Fehrianka

Śmierć Maxa

Wersja do druku

Po wyjeździe Marii do Nowego Jorku Michael więcej czasu spędzał w pracy. Na kolejnym nocnym dyżurze towarzyszył mu Monk. Znudzeni przyjaciele wgapiali się w ekran telewizora, na którym pojawiał się widok z kamer. Ksiądz zauważył, że drzwi od tajnego laboratorium były otwarte. Kosmita podejrzewał włamanie. Monk postanowił zgłosić to na policję. Michael miał w tym czasie miał poszukać włamywacza. Nie znalazł intruza, lecz usłyszał strzały. Pobiegł więc do Monka, leżącego w kałuży krwi.

—Monk, nie umieraj, proszę cię...Potrzebuję cię, nie umieraj...-W oczach Michaela zebrały się łzy. Trzymał nieruchome ciało konającego przyjaciela. Następnego dnia policja prowadziła bezskuteczne śledztwo. Nieznajoma blondynka wypytywała kosmitę o wczorajsze zdarzenie.


Jednak Michael postanowić sam poprowadzić to śledztwo.


W tym celu szeryf zatrudnił się również jako ochroniarz w firmie Meta-Chem. Niestety, Valenti wpadł w pułapkę Meris. Kobieta nie ukrywała, że zależy jej na schwytaniu Maxa. Doskonale wiedziała, że chłopak może uzdrowić jej męża. Dlatego zastawiła pułapkę na Maxa.


Kosmita zmuszony był uleczyć Claytona. Im Wheeler stawał się młodszy, tym szybciej Maxwell zamieniał się w starca.


Max umierał w szybkim tempie. Powoli tracił siły i wiarę w przeżycie. W kilka sekund zamienił się w kupkę szarego pyłu.

—Maaaaaaaaax!- krzyczał były szeryf.


Jednak to nie pomogło. Musiał uciec z magazynu, aby także nie stracić życia. W myślach zadawał sobie wiele pytań – jak zareaguję na śmierć Maxa Isabel i Michael, dlaczego Meris chciała aby Max uleczył Claytona, co kosmici zrobią bez Maxa, czy Liz powróci do Roswell, by pomóc przyjaciołom... – wszystkie te myśli krążyły w głowie Valentiego. W dziewczęcej szkole Liz obudziła się ze strasznego snu, krzycząc o śmierci chłopaka.


Jednak Max żył, lecz nie na Ziemi. Umierając kosmita wrócił na swoją ojczystą planetę. Tam czekał na niego Kavar.

—Nareszcie przybyłeś, czekałem na ciebie. Moje przyszłe królestwo zapomniało już o dawnym królu, Zanie.- Szyderczo odrzekł przeciwnik Maxwella.


Kosmita wciąż był myślami na Ziemi, wśród przyjaciół i kochanej dziewczyny. Mieszkał w okropnych lochach, codziennie torturowany. Z czasem zaczął tracić wiarę w powrót do szczęśliwego życia.


Isabel i Michael wciąż opłakiwali śmierć przyjaciela. Bez niego życie straciło sens. Kosmici byli atakowani przez skórów. W osłabionym składzie niewiele mogli zdziałać. Po niecałym roku dołączyli do Maxa.

—Musi być jakiś sposób na wydostanie się stąd.- szeptała końcem sił Isabel.


Następnego dnia postanowili odzyskać to, co w tak szybkim czasie stracili.

—Zan, podpisz tą umowę na moją wyłączność rządzenia tą planetą i zostawię cię w spokoju.-rzekł pewny siebie Kavar.


Jednak Max wciąż był nieugięty. To była część planu. Michael podczas tej rozmowy wymknął się z więzienia i zaczął szukać Tess. Tylko ona mogła pomóc im powrócić na Ziemię. Nie szukał długo. Pamiętał opowieści dziewczyny o małym domku, położonym gdzieś na obrzeżach jeziora.

—Tess, musisz mi pomóc. Max umiera, Isabel nie wierzy w dalsze życie. Pomóż!- prosił dziewczynę, która nie mogła uwierzyć w powrót Zana.


W jednej chwili życie Tess zmieniło się.

—Również mam żal do Kavara, który nie dopełnił umowy i zakazał mi kontaktowania się z Ziemią.


Syn Maxa siedział samotny i smutny, zadumany w sobie. Oboje zgodzili się pomóc.

—Masz truciznę? Zabijemy Kavara...-Odrzekł pewny siebie Michael.


Plan przyjaciół był doskonały. Tess miała zabić Kavara i objąć tron Antaru. A trójka przyjaciół wróciłaby na kochaną planetę. Przewidzieli każdy problem...


Wszystko powiodło się zgodnie z planem. Gdy wchodzili do starej, okrytej tajemnicą krypty, w której znajdował się granilith, Tess opowiedziała im warunki powrotu.

—Jesteście świadomi, co zostawiacie tutaj? Powracając na Ziemię, staniecie się zwykłymi ludźmi- stracicie moce i nieśmiertelność. Nie będziecie mogli powrócić już tu powrócić...-ciągnęła powoli Tess.-...Na pewno chcesz, aby nasz syn wyruszył z wami?


Tak, nie chciał zostać ,nie będę go zmuszać. To wybór, który każdy powinien podjąć sam. My wiemy to bez wahania- nie zostajemy tutaj...- Pewnie powiedział były król.- Żegnaj...


Po chwili błysnęło i w komorze pozostała sama Tess.

—Odeszli...-szepnęła królowa.


W tym samym momencie Królewska trójka powróciła na Ziemię. Prawie każdy płakał. Liz przytulając Maxa oznajmiła mu dobrą nowinę:

—Max, po twojej śmierci straciłam dziwne moce. Teraz zostanę w Roswell i nigdzie się stąd nie ruszę...


Wersja do druku