Liz Parker

Kocham Cię (7)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Zasadzka cz. 2

W drodze na pustynię

— Liz, czy jesteś tego pewna?

— Maria, to nie był sen!

— Ale skąd możesz wiedzieć?

— Maria, po prostu to czuję

— Liz..

— Maria, nie obraź się, ale ja wiem trochę więcej od ciebie, i przeżyłam
więcej, między mną a Maxem jest bardzo silna więź rozumiesz?

— Ok. Liz wierzę Ci, choć wolałabym żebyś się myliła

— Ja też...

— To tutaj

— Tu?

— Tak. Teraz trzeba poszukać wejścia.

— Wonda czy jesteś tego wszystkiego pewna?

— Włąśnie, z tego co nam wiadomo, to granilith jest tylko jeden...

— I to my go posiadamy.

— Michael, Isabel, Max posłuchajcie ja...

— Co to było?

— Witamy, witamy wasza wysokość.

— Nokolas?!!

— Co ty....

— To była płapka, żadnego granilithu nie ma prawda Wonda, nie
ma!!!!!

— Max ja...

— Masz rację nie ma, Wonda dzielnie wypełniła swoje zadanie.

— Zadanie! Wonda jak mogłaś a ja ci zaufałem!! Rozumiesz zaufałem
ci!!!

— Wiem że to nie odpowiednia pora Maxwell, ale nie mówiłem!

— No proszę, królewska trójka się kłóci!! Nie spotykany widok!
Ostatnio kłóciliście się, wtedy, kiedy Rath odbił ci narzeczoną.

— Co!! Ja nigdy...

— A jednak...

— Nie to niemożliwe

— Zan wtdedy też nie mogłeś się z tym pogodzić, i popatrz jak się to
skończyło, znależliście się tutaj a Kavar objął tron.

— Czego chcecie!?

— Nie domyślasz się? Twojej śmierci!

— NNNNIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!

— Kto to?!

— Liz! Co ty tu robisz?!!!

— Maria!?? Co wy tu robiecie.

— To długa historia.

— No proszę ziemska miłość?

— A może nie taka ziemska? Co?

— O co ci chodzi, mógłbyś mówić prościej?!

— Rath, nie złość się, nie poznajesz tej pięknej buzi?

— CO!?

— Aj wy tylko udajecie głupków, czy naprawdę macie amnezję?

— Max na co czekasz uciekaj, albo dołóż mu przecież jesteś kosmitą!

— Nie kochaniutka, Max tego nie zrobi, on chce poznać prawdę.

— Mów o co ci chodzi!

— Max nie nie widzisz że on chce nas skłócić, najpierw nas skłóci,
potem zabije, trzeba się z nim rozprawić!

— Vilandro nie bądź dla sieie taka surowa. Kavar chce cię oszczędzić,
ale tylko ciebie, a i oczywiście Wondę, która może się nam jeszcze
przydać. Hi hi hi.

— Ty zdziro!! Wiedzialam , ze nie można ci zaufać, wiedziałam że nie
mogę cię dopuścić do Maxa!!

— Kasandro to raczej ona powinna trzymać cie z daleka od Zana.

— Co??!!!

— Max, Michael powinniśmy z tym skończyć uderzamy!!!

— OK.!!

— Nie tak szybko!
Oromny strumień światła uderzył w Michaela i Liz

— zostaw ich!!
Następny uderzył w Maxa i wszyscy stracili przytomność....

C.D.N.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część