Hotaru

Zan & Ava (6)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Isabel rozmawiała z Tess i niespecjalnie podobały się jej wieści, które przekazywała przyjaciółka i "bratowa". Max z każdym dniem zachowywał się coraz dziwniej, jakby zupełnie oszalał na punkcie tej miejscowej dziewczyny. W gruncie rzeczy nie miała nic przeciwko Liz Parker – była śliczna, inteligentna i życzliwa, a wśród chłopaków uchodziła za "nie do zdobycia". Nie przejmowała się głupimi plotkami i nie osądzała zbyt pochopnie innych.

Ale cóż, kosmitką nie była. Poza tym była Tess, która nieustannie przypominała o ich Przeznaczeniu. Zaczynała ją za to nienawidzić.

Poza tym tu, w Roswell, wreszcie miała czas, by się z kimś spotkać. Chodziło akurat o koleżanki. No cóż, okazało się, że Tess wcale nie jest taka wspaniała.

Rozumiała brata w jednej rzeczy . sama nie czuła pociągu do Michaela, był dla niej bratem, nie narzeczonym. I co z tego, że gdzieśtam została mu przeznaczona? To było na innej planecie, w innym życiu. Gdyby nie Tess...

Westchnęła. Gdyby nie Tess, bardziej by się koncentrowali na odnalezieniu statku i drogi powrotnej do domu. To przez nią pragnęli uwolnić się z więzów Przeznaczenia i mieć wolny wybór.

W końcu skupiła się na teście, zamiast obserwować brata i "hiszpańską księżniczkę", jak w duchu nazywała Liz.


Michael nie był zadowolony. Siedział ponury w ciasnej, dusznej klasie i rozwiązywał głupi test z biologii. Chciał się stad wyrwać, a najchętniej wyjechałby z tej zapadłej dziury szukać innych, takich jak on.

Isabel rzuciła mu porozumiewawcze spojrzenie. Też się nudziła.

Boże, co za dziura!


Isabel i Michael postanowili się urwać z zajęć i pojechać do Crashdown Cafe przekąsić coś bardzo ostrego i bardzo słodkiego. Przechodząc przez zazwyczaj pusty korytarz natknęli się na niezwykła scenę.

Liz Parker, dziewczyna na punkcie której oszalał Max, całowała się z jakimś ciemnowłosym przystojniaczkiem. Byli tak zajęci sobą, że ich nie zauważyli.

— Szkoda! – mruknął później Michael – Miałem nadzieję, że wyrzucili Tess z siodła.

—No coś ty!

Wiedział jednak, że również o tym marzyła.


Ava była szczęśliwa. Jechali z Zanem kabrioletem piękną, starą drogą na spotkanie. Niedługo ponownie będą we czwórkę, wraz z Lonnie i Rathem. Dziwne, ale wspaniałe będzie ich ponownie zobaczyć.

Val podobno odkryła spisek, że ktoś dorzucił jakieś dziecko do kompletów przysłanych na Ziemię. Podobno chcieli im wmówić, że to ona, Ava. Trudno było w to uwierzyć.

Już są... Lonnie, jak zwykle przepiękna, lecz o smutnych oczach. Zwariowany Rath... Wyprzystojniał, chociaż i tak nie może równać się z Zanem.

Zan jest wyjątkowy, jedyny...


Musieli jednak wrócić do rzeczywistości. Cała Wielka Trójka miała swoje przykrywki, ludzkie życie. Podobnie jak i ona.

Rath i Lonnie uchodzili tutaj za rodzeństwo, a Zan za ich kuzyna. Mieli doskonałe przygotowanie do ukrywania się. Okazało się, że odnaleźli pierwszego pilota – Kala. Bardzo im pomógł. Później Zan sam odnalazł w Nowym Jorku Katherine Praker.

Byli zachwyceni, że "odnalazł się" granilith. W każdej chwili mogli wrócić na Antar. Na razie jednak wcale im się nie spieszyło.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część