdzie tam następną kopertę, ale była tam tylko miniatura czerwonej róży.
Przez następne lekcje myślała o tym, co miał na myśli Alex pisząc jej to wszystko. Czy to wszystko było prawdą, czy po prostu chciał jeszcze raz się z nią zabawić. Chciała bardzo go znowu poczuć obok siebie, jego usta na swoich, ale nie mogła, bała się nawet do niego podejść. Widziała jak, od czasu do czasu w tłumie przemyka jego postać. Ale nie poszła w tamtą stronę ani razu.
Na lunchu zobaczyła Zack'a i Joy siedzących przy jednym stoliku. Bez wahania podeszła do nich:

— Siemka, mam dla was wiadomość ja i Alex doszliśmy do pewniej rzeczy....

— Maja, czy ty przypadkiem nie jesteś z nim skłócona?? – spytał Zack

— Tak...ale nie o tym chce teraz gadać...a więc...wczoraj wieczorem gdy wy byliście gdzieś, a mama... na kolejnej randce z szeryfem...Alex przyszedł do mnie....- powiedziała szybko zmieniając temat i opowiedziała im o wszystkim

— Naprawdę, Alex ma innego ojca?? – spytała z niedowierzaniem Joy

— Tak, ale mam dla ciebie też inną wiadomość, Joy związaną z twoim ojcem

— Słucham.....- powiedziała dziewczyna

— Joy, masz brata – odpowiedziała z uśmiechem Maja

— Co??? – wykrzyknęli na raz Joy i Zack

— Tak, ale nie mam pojęcia jak ma na imię i gdzie teraz jest, nic takiego nie pisała twoja mama w dzienniku – mina jej trochę posmutniała

— Ale ja jestem jedynaczką, mama nie miała więcej dzieci – powiedziała trochę z kwaśna miną Joy

— Wiem, mówiłaś mi o tym, ale to nie jest twój rodzony brat, to przyrodni. Twój tata z tego co rozumiem musiał związać się z jakąś tam Tess i wtedy ona zaszła w ciążę z nim. Chyba nie musze ci mówić jak? – powiedziała z ironią Maja

— Nie. Ale jak my mamy go odnaleźć?

— Ale jak? – spytał Zack który jak dotąd tylko słuchał – nie mamy czym nawet go namierzyć

— Z tym właśnie będzie problem, nie mam pojęcia jak mamy to zrobić – powiedziała Maja której mina zupełnie zrzedła – zbierzcie wszystkich i spotkamy się dziś u mnie o 18 oki??

— Dobra, do zobaczenia!!- powiedzieli naraz Joy i Zack gdy Maja odchodziła od nich.

Lekcje dobiegły końca. Maja miała tylko półtorej godz. na przygotowanie wszystkiego. Dziś był piątek wiec mogli u niej trochę dłużej posiedzieć i studiować pamiętnik nijakiej Liz Parker. Postanowiła więc przygotować coś do jedzenia i picia aby się już nie kręcić. Gdy doszła do domu natychmiast skierowała się do swojego pokoju, aby trochę posprzątać, rano zdążyła tylko poskładać łóżko. Rzuciła plecak na fotel i podeszła do stolika nocnego, aby włożyć liścik, który dostała dziś rano o Alex'a. Jej uwagę naraz zwróciła mała koperta leżąca na łóżku, podniosła ją i otworzyła:
"Do dziś pamiętam Twój zapach naszego ostatniego wieczoru. Twój cień na ścianie mojego pokoju. Twój uśmiech delikatny, ciepły, silny, na mojej dłoni"
"Jak cicho płynie łza,
Jak cicho płynie łódź
Tak moje serce z dala,
Poważa ciągle wróć."
A.

— Alex, jesteś kochany...- powiedziała przytulając do serca liścik – ale przecież tu jest takie samo A. Jakie pisało na tamtym pierścionku...Boże jaka ja byłam głupia, "A" to skrót od imienia Alex, a nie jakiejś dziewczyny – miała już łzy w oczach – Jak mogła go tak oskarżyć
Jej łzy uciekły z kącików oczu, nie mogła ich powstrzymać.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część