gosiek

Roswell-Szukając Przeznaczenia (15)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Puk Puk
Ktoś zapukał w szybę. Maja podeszła do okna. Stał tam Alex, jaj Alex, tzn. już nie jej, ale wiedziała, że bardzo tego by chciała. Nie, nie mogła mu otworzyć. Zasłoniła okno. Nie mogła mu patrzeć w oczy. Jednak coś jej kazało otworzyć. Całe jej ciało rwało się do niego, każda cząstka jej umysłu. Chciała poczuć znowu jego objęcia. Jogo przy sobie, ale bała się go wpuścić. Bała się, że będzie pytał co się stało. Dlaczego tak zrobiła. A ona co wtedy powie. " Sory Alex, ale po prostu znalazłam pierścionek dla jakiejś ...". Jednak nie mogła zwyciężyć nad uczuciami. Odsłoniła z powrotem zasłonkę. On cały czas tam stał cały przemoknięty. Patrzył na nią, a ją to krępowało. Opuściła wzrok i otworzyła okno, ale zaraz odeszła, aby tylko nie spotkać się z jego oczami.
Wszedł, nie wiedział co powiedzieć. Bał się zrobić jakikolwiek ruch. Stanął przy oknie i się nie ruszał. Z jego kurtki spływała woda. Był cały mokry. Sam nie wiedział po co tu przyszedł. Wiedział, że ona nie chce z nim gadać. Może dręczyło go pytanie typu "Dlaczego?", a może ta wizja. Czuł, że ona coś o tym wie.

Ja tu stoję za drzwiami – za klonowymi,
I wciąż milczę ustami – rozkochanymi.
Noc nadchodzi w me ślady – tą samą drogą,
Pociemniało naokół – nie ma nikogo!
Od miłości zamieram – chętnie zamieram,
I drzwi twoje rozwieram – nagle rozwieram,
I do twojej alkowy wbiegam uparcie,
I przy łożu twym staję, niby na warcie!

Bolesław Leśmian

— Maja.... – powiedział w końcu ale dziewczyna mu przerwała

— Masz tu ręcznik, wytrzyj się, nie chce mieć całego dywany mokrego – powiedziała oschłym tonem i zaczęła ręcznikiem wycierać jego głowę

— Dzięki – powiedział beznamiętnie – przyszedłem się tylko zapytać dlaczego....??

— Popatrz, co znalazłam...- powiedziała Maja podając mu zdjęcie

— Kim oni są?? – spytał chłopak

— Podejdź do światła to się dowiesz

— To przecież... ciocia Liz i jaj mąż Max, rodzice Joy, a to, to rodzice Shili Maria i Michael....A To ... moja mama – przy tych ostatnich słowach uśmiechnął się – to moja najbliższa rodzina, są teraz tam, na Antarze – dodał wskazując na sufit

— A on, kim on jest?? – spytała Maja

— Nie wiem, kim on jest....ale przecież to ten sam którego widziałem dzisiaj w....

— ....tej wizji, ja tez go widziałam- dokończyła za niego dziewczyna – ma na imię...Alex

— Alex...wiesz skonś znam to imię – powiedział z ironią w głosie – a no tak ja mam tak na imię

— Dosyć, żartów – zarządziła Maja – powinieneś wiedzieć coś jeszcze?? – i podała mu pamiętnik otworzony na dacie 30 sierpnie. Chłopak szybko przeczytał, ale nic z tego nie zrozumiał – czy twoja mama ma na imię Isabel??

— Tak, a co??

— Jednak musimy przeegzaminować cały zeszyt – powiedziała z żalem dziewczyna
I zaczęli czytać, całość. Maja zapisywała najważniejsze teraz rzeczy. Wszystko o Isabel, o Alex'ie. Chłopak jednak nie robił postępów. Postanowiła jeszcze raz przeczytać mu powoli datę najważniejszą (30 sierpnia).

— Maja, ty przypadkiem nie twierdzisz, że ten jakiś tam facet o imieniu Alex, jest moim.... – spytał w końcu chłopak

— Ojcem...tak właśnie twierdzę, i uwierz mi to jest prawda – opowiedziała z opanowaniem dziewczyna

— Maja to nie możliwe!

— Ale popatrz, wasze podobieństwo, te same oczy, włosy, twarz. A jeszcze do tego ta wizja dzisiaj

— Nie mów tak proszę, dlaczego właśnie ja – Alex'owi zaczęła płynąć łza po policzku

— Nie martw się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz – dziewczyna przytuliła go do siebie i pocałowała w czoło – choć –
Wzięła go za rękę, zdjęła mokrą kurtkę i bluzkę. Położyła się obok niego na łóżku pocieszając go miłymi słowami.
Za oknem lało. Światła jak nie było tak nie ma. Świeczki powoli zaczęły się wypalać, a oni ani drgnęli. Zasnęli.

***

Do okien mieszkańców Roswell zawitał poranek. Oślepiający blask słońca obudził Maję. Z zaspanymi oczami spojrzała na zegarek. Było po 9. Zerwała się z łóżka. Szybko umyła się, ubrała, zjadła śniadanie. Była już spóźniona do szkoły. Zebrała książki do plecaka. Na biurku leżał także dziennik. Przypomniała sobie wczorajszy dzień. Ale dlaczego jego już u niej nie ma? Czyżby to był tylko jej jakiś sen? Nie miała odpowiedzi na te pytanie. Spakowała pamiętnik do plecaka i ruszyła do szkoły.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część