litle_star

Maria w Pracy

Wersja do druku

***
CRASHDOWN

Maria podchodzi do klienta przy stoliku piątym. Wyciąga notes.

— Co podać? – zadaje podstawowe pytanie.

— Czy twój chłopak jest kosmitą? – pyta turysta.

— Nie mamy tego w menu... – na Marii twarzy pojawił się uśmieszek – chyba, że nie pyta pan o danie.

— Oczywiście, że nie!

— Chyba mogę panu to powiedzieć... ale to będzie nasz mały sekrecik – po tych słowach szepnęła mu na ucho słówko TAK.

Facetowi opadła szczęka i wytrzeszczył gały. Maria, patrząc na jego oczy pomyślała, że w dzieciństwie zaadoptowali go Adamsowie.

— Mój chłopak, który jest kosmitą ma siostrę. Pasowałby pan do niej... dobrze panu w zielonym – dziewczyna spojrzała na jego zieloną kamizelkę.

— Dziękuję, babcia mi zrobiła – facet się zawstydził.

— Śliczna, naprawdę. Pana babcia ma talent. Och, ten ścieg, po prostu dzieło sztuki! – Maria udaję zachwyconą.

— Dziękuję, powiem babci. Może pani zrobi taki sam – Marii na myśl, iż mogłaby nosić takie brzydactwo znika wymuszony uśmiech z twarzy.

— Naprawdę pozna mnie pani z tą kosmitką? Modliłem się, by taka chwila kiedyś nadeszła.

— Oczywiście, ale najpierw musi pan coś zjeść. Może udko kosmity?

— Proszę!

Maria odchodząc wybucha śmiechem. Jest tym tak zaoferowana, że wszyscy w CRASHDOWN zwracają na nią uwagę. Kiedy to spostrzega poważnieje i szybko wybiega na zaplecze. Wpada na Michaela.

***
ZAPLECZE.

— O, Misiek! Muszę ci coś powiedzieć – znowu zaczyna się śmiać.

— Już w porządku? – pyta.

— Tak! – po tych słowach siada mu na kolanach i zaczyna opowiadać o sytuacji, jaka zaszła przy piątym stoliku.

— Maria, ale co ty mu teraz powiesz?

— Spokojnie, panuję nad wszystkim. Jestem profesjonalistką. Kiedy da mi duży napiwek ja mu powiem zapłakana, że mój kosmita musiał odlecieć i zabrał ze sobą siostrę.

— Myślisz, że uwierzy w tę bajeczkę?

— Misiek, nie wierzysz w moje zdolności aktorskie?

— Oczywiście, że nie słonko. Tylko przez ciebie ten koleś będzie do końca życia rozpaczał po niespełnionej miłości, ponieważ jego kosmitka musiała odlecieć.

— Misiek, takiemu już nic nie zaszkodzi – po tych słowach pocałowała go.

— Dobra, a teraz wracam do pracy – dała mu jeszcze buziaka w policzek i wyszła. Miała bardzo ważną misję do spełnienia – zdobyć jak najwięcej napiwków.


Wersja do druku