webmaster15@op.pl

Jestem tam

Wersja do druku

W Warszawie mieszkał pewien fanatyk Roswell, miał na imię Mit. Całymi dniami siedział w internecie wyszukując coraz to nowszych informacji na temat swojego ulubionego serialu.Jednek pewnego wieczora kiedy nikogo nie było w domu, wydażyło się coś co na zawsze odmieniło jego życie:

Mit siedział przy internecie czytając kolejne opowiadanie o Roswell, gdy nagle komputer się wyłączył.

—co jest, no nie znowu mi wyłączyli internet.Dobra poglądam telewizję.

Zasiadł przed telewizorem, przełączył na polsat i zaniemówił.W aśnie leciał "Pilot".

—o kurde...czemu ja o tym nie wiedziałem.

Telewizor zgasł i zapalił się ponownie.

—co jest???

Na polsacie zamiast Roswell pojawiła się czarna plama na białym tle.Zdesperowany Mit podszedł do telewizora, a kiedy go dotkną.........


Następnego dnia obudził się w krzakach.Wokółnniego nie było niczego prócz drogi.Szedł więc nią przed siebie.Po dwóch godzinach nęczącego marszu zobaczeł tabliczkę, pobgiegł do niej i przeczytał napis.Było tam napisane:13 km Roswell.Mit nie mógł uwierzyć w to co się dzieje.

—to musi być sen, a ja go wykorzystam – powiedział.

Szedł szybkim krokiem w kierunku wymarzonego miasta.Przed nim zatrzymał się samochód szeryfa, a wysiadł z niego szeryf Valenti.

—mołodzieńcze co tu robisz? – zapytał.

—urządziłem sobie spacer, to chyba nic złego.

—słuchaj...lepiej odwiozę cię do domu.Powiedz gdzie mieszkasz.

—nie, nie trzeba, pójdę pieszo.

—wsiadaj.

Chłopak nie miał wyboru, wsiadł do samochodu i myślał co powiedzieć kiedy szeryf zapyta go o adres.

—to gdzie mieszkasz?

—ee...yyy wysiąde przy szkole.

—a tak wogule to ile ty masz lat?

—16, wprowadziłem się niedawno.

—a więc do szkoły?

—właściwie to szukam Craschdown Cafe.

—to najlepsza kawiarnia w miescie.Za chwilę tam będziemy.

Samochód szeryfa podjechał pod wyznaczone miejsce.Mit wysiałd i bez słowa poszedł w kiedynku kawierni.Był cały zirytowany, miał nadzieję że spotka tom kogoś z bohaterów swojego ulubionego serialu.Gdy wszedł do środk coś go unieruchomiło, nie mógł ruszyć się z miejsca.Zobaczył Liz i Marię obsługujących klijetów.

—przepraszam...przepraszam – zawołała go Liz – coś podać?

—eee..yyy.aaa..eeyy.

Wybiegł wybiegł ile tylko miał sił w nogach, biegł przed siebie.Zbliżając się do skrzyzowania jeszcze bardzie przyspieszył.Z za budynku wyszedł Michael.Mit nie zauważył go, wpadł na niego wywracając się, ale to go nie zniechęciło biegł dalej.W końcu zatrzymał się i usiadł pod drzewem.

—chwileczkę z moją wiedzą mogę znacznie im pomóc.Muszę się tylko dowiedziec dzisiejszą datę.

Usiadł koło starszego pana czytającego gazetę, ujżał datę uświadomił sobie że Alex nieżyje.Było już późno, poszedł Liz.Zapukłą raz, dwa.Dźwi otworzyła sama Liz Parker.

—Dzień dobry...czy ty jesteś Liz Parker.

—tak...hej ty ty dzisiaj wybiegłeś w kawiarni.

—mósimy pogadać.

—mósimy?!wiesz ja mam chłopaka.

—kto to? – zapytał tata Liz.

—wiem kto zabił Alex'a – szepną Mit.

—to kolega tato.

Poszli do jej pokoju.

—skąd wiesz że Alex nie żyje?

—wiem o was wszystko, o tobie o Max'ie, o tym że jesteście to znaczy że oni są wiesz jacy.

—no jacy?

—inni.

—pierwsze słyszę.

—nie udawaj że nie wiesz.

—Liz, Max do ciebie! – krzykną jej tata.

—niech wejdzie!

—Isabel nie wymaże mi pamieci.Wiem że nie da rady.

—cześć Liz... – powiedział Max wchodząc do pokoju.

—witam cię Max, jestem Mit Speaker.Muszę z tobą poważnie pogadać.

—Liz kto to jest? -zapytał Max.

—przecież słyszałeś...on wie o nas nie wiem skąd ale wie.

—wiem także kto zabił Alex'a.

—no to kto? – zapytała Liz.

—wiem że to wyda się wam trochę niewiarygonde, ale to Tess.

—nie wiem dlaczego, ale ci wierzę. – odrzekł Max.

—musimy ją jak najszybciej unieszkodliwić nim znowu zrobi komuś krzywdę – Mit.

—nie najpierw powiesz nam skąd o nas wiesz – powiedział stanowczo Max.

—nie uwierzycie w to...nie nie mogę wam powiedzieć...

—ale powiesz inaczej stad nie wyjdziemy – powiedział Max.

—no dobrze.Może to się wam wydać niewiarygodne, ale taka jest prawda.Powiedz Max ogladasz jakiś serial w telewizji?

—tak..."Oko za oko", to najpopularniejszy serial amerykański.

—no właśnie ja ogladałem Roswell:W kręgu tajemnic... i to wy jesteście bohaterami tego serialu.Ja nie kłamię...inaczej skąd bym o was wiedział.

—w to nigdy nie uwierzę.

—ale jednak to prawda.Pamietasz kiedy poznałeś Liz.Pamietasz kiedy pierwszy raz powiedziałeś jej "kocham cię".To wie tylko Liz, ty i ja.

—to powiedz.

—to było wieczorem.Szliście wtedy ulicą, rozmawialiscie o waszej przyszłości.Jaka będzie...

—wystarczy, ale to mnie nie przekonuje.Idzemy do Tess.

Max zadzwonił po Michael'a, Isabel i Marię.Po drodzę opowiedział im chistorie Mit'a, wktórą sam do końca nie wierzył.Wszyscy staneli przed domem Tess, Isabel zadzwomiła do dźwi.

—o cześć...hej co tu wszyscy robicie?

—przyszliśmy po ciebie.Łapcie ją.

Max i Michael złapali Tess, nastepnie zawieźli ją na pustynie, gdzie tam Isabel ją...zabiła mimo sprzeciwów Max'a.Michael zabrał Mit'a do swojej przyczepy.

—wiesz, to było moje mażenie – powiedział Mit do Michael'a

—co?

—to żeby się tu znaleźć.Ale teraz chcę wyłącznie wrócić do domu.

—jutro coś wymyslimy.Teraz odpocznij.

Następnego ranka całą szóstka rozmawiała o tym jam wysłać Mit'a spowrotem do domu.

—ma ktos jakiś pomysł? – zapytałą Liz – chyba nie będziemy tu siedzieć cały dzienń.

—już wiem... – krzykną Mit.

—co? – zapytali niemal wszyscy razem.

—Ma ktoś z was telewizor z łączem satelitarnym?

—ja – odrzekł Michael.

—idziemy do ciebie, chyba wiem jak wrócić do domu.

Wszyscy udali się do Micha.

—Mit...podobno znasz naszą przyszłość... – powiedziałą Isabel wciąż przygnebiona śmiercią alex'a.

—nie martw się Isabel...twoje życie wkrótce się odmieni.

—to jak chcesz wrócić do domu? – zapytała Maria.

—mój telewizor był nastawiony na pewną częstoczliwość, może gdy ją złapię uda mi się złapać jego obraz.

Po kilku minutach mozolnego nastrajania wszyscy ujżeli rozpoczynajacy się "Pilot", a w nim siebie.

—to nie możliwe – odrzekł zdumiony Max – więc mówiłeś prawdę.

—tak, ale również odkryłęm przerażającom prawdę.

—co??? – zapytał Michael.

—moje życie to też jeden wielki serial – poiedział Mit ze łzami w oczach – słuchajcie, nigdy nie zapomne tego co tu przeżyłem.Spełniło się moje największe mażenie.Żegnajcie, nigdy o was nie zapomnę.

—zaczekaj, weź to – powiedziała Isabel dajac mu zdjęcie całej grupyZdjecie to było obrobione w ramkę ze szklaną szybką naktórej by odcisk dłońi Max'a, Michael'a i Isabel – my również nigdy o tobie nie zapomnimy.

—żegnajcie... – Mit dotknął dłonią telewizora i znikł.

Wersja do druku