Liz Parker

Kocham Cię (10)

Poprzednia część Wersja do druku

Wyjaśnienia cz.2

— COOOO!!!!!????

— Liz nie jest człowiekiem. Jakby to powiedzieć... No więc Liz jest
jedną z nas.

— Nie to niemożliwe przecież ja jestem biologiczną córką moich
rodziców!!!

— Tak to prawda i to cię od nas różni, ale niedługo.... za niedługo
twoje moce też się ujawnią.

— Zaraz co to jest za kit!!

— Michael mówię prawdę. Kiedy nasz statek rozbił się na ziemi i nasi
opiekunowie zabrali od odpowiednich ludzi ich DNA i pąłączyli je z
naszymi u mieszczono nas w inkubatorach, a Liz.... Liz została
imieszczona jaakby w ludzkim ciele.

— Coś jakby zapłodnienie invitro?

— Tak Maria tak jakby. Jedyną osobą która o tym wiedziała była twoja
babcia.

— Moja babcia?

— Tak napisała ci list z wyjaśnieniami który miałaś dostać w swoje 18
urodziny.

— A co z tym Invitro? Co wsadzili do mamy Liz mały płód Liz?

— Nie, to nie tak. Nasza moc ma swoje plusy. Kiedyś twoja mama
miała wypadek samochodowy na pustyni, niedaleko miejsca
położenia naszych inkubatorów, ludzie z drugiego samochodu zginęli
i twoja mama została sama, wtedy znaleźli ją nasi opiekunowie,
uleczyli i tak samo wprowadzili do jej ciała twoje DNA, które przy
najbliższym „bliskim" stosunku z twoim tatą miało się narodzić
dziecko, dokładnie o takim samym wyglądzie jaki by się urodziło ich
normalne dziecko, z tym że w wieku osiągnięcia pełnoletności miały
się ujawnić jego zdolności i tym dzieckiem jesteś właśnie ty Liz.

— A co z moją babcią?

— Właśnie wtedy kiedy nasi opiekunowie leczyli twoją matkę w
odwiedziny do was jechała twoja babka, która wszystko widziała.
Nasi opiekunowie wyjaśnili jej wszystko, a ona zgodziła się nie
ujawniać tajemnicy.

— Niesamowite....

— Taaa, zależy do kogo w jednej chwili dowiedziałam się, że jestem
kosmitką urodzona naturalnie, a moja babka o wszystkim wiedziała!
Po prostu świetnie PO PROSTU ŚWIETNIE!!!!!

— Liz...

— Zostawcie mnie muszę się przejść
Liz wybiegła z domu. Padał deszcz. Nie wiedziała dokąd idzie. Krążyła
beż celu.

— Pójdę za nią

— Nie Max, lepiej zostaw ją w spokoju. Musi sobie wszystko
przemyśleć.

— A co z tym co mówił Nikolas?

— Powiem wam ale musicie obiecać, że popełnicie żadnych
gwałtownych kroków i że będziecie dalej zgraną paczką. Nie
pozwólcie żeby to co wam zaraz powiem zmieniło wasze układy.
Pamiętajcie, że to co było nie liczy się teraz.

— Ok.

— Czekajcie, a nie powinna być przy temu Liz?

— Lepiej nie, ona i tak już dużo usłyszała, a lepiej będzie na razie jej
tego nie mówić, przynajmniej do czasu jak poukłada sobie myśli.

— Ok. zaczynaj.

— Może zacznę od tego, że Tak do końca, to nie była wina Isabel, że
zginęliśmy wszyscy. Na Antarze oczywiście Max i Isabel byli
rodzeństwem, Michael był prawą ręką Maxa. Ja zaś byłam córką
najlepszego przyjaciela twojego ojca- Wonda zwróciła się do Maxa-
kochałam cię- w tym momencie Wonda spuściła wzrok, a jej głos
odrobinę się załamal- kochałam cię ponad wszystko. Znaliśmy się od
dziecka. Bawiliśmy się razem, chodziliśmy na imrezy ja ty, Michael i
Isabel. Byliśmy przyjaciólmi, przyjaciółmi, którzy pozostają na całe
życie. Kiedy weszliśmy w wiek dojrzewania, zaczęliśmy się spotykać,
potem nawet zaręczyliśmy się. Jednak na naszym przyjęciu
zaręczynowym, zjawiła się ona... Xamira. Wystarczyło tylko jedno
spojrzenie, a ty zakochałeś się w niej. Nie widziałeś świata poza nią.
Zerwałeś zaręczyny jeszcze tej nocy, kiedy... kiedy was przyłapałam
w łóżku. Tydzień później zaręczyłeś się z nią. Była to córka króla
jednaj z pięciu planet Viny. Twoji rodzice, nic nie mówili, chociaż nie
uśmiechało się im to wszystko, ponieważ kuzyn Xarimy chciał
zawładnąć ich tronem, twoim tronem Max. Kochałeś ją jak nikogo na
świecie wasze życie toczyło się jak bajka, zero skazy, ale tylko z
pozoru... Ja patrzyłam na was z boku i byłam zazdrosna. Nie
mogłam znieść tego widoku, chciałam się przeprowadzić na inną
planetę, ale to czego się dowiedziałam w noc przed wyjazdem
wstrząsnęło mną i całym królestwem. Wielki król Zan i jego prawa
ręka o mało się nie zabili, a powodem tego wszystkiego była...
Xarima. Okazało się że potajemnie spotykała się z Rathem, czyli z
tobą Michaelu. Zan wściekł się doszło do ręko czynów. W dodatku
okazało się że Vilandra czyli Isabel, spotykała się potajemnie z
Kavarem, czyli kuzynem Xamiry. Kochał ją naprawdę, ale tak samo
kochał władzę i tylko wykorzystał nieuwagę króla, żeby wzniećić
rewolucję, rewolucje która zapoczątkowała koniec królestwa, którym
rządził Zan. Wszystko zdarzyło się tej nocy, zamek podpalono,
rozpętało się piekło. Vilandra nie wiedziała co ma czynić. Czułła się
oszukana i czuła że sama oszukuje, ale nie przyłożyła do tego ręki.
Zan i Rath zginęli. Vilandra, została poszczelona przez przypadek
przez ludzi Kavara, Kavar nie mógl tego znieść chciał zanieść ją w
inne miejsce, ale napdali na niego ludzie Zana, kiedy był zajęty
walką matka Zana i Vilandry zabrała ją do laboratorium, podobnie
jak ciebie Max i Michaela, Xarima zginęła ratując Ratha, zasłoniła go
własnym ciałem, kiedy Zan chciał mu wbić nóż do brzucha, ale wbił
go Xarimie, i nie mogąc sobie tego wybaczyć popełnił samobójstwo,
jednak przedtem zabił Michaela.

— A jak ty zginęłaś?- spytała Maria zauważając, że Wonda nie ujawniła
tego

— Ja zginęłam ratując Maxa. Zanim Max zabił się, ludzie kaVara chcieli
go zastrzelić wtedy ja osłoniłam go własnym ciałem, ale jak widać
na marne. To niesamowite jak to się wszytsko potoczyło. Wszystko
w jedną noc! Miliony zabitych, tysiące rannych i wziętych w niewolę.
Wszyscy zostaliśmy zabrani do laboratorium, aby powrócić i się
zemścić. Kiedy statek zaczynał ruszać do laboratorium wpadli ludzie
Kavara i zabili waszych rodziców. Cała ta afera przez jedną kobiete,
przez jedną miłość. Michael i Xamira kochali się, ale wiedzieli, że ich
miłośc nie może wyjść na jaw. To by wywołało katastrofę. I tak się
też stało. Dodatkową zagadką stał się fakt, że Xamira była w ciąży,
ale nie wiadomo czy było to dziecko Zana czy Ratha. Twoi rodzice
oraz nasi opiekunowie, zgodnie stwierdzili, że najlepiej będzie
Xamirę nie włóż jak nas wszystkich do inkubatorów tylko znaleźć
jakiś inny sposób, a najlepiej jakby była jak najdalej od nas.
Wszyscy na Antarze uważali ją za zdrajczynie, jedni uważali, że
podpisała pakt z Kavarem i pomogła mu obalić nasze królestwo,
jedni uważali ją za czystą dziwkę, a jedni za wcielone zło, jakie by te
wersje nie były to ona była przyczyną tej tragedii. Twoi rodzice byli
zmuszeni odesłać ją na ziemię razem z wami ponieważ, wojsko Viny
dało wsparcie Antarowi, w zamian że odeślą córkę króla razem nami
na ziemię. Jedynym więc wyjściem było umieszczenie jej daleko od
nas, niestety nikt nie podejrzewał, że ludzie tak drastycznie
zareaguje na wieść że na ich planecie rozbił się statek kosmiczny. Po
kilkudziesięciu latach czuwania nad nami, nasi opiekunowie byli na
skraju wyczerpania więc musieli umieścić gdzieś Xamirę jednak nie
zdołali wyjechać poza Roswell, uznali jednak, że i tak nie może się
nic stać z tego powodu że my mieliśmy wyjść już jako 7 letnie
dzieci, a Xamira miała się dopiero urodzić... Jednak zanim wyszliśmy
minęło 7 kolejnych lat i nasi opiekunowie nie zdołali nas ochronić
przed spotkaniem Xamiry...

— Chcesz powiedzieć, że...

— Tak Max Liz jest Xamirą.

C.D.N.


Poprzednia część Wersja do druku