Kasia

Roswell (5)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Następnego dnia w szkole. Liz rozmawia z Marią.

Maria: I jak tam, pogodziłaś się z Maxem?
Liz: Na razie jest w porządku.
Maria: A jak ma być, przecież się kochacie!?
Liz: Mam dziwne przeczucie, że Tess chce coś namieszać.
Maria: Oh, Liz. Dramatyzujesz! Powinnaś się cieszyć, że masz takiego chłopaka, a nie myśleć o najgorszym!
Liz: Sama już nie wiem co mam o tym myśleć… Chodź, bo spóźnimy się na biologię.

W tym samym czasie w męskiej toalecie rozmawiają Max i Michael.

Michael: Mówię Ci stary jaka Maria jest świetna, po prostu nie mogę przestać o niej myśleć…
Max: Znam to uczucie. Ja też cały czas myślę o Liz. Boję się, że znowu wymyśli jakiś powód dla, którego nie będziemy mogli być razem.
Michael: Ona to wszystko robi dla Ciebie. Cierpi dla Ciebie. To prawdziwa miłość, Max. Dobrze, że my z Marią nie mamy takich problemów, bo nie mógłbym patrzeć na jej łzy.
Max: Jaki ty się romantyczny zrobiłeś, Michael!
Michael: Kobieta potrafi zmienić.
Max: Lepiej chodź, Biologia!

Po lekcjach w kafeterii.

Maria: Liz, Czechosłowacy przyszli!
Liz: Już tak wcześnie?
Maria: Liz, co ci? Powinnaś się raczej cieszyć.
Liz: Wiem, ale cały czas mam wyrzuty sumienia i do tego ten sen…
Maria: Jaki sen?
Liz: Nieważne.
Maria: Ważne Liz, powiedz mi…
Michael i Max: Hej, dziewczyny!
Liz i Maria: Cześć!
Michael: O czym rozmawiałyście?
Liz: Eee, takie tam.
Maria: Nie takie tam, Liz. Powiesz mi o co chodzi?
Liz: Nie teraz Maria, proszę.
Max: Coś się stało?
Michael: Właśnie, jesteście takie tajemnicze….
Liz: Naprawdę nic się nie stało!
Max: Liz, wyjdziemy gdzieś wieczorem?
Maria: O nie, Max. Dzisiaj wieczorem to ja muszę z Liz poważnie porozmawiać, prawda?
Liz: Maria, nie przesadzasz? Przecież to nic nie znaczy!
Michael: Co nic nie znaczy? Powiecie nam wreszcie?
Liz i Maria: NIE!
Michael: Dobra już o nic nie pytam. Idziemy Max?
Max: Dobra. Do jutra Liz, tylko nie wiem czy dożyje bez Ciebie!
Liz: Max, przestań. Zawstydzasz mnie.
Michael: Pa Maria. Ale jutro to ja spędzam z tobą noc.
Maria: Jeszcze się zastanowię, na razie miśku!

Wieczorem Maria i Liz rozmawiają.

Maria: No, to co to za sen?
Liz: Ty znowu o tym?
Maria: Oj, nie gadaj tyle…
Liz: Od pewnego czasu śni mi się, że Tess…
Maria: Że Tess co?
Liz: Że ona jest w ciąży z Maxem.
Maria: Fuj! Liz, ale ty w to chyba nie wierzysz?
Liz: Ale, ten sen się powtarza każdej nocy!
Maria: Max, za bardzo Cię kocha. Nie zrobi dziecka Tess, zwariowałaś?!
Liz: Ale, może oni jakoś inaczej to robią?
Maria: Zapewniam Cię, że nie. Spałam z Michaelem i było "normalnie"! A tak w ogóle to sądzę, że powinnaś powiedzieć o tym Maxowi. Może to sprawka Tess. Chce żebyś odeszła od Maxa.
Liz: Myślisz, że byłaby w stanie to zrobić?
Maria: Nie mam do niej zaufania…i jestem prawie pewna, że to ona stoi za tymi twoim snami.
Liz: Możemy pogadać jutro? Jestem strasznie zmęczona.
Maria: Ja też. To jutra!
Liz: Pa!


Poprzednia część Wersja do druku Następna część