Liz Parker

Kocham Cię (3)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Pamiętnik

Ciąg dalszy Ratuj mnie...

— Max!!!!!!!!!!

— Liz...

— Nic nie mów, tak się o ciebie bałam, Michael mówił, że to tylko
przemęczenie, ale ja się i tak bałam

— Nic dziwnego przecież mnie kochasz no nie??!!- Max próbował się
śmiać, ale mu to nie wychodziło

— Leż, teraz musisz odpoczywać.

— Liz ma rację, musisz wypocząć, bo musimy wszyscy porozmawiać...

— Powiedziałaś im???

— Tak. Czy to źle??

— Nie dobrze zrobiłaś.

— Ale ty źle zrobiłeś wciągając w to ziemską dziewczynę...- Michael nie
krył swojego oburzenia.

— Michael stało się.

— Max tyle razy ci mówiłem żebyś blokował swój umysł, ale ty
oczywiście mnie nie słuchałeś.....

— Michael!!!

— Max, lepiej jak wyjdę, musicie ze sobą sami pogadać.

— Wszystko ok.??

— Tak, zadzwoń, na razie

— Cześć.

— Max jak mogłeś wtajemniczyć w to ziemiankę???

— Michael, to nie zależało ode mnie, skąd mogłem wiedzieć, że ona
zobaczy jakieś błyski....

— Mogłeś zablokować umysł..

— Tak wiem, to była moja wina, ale posłuchajcie ja po prostu się
zakochałem, gdy patrzyłem na nią zapomniałem o całym świecie i o
tym żeby zablokować umysł także.

— Dzień dobry panie zapominalski!! Tyle razy mi powtarzałeś kochany
braciszku o tym żebym nie dała się zbałamucić żadnemu chłopakowi
bo mogę się wygadać a ty co??!!! Zakochałeś się!!!

— Twoja siostra ma rację, zresztą ugadywaliśmy się, że będziemy się
spotykać z innymi, ale z nikim dłużej niż pół roku, a tym bardziej nie
mówiliśmy nic o zakochiwaniu się i mówieniu prawdy o nas!!!!

— Rozumiem was...

— Nie, nie rozumiesz!!!

— Isabel, przepraszam cię, a raczej was, ale się zakochałem i to już
nie zależy ode mnie.

— Max, jedna osoba wie, my przeprowadziliśmy z Liz rozmowę i
myślimy że nikomu nie powie, na wszelki wypadek Izyy będzie ją
sprawdzała w snach co jakiś czas...

— Michael nie możesz...

— Max to postanowione

— Nie ty tu decydujesz...

— Odezwał się król!!!!!

— Michael znam Liz widziałem ją jak ją uzdrawiałem ona nic nie
powie!!!!

— Ostrożności nigdy za wiele.

Zaraz po wyjściu Liz Maria poszła do niej sprawdzić jak się czuje i przy
okazji zabrać notatki z wczorajszego dnia, gdyż nie było jej na chemii.

— Liz?!! Gdzie jesteś?- chyba jej nie ma (Maria myślała sobie po
cichu)-o na biurku leżą notatki z chemii, wezme je sobie Liz się na
pewno nie obrazi, a później do niej zadzwonię.

Liz wróciła do domu

— Cześc kochanie, gdzie byłaś?

— Na spacerze

— Była tu Maria, mówiła że zabrała twoje notatki z chemii, leżały na
twoim biurku.

— Dobrze.... OO NIE!!!!!!! Na biurku?
Liz pobiegła szybko do swojego pokoju. Nie mogła uwierzyć.... Maria
zabrała jej pamiętnik!!!!

— To koniec- myślala- to już koniec, Max mi zaufał, a ja... Michael i
Isabel również, a ja przez moją lekkomyślność zapomniałam
schować mój pamiętnik!!!!!!! Musze szybko jechać do Marii!!! Może
jeszcze nie jest za późno!

— Maria Liz przyszła. Wejdź Maria jest w swoim pokoju.

— Maria!!!................
Liz weszła do jej pokoju, to co zobaczyła przerosło ją i o mało się by nie
przewróciła gdyby nie stał za nią fotel. Maria z przerażeniem w oczach
spojrzała na nią:

— Jednak mówiłaś prawdę. Czemu mi nie powiedziałaś?

— Maria, nie chciałaś mi wierzyć, a Max, Michael i Isabel, zabronili mi
komukolwiek mówić, zrozum tu chodzi o ich bezpieczeństwo!!

— Liz, ja to rozumiem, ale........

— Przykro mi Maria, nie mogłam. ( nagle w głowie Liz pojawiła się inna
myśl, która ją zdenerwowała)- Maria, a właściwie dlaczego wzięłaś
mój dziennik co?!! Przecież to nie były notatki!!!

— Leżał na twoim biurku, więc myślałam, że to są notatki, zresztą
śpieszyło mi się..

— No dobrze pomyliłaś się, ale jak go otworzyłaś to dlaczego go
przeczytałaś??!!!!!!!! Nie wierz, że takich rzeczy się nie czyta!!

— Przepraszam Liz, jak to otworzyłam zorientowałam się, że to jest
pamiętnik, chciałam go zamknąć, gdy natrafiłam na imię Michaela,
myślałam....

— Co myślałaś??!!! To cię nieusprawiedliwia!!!! Maria nie spodziewałam
się tego po tobie!!!!!!!

— Liz, nie chciałam. Zresztą spójrz na siebie!!!! Nigdy taka nie byłaś,
zawsze mówiłyśmy sobie wszystko! A teraz, ukryłaś przede mną
taką tajemnicę!!

— Bo to miała być tajemnica!!!!!!!

— Liz, kompletnie Cię nie poznaję!!! Max sprawił że stałaś się inną
osobą, nie możesz odrzucać przyjaciół, dlatego, że masz chłopaka!!

— Nie odrzucam!!!

— Nie, no to co teraz robisz??!! Umówiliśmy się z Alexem godzinę temu
nie przyszłaś, jutro jest test, miałaś nam pomóc nie pamiętasz??!!

— Maria... tak mi przykro!!! Zapomniałam, zresztą nie mogłabym i tak
wam pomóc, Max leżał nieprzytomny, nie wiedziałam co się z nim
dzieje.

— Mogłaś zadzwonić, przecież nie od parady masz komórkę!!!!!

— Przepraszam najmocniej, ale wasze oceny nie są ważniejsze od życia
Maxa!!!!!!
Po tych słowach Liz wybiegła, gdy tylko minęła drzwi rozpłakała się
(podobnie jak Maria). Liz i Maria przyjaźniły się od dzieciństwa, było jej
przykro że najlepsza przyjaciółka ją nie rozumie. Jeszcze Alex, jak mu
powie, że nie mogła mu pomóc??? Przecież nie powie mu że
dowiedziała się, że jej chłopak jest kosmitą!! Najgorsze jest to, że Alex
był zagrożony z chemii i jej pomoc była mu bardzo potrzebna. Czuła się
okropnie. Wiedziała, że i tak by mu nie pomogła, bo nie była w stanie
się skupić na nauce, ale mogła mu załatwić kogoś innego do pomocy.
Spojrzała na zegarek, była 12.30 w nocy, spacerowała tak już 2
godziny. Postanowiła pójść do Maxa.
Właśnie chciała zapukać do jego okna, ale to co zobaczyła sprawiło, że
jej serce przez kilka sekund przestało bić.
MAX BYŁ Z INNĄ!!!



C.D.N.




Poprzednia część Wersja do druku Następna część