Marta.

Samobójczyni - do 3 razy sztuka

Wersja do druku

No więc tak, Max i Liz są jednak razem, a Liz spodziewa się dziecka. Dziwnym trafem czuje, że to będą bliźniaki! Tess nie odleciała na Antar, odsiaduje wyrok na Strażnicy (międzyplanetarne więzienie). Udawała tą ciąże, to była jedna z jej sztuczek. Michael rozstał się z Marią około 2 miesięcy temu. Od tego czasu Maria 2(!) razy próbowała się zabić...
Jak na razie nie udało jej się tego dokonać, ponieważ jest pod opieką przyjaciół, którzy na pewno nie pozwolą jej tego zrobić..


Noc. W pokoju Marii słychać szloch. Chwilę potem głośny huk. Do pokoju dziewczyny wpada jej matka:

—Maria, córeczko, kochanie....Co się stało, gdzie jesteś???
Nagle widzi bezwładną zakrwawioną rękę... to ręka niedoszłej samobójczyni, Marii...

—Tak, słucham.-słychać głos w słuchawce

—Liz, Liz ona znowu chciała się zabić... Tym razem próbowała się zastrzelić...chlip, chlip. Chyba jej się to udało...Lekarze określają jej stan jako krytyczny...Niewiadomo czy z tego wyjdzie...

—Boże! W którym leży szpitalu?

—Na Westhampton st. …Na intensywnej terapii..

—Zaraz tam będę..

—Czekam...

—Jest w śpiączce, może to potrwać kilka, a nawet kilkanaście miesięcy. Przykro mi.-słychać głos lekarza w którym nie ma ani trochę optymizmu

—To niemożliwe, ona nie może mnie opuścić, mam tylko ją!

—Proszę być dobrej myśli, pani DeLuca, zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, teraz wszystko jest w rękach Boga.

Wszyscy zebrali się w CrashDown aby naradzić się w związku z próbą samobójstwa Marii.

—Może Michael do niej pójdzie i powie jej że ją kocha....-rzucił Kyle

—...i zapłacze się na śmierć...-dokończyła Liz – zrozum dlaczego ona chce się zabić? Bo życie bez Michaela, który oczywiście się nie pofatygował, żeby tu przyjść, nie ma dla niej sensu..

—Może wejdę do jej umysłu powiem jej że wszyscy na nią czekamy i żeby szybko do nas wróciła? -zaproponowała Isabell

— Dobry pomysł siostrzyczko, właśnie za to cię kocham... – powiedział Max

— Co ty byś beze mnie zrobił? – zapytała Isabell

Wieczór. Isabell próbuje dostać się do umysłu Marii. W końcu dziewczyna wpuszcza Isabell.

—Po co tu jesteś? Przyszłaś powiedzieć mi jak Misiek, teraz bawi się ze swoją nową dziewczyną? Przyszłaś mnie zdołować? – wyrzuca Maria kosmitce

— Nic z tych rzeczy. "Misiek" znaczy się Michael bardzo się zmartwił twoją próbą samobójczą, czeka na Ciebie tak jak my wszyscy, proszę wróć do nas, nie damy sobie rady bez Ciebie! – wytłumaczyła Isabell

— Nie mam zamiaru, mam znowu cierpieć patrząc jak Michael zabija nasze uczucie będąc z tą wywłoką, nie wolę umrzeć niż na to patrzeć!

— Maria, proszę przecież wiesz ile dla nas znaczysz! Nie możesz nas opuścić! Nie pozwolimy Ci na to!

— Żegnaj Isabell, powiedz Liz, że była dla mnie jak siostra, żegnaj!

— Nie Maria! Nie odchodź!
Isabell nagle się obudziła. Była cała zlana potem. Maria odeszła, ona umiera! Dziewczyna nie mogła nic zrobić. Była bezsilna... Jedyna nadzieja w Michaelu!

Michael leżał na łóżku, musiał przemyśleć kilka spraw. Między innymi o zerwaniu z Marią. Od tego czasu nie mógł spojrzeć w oczy Liz, Maxowi, Isabell i co najważniejsze swojej ex.
Nagle zadzwonił telefon, ale Michael nie miał zamiaru odbierać. Włączyła się automatyczna sekretarka:

— Tu Michael nie ma mnie w domu wiesz co masz robić, piiiiiiiiii

— Michael, Michael musisz natychmiast jechać do szpitala na Westhampton st. Maria próbowała się zabić... Ona chce odejść musisz ją ratować!!!
Chłopak natychmiast zerwał się łóżka i podniósł słuchawkę

— Halo, kto mówi? Co się stało!

— Maria próbowała się zabić jest w szpitalu...

— Już tam jadę

W szpitalu.

— Jak to możliwe, dlaczego nikt jej nie pilnował??? – robił wyrzuty Michael

— Dlaczego? Może ty nam powiesz jak się bawiłeś ze swoją nową dziewczyną? – zapytał Max

— Jaką dziewczyną? Kto wam naopowiadał takich bzdur?

— Jak to jaką, co to za dziewczyna z którą siedziałeś przedwczoraj w cafeterii?

— No nie, wy myśleliście, że to moja dziewczyna? Jak mogliście! Przecież wiecie, że kocham tylko Marię!

— To kto to był? – zapytała Liz

— Nie wiem. Zostawiłem motor na wjeździe na czyjeś podwórko. Ona przyszła mnie prosić, żebym go stamtąd zabrał...

— O nie... – jęknęła Isabell

— Co "o nie"... ?

— Gdy weszłam do umysłu Marii, żeby jej powiedzieć, żeby do nas wróciła... ona myślała, że to twoja dziewczyna! Dlatego chciała się zabić! Ona chce odejść! Musicie ją ratować! – zaczęła tłumaczyć Isabell
W tym momencie lekarze zaczęli krzyczeć, że Maria umiera. Zatrzymała się akcja serca.
Michael nie mógł na to patrzeć, natychmiast musiał coś zrobić... Niestety za późno...

— Czas zgonu 15:35..

— Nie to nie może być prawda! – zaczęła krzyczeć matka Marii
Liz z nadmiaru emocji zemdlała a Max zaczął ją cucić. Michael zaczął płakać i krzyczeć a Isabell nie wiedziała co zrobić ze swoimi uczuciami, więc przytuliła Kyla, który odwzajemnił uścisk, kiedy do głowy przyszedł mu pomysł..

— Słuchajcie Max mógł uzdrowić prawie martwą Liz, czemu nie mógłby spróbować uzdrowić Marii?

— Ona nie żyje, a poza tym ja kocham Liz, a Maria jest dla mnie tylko przyjaciółką... – wtrącił Max

— Michael! Ty ją uzdrowisz! – krzyknęła niespodziewanie Liz

— Ale nie pamiętacie ja zabiłem Pierca'a ! Jak mogę uzdrowić...

— Pierc był zły, działał w FBI i za... zrobiłeś to niechcący.. Marii możesz tylko pomóc – wytłumaczyła Isabell

— Jeżeli chcemy aby Maria była z nami to musimy się pośpieszyć! – powiedział Kyle

— On ma rację musimy się pośpieszyć, Michael musisz spróbować! – przytaknął Max

— Dobrze spróbuję..
Michael Max i cała reszta wkradli się do prosektorium. Zaczęli szukać Marii. Gdy ją znaleźli Liz omal znowu nie zemdlała. Białe, bezwładne ciało i smutna twarz.

— Michael, Michael! Słyszysz?

— Ach tak, słyszę..

— Dobra odsuńcie się..
Michael zaczął uzdrawiać Marię, jak na razie nie dało to efektu. W tym momencie stało się coś dziwnego. Nagle poczuł jak Liz wspiera go swoją mocą, którą zyskał podczas swojego uzdrowienia. W chwilę potem dołączył do nich duch Alex'a. Max i Isabell nie mogli zostawić przyjaciół więc również "użyczyli" swej mocy. W pewnym momencie Maria zaczęła się budzić.

— Odejdź, dlaczego mnie uzdrowiłeś, leć do tej małpy, czeka na ciebie...

— Jakiej małpy? O kogo Ci chodzi? Ja jej nie znam! Nie wiem jak się nazywa. Zostawiłem motor na wjeździe da czyjeś podwórko. Ona przyszła mnie prosić, żebym go stamtąd zabrał...

— Więc to nie jest twoja dziewczyna? – zapytała Maria

— Jak mogłaś tak pomyśleć, przecież wiesz, że Cię kocham, Ciebie i tylko Ciebie! Nikogo nie mógłbym tak pokochać! Nawet kiedy się kłócimy zawsze się kochamy...

— Tak, ale dlaczego ze mną zerwałeś? – wyrzuciła Michael'owi Maria

— Ja z tobą? To ty zerwałaś ze mną!

— Nie ja bym nigdy...

— Nieważne ważne, że jesteś z nami, ze mną..

— Kocham Cię Misiek!

— Ja też Cię kocham!
Nagle słychać głos Isabell:

— Dobra gołąbeczki dosyć gruchania trzeba jakoś zatuszować sprawę...

— Ile tam było osób? – zapytała Liz

— Pielęgniarka, dwóch lekarzy i Amy..

— Chyba wiem jak to zrobić... – zamyśliła się Liz

— O co ci chodzi? – zapytał Max

— Pamiętasz tamto w CrashDown...

— Tego nie da się zapomnieć... – przypomniał max

— No właśnie, od tego czasu mam jakieś moce, przewiduję przyszłość, mogę wytwarzać fałszywy obraz, czytam w myślach....

— Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał Max

— Mniejsza o to, Liz jak to chcesz załatwić? – zapytał zaciekawiony Kyle

— Wytworzę fałszywy obraz, że to nie Maria umarła tylko ktoś kto umarł naprawdę....

— Na przykład? – rzuciła Maria

— Pamiętasz tą panią która zmarła przed godziną na wylew...

— Tak

— No właśnie, o nią mi chodziło – odpowiedziała dziewczyna
Wszystko udało się znakomicie. Liz załatwiła sprawę a Maria wróciła na sale, z 3 dni wyjdzie ze szpitala.

— Jesteś cudowna! – pochwalił swoją dziewczynę Max

— Wiem – odpowiedziała Liz

— Mam nadzieję, że nasze dzieci będą równie mądre... – wygadał się Max

— Jakie dzieci? Liz dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytała z wyrzutem Maria

— Nie chciałam cię dołować, po tym jak ty i Michael zerwaliście...

— Fajnie co jeszcze robiliście jak mnie z wami nie było?

— Dużo rzeczy... – uśmiechnęła się Isabell

— Jakich? – dopytywał się Michael

— Chcę wam coś powiedzieć... – zaczęła Isabell

— Co ty też jesteś w ciąży? – zapytał Kyle

— Nie, ... wychodzę za mąż za Jessi'ego – wyrzuciła z siebie Isabell

— Wiedziałam, że w końcu wam się ułoży... – powiedziała Liz

— Misiek, co z tobą, co tak tam chowasz? – zapytała zainteresowana Maria
Nagle Michael wyciągnął małe pudełeczko, gdy je otworzył Maria krzyknęła i zakryła usta z wrażenia.

— Maria DeLuca, czy zechcesz zostać moją żoną? – zapytał z dumą Michael

— Jeszcze pytasz? Oczywiście, że chcę – odparła dziewczyna

— No to wszystko w porządku, tylko ja muszę sobie kogoś zaleźć... – powiedział Kyle

— Na pewno znajdziesz dziewczynę, z którą będziesz szczęśliwy – dodał mu otuchy Max

— ... tak jak ja z Liz..... -dokończył

— ...i ja z Marią..... – dopowiedział Michael

— ... a ja z Jessi'em..... – dokończyła Isabell

— Tak jak my wszyscy! – zawtórowała grupie Liz

— Skoro tak mówicie... -odparł bez przekonania Kyle

— ... to musi być prawda....
Cała szóstka wybuchnęła śmiechem.
Wszystkie pary poza Kyle'm i Jessicom zdecydowały się na potrójny ślub. Rodzice Liz mieli pewne wątpliwości ale się zgodzili, zrozumieli, że Liz będzie szczęśliwa tylko z Max'em. Tak samo Amy i rodzice Max'a i Isabell. Zaraz po ślubie Maria i Isabell zaszły w ciąże. A Liz około 8 miesięcy po ślubie urodziła bliźniaki. Dziewczynkę – Avę i chłopca – Zan'a. Maria urodziła dziewczynkę Lizzy a Isabell chłopca Alex'a. Wszyscy osiedlili się blisko siebie -również Kyle i Jessica którzy byli małżeństwem i mieli syna Jim'a- zostali w Roswell. Zrozumieli, że tylko to miasto dzieliło z nimi ich problemy i smutki, radości i zawody, zrozumieli, że tu znaleźli swoje drugie połowy i co najważniejsze – miłość i szczęście.


Wersja do druku