Kora

Kim jesteś (1)

Wersja do druku Następna część

Po wyjeździe z Roswell i po ślubie Maxa i Liz, wszyscy pojechali na Florydę. Razem zastanawiali się czy nie zmienić nazwisk, ale w końcu doszli do wniosku, że lepiej nie. Liz była bardzo szczęśliwa z Maxem, nawet Michael zastanawiał się czy poprosić Marię o rękę. W końcu odważył się i zaproponował to swojej ukochanej, Maria była bardzo zaskoczona i ucieszyła się. Jednak później doszli do wniosku żeby poczekać jakiś czas, bo przecież nie mogą brać ślubu zaraz po Liz i Maxie. Isabel była załamana, że już nigdy nie zobaczy swojego męża i coraz częściej spędzała czas, z Kylem, który również był sam. Po przybyciu na Florydę, każdy poszedł szukać pracy. Max i Liz znaleźli prace u najbogatszej rodziny, Max był asystentem pana Sylwestra Andersona a Liz miała pomagać jego córce Cornelii. Dziewczyna miała 15 lat i była bardzo zbuntowana, jej rodziców dziwiły jej zainteresowania kosmosem, planetami i UFO. Cornelia często kłóciła się a za przyjaciół miała samych dziwolągów jak to mówili jej rodzice. Michael został sprzedawcą w supermarkecie, Maria fryzjerką, Isabel sekretarką a Kyle oczywiście mechanikiem. Przez kilka miesięcy wszystko układało się bardzo dobrze, żadnych agentów FBI ani nowych kosmitów czy kryształów. Aż pewnego dnia Michael sprzedając pewnej dziewczynie coca-cole dostał dziwnej wizji. Widział gwiazdy, jakąś planetę ( wydawało mu się, że to Antar), znaki i tę dziewczynę. Na początku nie przejął się tym, ale w nocy miał sen, zobaczył w nim siebie i Maxa na Antarze jak Zan krzyczał na jakąś postać, nie widział jej dokładnie, ale czuł, że zna ją bardzo dobrze, że jest mu bliska. Odtąd, co noc mu się to śniło coraz wyraźniej. W końcu postanowił opowiedzieć to Maxowi. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, Max domyślał się, że tamta dziewczyna jest obcą, najprawdopodobniej skórem, chyba, że to, Kal, ale to odpadało. On nie musiałby zmieniać się w dziewczynę tylko normalnie by do nich przyszedł.

— Przecież to może być zbieg okoliczności z tymi wizjami. Co drugi człowiek nie jest kosmitą. Powiedziała Maria.

— W sumie to masz rację. Ilu obcych jest na ziemi? Tylko my, skórowie nie żyją, a Kal jest zajęty swoim życiem i na pewno nie chcę widzieć Maxa. Odpowiedziała Isabel

— To wszystko jest bardzo dziwne, już przez kilka miesięcy był spokój od tych kosmicznych rzeczy. Powiedział Kyle

— Trzeba coś z tym zrobić. Max, co robimy? Zapytała Liz

— Na razie nic, trzeba zaczekać i zobaczyć czy ta dziewczyna znowu się pojawi. Odpowiedział Max

— Znowu mamy czekać. Mam już tego dość czuje, że ta dziewczyna jest kimś...
Innym od ludzi. Powiedział zdenerwowany Michael.

— Michael, nic innego w tej sytuacji nie można zrobić, musimy żyć jak normalni ludzie. Powiedział spokojnie Max.

— Tak jest! Zażartował Michael
Po kilku dniach Michael nie miał już tych dziwnych snów, ale przeczuwał, że coś się stanie.
Liz miała problemy w pracy z powodu Cornelii, dziewczyna w ogóle jej nie słuchała i robiła to, na co miała ochotę. Państwo Anderson musieli wyjechać na kilka dni w podróż służbową, poprosili wiec Maxa i Liz żeby pilnowali Cornelii aż do ich powrotu i żeby przenieśli się do domu, Bowiem nie mogli jej zabrać ze sobą, nawet ona by nie chciała jechać z nimi. Max z Liz nie mieli wyjścia musieli się przeprowadzić na jakiś czas, obawiali się, że to może potrwać dłużej niż dwa tygodnie. W pierwszy dzień, Cornelia nie sprawiała żadnych problemów. Natomiast na drugi dzień, dziewczyna urządziła głośną imprezę, na którą przyszło pół szkoły, większości dziewczyna nie znała. Max postanowił zadzwonić po Michael, Isabel, Marie i Kyla żeby pomogli im wyprosić gości.

— Maxwell, daj się tej Cornelii zabawić. Niech się dziewczyna rozerwie trochę rozerwie. Powiedział spokojnie Michael

— Michael, chyba nie chcesz żeby nas wyrzucili z tej pracy, dobrze wiesz, że bardzo dobrze płacą. Po za tym nie chcę żeby coś się jej stało wśród tych ludzi. Nie wyglądają na normalnych. Powiedział Max ze złością

— Och, Maxwell. Za 15 minut tam będziemy.
Gdy wszyscy przyjechali większości gości już nie było, a Cornelia była wściekła.
Po wyproszeniu wszystkich. Michael ją zobaczył i krzyknął:

— To ona! To ta sama dziewczyna

— O co ci chodzi? Zapytała wściekła Cornelia

— Jesteś pewien, że to ona? Zapytał Max

— Tak, chociaż nie wiem, jest bardzo podobna, ale to nie musiała być ona. Zresztą nie pamiętam już jej tak dobrze. Odpowiedział zdruzgotany

— Człowieku, możesz mi wytłumaczyć, o co tu chodzi? Bo jakoś nie zajarzyłam. Powiedziała dziewczyna.

— Już nic. Pomyliłem się. ( Chyba pomyślał Michael)

— Ok. już po sprawie. To jest Isabel, Michael, Maria i Kyle. Są naszymi najlepszymi przyjaciółmi a nawet rodziną. Powiedziała Liz

— Pora już spać. Powiedział Max
Gdy Cornelia poszła już spać, Max zapytał Michaela...

— Jesteś pewien, że to nie ona?

— Już sam nie wiem. Gdy ją zobaczyłem wydała mi się bardzo podobna, ale gdy się bardziej przyjrzałem stwierdziłem, że jest tylko trochę podobna. Odpowiedział

— Więc, to był ktoś inny. Powiedziała Isabel

— Tylko, kto? Powiedziała Maria

— Nie mam pojęcia. Powiedział ponuro Michael

— Muszę wam coś powiedzieć! Krzyknęła nagle Liz

— Co takiego? Spytał Max

— Kilka dni temu, Cornelia dziwnie się zachowywała. Była zamyślona i wpatrywała się w lunetę oglądając gwiazdy.

— To jeszcze o niczym nie świadczy. Powiedział Michael

— Tak, ale zdziwiło mnie to
Po tej rozmowie Michael, Maria, Isabel i Kyle wrócili do domu. Isabel stwierdziła, że zakochała się w Kylu, była bardzo zła na siebie, że tak szybko zapomniała o Jessim. Natomiast Kyle od dawna się w niej kochał. Nazajutrz zadzwonił Jessie i powiedział, Isabel, że przeprowadził ich rozwód, ponieważ zakochał się w kimś innym i obiecał, że nigdy nikomu nie powie o jej sekrecie. Isabel trochę się rozczarowała i było jej przykro, że miłość, którą uważała za prawdziwą nie przetrwała. Od tego telefonu Isabel związała się z Kylem. Tymczasem Liz miała problemy z Cornelią, nawet Maxowi nie udało się z nią porozmawiać, przekonać żeby inaczej się zachowywała. Pewnego dnia przez przypadek Max robiąc coś z dokumentami pana Sylwestra natknął się na papiery adopcyjne, nie mógł powstrzymać się od przeczytania ich. Dowiedział się, że Cornelię adoptowano jako siedmioletnie dziecko i że przez rok była w sierocińcu. Pomyślał, że teraz wie, dlaczego tak się zachowuje. Natychmiast powiedział o tym Liz, nie wiedział, że całą rozmowę słyszy Cornelia...

— A więc już wiesz, że nie jestem prawdziwą córką tych ludzi. Powiedziała dziewczyna

— Nie wiedzieliśmy, że tu jesteś. Powiedział Max

— A gdy byś wiedział to, nie powiedziałbyś tego swojej ukochanej Liz?

— Przepraszam, że tak to wyszło, jakbyś chciała pogadać to powiedz mi, ja też jestem adoptowany

— Myślicie, że mam problemy, dlatego że moi rodzice mnie zostawili?

— Wydaje nam się, że tak. Wtrąciła Liz

— To się mylicie! Moi rodzice mnie nie zostawili! Gdyby nie ci głupi ludzie to nie było by mnie tu teraz. Nic o mnie nie wiecie! Nikt nic o mnie nie wie! Dajcie sobie spokój ze mną, róbcie to co macie robić a nie zawracajcie mi głowy!

— Jak chcesz. Powiedział Max
Max i Liz poszli do swojej sypialni, a Cornelia do swojej. Była na nich wściekła, ale czuła, że ich lubi i że skądś zna Maxa, jego siostrę Isabel a szczególności Michaela. Wtedy po imprezie wiedziała, o czym Michael mówił, wiedziała, że podawała mu pieniądze. Nadal nie rozumiem, o co im chodziło – myślała. Po umyciu się, postanowiła coś zrobić... Wyciągnęła rękę nad głowę i zmieniła fryzurę swoimi zdolnościami.
C.D.N.


Wersja do druku Następna część