Liz Parker

Kocham Was Oboje (3)

Poprzednia część Wersja do czytania Następna część

Maria była strasznie zdenerwowana. Zataczała koło i gdyby nie to że podłoga była z marmuru to pewnie zrobiła by w niej dziurę. Liz leżała w szpitalu. Znalazło ją leżącą na chodniku jakieś małżeństwo które zaraz zadzwoniło na pogotowie. Nagle drzwi się otworzyły a na korytarz wyszli państwo Parker.

— Czy cos już wiadomo???

— Na razie robią jej badania. Lekarze domyślają się co to może być, ale na razie nic nie mówią, twierdzą jednak że to nic groźnego, ale zawsze lepiej się upewnić.

— Maria może zadzwoń do Michaela.

— Próbowałam ale komórka mu nie odpowiada, pewnie jest już w samolocie i ją wyłączył.

— A Max???

— Co Max???

— Do niego zadzwoń, ostatnio spędzali ze sobą wiele czasu.

— Zapomniałam o Maxie, już dzwonię.

— Halo???

— Cześć Max tu Maria....

— Cześc czy coś się stało???

— Tak, Liz leży w szpitalu.

— Co?????!!!!!!!! Już jadę!!!!!!!!!!!!

Lekarz wyszedł ze swojego pokoju i poprosił państwa Parker do siebie. Maria próbowała coś usłyszeć, ale nic nie dosłyszała. W tym momencie na korytarzu pojawił się Max.

— Maria!!!!!! Co się stało Liz, czy nic jej nie jest??!!! Czy lekarz ją już badał??!!

— Uspokój się Liz została znaleziona na chodniku przez pewne małżeństwo...

— Co się stało??!!

— Chyba zemdlała, państwo Parker właśnie odbierają wyniki.

— O nie !!!!!

— Max, co się stało?? I powiedz mi w końcu co się dzieje dlaczego szukałeś Liz w środku nocy??? Czy ty.. ty... jej coś zrobiłeś???

— Maria!!!! Jak możesz w ogóle tak myśleć jasne że jej nic nie zrobiłem!!!

W tym momencie państwo Parker ze zbladłymi twarzami i niedowierzaniem wyszli z gabinetu lekarza.

— Panie Parker, co się stało, czy to coś poważnego???

— Czy coś Liz dolega- odezwał się Max.

— Niech państwo wreszcie coś powiedzą- wykrzyczeli chórem, tak że przechodząca pielęgniarka musiała przywrócić ich do porządku.

— To niemożliwe, to po prostu niemożliwe!!! Jak to się mogło stać??!! Moja mała córeczka!!

— Pani Parker co jest Liz???

— Max, Liz jest w ciąży..
Max pobladł, zresztą tak samo jak Maria, ale on odczuł skurcze żołądka i wszystko co może dokuczać człowiekowi gdy jest chory ( a przecież kosmici nie chorują)

— Czy jest pani pewna???

— Tak. Badania i USG wyraźnie wskazują na to że Liz jest w 4 tygodniu ciąży.

— USG??!!

— Tak Max to takie urządzenie...- zaczęła Maria.

— Wiem co to jest, czy widziała pani dziecko???

— Tak

— I co??

— Nic, dziecko jak dziecko, ale płci nie można jeszcze rozrużnić.

— Czyli dziecko musi wyglądać jak człowiek.- mruknął pod nosem Max.

— Co mówisz???

— Nie nic mówię sam do siebie. Czy mogę do niej zajrzeć??

— Proszę, tylko ze jeszcze śpi, lekarz mówi że musiała się czymś bardzo zdenerwować, ale dziecku nic nie jest.

— To dobrze- odetchnęła z ulgą Maria.- czy Liz długo pozostanie w szpitalu???

— Nie jak tylko się obudzi zabieramy ja do domu.

— Liz??? Liz???
Liz zaczyna powoli otwierać oczy.

— Liz.

— Max??? Co ja tutaj robię???

— Liz zaraz wrócisz do domu, proszę cię nie mów nikomu o tym co usłyszałaś jak rozmawiałem z Michaelem a wszystko ci opowiem.

— Ale co ja tutaj robię???

— Opowiemy ci jak wrócimy do domu- zza pleców Maxa rozległ się głos pani Parker

— Jak tylko wrócimy to musimy poważnie porozmawiać młoda damo!!!

— Co się tu u licha dzieje???

— Nie denerwuj się kochanie, to jest ci teraz najmniej potrzebne

— Mamo co ja tu robię???

— Liz jesteś w ciąży..
Liz nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Na chwilę straciła przytomność, ale zaraz ją odzyskała.
W domu po "rozmowie" z rodzicami

— Liz masz gościa.

— Michael!!!!

— Liz co się stało??? Dlaczego leżysz w łóżku???

— Max???

— Cześć Michael??!! Już przyjechałeś???

— Samolot wystartował szybciej, powiecie mi w końcu co tu się dzieje???

— Jestem w ciąży

— Michael żyjesz??? MICHAEL!!!!!

— Ni mi nie jest jestem po prostu wstrząśnięty!!!

— A teraz wy

— Co my??- zapytał zdziwiony Michael???

— Liz podsłuchała naszą rozmowę, więc musimy jej wszystko powiedzieć.

— Ok. Liz usiądź sobie wygodnie to trochę potrwa ( Max i Michael opowiedzieli jej swoją historię i Isabel, a Max i Liz opowiedzieli Michaelowi to co się tu stało- oczywiście oprócz pocałunku)

— Jasna.... spodziewałam się wszystkiego ale nie tego ze będę miała dziecko z kosmitą.

— Michael lepiej chyba zostawić Liz, ona ma dosyć wrażeń na dzisiaj.

— Max jeszcze jedna rzecz.

— Jaka??

— Trzeba zbadać dziecko, a tylko ty to potrafisz.

— OK.
Max przyłożył rękę do brzucha Liz.
Po kilku minutach, cały spocony odsunął się od niej.

— I co????

— Dziecko ma wygląd człowieka i jest zdrowe, ale nie wiadomo czy po urodzeniu będzie w pełni człowiekiem czy hybrydą jak my. Przypuszczam że będzie posiadało moce jak my ale będzie człwiekiem.

— Liz, pamiętaj że nie możesz iść do lekarza bo nie wiadomo co się może stać...

— Ale Michael, rodzice wiedzą, mama na pewno wyśle mnie do lekarza!!

— Liz ma rację, myślę, że nie powinna stawiać oporu, bo wtedy rodzice mogli by sobie coś pomyśleć.

— Masz rację. Liz zachowuj się normalnie, aha jeszcze jedno lepiej będzie jak nie wtajemniczysz w to Marii ani Alexa.

— Maria to moja najlepsza przyjaciółka może coś podejrzewać.

— Musisz się postarać Liz- powiedział Michael i pocałował ją w czoło- chodź Max Liz powinna odpocząć.

— Ok. Cześć Liz.

— Cześć

— Na razie kochanie

— Pa. Michael

— Tak??

— Co mi miałeś ważnego do powiedzenia???

— Nie rozumiem

— Przez telefon powiedziałeś, że masz mi coś ważnego do powiedzenia.

— A to nic takiego. Pa.

— Pa.

W domu Michaela (gdzie nikogo nie było)

— Co miałeś jej do powiedzenia???

— Max, muszę Ci o czymś powiedzieć, tylko proszę nie mów nic Liz.

— Ok. wal.

— Więc, ojciec chce żebym został w europie na stałe i rozpoczął karierę polityczną.

— Michael, przecież to śmieszne, powiedziałeś mu chyba że wracasz tutaj??

— Max, powiedziałem mu ale znasz mojego ojca, jest uparty i nie popuści.

— Ale przecież będziesz pełnoletni.

— Niby tak ale ojciec dysponuje całą kasą, a ja chcę się jeszcze uczyć....

— Michael, chyba nie zrobisz tego Liz, zostawisz ją samą z dzieckiem?? I na dodatek kosmitą???

— Max, to nie wszystko...

— Co jeszcze!!!!- Max był coraz bardziej rozdrażniony

— Ja się zakochałem....

— Co??? Myślałem, że kochasz Liz!!!

— Tak, ale tam gdzie na razie mieszkamy to rezydencja znanego polityka, on tam mieszka z rodziną i z córką rok młodszą od nas...

— Spałeś z nią???!!!!

— Więc...

— Spałeś??!!!!!!!!!!!! Nie do wiary!!!!!!!!! Michael czy ty wiesz co narobiłeś??!!!!!!!!!

— Max to nie takie proste

— Co nie jest proste?? Zostawiłeś tu Liz samą, powiedziałeś jej że wrócisz, odjechałeś pozostawiając jej nadzieję, zaszła z tobą w ciążę, a ty się zakochałeś w innej, przespałeś się z nią i jeszcze tego brakuje żeby ona miała z tobą dziecko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

— Max, uspokój się ty to bardziej przeżywasz niż pewnie Liz!!

— Michael widać że wcale jej nie znasz!!!!

— Tak a ty ją znasz???!!

— Tak i to lepiej od ciebie!!!

— Skąd możesz wiedzieć jaka ona jest ja z nią byłem rok a ty opiekowałeś się nią zaledwie 2 miesiące!!! Powiedz jak to można porównać???!!!

— Widać można, z tego co wiem nigdy nie rozmawialiście o niczym konkretnym nie to co my!!!!!
MY??!!!!!!!!! Jakie MY!!!!!!????

— A takie- Max uderzył Michaela a Michael mu oddał, chłopcy zaczęli się bić i wtedy.................................


Poprzednia część Wersja do czytania Następna część